Nasze ulubione zabawki
Back to Integracja Eltenowiczów#101 pajper
Czy tylko ja byłem na tyle nienormalny, by, gdy brat mi pierwszy raz spinner pokazał, obliczyć czas obrotów ze stopera i z tego rozważać częstotliwość drgań? :D
Swoją drogą obliczeniowa była bardzo bliska rzeczywistej, bo potem to mierzyłem, przynajmniej początkowa, bo potem obliczenia się sypały z rzeczywistością.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#102 matius
To może pochwalmy się kto ma spinera? Ja takowego nie posiadam, ale może są tacy w śró nas.
#103 misiek
Tak- mam 31 lat i od roku posiadam spinnera. Jego czas kręcenia to średnio od półtorej minuty do dwóch. Kupiony za 10 zł na bazarku.
#104 jamajka
Mam na imię Maja, mam 18 lat i od roku posiadam spinnera. Nie znam jego czasu kręcenia, ale mam zamiar sprawdzić.
#105 misiek
Cześć Maja. D
#106 skrzypenka
Wiecie co? Teraz te zabawki są jakieś inne, lepsze, bardziej, zmechanizowane? Jak poszłyśmy kupować dla siostrzeńca jakąś to mama z siostrą nie mogły wyjść ze sklepu. Słuchajcie, one bawiły się tam w sklepie tymi zabawkami. Haha. Bardzo chciałam mieć skrzypce zabawkowe, jak byłam mała. Najchętniej bawiłam się wszystkim, co wydawało jakiś dźwięk, lubiłam też klocki i różnego rodzaju lalki.
#107 skrzypenka
Furbiego miałam kiedyś i gadał po angielsku, a najgorsze było to, że on w nocy sam z siebie chrapał i wydawał dziwne dźwięki.
#108 skrzypenka
Miałam też fajnego misia, który się śmiał i trząsł, przy tym mówił "pokarz mi, pokarz mi", tylko, że po angielsku. Fajne nawet to było. Pieska chodzącego miałam. No, ale na lata 90 to był luksus przecież.
#109 misiek
A ja tam wolę ten stary i dzisiaj niepowtarzalny klimat, gdzie człowiek się cieszył z nowozdobytego resoraka do kolekcji, a samochód zdalnie sterowany to był totalny wypas. Skrzypeńko- takiego rudego, lub biszkoptowego z oklapniętymi uszami, który chodził, siadał, machał ogonkiem, szczekał i kręcił główką?
#110 Lowca_Androidow
Ja miałem taką rakietę napędzaną tym kółkiem zamachowym - jakoś się mówiło wówczas z napędem - i rozpędzało się ją i puszczało, jak uderzała w przeszkodę to stawała, otwierała się klapka i wypadała drabinka, na tamte czasy - lata siedemdziesiąte to był wypas jakich mało.. Miałem wypasiony nie zdalnie sterowany, ale pół zdalnie bo na kabelku spychacz, albo koparkę - nie pamiętam dokładnie, w każdym bądź razie na gąsienicach, a mój kuzyn miał wardburga policję z migającym światełkiem i mimo, że mój spychacz był bardziej wypasiony to ja wolałem się bawić tym wardburgiem, a On oczywiście moim spychaczem hehe.
Oczywiście mnóstwożołnierzyków, w późniejszym okresie to kolekconowałem takie serie - były całe armie, Rosjanie, jJapońce, Niemcy, Amerykanie, każda z armii różniła się kolorem, oczywiście były jednokolorowe, ale miałem kumpla co miał do tego specjalne farbki i kolorował, odNiego miałem taki komplet pokolorowany, że mieli niebieskie bluzy, białe spodnie i hełmy - moje ulubione :)
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
#111 misiek
Rzołnierzyki też miałem, ale wszystkie gdzieś pogubiłem. Takich samochodów na kabelku to miałem od groma, nawet dużego Fiata z pilotem na te grube paluchy r20 jak do boomboxa. Co ciekawe z szyberdachem. Wysówanym ręcznie, ale zawsze. I z klaksonem, czego chyba żaden mój samochód z kabelkiem nie miał.
#112 matius
A ja lubiłem bawić się samochodzikami wielkośći tych od Hotwilsów, lubiłem robić korek, no i miałem taki plastikowy garasz czteropiętrowy. Nawet jeden tor od Hotwilsów miałem. No i Lego, co mi do dzisiaj zostało.
#113 johnson
Miałem kiedyś taki samochodzik z klawiaturą na górze. Powciskało się trochę przycisków, czasami można było wcisnąć hyba dwa razem i to coś wyprawiało różne rzeczy. Jeździło w koło, do przodu, tyłu, hyba robił wheelie, albo to miała być imitacja skoku i cuśtam jeszcze. Oczywiście przed startem cośtam po angielsku se powiedział, no i przy tym co robił jakiś dźwięk musiał robić. Nie pamiętam, jak się to nazywa i kolejne pytanie, czy było to też dostępne w polsce. Czasem mój nieżyjący już stary jechał gdzieśtam za granicę, jam był wtedy mały i w biznesie nie ogarnięty.
#114 skrzypenka
Nie pamiętam co to za piesek, chodził i szczekał. Lubiłam jeszcze zabawki, które pachniały takim silnym, fajnym zapachem. Miałam takiego misia, taki brelok, którego się karmiło i który śpiewał. On tak ładnie pachniał i miał taką buteleczkę do karmienia. Jejku, jakie to fajne było.
#115 johnson
Czy to było coś takiego, że tą tam butelke czy nie wiem, jak to nazwać wyjełaś, on zaczoł tak jakby płakać, a jak się nażarł czy jak to tam to na końcu I love U i czas spać?
#116 misiek
Jochnson- miałem taki samochód, tyle że z pilotem na podczerwień w kształcie kierownicy. Funkcje miał identyczne jak mówisz, tyle że całą tą klawiaturkę miał na tej kierownicy. Dodatkowo miał syreny policyjne. Był to policyjny radiowóz Vw Garbus.
#117 skrzypenka
Nie koniecznie, on sobie to jadł i było słychać jak sobie je, coś śpiewał, coś tam mówił, taka moda na te misie była, bo to były takie breloki twarde.
#118 skrzypenka
Już wiem jak sie te misie nazywały misie episie. Fajne były, dla dziewczynek i pachniały.
#119 skrzypenka
One ładnie tu mówią, zobaczcie:
https://www.youtube.com/watch?v=8tgzQrU9QVE
#120 misiek
Te misie to chyba dosyć świerza zabawka? Moja bratanica ma fajną zabawkę- takiego stworka, który musi odgadnąć zwierzaka, którego masz na myśli. Działa to tak, że zadaje ci konkretne pytania apropo cech i wyglądu zwierzaka a ty mu odpowiadasz tak lub nie. I na podstawie twoich odpowiedzi zgaduje jakie zwierzę masz na myśli.