Brak wzroku a zatrudnienie
Wróć do W szkole i w pracy.#221 mustafa
Pracuje jako masażysta.
Pracuję z fizjoterapełtami.
Serio, wiem o czym mówię.
-- (Monia01):
Nooo, jeśli zachęcanie do zrobienia porządnego researchu i dopiero na jego podstawie określenie, czy studia podjąć czy nie jest dla Was równoznaczne z tym, że ktoś na pewno zrobi krzywdę pacjentowi, to faktycznie, nic nie róbcie
--
#222 Kat
Muszę zgodzić się z Mustafą, prawda jest taka, że na fizjoterapii tego masażu jest mało, bo zaledwie 1 semestr, a biorąc pod uwagę, że w praktycznie każdym studium masażu około roku trwa nauka klasyka, to różnice są spore.
Co do urządzeń. Tak, są dotykowe, do tego w większości to tzw. kombajny, gdzie mamy np. pole magnetyczne, ultradźwięki i prądy i nawet, gdyby powstała appka umożliwiająca obsługę tych maszyn, to pozostaje jeszcze inna kwestia, czy hipotetyczny niewidomy fizjo miałby ją instalować na własnym telefonie?
Kolejna kwestia to kolor elektrod, są czarne i czerwone, żeby poprawnie wykonać interdyn trzeba je ułożyć naprzemiennie i teraz tak, mamy kilku fizjo na jednej sali i nawet jeśli niewidomek ma jakieś tam oznaczenia na kabelkach, które muszą być przyklejone, to ktoś, kto uzna, że trzeba to odkleić i tak właśnie postąpi, to cóż, niewidomy jest jakby trochę ugotowany, oznaczenia zniknęły, a tu trzeba jakoś elektrody położyć. I dodam jeszcze, że o nacinaniu kabelków nie ma mowy w tym przypadku, jeśli o oznakowanie chodzi.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#223 Krzycha
Nawet jeśli będzie dostępna, to co z tego? Przypuśćmy, że w naszej przychodni zarejestrowanych jest dwustu pacjentów na turę. Pracuje dwóch fizjo, czyli wychodzi około stówy dziennie na łebka. Wiadomo, pacjenci sobie przyłażą falami; do piętnastej dziadki, po piętnastej ludzie z roboty. No i niech teraz zwali się takiemu niewidomemu po piętnastej 80 osób, które musi do osiemnastej obrobić, bo po osiemnastej wchodzi konserwator powierzchni płaskich, i musi mieć pusto i sorry, ale nikt nie będzie czekał aż jakiś krecik raczy się do miziać i doklikać w aplikacji do odpowiednich ustawień. A już pomijam fakt, że kiedy będzie ustawiał jedno, dwóch innych pacjentów może go w tym samym czasie wołać, bo na przykład będzie trzeba komuś w trakcie trwania zabiegu zmniejszyć dawkę, a w takim wypadku należy reagować natychmiast. Po za tym, trzeba obserwować, czy pacjenci prawidłowo wykonują ćwiczenia, trzeba pilnować, żeby wszyscy podpisali karty i robić mnóstwo różnych dodatkowych wychodzących w praniu rzeczy. Przecież te dziewczyny nieraz mają taki zapierdziel, że dosłownie biegają po Sali i bywa, że przez 4 godziny nie usiądą, także niech nie snuje teorii ten, kto nie ma pojęcia o praktyce, a jeśli już koniecznie musi, to niech przynajmniej przedtem spróbuje zgłębić temat..
#224 papierek
Ja tomeckiego rozumiem. Skończyć fizjo, żeby poszerzyć swoją wiedzę jako masażysta. Nawet ta teoria, to już można komuś lepiej doradzić, przepisać zabiegi. Nie jest to pełny fizjoterapełta i jest to zmarnowanie trochę tych pięciu lat, ale zawsze lepiej to brzmi, że się skończyło. Ponadto studia to nie same maszyny czy masaż, ale zapewne dużo różnej teorii na temat różnych schorzeń, wad wrodzonych, nabytych etc. Krzycha i reszta, dla mnie jest logiczne więc, że niewidomy nawet po fizjo nie ma czego szukać w przychodniach.
#225 mustafa
Chyba nie umiałbym zmotywować się do nauki gdybym wiedział, że nie będę mógł wykonywać zawodu.
I co z praktykami, których jest chyba 150 godzin na semestr? Przecież te praktyki są w publicznych placówkach zdrowia.
-- (papierek):
Ja tomeckiego rozumiem. Skończyć fizjo, żeby poszerzyć swoją wiedzę jako masażysta. Nawet ta teoria, to już można komuś lepiej doradzić, przepisać zabiegi. Nie jest to pełny fizjoterapełta i jest to zmarnowanie trochę tych pięciu lat, ale zawsze lepiej to brzmi, że się skończyło. Ponadto studia to nie same maszyny czy masaż, ale zapewne dużo różnej teorii na temat różnych schorzeń, wad wrodzonych, nabytych etc. Krzycha i reszta, dla mnie jest logiczne więc, że niewidomy nawet po fizjo nie ma czego szukać w przychodniach.
--
#226 Krzycha
A w tych placówkach się raczej z ludźmi podczas praktyk nie patyczkują, więc na taryfę ulgową bym nie liczyła.
#227 tomecki
Muszę spytać jak to było z praktykami.
#228 pajper
Mam wrażenie, że gadam do ściany, ale spróbuję jeszcze raz. :D
Nie mówię o pracujących. Ale mówicie o studiach dla nowych. Ale czy to ma sens? Czy ma sens ciągnięcie nowych w zawód, który, jak sami przyznajecie, staje się niedostępny?
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#229 mustafa
Nie wiem z czym masz problem.
Argumentacja o obecnie pracujących i jak to wygląda jest dobrą argumentacją, bo studia robi się zazwyczaj po to, żeby w tym zawodzie pracować.
Tym bardziej jednolite studja magisterskie, bo teraz już nie ma licencjata, którego ktoś mógł zrobić sobie dla papierka, że ma wyższe wykształcenie i żeby mieć lepszą pozycję przy rekrutacji na masażystę.
-- (pajper):
Mam wrażenie, że gadam do ściany, ale spróbuję jeszcze raz. :D
Nie mówię o pracujących. Ale mówicie o studiach dla nowych. Ale czy to ma sens? Czy ma sens ciągnięcie nowych w zawód, który, jak sami przyznajecie, staje się niedostępny?
--
#230 pajper
O tym właśnie mówię. Rozważacie, czy warto, by osoby wchodzące na ten rynek, niewidome, studiowały fizjoterapię.
Ale, skoro ten rynek staje się niedostępny, ja bym założył, że niestety trzeba go przyszłym pracownikom odradzać i szukać alternatyw.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#231 skrzypenka
Dokładnie, alternatyw i jeszcze takich czynników, by nie blokowały niewidomym poszerzania wiedzy w terapii manualnej i innych kursach, które by im podniosły kwalifikacje.
-- (pajper):
O tym właśnie mówię. Rozważacie, czy warto, by osoby wchodzące na ten rynek, niewidome, studiowały fizjoterapię.
Ale, skoro ten rynek staje się niedostępny, ja bym założył, że niestety trzeba go przyszłym pracownikom odradzać i szukać alternatyw.
--
#232 skrzypenka
dokładnie, w pracy też się nie patyczkują, w przychodni masz zrobić i już i nie to, że ci jakaś tam pani pomoże.
-- (Krzycha):
A w tych placówkach się raczej z ludźmi podczas praktyk nie patyczkują, więc na taryfę ulgową bym nie liczyła.
--
#233 skrzypenka
A tu Mustafo zgadzam się z tobą w zupełności.
-- (mustafa):
Chyba nie umiałbym zmotywować się do nauki gdybym wiedział, że nie będę mógł wykonywać zawodu.
I co z praktykami, których jest chyba 150 godzin na semestr? Przecież te praktyki są w publicznych placówkach zdrowia.
-- (papierek):
Ja tomeckiego rozumiem. Skończyć fizjo, żeby poszerzyć swoją wiedzę jako masażysta. Nawet ta teoria, to już można komuś lepiej doradzić, przepisać zabiegi. Nie jest to pełny fizjoterapełta i jest to zmarnowanie trochę tych pięciu lat, ale zawsze lepiej to brzmi, że się skończyło. Ponadto studia to nie same maszyny czy masaż, ale zapewne dużo różnej teorii na temat różnych schorzeń, wad wrodzonych, nabytych etc. Krzycha i reszta, dla mnie jest logiczne więc, że niewidomy nawet po fizjo nie ma czego szukać w przychodniach.
--
--
#234 skrzypenka
Otóż to, pisałam swoje argumenty powyżej, ale niektórych się nie przegada, bo mają załorzenie, że "nie wiem, ale się wypowiem, bo mogę".
-- (Krzycha):
Nawet jeśli będzie dostępna, to co z tego? Przypuśćmy, że w naszej przychodni zarejestrowanych jest dwustu pacjentów na turę. Pracuje dwóch fizjo, czyli wychodzi około stówy dziennie na łebka. Wiadomo, pacjenci sobie przyłażą falami; do piętnastej dziadki, po piętnastej ludzie z roboty. No i niech teraz zwali się takiemu niewidomemu po piętnastej 80 osób, które musi do osiemnastej obrobić, bo po osiemnastej wchodzi konserwator powierzchni płaskich, i musi mieć pusto i sorry, ale nikt nie będzie czekał aż jakiś krecik raczy się do miziać i doklikać w aplikacji do odpowiednich ustawień. A już pomijam fakt, że kiedy będzie ustawiał jedno, dwóch innych pacjentów może go w tym samym czasie wołać, bo na przykład będzie trzeba komuś w trakcie trwania zabiegu zmniejszyć dawkę, a w takim wypadku należy reagować natychmiast. Po za tym, trzeba obserwować, czy pacjenci prawidłowo wykonują ćwiczenia, trzeba pilnować, żeby wszyscy podpisali karty i robić mnóstwo różnych dodatkowych wychodzących w praniu rzeczy. Przecież te dziewczyny nieraz mają taki zapierdziel, że dosłownie biegają po Sali i bywa, że przez 4 godziny nie usiądą, także niech nie snuje teorii ten, kto nie ma pojęcia o praktyce, a jeśli już koniecznie musi, to niech przynajmniej przedtem spróbuje zgłębić temat..
--
#235 Julitka
Ja przyznaję, że masażystów nie bardzo nigdy rozumiałam. Pamiętam siebie w wieku lat 13, gdy odchodziłam z ośrodka i wszyscy, jak jeden mąż, namawiali mnie na technikum masażu. Już wtedy mówiłam, mogę nawet powiedzieć, komu mówiłam, że coś ostatnio za duży bum jest na ten masaż, że to się źle skończy, że nie mogą wszyscy iść w ten zawód, bo on niedługo odejdzie do lamusa. To byłam ja w wieku lat kilkunastu. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić, że taki dzieciak jak ja wtedy miał rację.
Poszłam w języki, bo ten temat jeszcze nie jest wyeksploatowany, choć i on powoli odchodzi do lamusa.
A masażyści tutaj labiedzą, jak to im źle, ale zamiast albo się przekwalifikować, albo zebrać się w solidną kupę i pierdyknąć otoczenie w tyłek za to, że nie da się pracować, zapłacić pół miliona monet za napisanie dostępnej apki na kombajn, pisać petycje, rządać praw itp itd lub też zwyczajnie odradzić ten zawód ludziom, wolą tutaj narzekać i hejtować innych.
Polak nie umie walczyć w grupie w słusznej sprawie, nawet jeżeli ta sprawa jego ma dotyczyć.
Przepraszam Was bardzo za to, że ja nie poszłam w zawód, który nie jest przyszłościowy. Przepraszam, że wiedziałam, z czym to się będzie wiązać i że ja mam alternatywy w pracy. Że wciąż mam świadomość, że za 10 lat moje kwalifikacje nic będą warte i szukam dla siebie alternatyw, dokwalifikowuję się i próbuję być lepsza od Papieża, tzn. od osób widzących. Że taki np. certyfikat CAE w ogóle nie jest mi potrzebny, a jednak go zdam, żeby tym także pokazać, że się nadaję. Przepraszam.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#236 MarOlk
Wiesz... społeczeństwo sie starzeje, za kilkanaście/kilkadziesiąt lat będzie więcej osób w wieku poprodukcyjnym i jeśli młoda emigracja nie załatwi sprawy to będzie bieda. Więc nie sądzę żeby zawód masażysty odszedł tak zupełnie do lamusa, no bo niby z jakiej racji?
#237 skrzypenka
No dlatego właśnie się Przekwalifikowuję, bo nic innego mi nie zostało. Też nie wiedziałam, że ten zawód jest taki ciężki, ale też nie każdy ma możliwość przekwalifikowania tak, jak ja i co ci ludzie mają zrobić? Tymbardziej właśnie ten rynek powinien być dla nas otwarty i dostępna gama różnorakich kursów.
-- (Julitka):
Ja przyznaję, że masażystów nie bardzo nigdy rozumiałam. Pamiętam siebie w wieku lat 13, gdy odchodziłam z ośrodka i wszyscy, jak jeden mąż, namawiali mnie na technikum masażu. Już wtedy mówiłam, mogę nawet powiedzieć, komu mówiłam, że coś ostatnio za duży bum jest na ten masaż, że to się źle skończy, że nie mogą wszyscy iść w ten zawód, bo on niedługo odejdzie do lamusa. To byłam ja w wieku lat kilkunastu. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić, że taki dzieciak jak ja wtedy miał rację.
Poszłam w języki, bo ten temat jeszcze nie jest wyeksploatowany, choć i on powoli odchodzi do lamusa.
A masażyści tutaj labiedzą, jak to im źle, ale zamiast albo się przekwalifikować, albo zebrać się w solidną kupę i pierdyknąć otoczenie w tyłek za to, że nie da się pracować, zapłacić pół miliona monet za napisanie dostępnej apki na kombajn, pisać petycje, rządać praw itp itd lub też zwyczajnie odradzić ten zawód ludziom, wolą tutaj narzekać i hejtować innych.
Polak nie umie walczyć w grupie w słusznej sprawie, nawet jeżeli ta sprawa jego ma dotyczyć.
Przepraszam Was bardzo za to, że ja nie poszłam w zawód, który nie jest przyszłościowy. Przepraszam, że wiedziałam, z czym to się będzie wiązać i że ja mam alternatywy w pracy. Że wciąż mam świadomość, że za 10 lat moje kwalifikacje nic będą warte i szukam dla siebie alternatyw, dokwalifikowuję się i próbuję być lepsza od Papieża, tzn. od osób widzących. Że taki np. certyfikat CAE w ogóle nie jest mi potrzebny, a jednak go zdam, żeby tym także pokazać, że się nadaję. Przepraszam.
--
#238 skrzypenka
Nie musiałaś tak ironizować i w cudzysłowiu, "przepraszać", bo powiem Ci, że to nie było miłe.
myślę o tych, którzy po prostu nie mają innych alternatyw, niż ten masaż, bo nie każdy napisze program tak, jak Dawid na przykład i fajnie by było, gdyby dla tych ludzi był ten masaż otwarty, by zapewniał im dobro finansowe, którego z samej renty nie uświadczą.
-- (Julitka):
Ja przyznaję, że masażystów nie bardzo nigdy rozumiałam. Pamiętam siebie w wieku lat 13, gdy odchodziłam z ośrodka i wszyscy, jak jeden mąż, namawiali mnie na technikum masażu. Już wtedy mówiłam, mogę nawet powiedzieć, komu mówiłam, że coś ostatnio za duży bum jest na ten masaż, że to się źle skończy, że nie mogą wszyscy iść w ten zawód, bo on niedługo odejdzie do lamusa. To byłam ja w wieku lat kilkunastu. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić, że taki dzieciak jak ja wtedy miał rację.
Poszłam w języki, bo ten temat jeszcze nie jest wyeksploatowany, choć i on powoli odchodzi do lamusa.
A masażyści tutaj labiedzą, jak to im źle, ale zamiast albo się przekwalifikować, albo zebrać się w solidną kupę i pierdyknąć otoczenie w tyłek za to, że nie da się pracować, zapłacić pół miliona monet za napisanie dostępnej apki na kombajn, pisać petycje, rządać praw itp itd lub też zwyczajnie odradzić ten zawód ludziom, wolą tutaj narzekać i hejtować innych.
Polak nie umie walczyć w grupie w słusznej sprawie, nawet jeżeli ta sprawa jego ma dotyczyć.
Przepraszam Was bardzo za to, że ja nie poszłam w zawód, który nie jest przyszłościowy. Przepraszam, że wiedziałam, z czym to się będzie wiązać i że ja mam alternatywy w pracy. Że wciąż mam świadomość, że za 10 lat moje kwalifikacje nic będą warte i szukam dla siebie alternatyw, dokwalifikowuję się i próbuję być lepsza od Papieża, tzn. od osób widzących. Że taki np. certyfikat CAE w ogóle nie jest mi potrzebny, a jednak go zdam, żeby tym także pokazać, że się nadaję. Przepraszam.
--
#239 grzegorzm
Niestety i tu można się ze mną nie zgadzać, ale trudno na rynku pracy osób niepełnosprawnych jest generalnie często patologia jeżeli chodzi o zatrudnienie, pieniądze nie lokowane tak jak lokowane być powinny, dużo by o tym gadać, a dla czego skoro masażystów jest sporo i część ludzi w tym kierunku chce się ksztaucić to tych pieniędzy, które milionami do PEFRONU płyną nie przekierować na zatrudnienie masażystów w przychodniach?Nie z robić masażu w przychodniach jako praca dla niewidomych i słabo widzących? Fizjoterapeutów nie ma co bronić w tym wypadku, ponieważ oni sobie poradzą i tak część myślę duża mawłasne działalności i pracuje po przychodni prywatnie.
Wiem, że pewnie zaraz będzie zjakiej racji miało by tak być, ale obecnie mamy tak, że masaż rzeczywiście może znikać, bo jest jak jest, więc jest wybór albo zawód zostawić i niech ludzie mają pracę albo przeznaczać pieniądze nie wiadomo na jakie fikcyjne niemalże zatrudnienia niepełnosprawnych w ochronie i tak dalej.
-- (Julitka):
Ja przyznaję, że masażystów nie bardzo nigdy rozumiałam. Pamiętam siebie w wieku lat 13, gdy odchodziłam z ośrodka i wszyscy, jak jeden mąż, namawiali mnie na technikum masażu. Już wtedy mówiłam, mogę nawet powiedzieć, komu mówiłam, że coś ostatnio za duży bum jest na ten masaż, że to się źle skończy, że nie mogą wszyscy iść w ten zawód, bo on niedługo odejdzie do lamusa. To byłam ja w wieku lat kilkunastu. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić, że taki dzieciak jak ja wtedy miał rację.
Poszłam w języki, bo ten temat jeszcze nie jest wyeksploatowany, choć i on powoli odchodzi do lamusa.
A masażyści tutaj labiedzą, jak to im źle, ale zamiast albo się przekwalifikować, albo zebrać się w solidną kupę i pierdyknąć otoczenie w tyłek za to, że nie da się pracować, zapłacić pół miliona monet za napisanie dostępnej apki na kombajn, pisać petycje, rządać praw itp itd lub też zwyczajnie odradzić ten zawód ludziom, wolą tutaj narzekać i hejtować innych.
Polak nie umie walczyć w grupie w słusznej sprawie, nawet jeżeli ta sprawa jego ma dotyczyć.
Przepraszam Was bardzo za to, że ja nie poszłam w zawód, który nie jest przyszłościowy. Przepraszam, że wiedziałam, z czym to się będzie wiązać i że ja mam alternatywy w pracy. Że wciąż mam świadomość, że za 10 lat moje kwalifikacje nic będą warte i szukam dla siebie alternatyw, dokwalifikowuję się i próbuję być lepsza od Papieża, tzn. od osób widzących. Że taki np. certyfikat CAE w ogóle nie jest mi potrzebny, a jednak go zdam, żeby tym także pokazać, że się nadaję. Przepraszam.
--
#240 grzegorzm
O twoich alternatywach w pracy to po gadamy jak będziesz realnie tej pracy szukać bo narazie to chybastudjujesz?
-- (Julitka):
Ja przyznaję, że masażystów nie bardzo nigdy rozumiałam. Pamiętam siebie w wieku lat 13, gdy odchodziłam z ośrodka i wszyscy, jak jeden mąż, namawiali mnie na technikum masażu. Już wtedy mówiłam, mogę nawet powiedzieć, komu mówiłam, że coś ostatnio za duży bum jest na ten masaż, że to się źle skończy, że nie mogą wszyscy iść w ten zawód, bo on niedługo odejdzie do lamusa. To byłam ja w wieku lat kilkunastu. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić, że taki dzieciak jak ja wtedy miał rację.
Poszłam w języki, bo ten temat jeszcze nie jest wyeksploatowany, choć i on powoli odchodzi do lamusa.
A masażyści tutaj labiedzą, jak to im źle, ale zamiast albo się przekwalifikować, albo zebrać się w solidną kupę i pierdyknąć otoczenie w tyłek za to, że nie da się pracować, zapłacić pół miliona monet za napisanie dostępnej apki na kombajn, pisać petycje, rządać praw itp itd lub też zwyczajnie odradzić ten zawód ludziom, wolą tutaj narzekać i hejtować innych.
Polak nie umie walczyć w grupie w słusznej sprawie, nawet jeżeli ta sprawa jego ma dotyczyć.
Przepraszam Was bardzo za to, że ja nie poszłam w zawód, który nie jest przyszłościowy. Przepraszam, że wiedziałam, z czym to się będzie wiązać i że ja mam alternatywy w pracy. Że wciąż mam świadomość, że za 10 lat moje kwalifikacje nic będą warte i szukam dla siebie alternatyw, dokwalifikowuję się i próbuję być lepsza od Papieża, tzn. od osób widzących. Że taki np. certyfikat CAE w ogóle nie jest mi potrzebny, a jednak go zdam, żeby tym także pokazać, że się nadaję. Przepraszam.
--