EltenLink

Jak przekonać rodzinę i przyjaciół?

Back to Postawy otoczenia

#1 gadaczka

Niektórzy bliscy kategorycznie zabraniają niewidomym samodzielnych wyjść. Nawet jeżeli pozwalają na jakąś samodzielność w domu, gdy usłyszą, że delikwent zamierza sam gdzieś się wybrać reagują sprzeciwem. Czy doświadczylicie takich problemów? Jeżeli tak to czy udało się wam je przezwyciężyć?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-10-25 16:30

#2 mustafa

Tobie chyba na prawdę się nudzi.


Powyższa wypowiedź, wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może ona służyć przeciwko mnie ani w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez ostrzeżenia i podawania przyczyn.
2020-10-25 19:46

#3 camila

Nie. Nigdy nie miałam takich problemów, choć lęk u rodzica zawsze był ;)


ENFP
2020-10-25 20:08

#4 dariusz.1991 Archived

A ja pamiętam, jak jedna nauczycielka traktowała mnie niemal jak zgniłe jajko. W końcu nie wytrzymałem i zasymulowałem upadek ze schodów. Podeszła maksymalnie przerażona, a ja wstałem i powiedziałem, że to był żart. Pomogło.



2020-10-25 21:52

#5 Zuzler

O, znam osobę, która postąpiła podobnie i też pomogło. Poza tym cóz, moja recepta na samodzielne wyjście byłaby po prostu taka, żeby postawić niechętnych przed faktem dokonanym i po prostu wyjść samemu. A jeśli nie samemu, to spróbować znaleźć kogoś, kto by wyciągnął z domu.



2020-10-25 23:10

#6 papierek

ja zrobiłem jak mówi zuzler. Pojechałem sobie do innego miasta pomimo wyraźnemu sprzeciwowi rodziców, pomogło.


po co mi sygnatura?
2020-10-26 07:50

#7 Elanor

U mnie sprzeciwu nie było, ale żeby ktoś szczególnie zachęcał do dalszych wyjść, też nie mogę powiedzieć. Niemniej właściwie od dziecka chodziłam z pieskiem na pewnej, niezbyt długiej trasie. Obecność psa jakoś złagodziła obawy i rodziców i dziadków. W momencie, gdy do tego sama dorosłam, zaczęłam chodzić i problemów nikt mi nie robił, może poza tradycyjnymi uwagami, żeby uważać na to, czy tamto.



2020-10-26 10:32

#8 Julitka

Nim jeszcze dojdzie do awantury spowodowanej samodzielnym wyjściem, proponuję zadać podstawowe pytania:
1. Co może mi się stać, mamo?
2. No dobrze, a jak Ciebie zabraknie, to kto mnie będzie ciągał?
itp itd.
Dużo to nie pomoże, z pewnością, ale przynajmniej da do myślenia.
Ja byłam delikatnie zachęcana do samodzielności, choć niezawsze w odpowiedni sposób, zwłaszcza przed tatę.
Jeżeli chciałam zrobić coś sama i zdecydowanie o tym mówiłam, nie było sprzeciwu.
Ale znam wiele osób, które miały takie problemy.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2020-10-26 10:46

#9 Elanor

Drugie pytanie powinno szczególnie dawać rodzinie do myślenia.
Choć istnieje też na to nieśmiertelny kontrargument: wiem, że sobie radzisz, ale przecież narazie mogę pomagać.



2020-10-26 12:23

#10 Julitka

Tak, ale odpowiedź jest także prosta. :)


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2020-10-26 13:17

#11 magmar Archived

Ja się zakochałam i to nauczyło mnie samodzielności.
Musiałam uciekać się do małych kłamstewek, że jestem w miejscu a, a byłam w miejscu b.
Moich rodziców uspokajała wiadomość, że jest osoba trzecia, która nam pomaga.
Oczywiście takiej osoby nie było.
Mustafo, Gadaczce naprawdę się nie nudzi, poruszyła problem nadopiekuńczych rodziców, czy nigdy się z czymś takim nie spotkałeś?
Ja owszem.
Osoba jest grubo po trzydziestce i w wiele miejsc jeździ z mamą.


Potem jak zaczęłam studiować miałam więcej możliwości sprawdzenia siebie.





2020-10-27 16:29

#12 Julitka

Oczywiście.
Problem jest i to jest palący.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2020-10-27 17:26

#13 gadaczka

A czy ta osoba dąży do samodzielności, czy jest jej tak dobrze? Czy wszędzi jeździ z mamą, czy ma jakieś miejsca, gdzie sama dociera?
--Cytat (magmar):
Ja się zakochałam i to nauczyło mnie samodzielności.
Musiałam uciekać się do małych kłamstewek, że jestem w miejscu a, a byłam w miejscu b.
Moich rodziców uspokajała wiadomość, że jest osoba trzecia, która nam pomaga.
Oczywiście takiej osoby nie było.
Mustafo, Gadaczce naprawdę się nie nudzi, poruszyła problem nadopiekuńczych rodziców, czy nigdy się z czymś takim nie spotkałeś?
Ja owszem.
Osoba jest grubo po trzydziestce i w wiele miejsc jeździ z mamą.


Potem jak zaczęłam studiować miałam więcej możliwości sprawdzenia siebie.




--Koniec cytatu


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-10-27 20:22

#14 matid25

Umnie od małego moja mama wręcz nakłaniała mnie do samodzielnych wyjść. Na początku na podwurko gdzie z balkonu miała na mnie oko a z wiekiem im starszy to dalej. Tak , że w wieku 17 lat jeździłem po Warszawie sam. A potem do Krakowa i z powrotem.


Zapraszam do mojej biblioteki dźwiękowej :)
2020-11-01 15:44

#15 Julitka

@Mati Farciarz. :)


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2020-11-02 17:05

#16 daszekmdn

Postawić przed faktem dokonanym. U mnie działa ;). Raz tak zrobię i później z górki mogę daną rzecz ogarniać sam.


Sygnatura to może być w sądzie. Sygnatura sprawy np. :P
2020-12-26 06:53

#17 Julitka

Ej, ale w sumie to jest strasznie przykre, że musimy uciekać się do takich podstępów. :(


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2020-12-26 11:41

#18 Zuzler

Jest, ale prędzej czy później i tak dojrzały człowiek przestanie zgadzać się z tym czy tamtym, co mają do powiedzenia rodzice i zacznie robić po swojemu. To jest tylko objaw takiego postępowania.



Edited 2020-12-26 21:07

#19 papierek

nie jest przykre, jest konieczne. Gdyby wielu ludzi się innym ludziom nie postawili, wiele wynalazków by nie ujrzało światła dziennego.


po co mi sygnatura?
2020-12-27 14:08

#20 tomecki

Przykre jest to, że musimy udowadniać również najbliższym, że jesteśmy bardziej normalni niż sobie wyobrażają. Problem w tym, że wielu z nas dało się przekonać, że rację ci najbliżsi jednak mają.



2020-12-27 14:10