Edukacja seksualna niewidomych plus 18
Back to W szkole i w pracy.#61 jamajka
Przynajmniej tyle dobrze, ja moim nie zawsze.
#62 kacper
Umiesz liczyć, licz na siebie, nikt twojego życia za ciebie nie przeżyje, i td.
#63 MonikaZarczuk
Rozmawianie o tym czy cos się zdarza czy nie, nie ma sensu, bo zdarza się wszystko. Można rozważać, co częściej, a co rzadziej, a i to bez sensu dosyć, bo wszystkich związków ani nie znamy, ani nie poznamy. W przyjaźni prościej o stosunek fair, jak to nazywacie i nieważne, kto tam widzi, kto nie, przyjaźń to coś dobrowolnego z obu stron więc albo działa i jest przyjaźnią, albo nie i już o przyjaźni nie rozmawiamy. Z miłością przypuszczam, że trudniej, ale oczywiście, że istnieją osoby, dla których niepełnosprawność partnera jest jak inna wada lub zaleta dla innych, tj. jak dla mnie nie wiem... upór mojego faceta, albo brak umiejętności gotowania. Jacyś mocno pesymistyczni tu jesteście hehe. Nie mówię, że wszyscy widzący marzą o niewidomych partnerach, ale nie ma też tego co demonizować.
#64 mucha
ja naprzykład wolę mieć 100 przyjaciułek nisz jedną kobietę tak powiem
#65 Prof.Falkowicz
ja mialem kilka zwiazków jedne byly gorsze drugie byly lepsze, a teraz jestem w zwiazku od 7 lat z osoba widzaca i dla niej nie ma znaczenia czy jestem taki czy taki, bo oprócz tego ze nie widze to jezdze na wózku na szczescie tylko na spacery, a po domu chodze przy jej pomocy, czyli trzymajac sie jej ramion, a jak jest w pracy to przy pomocy mamy, i ona poprostu kocha mnie takiego jakim jestem, i tojest imienniczka naszej Monisiale ten watek nie jest o zwiazkach tylko o edukacji sexualnej niewidomych, wiec powiem tak ze ten kto sobie odlozy pewna kwote to moze sobie zamówic panienke i poprosic mja o opisanie mu jej wygladu, i to nie musi isc z nia odrazu do lózka, no chyba ze oni oboje tego chca, mam nadzieje ze wyrazilem sie dosc obrazowo, hihihihi
#66 misiek
Lol
#67 Prof.Falkowicz
co takiego przyjacielu?
#68 misiek
Nie wpadł bym na to, by zamawiać dziwkę, by opisywała mój wygląd za hajs, ale spoko. Jak kogoś stać, to ja nikomu w portfel nie zaglądam.
#69 camila
Pomimo mojego młodego wieku przeżyłam już dużo sytuacji, i zdążyłam wyrobić sobie już jakieś zdanie na ten temat. Jeśli pary (niewidomy vs. Niewidomy) się dogadują, to bardzo dobrze. Najgorsze zgrzyty widziałam w moich relacjach (niewidomy vs. słabowidzący). Niewidomy chłopak jakby w pewnym momencie zazdrościł mi tego, że widzę więcej, że mogę zrobić pewne rzeczy szybciej, w pewnym momencie zaczęło to być niezdrową rywalizacją z jego strony, i teksty typu: "to co chcesz to zobaczysz", albo ciosy poniżej pasa "znajdź sobie kogoś lepszego", "do czego tak właściwie jestem ci potrzebny", "czy ty jesteś w ogóle mną jeszcze zainteresowana" zaczęły być codziennością. Nigdy nie miałam w pełni widzącego partnera, przerobiłam już wszystkie etapy kompleksów: od tego, że mogę być nieatrakcyjna fizycznie, przez stereotypy o niewidomych, aż po dodatki, które widzący partner musiałby pokochać oprócz mojego słabszego wzroku, ale to jakoś tak zaczynam odsuwać od siebie, bo przecież nie tylko ja mam takie problemy, i ludzie z podobnymi mają rodziny, optymistyczne osoby wokół siebie. Zaczynam myśleć, że w dużej części nastawienie zależy od znalezienia odpowiedniego partnera, bo zakompleksienie i brak dystansu do siebie, ewentualnie zapatrzenie w siebie nigdy nikomu nie wyszło na dobre.
Moja edukacja seksualna zaczęła się już w sumie nie pamiętam w jaki sposób, ale nie przypominam sobie jakichś podniosłych rozmów z rodzicami na te tematy, oprócz zrobienia mi modelu poglądowego męskości w najbardziej oczywisty i prosty do przyswojenia sposób. Makiety na WDŻ były, ale były dla mnie bardzo trudne do rozczytania, nawet takie w 3D. Moje rozmowy z mamą ograniczały się tylko do antykoncepcji (jeśli będziesz chciała się na coś zdecydować to przyjdź), oraz do szanowania siebie. Na własną rękę zaczęłam poznawać swoje ciało, co sprawia mi przyjemność, byłam bardzo chętna do eksperymentów, a orgazm u kobiet nie jest rzeczą tak oczywistą jak u mężczyzn. Oglądanie pornuchów nigdy mnie nie interesowało, chociaż na parę takich materiałów, których już nie odzobaczę trafiłam. Niewidomi za zwyczaj wiedzę zdobywają na własną rękę albo z jakiejś literatury (broń Bożę nie z opowiadań erotycznych), albo po prostu odkrywając te rzeczy po trochu z drugą połową, i wzrok nie ma nic do rzeczy, ile przyjemności jedna osoba będzie potrafiła dać drugiej. Chemia wśród niewidomych też istnieje, i proszę was, słowa typu wygląd nie ma znaczenia, liczy się charakter to oklepany cytat, który nie ma już żadnego znaczenia. Żadko trafia się na takie połączenia, w których gra i wygląd, i charakter, ale takie się zdarzają. Jeśli chemi nie ma, to nawet najlepsze nastawienie nic nie da. Wiele związków kończy się też dlatego, że sfera seksualna nie pykła, i o tym też warto pamiętać.
#70 Prof.Falkowicz
masz racje Camila brawo bo to jest trafne spostrzerzenie
#71 cinkciarzpl
Ale sama chemia do związku na prawdę nie wystarcza i o to tu chodzi. Jeżeli mam przy sobie kobietę, która mnie pociąga, , z którą mógłbym pływać przez cały czas w miejscach dowolnych, ale widzę, że jest nie stabilna emocjonalnie to na dłuższą metę już wiem, że związku nie będzie. Może jakaś przyjaźń. To samo jest, gdy widzę, że nie mamy o czym gadać, ale jest empatyczna i czasem ma ciekawe rozwiązania niektórych spraw. I myślę że o to chodzi w tej dyskusji. Często ludzie faktycznie nie potrafią się przyznać, że ktoś się po prostu komuś podoba, pociąga go, wyzwala pożądanie i to jest fakt. Bardzo mądry wpis, jak zwykle u ciebie. :)
#72 camila
NO właśnie, nie miałam na myśli skrajnych przypadków że ani w jedną ani w drugą, lec to że dobrze by było gdyby obie kwestie były jak na najwyższym poziomie zaangażowania fizycznego i psychicznego ;)
#73 Prof.Falkowicz
zgadzam sie z wami
#74 MonikaZarczuk
Dobry post Camila, szczery i widać, że dobrze myślisz. Kompleksy czy wmówione nam złe zdanie na swój temat na pewno nie pomogą ani odkryć, ani dobrze zrozumieć seksualności.
#75 camila
Znowu będzie trochę refleksyjnie, przepraszam. Jeszcze apropo tych kompleksów.
Osoby z niskim poczuciem własnej wartości często myślą, włącznie ze mną, że jeśli mają już tego chłopaka, to nic innego ich w życiu nie spotka, nikt takiej osoby nie będzie porządał, nie będzie darzył jej uczuciem, zainteresowaniem. Spotkałam się ze zjawiskami, w których takie osoby ustępowały w kwestiach seksualnych, decydowały się na rzeczy, które im nie zbyt leżały tylko dlatego, by nie być odrzuconym. Nie mówię tu już o takich skrajnych przypadkach jak udawanie orgazmu, bo to krzywda dla obu stron w czystej postaci, ale decydowanie się na coś, co jednej stronie sprawia przyjemność, a drugiej nie. W pewnym momencie można stracić tę swoją delikatną tożsamość.
#76 misiek
To chyba dobrze, jeśli ktoś nie szuka wrażeń jeśli ma partnera, ale co ja tam wiem. W dzisiejszym świecie mały skok w bok to norma.
#77 MonikaZarczuk
Chyba nie chodzi Łysy o skoki w bok, a raczej o pozostawanie na minimum, zadowalanie się czymś, co może przy mniejszych kompleksach by się odrzucało, o brak rozwoju hamowanego niskim poczuciem wartości. To nie jest tak, że jak się ma chłopaka czy męża, który Cię niszczy na przykład psychicznie bądź fizycznie, albo totalnie o Ciebie nie dba, to już masz zamknąć oczy na otoczenie i kurczowo się go trzymać myśląc, że on przynajmniej cię zechciał.
#78 Prof.Falkowicz
no i tutaj jak zawsze Moniczko trafilas w sedno sprawy
#79 misiek
I ze skrajności w skrajność. Przecież nie o to chodzi. Myślałem, że mówimy o normalnych związkach.
#80 Prof.Falkowicz
jedno drugiemu nie przeszkadza