Dlaczego nie wychodzimy poza środowisko?
Back to Środowisko niewidomych#241 Julitka
Ja znam co najmniej 2, jeśli nie 3.
-- (magmar):
Znamy taką jedną Panią, którą bym szczerze poleciła, no nie, Julitko?
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#242 magmar Archived
Poniekąd wspólna znajoma.
-- (Julitka):
Ja znam co najmniej 2, jeśli nie 3.
-- (magmar):
Znamy taką jedną Panią, którą bym szczerze poleciła, no nie, Julitko?
--
--
#243 piecberg
Julitko ja tu wchodzę w przerwie w pracy. Czasem coś napiszę, innym razem wkładam kij w mrowisko i nudno nie jest. Wiesz jaka to nuda jak wszyscy myślą tak samo, mają te same poglądy albo gdy się przez moderowanie wymusza na ludziach ten sam tok myślenia. Ciesz się z wolności i nie narzekaj.
#244 magmar Archived
Sławku, ja też tu jestem na czarnej liście.
#245 Julitka
Oczywiście, że warto mieć różne opinie. Ale co innego być trollem, a co innego przedstawiać argumenty popierające tezę.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#246 piecberg
Julitko mylisz pojęcia i nie tylko ty zresztą. Termin troll bywa nadużywany na dyskusyjnych forach internetowych. Niektóre osoby mianem tym określają dyskutanta, który przedstawia zagadnienia dla kogoś niewygodne lub za trudne do merytorycznego, szerszego omówienia. Nie każda bowiem kontrowersyjna, poruszająca trudne zagadnienia i mogąca kogoś bulwersować wypowiedź jest formą trollingu.
-- (Julitka):
Oczywiście, że warto mieć różne opinie. Ale co innego być trollem, a co innego przedstawiać argumenty popierające tezę.
--
#247 Julitka
Nie, Sławku, znam pojęcie troll, o to bądź spokojny. Ja po prostu używam go w stosunku do Ciebie, bo uważam, że mimo wszystko nim jesteś. Nie wszędzie, to jasne, ale jednak.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#248 Julitka
Bo ja mogę Ci wyjaśnić zasady coachingu, jak mogłabym Ci wyjaśnić zasady jakiejś tam religii, w którą wierzę, psychoterapii lub też używania podpisu kwalifikowanego. Ba - mogę nawet się zgodzić, że uważasz, że te rzeczy są nie dla Ciebie i to jest jak najbardziej ok. Ale czy cokolwiek z tych wyjaśnień byś wyniósł na poczet swoich przyszłych postów, to już inna sprawa.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#249 piecberg
Julitko krótko wyjaśniam jak podchodzę do coachingu. Mam wielki respekt dla coachów czy mentorów którzy poruszają się w konkretnej dziedzinie, znają się na niej, mają doświadczenie i przez internet lub wykłady stacjonarne dzielą się swoimi umiejętnościami z ludźmi chcącymi poszerzyć wiedzę. Natomiast nie mam przekonania do tzw. mówców motywacyjnych.
-- (Julitka):
Bo ja mogę Ci wyjaśnić zasady coachingu, jak mogłabym Ci wyjaśnić zasady jakiejś tam religii, w którą wierzę, psychoterapii lub też używania podpisu kwalifikowanego. Ba - mogę nawet się zgodzić, że uważasz, że te rzeczy są nie dla Ciebie i to jest jak najbardziej ok. Ale czy cokolwiek z tych wyjaśnień byś wyniósł na poczet swoich przyszłych postów, to już inna sprawa.
--
#250 Julitka
Hm, nie mogę powiedzieć, czy moja coach, a przynajmniej jedna z dwóch, specjalizowała się w konkretnej dziedzinie. A jednak mi pomogła. Druga tak, owszem, była z konkretnej dziedziny, ale pomogły mi obie, nie jedna. Oczywiście moi mentorzy podczas programu wiedzieli, z czym mam większe problemy i dobrali mi coach do mnie, ale nie była konkretnie od tego i tego tematu.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#251 magmar Archived
A ja chciałam poprosić o przepisanie, mówiąc, skończyłam psychologię więc wiedzę posiadam, poproszono żebym była na jednych zajęciach, a potem podjęła decyzję.
Zostałam i nie żałuję.
#252 camila
A wiecie co? Mi te wszystkie terminy typu mentorzy, sponsorzy, kurwa, guru, czy jacyś tam inni śmierdzą na kilometr sekciarskimi praktykami kultu człowieka - nieważne, czy na polu mówców motywacyjnych, czy terapii grupowych, czy meetingów dla uzależnionych, gdzie na spotkaniach trzeba uważać, że gówno jest cukierkiem, mimo, że jest gównem.
Dobra - zaraz pewnie powiecie o podcaście "co ćpać po odwyku", gdzie wypowiadają się różne osobistości, a wielu z Krakowskiego programu metadonowego opowiadało, że trzeba było osobom z pierwszych stron gazet przed występami hel podawać, bo nie mogą wyjść na scenę.
Po latach taki Koterski wydaje swoją ckliwą autobiografię, ale nie myślcie przypadkiem, że przechodził przez skręta jak szary, zwykły człowiek - tylko jebany banan wypowiada się z wysokiego kopa od razu. Każdy kumaty dowie się o co chodzi - miał do dyspozycji odtrucie w znieczuleniu ogólnym, najlepszą obstawę lekową na depresję poopiatową, której kurwa nawet chyba nie poczuł, bo aktorzy zawsze muszą być gotowi i pełni życia, lub depresanty zamienił na pudrowanie noska... W każdym razie - dostęp do najlepszych ośrodków detoksykacyjnych w głuszy, gdzie ma się spokój od świata zewnętrznego, z filtracją krwi oraz seansem z ibogainą / eyahuascą włącznie. Teraz ma wokół siebie rzeszę wyznawców, którzy mówią, że skoro on może, to i ja mogę, a potem - przy braku odpowiednich narzędzi, do których mieli dostęp milionerzy z pierwszych stron gazet, ostro się zdziwią leżąc w kałuży własnego potu, wymiocin i oddając wodę dołem.
Oni wszyscy będą opowiadać, że wyszli z bagna dzięki "silnej woli" i "wsparciu bliskich" czy innemu "Bogu". Tylko te osoby mają jedyny, uniwersalny sposób na życie, tylko ci wybrani wysłańcy siły wyższej, których głupoty popełnione w życiu zepchnęły na tor pomocy komuś, bo mają o sobie tak wysokie mniemanie. Nie wspomnę o naganiaczach takich sekt, które w biały dzień zaczepiają samotnych ludzi w tłumie i mówią do ciebie łamaną angielszczyzną coś w stylu: "hello my fellow friend. You'll be truly happy if you join us and understand the love we share" czy coś xD
A wiecie dlaczego wybierają takie specyficzne grupy ludzi? Bo wiedzą, że do osób pogubionych w życiu jest łatwiej trafić. Osoba, która sobie z niczym nie radzi wypiłaby własny mocz, gdyby guru jej powiedział, że to jej pomoże. Taki człowiek jest potem podatny na wszelkie, zewnętrzne manipulacje i naprawdę - trudno jest potem się z tego wyplątać.
Niepokojące praktyki zauważyłam właśnie na tych tak zwanych meetingach anonimowych narkomanów, które odbywają się za zwyczaj w salkach przykościelnych, bo są najtańsze do wynajęcia. Co więcej - każdy, przy modlitwie rozpoczynającej spotkanie może odwołać się albo do Boga, albo do siły wyższej, jaką tam sobie uważa - taka pozorna wolność, lecz nie wolność. Potem, jak chcesz normalnie wyłożyć kawę na ławę i powiedzieć co czym jest to jesteś uciszany przez innych, by pogubione owieczki nie zrozumiały przypadkiem, że właśnie dają się robić w konkretnego wała. O układach "sponsorskich" już nie ma co gadać. Fajna idea, ale można było usłyszeć o wielu nadużyciach.
Na psychoterapeutów też trzeba uważać. Jeśli pozna się ich behawioralne sztuczki, można się wdać w fajną, intelektualną polemikę, ale to zabawa dla kumatych entuzjastów.
#253 Julitka
Ekhm, mylisz dwie grupy ludzi. Takich jak opisujesz też omijam szerokim łukiem.
-- (camila):
A wiecie co? Mi te wszystkie terminy typu mentorzy, sponsorzy, kurwa, guru, czy jacyś tam inni śmierdzą na kilometr sekciarskimi praktykami kultu człowieka - nieważne, czy na polu mówców motywacyjnych, czy terapii grupowych, czy meetingów dla uzależnionych, gdzie na spotkaniach trzeba uważać, że gówno jest cukierkiem, mimo, że jest gównem.
Tylko te osoby mają jedyny, uniwersalny sposób na życie, tylko ci wybrani wysłańcy siły wyższej, których głupoty popełnione w życiu zepchnęły na tor pomocy komuś, bo mają o sobie tak wysokie mniemanie. Nie wspomnę o naganiaczach takich sekt, które w biały dzień zaczepiają samotnych ludzi w tłumie i mówią do ciebie łamaną angielszczyzną coś w stylu: "hello my fellow friend. You'll be truly happy if you join us and understand the love we share" czy coś xD
A wiecie dlaczego wybierają takie specyficzne grupy ludzi? Bo wiedzą, że do osób pogubionych w życiu jest łatwiej trafić. Osoba, która sobie z niczym nie radzi wypiłaby własny mocz, gdyby guru jej powiedział, że to jej pomoże. Taki człowiek jest potem podatny na wszelkie, zewnętrzne manipulacje i naprawdę - trudno jest potem się z tego wyplątać.
Niepokojące praktyki zauważyłam właśnie na tych tak zwanych meetingach anonimowych narkomanów, które odbywają się za zwyczaj w salkach przykościelnych, bo są najtańsze do wynajęcia. Co więcej - każdy, przy modlitwie rozpoczynającej spotkanie może odwołać się albo do Boga, albo do siły wyższej, jaką tam sobie uważa - taka pozorna wolność, lecz nie wolność. Potem, jak chcesz normalnie wyłożyć kawę na ławę i powiedzieć co czym jest to jesteś uciszany przez innych, by pogubione owieczki nie zrozumiały przypadkiem, że właśnie dają się robić w konkretnego wała. O układach "sponsorskich" już nie ma co gadać. Fajna idea, ale można było usłyszeć o wielu nadużyciach.
Na psychoterapeutów też trzeba uważać. Jeśli pozna się ich behawioralne sztuczki, można się wdać w fajną, intelektualną polemikę, ale to zabawa dla kumatych entuzjastów.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#254 camila
Zedytowałam swój post, proszę zerknąć :)
#255 magmar Archived
Znałam takiego jednego Szifu, który szkolił niewidomych.
On był nawet całkiem sympatyczny, tylko ta ideologia wokół niego, niemal modlono się do niego.
-- (camila):
A wiecie co? Mi te wszystkie terminy typu mentorzy, sponsorzy, kurwa, guru, czy jacyś tam inni śmierdzą na kilometr sekciarskimi praktykami kultu człowieka - nieważne, czy na polu mówców motywacyjnych, czy terapii grupowych, czy meetingów dla uzależnionych, gdzie na spotkaniach trzeba uważać, że gówno jest cukierkiem, mimo, że jest gównem.
Dobra - zaraz pewnie powiecie o podcaście "co ćpać po odwyku", gdzie wypowiadają się różne osobistości, a wielu z Krakowskiego programu metadonowego opowiadało, że trzeba było osobom z pierwszych stron gazet przed występami hel podawać, bo nie mogą wyjść na scenę.
Po latach taki Koterski wydaje swoją ckliwą autobiografię, mając do dyspozycji odtrucie w znieczuleniu ogólnym, dostęp do najlepszych ośrodków detoksykacyjnych w głuszy, gdzie ma się spokój od świata zewnętrznego, z filtracją krwi oraz seansem z ibogainą / eyahuascą włącznie. Teraz ma wokół siebie rzeszę wyznawców, którzy mówią, że skoro on może, to i ja mogę, a potem - przy braku odpowiednich narzędzi, do których mieli dostęp milionerzy z pierwszych stron gazet, ostro się zdziwią leżąc w kałuży własnego potu, wymiocin i oddając wodę dołem.
Oni wszyscy będą opowiadać, że wyszli z bagna dzięki "silnej woli" i "wsparciu bliskich" czy innemu "Bogu". Tylko te osoby mają jedyny, uniwersalny sposób na życie, tylko ci wybrani wysłańcy siły wyższej, których głupoty popełnione w życiu zepchnęły na tor pomocy komuś, bo mają o sobie tak wysokie mniemanie. Nie wspomnę o naganiaczach takich sekt, które w biały dzień zaczepiają samotnych ludzi w tłumie i mówią do ciebie łamaną angielszczyzną coś w stylu: "hello my fellow friend. You'll be truly happy if you join us and understand the love we share" czy coś xD
A wiecie dlaczego wybierają takie specyficzne grupy ludzi? Bo wiedzą, że do osób pogubionych w życiu jest łatwiej trafić. Osoba, która sobie z niczym nie radzi wypiłaby własny mocz, gdyby guru jej powiedział, że to jej pomoże. Taki człowiek jest potem podatny na wszelkie, zewnętrzne manipulacje i naprawdę - trudno jest potem się z tego wyplątać.
Niepokojące praktyki zauważyłam właśnie na tych tak zwanych meetingach anonimowych narkomanów, które odbywają się za zwyczaj w salkach przykościelnych, bo są najtańsze do wynajęcia. Co więcej - każdy, przy modlitwie rozpoczynającej spotkanie może odwołać się albo do Boga, albo do siły wyższej, jaką tam sobie uważa - taka pozorna wolność, lecz nie wolność. Potem, jak chcesz normalnie wyłożyć kawę na ławę i powiedzieć co czym jest to jesteś uciszany przez innych, by pogubione owieczki nie zrozumiały przypadkiem, że właśnie dają się robić w konkretnego wała. O układach "sponsorskich" już nie ma co gadać. Fajna idea, ale można było usłyszeć o wielu nadużyciach.
Na psychoterapeutów też trzeba uważać. Jeśli pozna się ich behawioralne sztuczki, można się wdać w fajną, intelektualną polemikę, ale to zabawa dla kumatych entuzjastów.
--
#256 camila
Tego zjeba z Owińsk?
#257 magmar Archived
Nie nie, on nie jest z Owińsk.
On współpracuje z pewną fundacja prowadząc kursy dla niewidomych.
Merytorycznie jest kompetentny, tylko ta ideologia.
#258 camila
Na PRV poproszę, bo nie wiem teraz naprawdę o okogo może chodzić, ale taki gośc z Owińsk też jest.
#259 cinkciarzpl
Szifu z Owińsk? To i ja po proszszsz prv.
#260 MarOlk
I ja też chętnie się dowiem co to za apostoł.