EltenLink

Mieszkanie razem przed ślubem co sądzicie

Wróć do Związki i seks [18 plus]

#81 daszekmdn

A skąd wniosek, że wszyscy skupiają się na współżyciu? To co, jak się nie mieszka razem to nie można się ten tego? Zawsze można tzn mam na myśli że nas nie ogranicza mieszkalność więc można i to nawet wówczas jeszcze większe prawdopodobieństwo bo tęsknisz itd itp i masz większy luz by dać upust emocjom. Przynajmniej na logikę.


Sygnatura to może być w sądzie. Sygnatura sprawy np. :P
Edytowano 2025-01-18 13:12

#82 balteam

Kwestia jest taka, że ci co myślą, że jak ktoś mieszka razem w domu, to mieszka tylko dlatego, że ich sam seks interesuje i o niczym innym nie rozmawiają, nie powiem, lekko jest to irytujące.
Co do rozwodów, pytanie czy ci co się nie rozwodzą, nie robią tego, bo się kochają, czy dlatego, że religia zabrania. Odpowiedzi nie znam.


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2025-01-18 13:14

#83 djsenter

Spotkałem się ostatnio z pewną teorią.
Pewna osoba martwi się, że nie będzie w stanie się oprzeć swoim potrzebom seksualnym, a uprawianie seksu przed ślubem jest dla tej osoby czymś nie wyobrażalnym i nie chcianym.
Podsumowując, ona boi się mieszkania z kimś, bo jej światopogląd może nie wystarczać, kiedy dojdą do głosu prymitywne instynkty ludzkie.
Rozumiem to.


Senter San
Edytowano 2025-01-18 17:27

#84 mustafa

Idąc tym tokiem rozumowania, można ze sobą być rok. Po roku wziąć ślób i zamieskać ze sobą. A po pięciu latach się rozwieść. I tu i tu mamy 6 lat.

-- (biedrona333):
z takiego powodu mustafo, że ludzie mieszkają razem 5 lat bez ślubu, potem po 5 latach go biorą, a po roku się rozwodzą.

--


Powyższa wypowiedź, wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może ona służyć przeciwko mnie ani w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez ostrzeżenia i podawania przyczyn.
2025-01-18 17:44

#85 papierek

Pomijając chwilowo kwestie religijne, mieszkanie wspólne zabiera możliwość lepszego poznania się, bo myśli się o seksie? Że jakby co? To ja współczuję tak generalnie, bo może to by zadziałało w ten sposób, jak miałem 14 lat.
Czyli mentalność nastolatka albo i lepiej.
Większego absurdu nigdy nie słyszałem.
I to serio nie ma nic do wiary, tylko kwestia odpowiedniego nastawienia do związku i myślenia o relacji jako całości. No bo jeśli ktoś chce zamieszkać z partnerem/partnerką, żeby mieć lepszy dostęp do częstrzego ruchanka, to taki związek nigdy nie powinien zaistnieć.
Właśnie wspólne mieszkanie dostarcza dużo większej motywacji, żeby rozmawiać o tak podstawowych kwestiach, to od randki do randki można olewać ważne kwestie, bo jakoś może po ślubie się rozwiążą same. A jak z kimś realnie mieszkasz, mówię nadal o mieszkaniu, a nie ruchaniu, to wtedy przed pewnymi kwestiami nie uciekniesz.

-- (piter9521):
Kwestia jest taka, że ludzie zapominają, że seks to nie wszystko i myślą, że seks im wystarczy. Przygotowanie do małżeństwa polega na poznaniu się pod względem duchowości i wartości, a mieszkanie wspólne to zabiera, ponieważ ludzie skupiają się na współżyciu, a nie na tym, by drugą osobe dobrze poznać. To jest tylko dobra wymówka, ale rozumiem, że jak ktoś nie wierzy to tego nie zrozumie.
Bardzo dobry przykład podała magda kleczyńska w podcaście więcej niż seks, gdzie zapytała parę, która mieszkała razem, czy przegadali tak podstawową kwestie jak to, gdzie będą mieszkać po ślubie i każde z nich powiedziało, że u niego i rozpętała się kłutnia.
Dla mnie to pokazuję, że jak nie ma randek tylko cały czas mieszkamy razem to nie ma powodu rozmawiać o różnych kwestiach relacji, a potem są kłutnie i rozwody.
Kolejna kwestia to wierność, czy nie jest tak że byś chciała mieć pewność, że facet, z którym będziesz, będzie tym na całe życie. Jeśli tej pewności nie masz nie zaangażujesz się nawet w seksie na 100%. Po przez randki i poznawanie się można to zauważyć i zweryfikować, a seks to przykrywa i niby jest dobrze, a potem problemy się napiętrzają, bo okazuję się, żę wiele kwestji jest nie przegadanych.

--


po co mi sygnatura?
2025-01-18 21:43

#86 Zuzler

Dla mnie te argumenty są zabawne, bo, widzisz, brzmią jakby je wypowiadały osoby, które o niczym innym niż seks w kontekście związku najchętniej by nie myślały. Seks jest fajny, przyjemny, satysfakcjonujący itp., ale największa jego ilość po pewnym czasie nie da rady przysłonić problemów życia codziennego. Przytaczasz argumenty, które są niesłuszne, bo w takim razie należałoby orzec, że ludzie uprawiający seks nie poznają wzajemnie swojej duchowości, swoich wartości, potrzeb, problemów itd. Liczne przykłady wokół świadczą na niekorzyść tego stwierdzenia.
Co do 2 kwestii, to również nie jest ona dobrym argumentem. Tak naprawdę podany przykład nie świadczy o niczym. Podaj jakiś neutralny, uniwersalny powód, dla którego dokładnie taka sama kłótnia nie powstałaby między osobami, które ze sobą nie mieszkają, bo mi się wydaje, że właśnie o takie sprawy mogą się sprzeczać tym bardziej.
A tak w ogóle dodam od siebie przypuszczenie, że mieszkania ze sobą nie chcą próbować najbardziej ci, dla których seks jest zbyt kuszący, by, na ten przykład, zaryzykować wynajęcie mieszkania z dwoma pokojami i trzymania się każdy swojego. Zrozumiałe, bardzo zrozumiałe, ale coś mi tu nieco zgrzyta, zwłaszcza jeśli prowadzi to do potępiania wszystkich, którzy uprawiają seks bez ślubu, ale potrafią nie myśleć wyłącznie dolnymi partiami ciała. Wydaje mi się, że to jest problem - nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przynajmniej część wrogów mieszkania razem wydaje się wyobrażać je sobie jako nieskażone trzeźwą myślą i nieustanne ruchanie.

-- (piter9521):
Kwestia jest taka, że ludzie zapominają, że seks to nie wszystko i myślą, że seks im wystarczy. Przygotowanie do małżeństwa polega na poznaniu się pod względem duchowości i wartości, a mieszkanie wspólne to zabiera, ponieważ ludzie skupiają się na współżyciu, a nie na tym, by drugą osobe dobrze poznać. To jest tylko dobra wymówka, ale rozumiem, że jak ktoś nie wierzy to tego nie zrozumie.
Bardzo dobry przykład podała magda kleczyńska w podcaście więcej niż seks, gdzie zapytała parę, która mieszkała razem, czy przegadali tak podstawową kwestie jak to, gdzie będą mieszkać po ślubie i każde z nich powiedziało, że u niego i rozpętała się kłutnia.
Dla mnie to pokazuję, że jak nie ma randek tylko cały czas mieszkamy razem to nie ma powodu rozmawiać o różnych kwestiach relacji, a potem są kłutnie i rozwody.
Kolejna kwestia to wierność, czy nie jest tak że byś chciała mieć pewność, że facet, z którym będziesz, będzie tym na całe życie. Jeśli tej pewności nie masz nie zaangażujesz się nawet w seksie na 100%. Po przez randki i poznawanie się można to zauważyć i zweryfikować, a seks to przykrywa i niby jest dobrze, a potem problemy się napiętrzają, bo okazuję się, żę wiele kwestji jest nie przegadanych.

--



2025-01-19 01:15

#87 papierek

Coś w tym jest, skoro jedynym sposobem na powstrzymanie się od współżycia seksualnego jest fizycznie ograniczenie takiej możliwości przez brak mieszkania zesobą dla takich ludzi. Coś jak nie kupujcie noży, bo będzie silniejsza pokusa kogoś zabić.


po co mi sygnatura?
2025-01-19 07:25

#88 mustafa

Jacy ludzie? O kim konkretnie piszesz. Brzmisz jak świadek Jehowy. Nie będzie udanego małżeństwa bez satysfakcjonującego seksu. Możesz sobie trwać w małżeństwie, ale jeżeli ten aspekt nie zostanie spełniony to albo będzie ono nieudane i męczące, albo się po prostu rozpadnie. Seks nie jest najważniejszy, ale jest bardzo ważny.

-- (piter9521):
Kwestia jest taka, że ludzie zapominają, że seks to nie wszystko i myślą, że seks im wystarczy. Przygotowanie do małżeństwa polega na poznaniu się pod względem duchowości i wartości, a mieszkanie wspólne to zabiera, ponieważ ludzie skupiają się na współżyciu, a nie na tym, by drugą osobe dobrze poznać. To jest tylko dobra wymówka, ale rozumiem, że jak ktoś nie wierzy to tego nie zrozumie.
Bardzo dobry przykład podała magda kleczyńska w podcaście więcej niż seks, gdzie zapytała parę, która mieszkała razem, czy przegadali tak podstawową kwestie jak to, gdzie będą mieszkać po ślubie i każde z nich powiedziało, że u niego i rozpętała się kłutnia.
Dla mnie to pokazuję, że jak nie ma randek tylko cały czas mieszkamy razem to nie ma powodu rozmawiać o różnych kwestiach relacji, a potem są kłutnie i rozwody.
Kolejna kwestia to wierność, czy nie jest tak że byś chciała mieć pewność, że facet, z którym będziesz, będzie tym na całe życie. Jeśli tej pewności nie masz nie zaangażujesz się nawet w seksie na 100%. Po przez randki i poznawanie się można to zauważyć i zweryfikować, a seks to przykrywa i niby jest dobrze, a potem problemy się napiętrzają, bo okazuję się, żę wiele kwestji jest nie przegadanych.

--


Powyższa wypowiedź, wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może ona służyć przeciwko mnie ani w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez ostrzeżenia i podawania przyczyn.
2025-01-19 08:31

#89 daszekmdn

Chyba, że obie strony są aseksualne / tego nie potrzebują i wówczas mogą sobie trwać bez. Istnieją tacy ludzie.


Sygnatura to może być w sądzie. Sygnatura sprawy np. :P
2025-01-19 14:01

#90 balteam

No właśnie, czy oni by mogli mieszkać ze sobą?


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2025-01-19 18:49

#91 Zuzler

Jeszcze nie widziałam argumentów innych, niż związane z seksem, więc... pewnie by mogli. ;)



2025-01-19 19:02

#92 zywek

Zwierzęta, normalnie zwierzęta.
Jeżeli nie człowiek się nie potrafi powstrzymać od seksu, jak zamieszkał ze swoją Panną / panem, a tak bardzo się upierał, że religia mu na to nie pozwala... No to rzeczywiście pewnie i sobie nie zamieszka. Ale to niestety nie świadczy oczywiście dobrze o czlowieku, jeśli nie jest w stanie się kontrolować. Bo dziś nie jest w stanie się kontrolować, widząc swą wybrankę/nka, a jutro nie jest w stanie się kontrolować chlejąc wódę, a za miesiąc nie jest w stanie się kontrolować wciągając kreskę... a za rok nie jest w stanie się kontrolować gwalcąc staruszki itd.



2025-01-19 22:23

#93 balteam

Ale że Żywku ty po takich przejściach? :D
Jak ktoś wie, że dla niego to będzie problemem, no to niech nie mieszka w przypadku chęci wytrzymania do ślubu, tu problemu nie mamm. Zwłaszcza, że na to się muszą zgodzić dwie osoby. Problem już mam jak ktoś uważa, że tylko ludzie mieszkają ze sobą, bo cały czas uprawiają seks i nic innego nie robią.
Ta argumentacja przypomina trochę mówienie przez niektórych księży dlaczego ateiści nie wierzą Boga i, że na pewno są z tego powodu smutni i nie mogą sami z siebie nic dobrego robić, bo po prostu się tak bez Boga nie da.
Tak samo tu, też ktoś powie, że jak już seks uprawiasz w mieszkaniu, to nic innego nie rozwiązujesz jeśli chodzi o problemy w związku,albo o jakieś plany na przyszłość. No a dlaczego? No bo jak to, przecież chcesz mieszkać tylko żeby ten seks uprawiać, no to już nie dasz rady planować i robić innych rzeczy.


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2025-01-20 08:28

#94 zywek

Taak, a przecież tyle samo seksu... No dobra, nie tyle samo, ale też, można uprawiać przez te 3 tygodnie mieszkając u kogoś, czy tam go odwiedzając. Dlatego mówię, że zwierzęta. Jeśli chcesz do ślubu czekać, to będziesz czekał i wspólne mieszkanie nie powinno być problemem. A jeśli wiesz, że nie jesteś w stanie, to albo się trzeba zawiesić, że muszę, za wszelką cenę muszę wytrzymać, albo nieco zmienić przekonania.



2025-01-20 09:19

#95 pates

Zapytam się inaczej. Czym dla was tak właściwie jest ślób? Jakimś potwierdzeniem tego że taak, jesteśmy dla siebie idealni, uzupełniamy siebie na wzajem! Zwieńczeniem waszej pewności do siebie, a może jednak formalnością? Szczerze? Jak dla mnie to raczej jest to po prostu papierek uprawniający do różnych aktów prawnych, ale nie znaczący tak na prawdę nic w realnym życiu, no bo czy z nim czy bez niego żyć można czy to samemu czy z kimś, a jeśli z kimś nie mieszka się na stałe, to się tej osoby jednak w pełni raczej nie pozna, i mogą pojawiać się problemy już później. A wtedy nie jest ciekawie.


„Równowaga nie działa w korporacjach. Tam rządzi chaos i budżet.
2025-01-21 02:27

#96 mustafa

Czy gdybyście mieli 40% szans na to, że spadochron się nie otworzy, to skoczylibyście? Bo 40% małżeństw kończy się rozwodem.


Powyższa wypowiedź, wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może ona służyć przeciwko mnie ani w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez ostrzeżenia i podawania przyczyn.
2025-01-22 15:35

#97 balteam

czy byś w ogóle podejmował naukę skoro tylko 30% niewidomych, albo jakoś tak, jest zatrudnionych?
40% się rozwodzi w populacji, ale też na to różne czynniki wpływają, które można minimalizować.


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2025-01-22 15:58

#98 Zuzler

Kiedyś podobnie myślałam. A potem parę razy się zakochałam, poobserwowałam ludzi i, powiem Ci, nie żeby mnie ciągnęło, ale zdecydowanie bardziej przekonuje mnie, że można tego w ogóle chcieć. Są wypadki, w których naprawdę ludzie tego chcą. Czasem jest to potrzeba zapewnienia sobie i temu drugiemu stabilizacji, czasem ostateczne powiedzenie mu "chcę z Tobą żyć i zapraszam do mojego życia na stałe". Sam ślub jest rytuałem ważnym o całkiem szerokim znaczeniu. Po pierwsze, polega na tym, że dwoje ludzi przysłowiowo mówi sobie "tak". Po drugie, tradycyjnie, to jest ten moment, w którym zakładana jest nowa, samodzielna komórka społeczna, dla rodzinnych stad to symbolicznie ważna chwila. Uwierz, dla wielu, może nie do końca uświadomioną, ale wagę to wciąż ma. No i nie zapominaj, że, chcesz czy nie, małżeństwo w społeczeństwie adal ma nieco inny status niż para żyjąca na kocią łapę. Bez ślubu chociażby, znaczyć może dla niejednego nietrwałe, niestałe, potencjalnie do rozwalenia, jeśli któryś z pary wpadnie w oko. Małżeństwa, ofc, też są na to narażone, ale... chyba ta instytucja wzbudza większy respekt. No i taka najabardziej podstawowa kwestia, w której się z Piotrem akurat dla odmiany zgodzę: małżeństwo to w opcji idealnej wynik potrzeby duchowej. Żadne tam "a bo ludzie" ani "ech, tyle już jesteśmy razem", tylko realne zainteresowanie obu stron takim uczczeniem tego, co jest między nimi.
\Żeby ni było, opisałam przede wszystkim to, jak rozumiem katolicki punkt widzenia i to, co wnioskuję z obserwacji, mogę ofc myśleć nieprawidłowo, ale jeśli tak, to zdecydowanie pod względem argumentów niż samego faktu, że niektórzy ludzie mają taką wewnętrzną potrzebę i to, pamiętaj, nie tylko ci "kościółkowi". Skąd by się w takim razie wzięła tak długotrwała walka o umożliwienie małżeństw homoseksualnych.


-- (pates):
Zapytam się inaczej. Czym dla was tak właściwie jest ślób? Jakimś potwierdzeniem tego że taak, jesteśmy dla siebie idealni, uzupełniamy siebie na wzajem! Zwieńczeniem waszej pewności do siebie, a może jednak formalnością? Szczerze? Jak dla mnie to raczej jest to po prostu papierek uprawniający do różnych aktów prawnych, ale nie znaczący tak na prawdę nic w realnym życiu, no bo czy z nim czy bez niego żyć można czy to samemu czy z kimś, a jeśli z kimś nie mieszka się na stałe, to się tej osoby jednak w pełni raczej nie pozna, i mogą pojawiać się problemy już później. A wtedy nie jest ciekawie.

--



2025-01-23 01:38

#99 pates

Ujęłaś wszystko dobrze i sensownie, muszę przyznać, i z wieloma rzeczami ciężko się nie zgodzić. Mi jednak chodziło bardziej o to, jaka jest różnica między mieszkaniem z kimś po czy przed ślubem, czy to na prawdę aż tak wiele zmienia. Co do małżeństw homo, nie chcę wzbudzać wojenki, ale w skrócie, choroby się leczy.
-- (Zuzler):
Kiedyś podobnie myślałam. A potem parę razy się zakochałam, poobserwowałam ludzi i, powiem Ci, nie żeby mnie ciągnęło, ale zdecydowanie bardziej przekonuje mnie, że można tego w ogóle chcieć. Są wypadki, w których naprawdę ludzie tego chcą. Czasem jest to potrzeba zapewnienia sobie i temu drugiemu stabilizacji, czasem ostateczne powiedzenie mu "chcę z Tobą żyć i zapraszam do mojego życia na stałe". Sam ślub jest rytuałem ważnym o całkiem szerokim znaczeniu. Po pierwsze, polega na tym, że dwoje ludzi przysłowiowo mówi sobie "tak". Po drugie, tradycyjnie, to jest ten moment, w którym zakładana jest nowa, samodzielna komórka społeczna, dla rodzinnych stad to symbolicznie ważna chwila. Uwierz, dla wielu, może nie do końca uświadomioną, ale wagę to wciąż ma. No i nie zapominaj, że, chcesz czy nie, małżeństwo w społeczeństwie adal ma nieco inny status niż para żyjąca na kocią łapę. Bez ślubu chociażby, znaczyć może dla niejednego nietrwałe, niestałe, potencjalnie do rozwalenia, jeśli któryś z pary wpadnie w oko. Małżeństwa, ofc, też są na to narażone, ale... chyba ta instytucja wzbudza większy respekt. No i taka najabardziej podstawowa kwestia, w której się z Piotrem akurat dla odmiany zgodzę: małżeństwo to w opcji idealnej wynik potrzeby duchowej. Żadne tam "a bo ludzie" ani "ech, tyle już jesteśmy razem", tylko realne zainteresowanie obu stron takim uczczeniem tego, co jest między nimi.
\Żeby ni było, opisałam przede wszystkim to, jak rozumiem katolicki punkt widzenia i to, co wnioskuję z obserwacji, mogę ofc myśleć nieprawidłowo, ale jeśli tak, to zdecydowanie pod względem argumentów niż samego faktu, że niektórzy ludzie mają taką wewnętrzną potrzebę i to, pamiętaj, nie tylko ci "kościółkowi". Skąd by się w takim razie wzięła tak długotrwała walka o umożliwienie małżeństw homoseksualnych.


-- (pates):
Zapytam się inaczej. Czym dla was tak właściwie jest ślób? Jakimś potwierdzeniem tego że taak, jesteśmy dla siebie idealni, uzupełniamy siebie na wzajem! Zwieńczeniem waszej pewności do siebie, a może jednak formalnością? Szczerze? Jak dla mnie to raczej jest to po prostu papierek uprawniający do różnych aktów prawnych, ale nie znaczący tak na prawdę nic w realnym życiu, no bo czy z nim czy bez niego żyć można czy to samemu czy z kimś, a jeśli z kimś nie mieszka się na stałe, to się tej osoby jednak w pełni raczej nie pozna, i mogą pojawiać się problemy już później. A wtedy nie jest ciekawie.

--

--


„Równowaga nie działa w korporacjach. Tam rządzi chaos i budżet.
2025-01-23 14:42

#100 Numernabis

Z tym przysłowiowym powiedzeniem sobie Tak, to jaka jest różnica, że powiemy to przed ołtarzem czy powiemy sobie to gdzieś w zaciszu składając sobie rzysięgę wierności? Jest jedna różnica, że w kościele za to powiedzenie sobie tak musimy zapłacić.
Jeśli mamy być razem to nie jest istotne czy przysięgamy w kościele czy poza kościołem, najważniejsza jest miłość, a sam kościół nie jest w porządku, osoby żyjące bez ślubu nie otrzymają rozgrzeszenia, nie są dopuszczane do spowiedzi, a co ciekawe złodziej czy nawet morderca jak się ukorzy otrzymuje rozgrzeszenie, to co jest większym grzechem, odebranie komuś życia czy życie bez ślubu?
Wiele osób żyje bez slubu i są lepszym, kochającym się związkiem niż te z papierkiem z kościoła, bo naprawdę się kochają, są sobie wierni, kochają swoje dzieci i są w porządku do innych ludzi, dlaczego więc kościół odrzuca takich ludzi? Tym bardziej, że jak sam kościół twierdzi - jesteśmy wszyscy dziećmi Bożymi, Pan Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, bla, bla, bla, a jak przychodzi co do czego to już tak różowo nie jest.


Znajdź sobie zajęcie, które kochasz, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia.
2025-01-23 15:53