Czego (nie) jesteśmy w stanie zrobić
Back to Środowisko niewidomych#321 Numernabis
Bo po twojej myśli, eh.
-- (Julitka):
Bardzo mądry wpis. Niezaspokojona gorycz i potrzeby czynią właśnie takich ludzi. :( Z obu stron, oczywiście.
-- (camila):
Ja już powoli nie rozumiem o co w tym wątku chodzi.
Może jestem głupia i naiwna, ale mój światopogląd zburzyło zetknięcie się z grupami iewidomych, kiedy pierwszy raz pojawiłam się najpierw na klango, potem w innych środowiskach. Jak słyszałam, że pracy i ma, mieszkań ni ma, to zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak wszystkiego ni ma. Potem jak zaczęłam czytac ogłoszenia o pracę w stylu: "szukam pracy, jestem niewidomy" to - powoli zaczynałam rozumieć dlaczego niczego ni ma. Możecie mówić, że obrosłam w piórka, że miałam szczęście - zapewne w jakimś stopniu na tym polegałam, ale jeśli nie zrobiłabym pewnych rzeczy - to nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem.
W domu zawsze wymagano ode mnie dużo, dostałam i nadal dostaję ogrom wsparcia, lecz wy tak o tym mówicie, jak by ci biedni rodzice tych biednych niewidomych organizowali za nich życie od a do Z. Zapewne są takie rodziny i czy niektórzy z was, tak bardzo pogardliwie wypowiadający się o tych metodach, którzy nie dostali takiego wsparcia od rodziny nie plują po prostu żółcią?
--
--
#322 Numernabis
Nadal nie dostałem odpowiedzi, gdzie tu ktoś narzeka, gdzie tu ktoś pluje żółcią.
Kurwa, czytajcie ludzie ze zrozumeniem to co się pisze i nie podtykajcie innym błędnego postrzegania naszych wpisów, bo ani nikt nie narzeka, ani nikt nie pluje żółcią, a jedynie próbuje uzmysłowić, że do osiągnięcia celu nie wystarczy sama chęć i działanie, to za mało.
Nikt też nigdize nie napisał, że jako niewidomi musimy czekać, że nam się należy pomoc i że nic nie robiąc powinniśmy do czegoś dojść, a jak się nie udaje to należy pluć żółcią.
-- (camila):
Ja już powoli nie rozumiem o co w tym wątku chodzi.
Może jestem głupia i naiwna, ale mój światopogląd zburzyło zetknięcie się z grupami iewidomych, kiedy pierwszy raz pojawiłam się najpierw na klango, potem w innych środowiskach. Jak słyszałam, że pracy i ma, mieszkań ni ma, to zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak wszystkiego ni ma. Potem jak zaczęłam czytac ogłoszenia o pracę w stylu: "szukam pracy, jestem niewidomy" to - powoli zaczynałam rozumieć dlaczego niczego ni ma. Możecie mówić, że obrosłam w piórka, że miałam szczęście - zapewne w jakimś stopniu na tym polegałam, ale jeśli nie zrobiłabym pewnych rzeczy - to nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem.
W domu zawsze wymagano ode mnie dużo, dostałam i nadal dostaję ogrom wsparcia, lecz wy tak o tym mówicie, jak by ci biedni rodzice tych biednych niewidomych organizowali za nich życie od a do Z. Zapewne są takie rodziny i czy niektórzy z was, tak bardzo pogardliwie wypowiadający się o tych metodach, którzy nie dostali takiego wsparcia od rodziny nie plują po prostu żółcią?
--
#323 Agata.d
A ja nierozumiem o co tyle hałasu. Jest sobie jakiś gościu, który coś tam osiągnął, nie ważne czy sam, czy z pomocą, osiągnął chełpi się gdzieś tam tym być może i co z tego? Jego wola. Skoro mu to poprawia poczucie własnej wartości, to niech tak sobie robi. Gdyby każdy bardziej skupiał się na sobie niż na tym co robią inni to świat byłby piękniejszym miejscem, być może też szczęśliwszym. Ja uważam, że każdy powinien robić swoje i pilnować własnych spraw i tego, by jemu się wiodło. W porządku można wspierać tych, którzy chcą coś zmienić, ale nie mają możliwości, motywacji, czy chęci, albo nie umieją się postawić rodzicom trzymających ich pod kloszem. Ja właśnie dzięki takim motywacją i odpowiednim nakierowaniu mnie jestem teraz w tym miejscu. Ale jeśli ktoś niechce niczego zmieniać bo tak mu dobrze, to niech idzie swoją drogą, wszystkich się nie naprostuje, a każdy musi wybrać ścieżkę własną. Jeśli ktoś próbuje i nie wychodzi, to można wspierać, ale trzeba też czasem umieć się pogodzić z porażką. Nie zawsze i nie każdemu wszystko się uda, takie życie nie na wszystko mamy w nim wpływ. Smutne to, ale niestety prawdziwe. Ja na przykład robię swoje i staram się nie przejmować. Pewnie, czasem jest mi źle z tym, że pewne rzeczy muszę przyswajać dopiero teraz, uczyć się rzeczy, które powinnam umieć już dawno, a przez swoje własne, czy innych zaniedbania ich nie umiem, a teraz jest mi się ich nauczyć trudniej. I muszę się pogodzić z tym, że nie będę miała tak dobrej orientacji, jak ludzie, którzy uczyli się jej od dziecka, będzie mi zawsze pod tym względem trudniej i pod wieloma innymi pewnie też. Ale sporo osiągnęłam w dość krótkim czasie i z tego się cieszę. Idę małymi kroczkami do celu i czasem bolą uwagi w stylu, ja to ten budynek ogarniałem już cały po jednym dniu przebywania w nim, a ty jesteś tu tyle czasu i jeszcze nie umiesz. No i trudno, nie umiem, ale nie wstydzę się do tego przyznać. Tak już jest. Pewne rzeczy przyswajam wolniej. Bolą też wypowiedzi w stylu ty tego nie umiesz, a to takie łatwe. No i może dla ciebie łatwe, dla mnie nie. Takie życie. Czasem czuję się gorsza od tych psełdolepszych, bardziej zaradnych, lepiej ogarniających to czy tamto zwłaszcza w momencie, kiedy jestem do nich porównywana. Ale zawsze powtarzam sobie, że nie wiem co ci ludzie mają. Jak sobie radzą. Mogą być świetni w orientacji, ale nie ogarniać rzeczy, z którymi radzę sobie dobrze. To trzeba sobie jasno powiedzieć, nie we wszyskim będziemy alfą i omegą, nie każde okno da się otworzyć, drzwi wywarzyć, czy otworzyć nowe. Wystarczy robić swoje, cieszyć się z małych sukcesów i wspierać tych, którzy chcą, ale którym nie do końca się coś udało, ale wspierać, a nie mówić, to takie proste, jak można tego nie umieć? A no można. Jeśli ktoś szuka pracy i nie może znaleść podesłać pare ninków, jeśli się na takowe gdzieś natkniemy. I tak dalej. Mogłabym tak pisać jeszcze długo, ale nie o to w tym chodzi. A bariery? Są, często w naszych głowach. Warto spróbować przełamać je u osoby, która je posiada, ale też w mądry sposób.
#324 Numernabis
Jasne o to właśnie chodzi, każdy robi to na co ma ochotę, ale i nie każdy jest w stanie osiągnąć to co by chciał i o to tutaj właśnie szum, że skoro taki gość może, że skoro co niektórzy tutaj mogą to uważają, że każdy może i nie chcą przyjąć do wiadomości, że tak nie jst, że na nasze osiągnięcia, na nasze możliwości ma wpływ wiele czynników i same chęci nie wystarczą.
Dochodzą do tego wpisy nadinterpetujące wypowiedzi stojące w sprzeczności z ich tokiem myślowym. wkładają w usta to czego nikt nie wypowiedział bo przecież nikt złego słowa nie powiedział o gościu z filmu. Nikt też tutaj nie narzeka, ani żółcią nie pluje, a jest tu sporo postów wytykających właśnie takie działania.
#325 misiek
Nie wgłębiałem się zbytnio w twórczość tego Pana, ale jeśli można mieć do niego jakikolwiek zarzut, to że być może nie mówi całej prawdy i pewnie wiele koloryzuje, ale wiadomo, skoro ma swoją niszę a biznes się kręci to do całej reszty nikomu nic do tego jak, gdzie i po co.
#326 agnieszka Archived
Oczywiście, facet coś sobie robi, zarabia i ok. Po co rozkminiać jak do tego doszedł i w jakim celu? Czy tylko z powodu tego, że jest niewidomy wzbudza taką ciekawość i jest przyczynkiem do dyskusji?
#327 Zuzler
Ech, żeby on jeszcze był niewidomy...
#328 agnieszka Archived
A, sorry. Tak wynikało z dyskusji, a sporo tu osób uwielbia rozkminiać takie przypadki, więc :)
#329 Numernabis
Ale tutaj nikt nie dyskutuje o tym goścu, posty dotyczą naszych możliwości, co możemy i czy każdy ma możliwości osiągnąć coś więcej, wznieść się na wyżyny, ponad przeciętność, a film był tylko bodźcem i rozpętała się burza, bo są tacy co twierdzą, że każdy może, że ogranicza go tylko lenistwo, tak w skrócie.
Nikt tu się nie rozwodzi na temat osiągnięć gościa z filmu to posty ELYTY wynaturzyły tą dyskusję wpychając nam coś czego nie napisaliśmy.
Naprawdę trudno dyskutować kiedy strona przeciwna nie przyjmuje do wiadomości sensownej argumentacji i trwa przy swoim uparcie.
Dalsza dyskusja naprawdę dla mnie nie ma sensu, ja dziękuję.
Napisałem co miałem napisać, wyraziłem swoją opinię w temacie i dalsze pisanie to jedynie powtarzanie się w temacie, powtarzanie argumentacji, no może jedynie bardziej rozczłonkowanej na poziom elementarza żeby dla każdego było zrozumiałe o co chodzi w wypowiedzi choć widząc sposób interpretacji to i tak zotaną jedynie wyciągnięte zdania z kontekstu dla własnych celów
Także dziękuję za dyskusję.
#330 Krzycha
Takie moje luźne spostrzeżenie, że chyba nie wszyscy jeszcze do takiej dyskusji dojrzeli. A część urządza sobie jedynie zabawę w dorosłość.
#331 midzi
@Krzycha z perspektywy czasu i własnego podejścia do różnych spraw te naście lat temu po stokroć się zgadzam, ale ten argument jest bardzo niebezpieczny bo powoduje, że w zasadzie każdemu młodszemu możesz zamknąć usta, bo co on wie o życiu?
#332 Krzycha
Ależ ja nikomu nie mam zamiaru zamykać czegokolwiek, tylko niech te osoby przyjmują argumenty. Niech odniosą się do tego, co napisaliśmy, a nie, słyszą tylko to, co chcą słyszeć. . To ja właśnie próbowałam nawiązać dialog, zadawałam pytania, a w odpowiedzi co: same uniki, odbijanie piłeczki, albo grobowa cisza. Ja jestem otwarta na wymianę poglądów i nikogo nie skreślam, ani starszych, ani młodszych, ale też nie pozwolę po sobie jeździć i wciskać sobie w usta rzeczy, których nie powiedziałam.
#333 camila
Krzycha prawda jest taka, że środowiskom niewidomych od stron właśnie forumowo-facebookowych, internetowych poświęcam bardzo niewiele czasu i rzeczywiście ogę przerysorywać na zasadzie jakichś clickbaitów z tego, co zobaczę teraz, z przed dwóch lat, lub z przed dziesięciu lat. Mogę się w czymś mylić. Jeśli tak jest - to w czym tak wlaściwie?
#334 Krzycha
Nie mogę stwierdzić, czy tak jest, bo mam zbyt mało informacji na temat Twoich poglądów. Zwróciłaś uwagę na jedną rzecz do której się odniosłam. Jak pisałam, w moim przypadku raczej potwierdza się odwrotność. Kluczowe znaczenie może też mieć ogląd środowiska z perspektywy osoby niedowidzącej, jaką w czasach Klango byłaś i jeszcze chyba w jakimś stopniu jesteś, ale tutaj zmuszona jestem postawić kropkę, żeby nie wpakować Ci się z buciorami do talerza. Jeśli chodzi o moje obserwację, to wolę porozmawiać z kimś osobiście i dopiero, kiedy poznam jego historię, ewentualnie pozwolić sobie na wyciąganie jakichś wniosków, ale tu też staram się być ostrożna, bo każdy z nas jest inny i To, co dla jednego jest piardnięciem, dla innego może być trzęsieniem ziemi. Na całokształt osobowości składa się mnóstwo czynników i jeśli już decydujemy się na to, żeby kogoś oceniać, a chcemy to zrobić rzetelnie i uczciwie, powinniśmy wziąć je wszystkie pod uwagę.
#335 tomecki
Po mojemu trochę to nie bardzo ma sens ta dyskusja. Problem chyba w tym, że obie strony konfliktu, który najwyraźniej ma tu miejsce chyba nie starają się o wzajemne zrozumienie. Jednej stronie zarzuca się lenistwo, drugiej pogardę. Osobiście uważam, że tak postawione pytanie w ogóle nie ma odpowiedzi, bo co to znaczy możliwe? Czy np. niewidomy jest w stanie złożyć komputer stacjonarny z części albo samodzielnie wyjechać do Grecji? no niby czemu nie. Z drugiej strony nie znam zbyt wielu osób, które potrafiłyby którąkolwiek z tych rzeczy, a jeszcze mniej takich, co ogarnęłyby obie. Każdy jest inny, a co chyba ważniejsze, każdy miał inne doświadczenia życiowe, cechuje się inną kreatywnością, asertywnością, posiada inne wsparcie rodziny, a w naszym przypadku to bardzo ważne. Nie da się tak zwyczajnie posortować czynności na możliwe i niemożliwe. Duża większość po mojemu musiałaby wylądować w pudełku podpisanym "to zależy"
#336 Krzycha
. Sporym uproszczeniem jest sprowadzanie tego konfliktu jedynie do dwóch stron i stawianie znaku równości pomiędzy zarzucaniem pogardy, a zarzucaniem lenistwa. Co zaś do sensu dyskusji, konflikt rodzi postęp, więc nie traćmy nadziei. Z pozostałą częścią wypowiedzi się zgadzam.
#337 pajper
Bo wątek już daleko odbiegł od mojej myśli wyrażonej w pierwszym wpisie. Ja w nim się zastanawiałem nad tym, a nadal się zastanawiam, czemu jako niewidomi mamy skłonność do negowania własnych umiejętności bez spróbowania, a często spotykam się z tą postawą.
A obecna dyskusja wynikła z wpisu mustafy, który pokazał osobę niepełnosprawną, której się wiedzie. natychmiast wpisy pokazywały, że osoba ta miała szczęście, pieniądze, wsparcie i tak dalej. Czyli zamiast o jej pracy, od razu wskazane zostały czynniki zewnętrzne, o których nawet nie wiemy.
Ja nikomu lenistwa nie zarzucam, nie odważyłbym się pisać tak o kimś, kogo dobrze nie znam. Jednak nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że by coś osiągnąć trzeba mieć okazję. Albo, inaczej, to jest prawda, ale nikt z nas nie zdaje sobie sprawy, ilu okazji nie zauważa.
Tak samo, ale to szersza kwestia, uważam, że promować powinno się wizerunek niewidomego pracującego. Bo promując inny, tylko jeszcze bardziej zatrzaskujemy sobie drzwi.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#338 agnieszka Archived
Właśnie nie zgodzę się, że ta skłonność u osób niewidomych występuje. Precyzyjniej, ok ona jest, ma związek z różnymi czynnikami, ale nie jest typowa dla tej grupy. Ile osób widzących nie podejmuje wyzwań na które spokojnie je stać? Jest wiele zmiennych: sytuacja, motywacja, zasoby, środki, ale to nie na ten wątek.
#339 camila
No dobra Krzycho - jeśli już tak mówimy co i jak, to:
w środowisku chemiczno-narkotycznym udało mi się dokonać wielu rzeczy mimo, że wciąż muszę prosić kogoś, by mi coś tam dożylnie podał, bo tego nie przeskoczę mimo, że wspaniałomyślnie otworzyłam sobie lewą pachwinę ostatnio. Jeśli naucze się w nią podawać, to wiąże się z dużym ryzykiem, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana - no nie?
To samo z osiągnięciami eventowymi. Może nie traktuję każdego takiego wyjazdu jak by nic się nie stało, lecz muszę prosić o pomoc w wielu, bardzo wielu rzeczach, jeśli mówimy o dużych imprezach w halach lub na powietrzu, nie w małych klubikach, bo w klubie - to wezmę sobie panią na stronę, ktora spokojnie przed zabawą pokaże mi te punkty strategiczne: bar, palarnia, kible, miejsca do siedzenia.
Życie każdego opiera się na tych samych zasadach i każdy potrzebuje jednak tego samego zestawu cech, by po prostu przetrwać na tym kurwidole. Wymaga od kazdego w sumie kreatywności w większym lub mniejszym stopniu - nawet w takim outsourcingu co, komu zlecić by było dobrze i wypadło dobrze...
A tu przez kilkadziesiąt wpisów ludzie skaczą sobie do gardeł bo co gdyby to, gdyby sro - jak by kazdy każdemu chciał coś na siłę cały czas udowadniać. A wiecie co? Nie musicie!
"Czego nie jesteśmy w stanie zrobić" To bardzo ogólnikowe pytanie, na które nie ma odpowiedzi z powodu pierdyliarda czynników z etykietkami "to zależy", bo każdy jest inny.
Mam szczerą nadzieję, że rzeczowo i merytorycznie było tym razem.
#340 pajper
Ten wątek ma nieszczęśliwą nazwę, bo w tytule jest nawias, którego czytniki nie są w stanie odczytać.
Ja nie pytałem, czego nie możemy zrobić, czy co możemy, ale skąd to zakładanie, że nam się nie uda. A wśród niewidomych bardzo często je widuję.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.