Apsurdy w Harrym Potterze.
Wróć do Literatura#121 jamajka
Oni mieli swoje komnaty, pewnie gdzieś przy tych gabinetach, albo gdzie ińdziej, ale mam wrażenie, że tam coś o tym było.
#122 papierek
a co do miecza, to akurat jakoś tam było wyjaśnione, że harry był przywiązany do gryfońskiej odwagi, więc snape musiał wymyślić coś serio głupiego. Tymbardziej, że był to miecz godryka właśnie. A sadzawka była na tyle płytka czy raczej nieduża, że ciężko by się było utopić. Ale snape nie przewidział, że harry będzie miał na szyi horkruksa, który nie będzie chciał być zniszczony i tenże horkruks zaczął go dusić tam na dnie. :)
#123 Elanor
@jamajka
Było, było, to znaczy drobna wzmianka, ale nie mam teraz czasu szukać. W wolnej chwili popatrzę.
Co do tej nienawiści, akurat ona bezsensowna nie jest. Nie mówię, że jakoś bardzo uzasadniona, bo rzeczywiście, Harry za grzechy ojca nie odpowiadał, ale postawa Snape'a jak dla mnie jest wiarygodna.
Odnośnie miecza... Miecz się zdobywa! Zawsze! Zawsze! Zawsze! Inaczej Cię ten miecz nie lubi, nie słucha i generalnie jest lipa. I miecz w dziewięćdziesięciu procentach przypadków wrzuca się do wody. Przynajmniej według brytyjczyków. XD
#124 Elanor
A, zapomniałabym, można jeszcze ewentualnie wbić w kamień.
#125 jamajka
Bardzo pięknie wyjaśnione!
#126 hazel96
Dawidzie, wariować nie wariuje, ale ciągle przyciąga potwory.
--Cytat (pajper):
W Percym elektronika nie wariuje, ale dobra, to nie na ten wątek.
Uwielbiam HP za jego klimat, ale podejście do wynalazków mugoli jest tam bardzo naciągane moim zdaniem.
Inna sprawa: nie można transmutować jedzenia.
Oook, ale ptaka czy kota już można.
Ale jedzenia nie.
--Koniec cytatu
#127 hazel96
Grzesiek, podejrzewam, że ten chodnik to był jakiś odpowiednik windy.
--Cytat (grzegorzm):
Taka mało istotna rzecz. Do gabinetu Dumbledora raz jechało się tak jak po ruchomym chodniku a innym razem szło po zchodach
--Koniec cytatu
#128 Elanor
Cała akcja z zezwoleniem Harry'ego na odwiedzanie Hogsmeade. To jest dopiero cyrk na kółkach. xd
Dursley'owie mu tego nie podpisali. To było do przewidzenia, ale mieli do tego prawo, jako opiekunowie Harry'ego. Co się dzieje potem? Potem zezwolenia udziela Syriusz Black. "Ja, Syriusz Black, ojciec chrzestny Harry ego Pottera, niniejszym udzielam mu pozwolenia na odwiedzanie Hogsmeade w soboty i niedziele".
Po pierwsze - gratulacje, Łapo. Trzeba się było od razu podpisać na Świstośwince. A co tam? Po drugie, jakim prawem? To trochę tak, jakby babcia napisała wnuczkowi zwolnienie z jakiejś lekcji, bo mama nie chciała. A poza tym, pomijając już wszystko, czy Dumbledore naprawdę potrzebował czyjejś pisemnej zgody, żeby Harry'emu pozwolić? Głupota kompletna.
Po trzecie, jak to niby działało? Przez następny rok, nikt poza Dumbledore'em nie wiedział, że Black nie jest przestępcą. "Minerwo, masz tu zezwolenie Harry'ego, tylko wiesz co, podpis mi się herbatą zalał, ale to nic".
Po czwarte, takie zezwolenie, plączące się gdzieś w dokumentach Harry'ego, grzebiąca w tych dokumentach Umbridge... Czarno to widzę.
#129 jamajka
Minerva, to akurat podejrzewam, że wiedziała. Czy nie? A co do samego pozolenia, to rozumiem, z tym, że tam wiele rzeczy w tej szkole było pomijanych. CHciałabym przeczytać kiedyś ff, gdzie ktoś opisuje normalne życie w hogwarcie. Bez bitwy i ruchu oporu. Normalne. :d
--Cytat (Elanor):
Cała akcja z zezwoleniem Harry'ego na odwiedzanie Hogsmeade. To jest dopiero cyrk na kółkach. xd
Dursley'owie mu tego nie podpisali. To było do przewidzenia, ale mieli do tego prawo, jako opiekunowie Harry'ego. Co się dzieje potem? Potem zezwolenia udziela Syriusz Black. "Ja, Syriusz Black, ojciec chrzestny Harry ego Pottera, niniejszym udzielam mu pozwolenia na odwiedzanie Hogsmeade w soboty i niedziele".
Po pierwsze - gratulacje, Łapo. Trzeba się było od razu podpisać na Świstośwince. A co tam? Po drugie, jakim prawem? To trochę tak, jakby babcia napisała wnuczkowi zwolnienie z jakiejś lekcji, bo mama nie chciała. A poza tym, pomijając już wszystko, czy Dumbledore naprawdę potrzebował czyjejś pisemnej zgody, żeby Harry'emu pozwolić? Głupota kompletna.
Po trzecie, jak to niby działało? Przez następny rok, nikt poza Dumbledore'em nie wiedział, że Black nie jest przestępcą. "Minerwo, masz tu zezwolenie Harry'ego, tylko wiesz co, podpis mi się herbatą zalał, ale to nic".
Po czwarte, takie zezwolenie, plączące się gdzieś w dokumentach Harry'ego, grzebiąca w tych dokumentach Umbridge... Czarno to widzę.
--Koniec cytatu
#130 jamajka
A nie ruchome schody po prostu? Nigdy nie szliście po ruchomych schodach?
--Cytat (hazel96):
Grzesiek, podejrzewam, że ten chodnik to był jakiś odpowiednik windy.
--Cytat (grzegorzm):
Taka mało istotna rzecz. Do gabinetu Dumbledora raz jechało się tak jak po ruchomym chodniku a innym razem szło po zchodach
--Koniec cytatu
--Koniec cytatu
#131 Elanor
Wygląda na to, że nie od początku wiedziała, choć właściwie nie jest to nigdzie powiedziane. Ale nawet jeśli, to sprawa z zezwoleniem i tak zalicza się do tych z kategorii bez sensu.
#132 matius
końcówka jest dobra. xd
#133 annabeth
Nad tym zezwoleniem to i ja ostatnio się zastanawiałam, jako ze odświerzam sobie teraz całą sagę od początku. Teraz widzę, ze nie tylko mnie to nie pasowało. I jeszcze jedno mi się nasunęło. W księciu półkrwi Harry cały czas korzystał z ksiażki Snape'a tak? Czy naprawdę nikt się nie zorientował, dla czego mu tak nagle dobrze idzie z eliksirów? I dla czego w ogóle snape zostawił tam tą ksiażkę. Przecież równie dobrze to mogłaby być ksiażka Syriusza czy Jamesa. No i przecież Snape skapnął się, po tym jak Harry użył sectumsempry. Dla czego nie wyciagnął wobec niego większych konsekwencji niz szlabany? No ok, wtedy pewnie by się wydało że to zaklecie jego autorstwa. No i właśnie. Levicorpus. Lupin powiedział, zę w czasach jamesa, Syriusza i Lupina w szkole to zaklęcie było bardzo popularne. Skoro wiec Snape je wymyslił, jakim prawem inni używali tego zaklecia? No chyba ze Snape po prostu je wpisał do tego podręcznika.
#134 Zuzler
A jeśli ja wymyślę jakiś fajny dowcip, to co, nie przejmiecie go? Tak samo było z tym zaklęciem. A dlaczego nie wyciągnął konsekwencji? Ano dlatego np, że tak naprawdę nie mógł mu tego udowodnić. Głupotą z jego strony było natomiast faktycznie zostawienie tej książki w klasie. Choćby dlatego, że były tam jego notki, wśród których znalazły się takie perełki jak sectum sempra, czyli zaklęcie ewidentnie czarnomagiczne. A kto się miał zorientować, że mu tak dobrze idzie? Inni uczniowie może... No fakt, oni by mogli się zacząć ciskać. Sluckhorn? Przecież on był nowy, skąd miał wiedzieć, że Harry nie jest po prostu sam z siebie bardzo dobry?
#135 mojsior
ale kurde gdybym ja był harrym to było by mi głupio, że ktoś nazywa mnie mistrzem eliksirów choć na to zasługuje.
Najgorsze jest to, że slughorn powiedział "Tak talent do przyrządzania eliksirów to masz po matce, to jej geny dają o sobie znać".
Ja temu harremu nie było wwstyd że mu głupio nie było to ja się dziwię.
#136 annabeth
Sluckhorn nie, wiadomo ze był nowy. Ale nasunęło mi się coś jeszcze. Jakim cudem Lucjusz Malfoy rozpoznał Syriusza na peronie, gdy odprowadzał Harry'ego w piątej części na pociąg pod postacią psa, skoro tylko podobno Dumbledore, Harry, ROn i Hermiona wiedzięli, zę Syriusz był nie zarejestrowanym animagiem? Nie zgadza mi się to troche.
#137 Elanor
A mnie fascynuje rzecz z goła inna. Co było nie tak z tym podręcznikiem? Dlaczego zawarte w nim instrukcje były aż tak niewłaściwe, że Snape, jako uczeń musiał sam odkryć jak się przygotowuje eliksiry i dopiero stosowanie się do notatek, które sporządził, dawało właściwe rezultaty? Jakiś kretyn wydał ten podręcznik? Możliwe. Zdarza się. Ale, że nikt tego przez lata nie sprostował?
Co do zaklęcia, może Snape je tam sobie tylko zapisał? Dlaczego zostawił podręcznik, nie mam pomysłu. Ale może się nim najzwyczajniej w świecie nie przejmował? Nawet zapomniał, że coś tam sobie nabazgrał?
#138 jamajka
Mogli mu na przykład zabrać i zgubić. Co do eliksirów... i tu właśnie nei wiem. Czy to Harry był słaby, a instrukcje były dobre, czy on po prostu, jak go SNape nie uczył i nie ciskał się do niego, że upuścił ołuwek, albo za głośno oddychał, to bardziej się skupiał na tym, w sumie nie wiadomo.
#139 Zuzler
No właśnie przecież instrukcje w podręczniku były złe, bo w tej książce po Snapie były dopiski, dzięki którym zaczęło mu iść pięknie
#140 jamajka
Albo trudniejsze, złe nie mogły być, bo Hermionie wychodziło.