Likwidacja ośrodków
Wróć do W szkole i w pracy.#621 dariusz.1991 Konto zarchiwizowane
Zapomniałem o jeszcze jednym argumencie. Wielokrotnie w ośrodkach natrafiłem na rywalizację słabowidzących z niewidomymi i odwrotnie. A więc, w miejscu teoretycznie sprzyjającym niewidomym, uczeń często spotyka się z taką rywalizacją.
#622 Zuzler
No to jak w życiu chyba, no nie? :P
#623 dariusz.1991 Konto zarchiwizowane
No to skoro i tak trzeba rywalizować z uwagi na niepełnosprawność, to jaki sens takich ośrodków?
#624 Zuzler
Argumentów się już tu sporo przetoczyło.
#625 dariusz.1991 Konto zarchiwizowane
I przetoczy się jeszcze więcej.
#626 Julitka
Nigdy nie spotkałam się z takową rywalizacją.
-- (dariusz.1991):
Zapomniałem o jeszcze jednym argumencie. Wielokrotnie w ośrodkach natrafiłem na rywalizację słabowidzących z niewidomymi i odwrotnie. A więc, w miejscu teoretycznie sprzyjającym niewidomym, uczeń często spotyka się z taką rywalizacją.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#627 grzegorzm
Mówisz z doświadczenia czy wymysłu?
-- (dariusz.1991):
Zapomniałem o jeszcze jednym argumencie. Wielokrotnie w ośrodkach natrafiłem na rywalizację słabowidzących z niewidomymi i odwrotnie. A więc, w miejscu teoretycznie sprzyjającym niewidomym, uczeń często spotyka się z taką rywalizacją.
--
#628 Zuzler
Ja nie trafiłam na rywalizację, ale przyznam, że jakoś naturalnie wychodziło tak, że część widzących lepiej zadawała się bardziej ze sobą, niże z niewidomymi. Tak to po prostu samo z siebie wychodziło, co nie znaczy, że ktoś tu z kimś walczył. Często zdarzały się przecież i pary mieszane, i przyjaźnie, że już o wspólnym wychodzeniu poza ośrodek i robieniu różnych różności nie wspomnę.
#629 dariusz.1991 Konto zarchiwizowane
Z doświadczenia.
-- (grzegorzm):
Mówisz z doświadczenia czy wymysłu?
-- (dariusz.1991):
Zapomniałem o jeszcze jednym argumencie. Wielokrotnie w ośrodkach natrafiłem na rywalizację słabowidzących z niewidomymi i odwrotnie. A więc, w miejscu teoretycznie sprzyjającym niewidomym, uczeń często spotyka się z taką rywalizacją.
--
--
#630 Julitka
Ja z kolei z doświadczenia mówię, że nie spotkałam takiej rywalizacji. Wręcz ja zadawałam się bardziej ze słabowidzącymi rówieśnikami i osobami starszymi ode mnie, bo, co tu dużo kryć, wtedy niewidomi rówieśnicy i osoby młodsze wydawali mi się mniej dojrzali.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#631 lwica
Jessuss, przeczytałam ten wątek, cały.
Wypowiadałam się tu już kiedyś, ale sądzę, że trzeba zrobić to jeszcze raz.
jestem w klasie maturalnej, do Lasek poszłam do liceum, a podstawówkę kończyłam w masówce, za równo zwykłą, jak i muzyczną.
Nie żałuję ani jednego, ani drugiego. Masówka nauczyła mnie tego, że powinnam liczyć tylko na siebie, przez co być może łatwiej mi będzie np. na studiach.
Jednak gdyby nie ośrodek, miałabym duży problem z orientacją i wieloma innymi rzeczami.
W podstawówce kontaktów rówieśniczych nie było w ogóle, a zdobycie lekcji graniczyło z cudem, nie wspominając już o tym, że nie miałam prawa wyjechać z nimi na zieloną szkołę, bo przecież sobie nie poradzę, podobnie było z wycieczkami. W klasie było dwadzieścia osób, jednak często gdy przychodziło do pracy w parach, tworzyła się jedna trójka, przez co ja zostawałam sama, i nauczyciele nic z tym nie robili, bo po co, skoro mogę napisać sama.
Podręczników nie miałam, a jeśli już jakieś dostawałam, to z innego wydawnictwa niż wszyscy. Pomocy żadnych, przez co w geometrii mam zaległości ogromne. DOpiero w siódmej i ósmej klasie przydzielono mi wspomagające, które bardzo się starały, wcześniej miałam Panią, która nie robiła nic.
Gdyby nie to, że do pewnego momentu mogłam liczyć na pomoc mojej mamy, nie wiem jakbym sobie poradziła.
Momenty, w których pytałam o temat, i odpowiadano mi że przecież jest na tablicy, albo wpisywano mi nieobecność, bo ktoś mnie nie zauważył były normą.
Wiele razy też np. zostałam zamknięta w szatni, zostawiona na boisku, czy nie poinformowana o zastępstwie.
W muzycznej było z tym na szczęście dużo lepiej.
Mimo moich doświadczeń, nie mówię, że masówka to zło, i powinno się je zamknąć i zlikwidować. Ja po prostu źle trafiłam.
Dzięki ośrodkowi nadrobiłam zaległości, na tyle, na ile było to możliwe. Zyskałam też szanse na rozwój orientacji i samodzielności. Plus, bardzo ważny punkt, czyli brak odrzucenia. TO w ośrodku znalazłam ludzi, którzy mnie w pełni akceptują, rozmawiają ze mną, odpowiadają mi cześć, czy dzielą się materiałem, jeśli mnie nie było.
Patologii żadnych nie spotkałam. Mimo tego, że nie jestem katolikiem, nie jest mi tam źle. Ba, zrezygnowałam nawet z religii, i choć wiązało się to z dużą ilością hejtu na początku, to już jest normalnie.
Ciekawi mnie jeszcze jedna kwestia, CI, którzy są za likwidacją ośrodków, podkreślają, że dobrze by było, gdyby nie były łączone osoby ze sprzężeniami, i niewidomi ze słabowidzącymi. A w masówce, może być przecież w jednej klasie pięć niepełnosprawnych osób, przy czym każda może mieć zupełnie inną niepełnosprawność, plus zdrowi, którzy jeśli dobrze mi wiadomo, są WIDZĄCY.
Plus w masówce mamy znacznie większe szanse by dostać kserówkę niż w ośrodku, czego dobrym przykładem jestem.
CO do patologii, znacznie więcej spotkałam jej w masówce, i tam można spokojnie powiedzieć, że nikt z tym nic nie robił. Włącznie z tym, że przez sześć lat miałam wspomagającą, która mówiła mi, że będę nikim, gdy dyktowałam jej odpowiedzi, zapisywała co innego niż mówię, żebym dostała gorszą ocene, gdyby nie to, że kiedyś złapał ją na tym nauczyciel przedmiotu, to pewnie nawet bym nie wiedziała.
ALe że przyjaźniła się z dyrektorką, to wszystko kierowało się przeciw mnie, bo gdy mama rozmawiała z kimkolwiek w tej sprawie, dyrektorka mówiła, że przecież to ja jestem zła, bo Pani tak powiedziała, a jej trzeba wierzyć.
#632 tomecki
Piszesz, że w masówce mogą również być osoby niepełnosprawne intelektualnie i masz rację, ale jeśli jest to jedna osoba na cztery lub pięć to trudno oczekiwać żeby poziom nauczania dostosowywał się do tych kilku osób. Inaczej, gdy te proporcje są np. równe, bo wtedy rzeczywiście może to mieć wpływ na poziom nauczania wszystkich.
Swoją drogą wiesz jak to wygląda teraz w Laskach? tj z różnych źródeł mam sprzeczne informacje. Jedni mówią, że w podstawówce są klasy mieszane niewidomych ze słabowidzącymi, inni twierdzą, że zdarza się sporo osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi. A może zostało jak dawniej czyli sami niewidomi w normie intelektualnej?
Pytanie też, ale trudno będzie znaleźć na nie odpowiedź na ile twoja sytuacja z masówki stanowi normę? niestety osobiście znam zbyt mało ludzi aby wyciągać wnioski. Wiem o jednym chyba podobnym przypadku oraz kilku, w których było raczej ok w masówce.
#633 lwica
Niestety znam bardzo dużo osób, które w masówce przechodziły to co ja.
W podstawówce jest teraz sporo osób ze sprzężeniami, ale nadal jest podział na klasy. tj, w prawie każdym roczniku są dwie, jedna mocniejsza, z ludźmi w normie, i takimi, którzy sobie radzą, a druga słabsza.
#634 lwica
A co do niepełnosprawności, nie wpływa to na całą klasę, ale zwykle przydzielany jest jeden wspomagający. Pracowałam tak przez wiele lat, i wiem że to trudne, bo jeśli jest dziecko, na które trzeba cały czas patrzeć i kontrolować czy zapisuje, to nauczyciel się nie rozdwoi.
Jeszcze pół biedy, jak jest tylko dwoje takich dzieci, bo wtedy siada się we trójkę, i nauczyciel może dyktować mi, a przy okazji komuś jeszcze i kontrolować. natomiast gdy cała piątka potrzebuje pomocy, a tak zwykle jest, to niestety najbardziej poszkodowani będziemy my, bo potrzebujemy jej najmniej.
#635 Julitka
Lwicy chodzi o coś trochę innego. O ideę. Gdyby ośrodki szkolno-wychowawcze zamknięto, to niewidomych posłanoby do masowych szkół. I fajnie. Wszyscy happy. Nie do końca, bo kilka niepełnosprawności w ośrodku to już "be", a przecież identyczna sytuacja mogłaby zdarzyć się w masówce. I co, to już byłoby fajnie, prawda? Bo masówka. Można podnieść argument, że przecież mowa tu jedynie o zamknięciu ośrodków dla niewidomych. Nie łudźmy się, moi drodzy, by tak było. Inne niepełnosprawności, często słusznie, podniosłyby argument, że dlaczego moje dziecko jest wykluczane i dyskryminowane, skoro taki niewidomy, co to nawet sam się nie ruszy nigdzie, może iść do szkoły masowej. To pociągnęłoby lawinę i tego procesu nie dałoby się zahamować. Więc ja Lwicę rozumiem. Różne niepełnosprawności w ośrodku są fe, ale o różnych niepełnosprawnościach w masówce, względnie zwiększeniu stężenia tychże na masówkę, się nie mówi.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#636 lwica
Jeszcze jedna ważna rzecz, o której nie napisałam.
Padł tu argument, że dla małego dziecka jest szkodliwe, jeśli jeździ do domu tylko na święta i ferie.
I może faktycznie kiedyś tak było, teraz we wszystkich grupach poza najstarszymi, rozjazd jest co dwa tygodnie, fakt, sporadycznie zdarza się, że ktoś zostanie w Laskach np. przez trzy, ale z moich obserwacji wynika, że dosyć rzadko.
#637 misiek
No to trafiłaś w ręcz tragicznie. Ciekawy jestem, czy ta szkoła ma taką opinię też w śród osub w pełni sprawnych. U mnie w okolicy jest też taka tragiczna szkoła, gdzie osoby pełnosprawne jak mogą i mają taką możliwość to odchodzą masowo. Co do wyjazdów to dalej uważam, że nie jest to dobre. Spędzanie czasu dziecka z rodzicami dwa razy w tygodniu, czy na dwa tygodnie to chyba trochę mało.
#638 lwica
Nie, wśród osób pełnosprawnych nie ma złej opinii. Trzeba im przyznać na plus, że pozwalali mi na uczestniczenie w wielu konkursach, dbając o to, bym miała potrzebną pomoc, czyli najczęściej kogoś, kto będzie zapisywał odpowiedzi.
W ośrodkach strasznie mi tego brakuje, bo w masówce udzielałam się w różnych olimpiadach i inych takich z wielu przedmiotów.
CO do przebywania z rodzicami, dzieciaki z grup najmłodszych w przeważającej większości wyjeżdżają co tydzień, na weekendy zostają zwykle dzieciaki od powiedzmy jedenastu lat.
#639 tomecki
To się rzeczywiście pozmieniało, bo w latach 90tych normą były weekendy w przedszkolu, nie mówiąc o podstawówce.
Co do lawiny dyskryminacji to trochę wątpię. Wydaje mi się, że ewentualna likwidacja ośrodków dla niewidomych nie zmieniłaby sytuacji innych niepełnosprawności. Przecież teoretycznie teraz również nie ma obowiązku uczęszczania do ośrodków, mimo to w przypadku niektórych niepełnosprawności wybierane są one zdecydowanie częściej niż masówki. Brak ośrodków raczej pociągnąłby za sobą głosy oburzenia, że jak to, to co teraz ci biedni niewidomi mają zrobić?
#640 Julitka
@Tomecki Mówię o perspektywie długofalowej.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.