Mieszkanie razem przed ślubem co sądzicie
Wróć do Związki i seks [18 plus]#61 djkrissu
Jestem jak najbardziej za tym, aby zamieszkać razem. Jestem dobrym przykładem co może wyjść z takiego zamieszkania. Dopóki mieszkaliśmy osobno było "cudownie" dopiero po zamieszkaniu razem, no ale nie ma się co rozpisywać. Wszystko i tak już niemal opisałem na blogu :P
#62 ewelinka
ja też jestem za.
#63 Agata.d
Ja też się dołączam do osób, które są za wspólnym zamieszkaniem.
#64 MonikaZarczuk
Spotkałam się też z opiniami, że jak tylko wzięli ślub, wszystko zaczęło się psuć. Dla jednych oficjalny i formalny ślub będzie gwarantem czegoś stałego, da im poczucie bezpieczeństwa i zapewni lepszy sen, a dla innych będzie sygnałem, że od teraz już nie trzeba się tak starać i można sobie wrzucić na luz.
#65 grzegorzm
To kwestjaoczekiwań do związku, co oznaczazaczęłosię psuć. Jeżelisię mieszkaz kimś i nagle po ślubie jest inaczej bardzo niż przed ślubem to coś jest nie tak, ale jak w życiu oczekuje się nie wiadomo czego, żeby było ciągle jak przez pierwsze kilka miesięcy to też tak wiadomo, że nie będzie raczej.-- (MonikaZarczuk):
Spotkałam się też z opiniami, że jak tylko wzięli ślub, wszystko zaczęło się psuć. Dla jednych oficjalny i formalny ślub będzie gwarantem czegoś stałego, da im poczucie bezpieczeństwa i zapewni lepszy sen, a dla innych będzie sygnałem, że od teraz już nie trzeba się tak starać i można sobie wrzucić na luz.
--
#66 tomecki
Kiedyś słyszałem takie, oczywiście anegdotyczne stwierdzenie, że facet to chciałby żeby kobieta się nie zmieniała. Za to ona chce aby on się zmienił. W obu tych przypadkach najczęściej jest dokładnie odwrotnie. Niby żarcik, ale chyba coś w tym jest.
#67 wesolek
W kwestii ślubu: jak w sąsiednim wątku pisałem, to nie gwarant trwałości związku. Ja od kilku lat temat relacji (a wtym partnerskiej) ujmuję przenośnią ogrodu. O ogród trzeba dbać, a przy okazji daje to satyswakcję. Jeśli któryś z ogrodników zacznie coś zaniedbywać/przestanie mu zależeć, wtedy powoli zaczyna on umierać. Pielęgnowanie go w pojedynkę staje się obciążające i jeśli nie ma perspektywy na zmianę u tej drugiej osoby, która poniechuje dbania o ogród, sens dalszego bycia w nim zanika. Słowem: każda relacja wymaga zaangażowania - jakiegoś wkładu obojga zainteresowanych. Także sam ślub nic tu nie da i czy z nim bądź bez niego to od nas zależy jakość i trwałość związku.
W temacie wątku: jestem tego samego zdania jak większość komentujących - tak jak seks, tak i mieszkanie razem przed ewentualnym ślubem uważam za właściwe. :)
#68 balteam
Gwarantem nie jest, ale daje jakieś poczucie większej stabilności
#69 wesolek
Moim zdaniem niekoniecznie.
#70 misiek
Chyba większej niestabilności, zazwyczaj po ślubie dopiero dzieją się jaja. Wesołek, świetne podsumowanie.
#71 wesolek
Dziękuję. No, coś w tym jest, bo miewałem i znowu miewam przykłady gdzieś w rodzinie. Nawet nie ma znaczenia, czy to kościelny czy cywilny ślub - omawiany temat wygląda tak samo. :D
#72 lwica
Zdecydowanie jestem za wspólnym mieszkaniem przed ślubem. Ktoś tu napisał, że tego samego można się dowiedzieć będąc z kimś na przykład na wyjeździe. Nie zgadzam się kompletnie, w takich sytuacjach ludzie jednak mimo wszystko zwykle starają się bardziej, bo nie czują się aż tak pewnie jak u siebie w domu. :)
#73 wesolek
O, to, to, to! :)
#74 Monte
Nie, nie i jeszcze raz nie. Spotkać się na dwa, trzy tygodnie, poprzebywać razem i sprawdzić, jak się razem funkcjonuje, w przypadku niepełnosprawności jednej ze stron albo obydwu, ale mieszkać razem - nigdy w życiu!
#75 mustafa
Z jakiego powodu?
#76 biedrona333
z takiego powodu mustafo, że ludzie mieszkają razem 5 lat bez ślubu, potem po 5 latach go biorą, a po roku się rozwodzą.
#77 djdenismusic
Analogicznie można w drugą stronę. Dwie osoby przebywają ze sobą nierególarnie, biorą ślub podejmując decyzję o mieszkaniu razem. I nagle po pół roku okazuje się, że coś jednak nie zagralo. Niestety osobiście znam taki przypadek, więc argument o osobnym mieszkaniu w imie jakichś średniowiecznych zasad, uważam za argument z tyłka wyjęty. Nie obrażając przy tym nikogo.
#78 zywek
Hehe, a co zmieni to, że już po ślubie ze sobą zamieszkacie? W sensie może nie personalnie ale akurat tak wychodzi... Co to Ci da, że poprzebywasz 2 / 3 tygodnie i won do siebie, a potem weźmiesz ślub i co? I nagle 2 czy 3 tygodnie sobie nie poprzebywasz? Czy jednak też poprzebywasz bo stwierdzisz, że mieszkać ze sobą to nigdy w życiu?
Ja wiem, że po ślubie to po ślubie, ale... Ale przecież po ślubie też się możecie nie dogadać jednak. Ja wiem, że 2 / 3 tygodnie to już daje jakiś obraz tego, jak to może wyglądać po przeprowadzce do siebie, ale... ale.
#79 lwica
Chyba zbyt mocno obawiałabym się, że jednak potem w trakcie wspólnego mieszkania wyjdą jakieś rzeczy, które bardzo ciężko będzie przeskoczyć.
Spotkania to jednak co innego, wtedy obie strony się starają, spędzają ze sobą czas non stop, i zajmują się głównie tym, a gdy przychodzi normalne życie, obowiązki, wspólne decyzje, aktywności domowe, przyzwyczajenia i wszystko inne, to sprawa się może mocno skomplikować.
#80 piter9521
Kwestia jest taka, że ludzie zapominają, że seks to nie wszystko i myślą, że seks im wystarczy. Przygotowanie do małżeństwa polega na poznaniu się pod względem duchowości i wartości, a mieszkanie wspólne to zabiera, ponieważ ludzie skupiają się na współżyciu, a nie na tym, by drugą osobe dobrze poznać. To jest tylko dobra wymówka, ale rozumiem, że jak ktoś nie wierzy to tego nie zrozumie.
Bardzo dobry przykład podała magda kleczyńska w podcaście więcej niż seks, gdzie zapytała parę, która mieszkała razem, czy przegadali tak podstawową kwestie jak to, gdzie będą mieszkać po ślubie i każde z nich powiedziało, że u niego i rozpętała się kłutnia.
Dla mnie to pokazuję, że jak nie ma randek tylko cały czas mieszkamy razem to nie ma powodu rozmawiać o różnych kwestiach relacji, a potem są kłutnie i rozwody.
Kolejna kwestia to wierność, czy nie jest tak że byś chciała mieć pewność, że facet, z którym będziesz, będzie tym na całe życie. Jeśli tej pewności nie masz nie zaangażujesz się nawet w seksie na 100%. Po przez randki i poznawanie się można to zauważyć i zweryfikować, a seks to przykrywa i niby jest dobrze, a potem problemy się napiętrzają, bo okazuję się, żę wiele kwestji jest nie przegadanych.