Likwidacja ośrodków
Wróć do W szkole i w pracy.#301 gadaczka
W tej sprawie powinny wypowiedzieć się osoby, które w tamtych latach pobierały naukę w ośrodkach. Często podkreślamy jak to było dobrze kiedyś, a jak źle jest teraz :P
-- (magmar):
Parędziesiąt lat temu jeszcze po wojnie ośrodki spełniały swoją funkcję.
Było więcej nauczycieli z powołania, było więcej pomocy dydaktycznych dla niewidomych choć by do nauki alfabetu brajla i wtedy miało to sens.
--
#302 magmar Konto zarchiwizowane
Znam nauczycieli, którzy uczyli w ośrodkach od lat 50 60. Na tej podstawie wysnuwam takie wnioski.
DOstałam od jednej Pani mnóstwo pomocy dydaktycznych, więc wiem jak to kiedyś wyglądało.
Faktem jest również, że teraz nie można kupić nawet porządnej, metalowej tabliczki, ergo jednej z ważniejszej pomocy edukacyjnej.
#303 gadaczka
Hmm, z kolei wystarczy poczytać książkę p. Helenki, żeby stwierdzić, że podejście do uczniów nie było idealne.
#304 magmar Konto zarchiwizowane
Niech się Pani Helenka wypowie to dobry argument.
#305 Julitka
Aleś Ty człowieku czarno-biały, jak telewizja za czasów PRL. A nie, ona była szaro-czarna czasami, czyli jesteś jeszcze bardziej zerojedynkowy. Bo Tomecki któreś z nas kiedykolwiek napisało, że w ośrodku jest miód malyna. Nie chce się czytać normalnie.
-- (misiek):
Nie życzę nikomu by chociaż zobaczył to co ja. I ok, patologii niema, w ośrodku zawsze przyjemna i miła atmosfera, a personel takiego ze świecą szukać.
-- (tomecki):
Ciekawe czy Misiek kiedykolwiek zrozumie, że niekoniecznie w każdym ośrodku takie patologie istnieją, a niektóre masówki, oczywiście również nie wszystkie oferują równie ciekawe atrakcje, które co jakiś czas wypływają w mediach jak chociażby miły gest założenia kosza na śmieci na głowę pewnego, zapewne baardzo złego uczyciela. Absolutnie nie twierdzę, że masówki są pod tym względem gorsze, ale to wieczne przytaczanie patologii ośrodkowych nie ma większego sensu.
--
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#306 Julitka
Ja sama spotkałam się z co najmniej dwoma takimi w przypadkami w moim bliskim kręgu znajomych, dodajmy. Oczywiście chodzi o masówki.
-- (tomecki):
Z przypadkiem kosza się nie spotkałem, za to rozmawiając z kilkoma osobami trafiłem na przypadki ciężkiego braku akceptacji i różnych niefajnych rzeczy, które utrudniały życie. Oczywiście jeśli rodzice są w porządku, nauczyciele prawidłowo reagują to sprawa rozchodziła się po kościach, ale nie zawsze tak bywa. Nie twierdzę, że ośrodki są w ogóle super, jednak bywają sytuacje, w których stanowią coś w rodzaju mniejszego zła.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#307 tomecki
Nie pisałem, że patologii nie ma w ogóle tylko, że nie ma "takich patologii", a to pewna różnica. Ponad to cały czas powtarzam, że są rodzice, którzy totalnie nie wier5zą w możliwości osób niewidomych i np. organizują nauczanie domowe lub coś w tym rodzaju. Nie wiem jak w innych ośrodkach, ale do Lasek trafiały dzieciaki, które na prawdę nie umiały nic, musiały być dawane klasę lub dwie niżej, bo totalnie nie ogarniały programu i żeby nie było, nie twierdzę, że ośrodki są lekiem na całe zło tego świata tylko że istnieją pewne sytuacje, w których taka szkoła to mniejsze zło.
Generalnie dość mocno interesuje mnie życie ludzi po różnych typach szkół, próbuję rozmawiać, o ile oczywiście uda mi się dotrzeć do ludzi również z rodzicami i niektóre przypadki są na prawdę ciężkie. Z resztą żeby nie szukać daleko, ilu jest niewidomych na różnych listach, grupach, którzy siedzą w domach totalnie bez wsparcia rodziny albo i w domach pomocy społecznej. Jak sobie wyobrażacie wsparcie dla takich rodziców? Na prawdę wierzycie, że jeden z drugim nauczyciel z ośrodka będzie dymał po całym województwie i pogadanki rodzicom głosił? a jeśli poradnictwo będzie w dużych miastach to mało komu będzie chciało się taszczyć cztery litery gdzieś tam aby se pogadać o ślepych dzieciach. Mówię cały czas o tych hm... cudownych rodzicach, którzy mają wielki problem z tym aby ich niewidome dziecko lat trzydzieści do sklepu po bułki wyszło.
#308 gadaczka
Hmm, a do ilu mniej więcej osób udało ci się dotrzeć? Czy kontaktował się na Eltenie z tobą ktoś, kto nie wypowiadał się w wątkach na forum? Nie chodzi mi o konkrety, żebyś pisał kto to był, ale o ogólne wnioski.
-- (tomecki):
Nie pisałem, że patologii nie ma w ogóle tylko, że nie ma "takich patologii", a to pewna różnica. Ponad to cały czas powtarzam, że są rodzice, którzy totalnie nie wier5zą w możliwości osób niewidomych i np. organizują nauczanie domowe lub coś w tym rodzaju. Nie wiem jak w innych ośrodkach, ale do Lasek trafiały dzieciaki, które na prawdę nie umiały nic, musiały być dawane klasę lub dwie niżej, bo totalnie nie ogarniały programu i żeby nie było, nie twierdzę, że ośrodki są lekiem na całe zło tego świata tylko że istnieją pewne sytuacje, w których taka szkoła to mniejsze zło.
Generalnie dość mocno interesuje mnie życie ludzi po różnych typach szkół, próbuję rozmawiać, o ile oczywiście uda mi się dotrzeć do ludzi również z rodzicami i niektóre przypadki są na prawdę ciężkie. Z resztą żeby nie szukać daleko, ilu jest niewidomych na różnych listach, grupach, którzy siedzą w domach totalnie bez wsparcia rodziny albo i w domach pomocy społecznej. Jak sobie wyobrażacie wsparcie dla takich rodziców? Na prawdę wierzycie, że jeden z drugim nauczyciel z ośrodka będzie dymał po całym województwie i pogadanki rodzicom głosił? a jeśli poradnictwo będzie w dużych miastach to mało komu będzie chciało się taszczyć cztery litery gdzieś tam aby se pogadać o ślepych dzieciach. Mówię cały czas o tych hm... cudownych rodzicach, którzy mają wielki problem z tym aby ich niewidome dziecko lat trzydzieści do sklepu po bułki wyszło.
--
#309 tomecki
Nie raz w luźnych rozmowach z ludźmi zahaczam o temat i generalnie sporym problemem jest to wsparcie rodziny. Jeśli rodzice traktują niewidome dzieci chociaż w miarę normalnie to jestem absolutnie za chociażby próbą nauki w masówce. Problem w tym, że zbyt duży procent rodziców nie ma czasu na przepychanki szkolne, nie bardzo wie jak rozmawiać z dyrekcją i w ogóle nie ma pomysłów. Oczywiście zdarza się, że nie ma takiej potrzeby, bo w szkole jest ok i nawet niezbyt zaradni rodzice nie mają specjalnych problemów zwłaszcza teraz, gdy chociażby na FB jest co najmniej jedna grupa dla rodziców dzieci niewidomych.
Osobną sprawą jest fakt, że coraz mniejszy procent niewidomych dzieci uczęszcza do masówek i to nie wiem z czego wynika. Oczywiście mam tu na myśli brak dodatkowych niepełnosprawności. w 2011 to była mniej niż połowa, teraz jest to mniej niż jedna trzecia. Dane można znaleźć na stronach GUS.
Nie dawno spotkałem rodziców niewidomego trzylatka, którym do głowy nie przyszło, że można w ogóle niewidomego posłać do masówki. Inna rzecz, że dziecko prócz braku wzroku miało również autyzm. W takim przypadku nauka w masówce jest jeszcze trudniejsza i wymaga znacznie większego wysiłku rodziców i nie każdy jest gotów na taki wysiłek.
#310 darek1991 Konto zarchiwizowane
Szczerze mówiąc, to ja już z dwojga złego wolę brak akceptacji, niż ciche przyzwolenie i tuszowanie molestowania.
#311 magmar Konto zarchiwizowane
Ja też.
Często ludzie mają poczucie, że w ośrodku uczą specjaliści, a tu człowiek spotyka się z podwójną rzeczywistością.
#312 Zuzler
yślicie, że molestowanie w ośrodku jest na porządku dziennym? :O
Za moich czasów prędzej ktoś się nauczył pić, palić i zaczął aktywność seksualną wcześniej, niż by może mógł pod okiem i bokiem rodziców, ale takich akcji nie było. No OK, były pewne przypadki podobnego rodzaju, ale gdy się wydało, to winna osoba poleciała z hukiem, choć osoba, nawiasem nie molestowana, tylko uwiedziona, była pełnoletnia.
#313 gadaczka
A czy takie akcje zdarzały się po między słabowidzami czy niewidomymi? A może stan wzroku nie miał tu nic do rzeczy?
#314 magmar Konto zarchiwizowane
Kiedyś jedna para uprawiająca seks przyłapana na procederze musiała wystąpić na apelu żeby wyznać swoją wielką winę. Trza było zrobić koło tego teatr zamiast sprawę załatwić dyskretnie.
Ok dobrowolne uprawianie seksu to nie molestowanie, ale znam też przypadek wychowawcy, który molestował dziewczynkę chodzącą do trzeciej klasy.
#315 misiek
Różnica jest taka, że widzący tym bardziej nastolatek w internacie się obroni, a co może zrobić kilkuletnie niewidome dziecko? Ale i tak już piszę chyba tylko z moim komputerem.
#316 misiek
O proszę i kolejna chora, a w ręcz patologiczna sytuacja, tym razem ze strony personelu. Może mi ktoś wyjaśni, co jest złego, gdy dwie osoby dorosłe się kochają? Czyżby zainterweniowała jakaś stara panna z kotem na kanapie? Jeśli tak podchodzi do życia, to nie dziwota, że nikt jej nie chce.
-- (magmar):
Kiedyś jedna para uprawiająca seks przyłapana na procederze musiała wystąpić na apelu żeby wyznać swoją wielką winę. Trza było zrobić koło tego teatr zamiast sprawę załatwić dyskretnie.
Ok dobrowolne uprawianie seksu to nie molestowanie, ale znam też przypadek wychowawcy, który molestował dziewczynkę chodzącą do trzeciej klasy.
--
#317 misiek
Uwiedziona? Skoro została uwiedziona i tym bardziej skoro była pełnoletnia znaczy to, że obie strony tego chciały, a że jedna ze stron się tylko chciała zabawić, no cóż, bywa. Seks dorosłych osób to temat, do którego nic nikomu, chyba że zainteresowani sami będą chcięli rozmawiać.
-- (Zuzler):
yślicie, że molestowanie w ośrodku jest na porządku dziennym? :O
Za moich czasów prędzej ktoś się nauczył pić, palić i zaczął aktywność seksualną wcześniej, niż by może mógł pod okiem i bokiem rodziców, ale takich akcji nie było. No OK, były pewne przypadki podobnego rodzaju, ale gdy się wydało, to winna osoba poleciała z hukiem, choć osoba, nawiasem nie molestowana, tylko uwiedziona, była pełnoletnia.
--
#318 darek1991 Konto zarchiwizowane
Nikt nie powiedział, że jest na porządku dziennym, tylko, że uchodzi bezkarnie i wychowawcy umywają ręce od problemu.
-- (Zuzler):
yślicie, że molestowanie w ośrodku jest na porządku dziennym? :O
Za moich czasów prędzej ktoś się nauczył pić, palić i zaczął aktywność seksualną wcześniej, niż by może mógł pod okiem i bokiem rodziców, ale takich akcji nie było. No OK, były pewne przypadki podobnego rodzaju, ale gdy się wydało, to winna osoba poleciała z hukiem, choć osoba, nawiasem nie molestowana, tylko uwiedziona, była pełnoletnia.
--
#319 Julitka
Niestety nie wolisz. Nigdy tego nie doświadczyłeś i nie wiesz, z czym się to wiąże.
Wyśmiewanie, prześladowanie psychiczne, taka psychiczna przemoc, a nawet - głupie odrzucenie może doprowadzić do samobójstwa.
-- (darek1991):
Szczerze mówiąc, to ja już z dwojga złego wolę brak akceptacji, niż ciche przyzwolenie i tuszowanie molestowania.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#320 Julitka
Nastolatek się obroni?
To co robią ci wszyscy ludzie na torach?
Wyjaśnisz mi to?
-- (misiek):
Różnica jest taka, że widzący tym bardziej nastolatek w internacie się obroni, a co może zrobić kilkuletnie niewidome dziecko? Ale i tak już piszę chyba tylko z moim komputerem.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.