Niepełnosprawność a nadopiekuńczość
Back to Postawy otoczenia#121 piter9521
Ale z tego, co wiem to teraz co raz bardziej obcinają, a sam czytałem, że Laski z jakimś związkiem zawodowym podpisały porozumienie, że zawieszają podnoszenie pensji i takich na 1,5 roku.
#122 zywek
No generalnie jest coraz gorzej, ale to cóż.
#123 daszekmdn
Co do nadopiekuńczości u mnie niestety w pewnych kwestiach tak jest. Ostatnio postawiłem swoich przed faktem dokonanym, że wyjeżdżam nagrywać na 3 dni i się udało. Gdybym zapytał czy mogę etc pojawiło by się wiele pytań etc etc a tak to mam trochę luźniej.
Od jakiegoś czasu staram sie ogarniać coraz więcej rzeczy, żeby pokazać, że jestem w stanie sobie poradzić i to ciągłe wyręczanie i obawy, że coś mi się stanie są bezsensowne.
#124 iwkan
I bardzo dobrze że postawiłeś na swoim. I dobrze że dążysz do samodzielności. Ja też się musiałam ostro sprzeciwi ć by moi rodzice zrozumieli że sobie poradzę. A później było obserwowanie mnie z daleka. A w końcu sami dali spokój uznając, że sobie poradzę.
#125 Monia01
Tak sobie myślę, że to strasznie smutne, że tak wiele osób musi "walczyć" z własnymi rodzicami.
🇺🇦 🇵🇱
#126 biedrona333
Moniko niestety to smutne, le tak czasem bywa.
#127 papierek
często
#128 Elanor
Ja właśnie jestem na etapie przebijania głową muru. Naprawdę bardzo wiele rodzicom zawdzięczam i nie mam zamiaru z nimi wojować, ale sytuacja często wygląda mniej więcej tak:
- Oczywiście, że możesz sobie sama radzić. Jak najbardziej trzeba pewne rzeczy ćwiczyć.
- Dobra, to idę wynieść śmieci.
- E, nie, tam nie idź, bo tam jest kłopotliwe przejście.
- Skoczę jutro rano do mięsnego i kupię te polędwiczki.
- Nie, bo tam jest skomplikowana trasa, jeszcze na dodatek jakieś prace remontowe.
I to wszystko prawda, ale kto powiedział, że będzie łatwo? Ostatnio mam taką metodę, że jak chcę coś zrobić, to po prostu robię i stawiam rodziców przed faktem dokonanym. Gorzej jak chcę, żeby mi pokazali jak coś się robi, albo jak gdzieś dojść i słyszę, że na pewno nie dam sobie rady, bo to jest akurat zbyt trudne, pokręcone i tak dalej.
Nie jest to może nadopiekuńczość z którą nie idzie sobie poradzić, bo jak coś zrobię, raz drzwi otworzę to już problemu nie ma, ale wcześniej trochę oszarpać się trzeba.
#129 iwkan
Wiesz czasem tak myślę, że rodzice nie zawsze myślą o tym że kiedyś może ich zabraknąć. I co wtedy? Napewno chcą dobrze i napewno kochają. Gorzej z przyjęciem i zrozumieniem że przez takie podejście mogą skrzywdzić a izolacja, i zakładanie że sobie nie poradzisz to nie jest wyjście. Może też czasem brak im cierpliwości, bo oni pewne rzeczy nie są w stanie zrozumieć. Przyczyny mogą być różne I bynajmniej ich nie usprawiedliwiam. Dlatego mimo wszystko trzeba walczyć na ile jest to możliwe. I teraz gdy moich rodziców już nie ma wiem że gdybym nie walczyła to musiałabym być uzależniona od innych. Teraz też jestem przez tą moją chorobę i to, że poruszam się na wózku ale pogodzić się z tym nie mogę. I zastanawiam się co zrobić żeby w miarę możliwości być bardziej samodzielna i żeby mąż nie musiał dużo rzeczy robić za mnie.
#130 gadaczka
Takim osobom w dorosłości pozostaje DPS, bo rodzice i nauczyciele robili wszystko za nich.
#131 iwkan
Jakiś czas byłam w dps i to był najgorszy okres w moim życiu. I powiedziałam sobie, że jak długo będę jeszcze cokolwiek mogła samodzielnie zrobić to nigdyy tam nie wrócę. A najlepiej by było bym w ogóle nie musiała tam wracać.
#132 misiek
Gadaczka no nie powiem super optymistyczne podejście. I mówisz to ty- ta, która chce pomagać niewidomym. Nie mam więcej pytań.
--Cytat (gadaczka):
Takim osobom w dorosłości pozostaje DPS, bo rodzice i nauczyciele robili wszystko za nich.
--Koniec cytatu
#133 Monia01
To chyba nie do końca jest tak, ze oni nie myślą o tym, że kiedyś ich zabraknie. Przypuszczam nawet, że niejednokrotnie sen to im z powiek spędza. Chodzi bardziej o to, że oni teraz są, po prostu. Tu i teraz są i może nie chcą myśleć o tym, że w każdej chwili może ich zabraknąć, bo teraz są.
🇺🇦 🇵🇱
#134 gadaczka
Łysy, chyba źle zrozumiałeś. Chodziło mi o o, że niewidomi muszą nauczyć się samodzielności, żeby nie trafić do DPSu. Iwkan, jeśli to nie tajemnica to z jakiego powodu aż tak źle wspominasz pobyt w domu pomocy społecznej?
#135 Elanor
A ja widzę często przyczynę dość prozaiczną: brak cierpliwości. Po co niewidomy ma robić coś, co ja zrobię szybciej, być może lepiej?
I ja to poniekąd rozumiem. Nie mówię oczywiście, że to dobre podejście.
#136 Zuzler
A nie jest to tak, że oni się po prostu boją? Boją, że wyjdziecie z domu i nie wrócicie np. Taki najbardziej podstawowy strach opiekuna, że kiedy odwróci wzrok, stanie się coś złego, czemu on nie poradzi, nie naprawi. Piszę wyjdziecie, choć sama to przechodziłam, ale w moim przypadku to nie niepełnosprawność była największym problemem
#137 Monia01
Myślę, że obie, Zuzler i Elanor, macie rację. W ogóle różne są sytuacje. Wydaje mi się, że wielu rodziców brak wzroku po prostu przeraża, bo oni sami nie potraffią sobie wyobrazić siebie na naszym miejscu i myśla, że by sobie wtedy nie poradzili, bo bardzo polegają na swoim wzroku...
🇺🇦 🇵🇱
#138 Zuzler
Monia, no dokładnie. Wniosek: brak im zaufania w nasze możliwości, czyli, tak trochę dalej i smutniej idąc, chyba i w to, że coś możemy: brak im zaufania w nas, bo przecież niepełnosprawność to część nas, której się nie przeskoczy w pewnych sytuacjach
#139 Monia01
Nie ufają nam, bo wydaje im się, że sobie też nie mogliby w takiej sytuacji ufać
🇺🇦 🇵🇱
#140 Monia01
I gdzieś tu ulatuje myśl, że każda jednostka jest inna
🇺🇦 🇵🇱