Ale ja trochę nie wiem, o czym mówicie. Po pierwsze, zdesperowany obejdzie każdą kontrolę, i na iOS, i Androidzie. Ale jakie to ma znaczenie?
Tak, jest problem z dziećmi i uzależnieniem od telefonów, ale nigdy zakaz go nie rozwiąże. Znam taki przypadek dosłownie z mojej wsi: mama zabroniła dzieciom posiadania komputerów i telefonów. Efekt? Te dzieci ciągle były u kolegów z klasy... A co robiły u tych kolegów?
A zakazany owoc to już w ogóle najlepiej smakuje.

Nie mam zdania co do zabierania telefonów w szkołach. Z jednej strony wydaje mi się to bardzo złe, z drugiej obserwując niektóre dzieci, rozumiem. Ale...
Świat się zmienia i cyfryzuje. Jasne, ciągłe patrzenie się w telefon, pisanie gdy jest się zaraz obok, wrzucanie zdjęć z każdej czynności dnia może być uznane za nienormalne, tak samo spędzanie dziesięciu godzin dziennie na graniu.
Ale jak tu edukować, jak od razu zakładamy, że ta dzisiejsza młodzież... Ta dzisiejsza młodzież też widzi, że świat osób starszych nie jest już ich światem. Że to, czego każe się szukać w podręcznikach, jest w Internecie. Że o wiele ważniejsza od wkuwania budowy komórki jest umiejętność poszukiwania wiedzy i filtrowania informacji, której to umiejętności większość dzieci nie ma.
Dla nich to co powie ulubiony człowiek na Tiktoku to świętość, Internet jest autorytetem, a nie nauczyciele i rodzice, bo nauczyciele i rodzice nie rozumieją już tego świata. A on się zmienia.
Czy na gorsze, czy na lepsze nie wiem, ale zmiana jest stałą i nie da się jej zatrzymać, można tylko próbować odnajdować się i edukować w tej nowej rzeczywistości.
Nie mówię, że znajomość budowy komórki jest niepotrzebna. Uważam, że pewną wiedzę w szkołach powinno się zdobywać, chociażby by później kojarzyć podstawowe wiadomości z różnych dziedzin i móc oceniać to, co się czyta. Przykład: najbardziej podstawową wiedzą z biologii było, że RNA nie zapisuje trwałej informacji genetycznej, co nie zmienia faktu, że i tak masa ludzi uczących się kiedyś o tym uwierzyła, że szczepionki oparte na RNA zmienią DNA.
Chodzi mi o to, że edukacja jest o wiele ważniejsza i potrzebniejsza od zakazów i nakazów. Edukacja tego, jak mądrze używać Internetu, jak sprawdzać autentyczność informacji, jak dbać o prywatność, jak rozpoznawać oszustów, czego unikać.
Szkoły zamiast uciekać od technologii powinny naprawdę ją zaadoptować i wykorzystywać.
Inaczej tylko te światy będą się oddalać, a problem będzie narastać.

O nie kontrola rodzicielska, to najgorsza rzecz jaka może powstać, Dobrze że ja tego nie mam, A tak poza tym, to, jest wiele typów osób, którzy robią coś na telefonie, Jedni przeglądają media społecznościowe, drudzy słuchają rapu, drugi sanach tak jak w moim przypadku, i nie w ogóle hejtują inne osoby i tak dalej, z mojej strony to wygląda tak że tylko odpowiedzialne dziecko powinno dostać telefon.

A w jaki sposób sprawdzisz, że dziecko jest odpowiedzialne?

Temat interesujący, aczkolwiek nie pasuje do tematu ogólnego wątku

No a teraz jest nowy artykuł w Gazecie Wyborczej, homofobia wychowawców, w Laskach.

Jezu, znowu?

czytałem i nie taki nowy bo z przed miesiąca

Pomimo mojego zdania o tym ośrodku, to na wybiórczą brał bym grubą poprawkę.

Przeklei ktoś go?

Rozmawiałam z wieloma osobami na ten temat, i niestety z prawdą ma to dość mało wspólnego. Przez poprzedni artykuł bardzo niesprawiedliwie została potraktowana jedna osoba, i nie jest to tylko moje zdanie. Natomiast o tym wiem, że zarzuca się dużo rzeczy wielu osobom, które tak na prawdę tego nie zrobiły.
Problem jest jeszcze taki, że wychowanek miał nie być dopuszczony do egzaminu przez swoje naganne zachowanie względem innej osoby, a nie przez swoją orientacje. Generalnie za równo ten, jak i poprzedni, mają w sobie bardzo mało prawdziwych informacji, i nie mówię tego, bo za cel postanowiłam sobie bronienie Lasek, co pewnie niektórzy mi zarzucą. Mówię to na podstawie rozmów z wieloma osobami, które bynajmniej nie miały by powodów, żeby kłamać.

@Nuno u nas na przytulnym jest jak chcesz

Potwierdzam tę opinię. Nie jestem absolwentką lub uczennicą Lasek. A o kontrowersyjności tematu świadczy fakt, że wypływa znów na wierzch jak oczko w rosole, tak jakby trzeba było o tym światu przypomnieć. Dobra treść nie musi być przypominana, a przynajmniej niezbyt często.
-- (lwica):
Rozmawiałam z wieloma osobami na ten temat, i niestety z prawdą ma to dość mało wspólnego. Przez poprzedni artykuł bardzo niesprawiedliwie została potraktowana jedna osoba, i nie jest to tylko moje zdanie. Natomiast o tym wiem, że zarzuca się dużo rzeczy wielu osobom, które tak na prawdę tego nie zrobiły.
Problem jest jeszcze taki, że wychowanek miał nie być dopuszczony do egzaminu przez swoje naganne zachowanie względem innej osoby, a nie przez swoją orientacje. Generalnie za równo ten, jak i poprzedni, mają w sobie bardzo mało prawdziwych informacji, i nie mówię tego, bo za cel postanowiłam sobie bronienie Lasek, co pewnie niektórzy mi zarzucą. Mówię to na podstawie rozmów z wieloma osobami, które bynajmniej nie miały by powodów, żeby kłamać.

--

Plus to, że wyborcza generalnie nie jest specjalnie wiarygodnym miejscem, a artykuły o Laskach piszę jedna i ta sama Pani redaktor, która ma konkretne, dość negatywne nastawienie do tematu. Ten ostatni w mojej opinii był napisany dość niezgrabnie.

Też mam negatywne nastawienie do Lasek, dlatego nie robię w Wyborczej hehe. Im więcej się ich gnębi tym lepiej, zawsze coś rawdziwego wypłynie wsrod tych kłamst

O ile kojarzę, jeszcze u nas istnieje domniemanie niewinności. Wasze negatywne nastawienie do ośrodka jest bardzo, ale to bardzo krzywdzące.
Prawie nikt nie jest bez wad. Gdyby zacząć szukać, znalazłoby się wiele smaczków w życiorysie każdego z nas.
Jakbyście się czuli, gdyby jakaś gazeta zaczęła pisać pod waszym kątem takie historyjki, a ludzie zaczęliby komentować, że pewnie sporo przesadzają, ale może przynajmniej jakieś brudy wyjdą na światło?
To się absolutnie kłóci z jakimikolwiek zasadami etyki i moralności.

A ja się po prostu dziwię, bardzo się dziwię, jak ludzie, którzy chcą, by ich traktowano poważnie i liczono się z ich zdaniem, mogą ziać nienawiścią i pluć pianą na coś, czego sami nie doświadczyli. I nie, fakt, że się było w jakimś jednym czy drugim ośrodku albo wysłuchało iluś historii tak po prostu nie jest upoważnieniem do jechania po innym ośrodku albo ich ogóle. Konkretne rzeczy - tak, jeśli są naganne, trzeba o tym mówić głośno, ale, tak po prostu, co komu do domu, jak dom nie jego, zwłaszcza jeśli wiadomo także wszem i wobec, że ma on obiektywne zalety. Znając konkretne historie, sytuacje czy ludzi możemy mówić jedynie o nich, co najwyżej wysnuwając wnioski płynące z obserwacji tychże. Wysnuwając, nie stawiając jako tezy i prawdy objawione. Tak naprawdę to i o czymś tak złożonym jak struktury życia szkoły, w której się samemu było nie można mówić z całym przekonaniem i rzetelnością, bo jest po prostu niemożliwe, by je dobrze przeniknąć, zwłaszcza gdy się było w czasach przenikania dzieciakiem czy tam młodym człowiekiem.

Po prostu popełniany jest tu klasyczny błąd stronniczego dziennikarstwa i w tym nadąża wielu tu świetnie za Gazetą Wyborczą.
Nieważne, że 90 osób nie zgadza się z postawioną tezą, liczy się 10, z których 8 nawet nie zna sytuacji z autopsji, ale słyszało, że znajomy miał znajomego, który...

Dla mnie największym wskaźnikiem nierzetelności dyskusji i artykułów jest to, jakie problemy są wyciągane na wierzch: problemy najprawdopodobniej zmyślone. Podczas gdy te rzeczywiste...

Ale no, ludzie bardziej się przejmą biciem biednych niewidomych, niż tym, że tych niewidomych nie wypuszcza się samodzielnie na ulicę, prawda?

A tak trochę zmieniając temat no to, o tym to było głośno w szkole, i nie tylko, nawet nam wychowawcy robili ankiety na temat czy nie ma przemocy i, i tak dalej Nikt mnie nigdy w piwnicy nie zamknął, nikt mnie nie bił, , mi się wydaje że niektórzy jak byli mali, to przekręcili sobie te historie, i wyszło jak wyszło, No ja nie wiem ja tam z tego traktowania nie doświadczyłem tak jak oni mówili, , Wtedy to było w ogóle nie wiedziałem o co chodzi, wychowawcy robili nam jakieś ankiety, jakieś pytania, , podejrzewałem że chodzi o tą sprawę, nie myliłem się, potem do nas przyszedł pan kierownik i zaczął coś tam nam opowiadać że jakby ktoś przyszedł to co byśmy powiedzieli, gdyby się jakaś osoba zapytała czy doświadczyliśmy przemoc w Laskach.

U nas też była ankieta, po artykułach uruchomili też telefon dla absolwentów. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że jedna z osób opisywanych w artykule próbowała porozmawiać z przysłowiową ofiarą, i ona nie chciała tego zrobić. Warto też dodać, że gdy pyta się kogokolwiek o opinie dotyczące osób opisanych, wszyscy mówią, że są to dobrzy i mili ludzie. Ja też część z tych osób znam, i muszę to potwierdzić.

Jeszcze jest taki film na YouTubie, gdzie jakiś mężczyzna, mówi o siostrze Marianie, i tam było że, to siostra Marianna, komuś nie dała jedzenia przez dwa dni, i tam było jeszcze że jakaś pani Ewa w internacie dziewcząt, komuś przytrzasnęła rękę specjalnie, że biła, zamykała w piwnicy i, dużo takich.