EltenLink

Co teraz czytacie?

Wróć do Literatura

#741 fantasma467

O, faktycznie Meyer na jubileusz. Muszę gdzieś przeczytać.



2020-01-26 22:43

#742 fantasma467

W krótce zamierzam przeczytać trylogię Milenium, Tatuażystę z Auschwitz, i Spowiedź Klawisza.



2020-01-26 22:47

#743 Lowca_Androidow

Fantazma, Millenium to sześcioksiąg :)
tom 1 Mężczyźni, którzy nie nawidzą kobiet(Stieg Larsson)
tom 2 Dziewczyna, która igrała z ogniem (Stieg Larsson)
tom 3 Zamek z piasku, który runął (Stieg Larsson)
tom 4 Co nas nie zabije (David Lagercrantz)
tom 5 Mężczyzna, który gonił swój cień (David Lagercrantz)
tom 6 Ta, która musi umrzeć (David Lagercrantz)


Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas.
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
Edytowano 2020-01-26 23:45

#744 fantasma467

Ktoś mnie w takim razie wprowadził w błąd. Polecił mówiąc, że to trylogia, a ja wkrótce miałam sobie tego poszukać. Dzięki łowco.



2020-01-27 00:05

#745 Lowca_Androidow

To jeszcze dodam, że Tatuażysta ma swoją kontynuację, tom 2 to "Podróż Cilki "


Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas.
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
2020-01-27 00:58

#746 skrzypenka

za mną cała trylogia Milaczka", Ketchuma "zabawa w chowanego", Noaha Gordona "Lekarze" i kilka innych książek


Große Operndiva?
2020-01-27 15:14

#747 Mulka

Być może ktoś polecał Ci wyłącznie części napisane przez Stiega Larsona. Ostatnie trzy zostały stworzone po jego śmierci i według niektórych nie są już równie dobre jak poprzednie, ale nie mogę tego potwierdzić osobiście.
--Cytat (fantasma467):
Ktoś mnie w takim razie wprowadził w błąd. Polecił mówiąc, że to trylogia, a ja wkrótce miałam sobie tego poszukać. Dzięki łowco.

--Koniec cytatu



2020-01-27 17:28

#748 fantasma467

Mulka z pewnością masz rację z tym polecaniem.



2020-01-27 18:47

#749 daszekmdn

Ostatnio przeczytałem 2 części Śledstwa z pazurem ;) fajnie napisane.


Sygnatura to może być w sądzie. Sygnatura sprawy np. :P
2020-01-28 06:53

#750 Kat

U mnie aktualnie na tapecie ostatnia część "Silosu" i już zastanawiam się nad czymś następnym, a sporo mam tego do wyboru.


"Nie wolno się bać.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
2020-01-29 16:33

#751 Lowca_Androidow

No niestety, ja nie przebrnę przez piątą część Zmierzchu, to nie kontynuacja, ale oddzielna część z zamianą ról gdzie to chłopak, człowiek zakochuje się w dziewczynie wampirzycy, wszystko zaczyna się identycznie jak pierwsza część tyle, że to chłopak jedzie z mamą na lotnisko.
Ja sobie odpuściłem.


Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas.
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
2020-02-01 11:24

#752 skrzypenka

o nie, ja też nie


Große Operndiva?
2020-02-01 12:39

#753 fantasma467

Eeee to też nie będę czytać.



2020-02-01 16:19

#754 Lowca_Androidow

Poniżej wklejam przedmowę gdzie autorka wyjaśnia o czym jest książka i o zmianach i po przedmowie parę fragmentów z tej książki, aby unaocznić jak bardzo jest podobna do pierwszej części sagi.
Przedmowa.
Witajcie, moi cudowni Czytelnicy!
Życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji dziesiątej rocznicy ukazania
się Zmierzch u, a przy okazji chciałabym podarować Wam ten oto jubileuszowy
prezent.
Ale po kolei.
BARDZO WAS PRZEPRASZAM.
Wiem, że wielu z Was zareaguje płaczem i zgrzytaniem zębów, ponieważ ta nowa
książka (a) nie jest zupełnie nowa, a przede wszystkim (b) nie jest to Midnight Sun.
(Jeśli obawiacie się, że nie do końca rozumiem Wasz ból, pozwólcie mi wyjaśnić,
że moja matka bardzo dobitnie mi go uświadomiła). Chciałabym Wam opowiedzieć,
skąd wzięła się ta historia, mam bowiem nadzieję, że nawet jeśli nie poprawi to
sytuacji, to przynajmniej ją wyklaruje.
Niedawno zgłosiła się do mnie moja agentka z pytaniem, czy mogłabym
przygotować coś z okazji dziesiątej rocznicy ukazania się Zmierzch u.
Wydawca oczekiwał przedmowy, czegoś w rodzaju listu rocznicowego. Uznałam,
że... bądźmy szczerzy, że to nudne. Co ekscytującego mogłam napisać?
Nic. Pomyślałam, że zrobię coś innego, i – może Was to ucieszy – powstała idea

napisania Midnight Sun. Problemem był czas – czy raczej jego zupełny brak. Nie było
mowy, żebym zdążyła napisać powieść – nie dałabym rady stworzyć nawet połowy
książki.
Zaczęłam rozmyślać o Zmierzch u, z którym nie miałam do czynienia od dłuższego
czasu, oraz dyskutować na ten temat z przyjaciółmi. Przypomniało mi się wtedy coś,
o czym często mówiłam w wywiadach i na spotkaniach autorskich. Jak wiecie,
krytykowano Bellę za to, że jest ciągle ratowana, czytelnicy narzekali, że to taka
typowa „dama w opałach”. Zwracałam im wówczas uwagę, że to nie dama, ale
„człowiek w opałach”, normalna istota ludzka ze wszystkich stron otoczona
superbohaterami albo wybitnie czarnymi charakterami. Zarzucano jej także, że jest
zbyt pochłonięta obiektem swojej miłości, jakby płeć determinowała tego typu
emocje. Uważałam i nadal uważam, że nie byłoby żadnej różnicy, gdyby Bellę
zastąpił chłopak, a wampirem była dziewczyna. Historia pozostałaby niezmieniona.
Odkładając na bok kwestie płci i gatunków, Zmierzc h to opowieść o magii, obsesji
i namiętności, jakie charakteryzują pierwszą miłość.
Pomyślałam więc sobie: A może by tak sprawdzić, czy mam rację? To mógłby być
świetny pomysł. Jak zwykle uznałam, że napiszę jeden, góra dwa rozdziały (to
smutne i zabawne zarazem, że tak bardzo mylę się co do samej siebie).
Wspominałam, że czasu było naprawdę niewiele. Na szczęście ten projekt okazał się
nie tylko bardzo przyjemny w realizacji, lecz także łatwy i szybki. Jak się okazało, nie
ma specjalnej różnicy pomiędzy dziewczyną zakochaną w wampirze a chłopakiem
zakochanym w wampirce. W ten sposób narodzili się Beau i Edythe.
A oto kilka uwag na temat tej zamiany:

1. Podmieniłam automatycznie płeć wszystkich postaci
ze Zmierzch u z dwoma wyjątkami:
Najważniejszy wyjątek to rodzice głównego bohatera. Charlie i Renée pozostali
sobą. Dlaczego? Beau urodził się w 1879 roku. W tamtych czasach rzadko zdarzało
się, by ojciec otrzymał prawo do wyłącznej opieki nad dzieckiem – zwłaszcza gdy
dziecko było jeszcze niemowlęciem. Chyba że z jakiegoś powodu matka nie
nadawała się do tej roli. Trudno sobie wyobrazić, że jakikolwiek sędzia w tamtych
czasach (a nawet obecnie) przekazałby dziecko w ręce bezrobotnego ojca,
zmieniającego miejsca zamieszkania, kiedy matka miała stałą pracę i dobrą pozycję
w społeczeństwie. Oczywiście, gdyby to dzisiaj Charlie walczył o odebranie Renée
praw do opieki nad Bellą, zapewne by mu się to udało. Dlatego
w Zmierzch u mamy mniej prawdopodobny scenariusz – po pierwsze, dlatego,
że dwadzieścia czy trzydzieści lat temu prawa matki były nadrzędne wobec praw
ojca, po drugie – ponieważ Charlie nie jest mściwym typem, Renée mogła
wychowywać Bellę – a w tej powieści także Beau.
Drugim wyjątkiem jest kilka drugorzędnych postaci, które występują na kartach
książki zaledwie dwukrotnie. Powodem jest moje całkowicie nieuzasadnione
poczucie sprawiedliwości wobec postaci fikcyjnych. Dwoje bohaterów

świata Zmierzch u dostało od życia nieźle po głowie. Zamiast zamieniać ich płeć,
postanowiłam wprowadzić drobną rewolucję. Nie wnosi to nic nowego do fabuły – to
tylko ja i moje folgowanie własnym psychozom.

2. W nowej wersji wprowadziłam więcej zmian, niż wymagałaby tego zmiana płci
głównego bohatera, postanowiłam, że je Wam wypunktuję. To, rzecz jasna, dane
szacunkowe. Nie liczyłam wszystkich podmienionych słów, nie prowadziłam żadnych
obliczeń.
5% zmian wynika z faktu, że Beau jest chłopakiem.
5% zmian to efekt tego, że charakter Beau rozwija się nieco inaczej niż Belli.
Przede wszystkim Beau wykazuje więcej zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, jego
język nie jest aż tak kwiecisty, a ponadto nie ma w sobie tyle złości co Bella, która
wiecznie żywi pretensje do całego świata.
70% zmian dokonałam, ponieważ po dziesięciu latach mogłam wreszcie
zredagować własną książkę. Poprawiłam prawie wszystkie słowa, które mi
przeszkadzały od czasu, gdy Zmierzc h się ukazał po raz pierwszy, i t o b y ł o
c u d o w n e.
10% zmian to kwestie, które powinnam była wprowadzić przy pierwszej wersji,
tylko nie przyszły mi wówczas do głowy. Być może brzmi to bardzo podobnie
do poprzedniej kategorii, ale chodzi o coś innego. To nie jest kwestia niefortunnie
użytego słowa, czegoś, co brzmi topornie, ale pomysłów, których nie wykorzystałam,
bądź dialogów, które p o w i n n y się pojawić, a się nie pojawiły.
5% to kwestie fantastyczne – głównie błędy – najczęściej związane z wizjami.
Kiedy pisałam kolejne części cyklu, a także rozdziały Midnight Sun, i wraz
z Edwardem mogłam zajrzeć do umysłu Alice – ulepszałam wizje wampirki.
W Zmierzch u mają one charakter bardziej mistyczny, patrząc na nie teraz, wiem,
że Alice powinna się bardziej angażować, czego nie robiła. Przepraszam za to.
Co oznacza, że zostało 5% różności – wszelkich innych zmian, które poczyniłam
z rozmaitych, i bez wątpienia egoistycznych, pobudek.

Mam nadzieję, że spodoba się Wam historia Beau i Edythe, chociaż to nie na nią
czekaliście. Ja naprawdę ś w i e t n i e s i ę b a w i ł a m, pisząc tę nową
wersję Zmierzch u. Pokochałam Beau i Edythe mocniej, niż się spodziewałam,
a dzięki nim zdarzenia w Forks znów nabrały świeżości. Mam nadzieję,
że odbierzecie to podobnie. Jeśli będziecie choćby w jednej dziesiątej tak zadowoleni
jak ja, mogę uznać to za swój sukces.
Dziękuję, że przeczytaliście ten wstęp. Dziękuję, że jesteście częścią tego
fikcyjnego świata oraz że stanowiliście dla mnie źródło niesamowitej i nieoczekiwanej
radości w ciągu tych dziesięciu minionych lat.

Pozdrawiam Was serdecznie,
Stepheni e




Prolog w części 5:
Nigdy wcześniej nie zastanawiałem się nad śmiercią – nawet mimo wydarzeń
ostatnich miesięcy. Ale choćbym próbował, z pewnością nie wpadłbym na coś
podobnego.
Wpatrywałem się w ciemne oczy drapieżnej tropicielki stojącej na przeciwległym
końcu długiego pomieszczenia, a ona przyglądała mi się z uśmiechem.
Przynajmniej miałem oddać życie za kogoś innego, za kogoś, kogo kochałem. To
bez wątpienia dobra śmierć. Szlachetna. Znacząca.
Gdybym nie przeniósł się do Forks, nie stałbym teraz oko w oko z morderczynią,
zdawałem sobie z tego sprawę, a mimo to nie potrafiłem zmusić rozedrganego serca,
by żałowało decyzji o przeprowadzce. To właśnie tu spotkało mnie szczęście, o jakim
nawet nie marzyłem, i nie warto było rozpaczać, że słodki sen dobiegał końca.
Nie zmieniając przyjaznego wyrazu twarzy, mroczna tropicielka ruszyła w moją
stronę, by zadać ostateczny cios.
Identyczny jak w pierwszej części tyle, że tam mówiła dziewczyna, czyli Bella.


A tutaj początek książki, również identyczny jak w pierwszej części, tyle, że jak pisałem tutaj głównym bohaterem jest chłopiec:

1 Pierwsze spotkanie

17 stycznia 2005 r.

W drodze na lotnisko szeroko otworzyliśmy samochodowe okna. Chociaż na świecie
panował styczeń, w Phoenix były dwadzieścia cztery stopnie w cieniu przy czystym,
lazurowym niebie. Miałem na sobie ulubioną koszulkę – z nadrukiem z Monty
Pythona, tym z jaskółkami i kokosem, którą dostałem od mamy dwa lata wcześniej
na Gwiazdkę. Była już przyciasna, ale nie szkodzi. Niebawem koszulki z krótkim
rękawem przestaną mi być potrzebne. Celem mojej podróży było miasteczko Forks
położone na północno-zachodnim krańcu stanu Waszyngton, na półwyspie Olympic.
Pada tam częściej niż w jakimkolwiek innym miejscu w Stanach i jest to jedyna rzecz

wyróżniająca tę mieścinę. To właśnie przed tymi posępnymi, deszczowymi chmurami
uciekła moja matka, gdy miałem zaledwie parę miesięcy. Ona uciekła, ale ja
musiałem spędzać w Forks bite cztery tygodnie każdego lata. Wreszcie, jako
czternastolatek, zbuntowałem się i od trzech lat co roku jeździłem z tatą
na dwutygodniowe wakacje do Kalifornii.
A teraz właśnie miałem spędzić ostatnie semestry szkoły średniej na wygnaniu
w Forks. Półtora roku. Osiemnaście miesięcy. Brzmiało to jak wyrok. Osiemnaście
miesięcy pozbawienia wolności. Zatrzasnąłem drzwi samochodu mamy, ten dźwięk
od razu skojarzył mi się ze szczękiem żelaznej kraty w celi.



fragment jak odebrał go z lotniska ojciec i jechali do domu, tak samo jak jechałw pierwszej części z Bellą:
...
– Znalazłem dobre auto, jak dla ciebie. Naprawdę tanie – oznajmił po zapięciu
pasów.
– Jaka to marka? – Nie spodobało mi się to „jak dla ciebie”.
– Chevrolet. Właściwie to pick-up.
– Gdzie go znalazłeś?
– Pamiętasz Bonnie Black z La Push? – La Push to maleńki rezerwat Indian nad
samym morzem.
– Nie.
– Jeździliśmy na ryby z nią i jej mężem – podpowiedział Charlie.
To by wyjaśniało, dlaczego go nie pamiętałem. Jestem prawdziwym mistrzem
w wymazywaniu z pamięci bolesnych i niepotrzebnych wspomnień.
– Jeździ teraz na wózku inwalidzkim – ciągnął tato – więc nie może już prowadzić.
Obiecała, że sprzeda mi go tanio.
– Który to rocznik? – Sądząc po jego minie, miał nadzieję, że nie zadam tego
pytania.
– No cóż, Bonnie dała silnik do remontu, teraz jest prawie jak nowy.
Chyba nie sądził, że tak łatwo się poddam.
– W którym roku kupiła auto?
– Bodajże w 1984.
– I to rok produkcji?
– Hm, nie. Sądzę, że pochodzi z wczesnych lat sześćdziesiątych. Góra z późnych
pięćdziesiątych – przyznał nieco zawstydzony.
– Wiesz, że nie znam się na samochodach, tato. Jeśli coś się zepsuje, sam sobie
nie poradzę, a nie stać mnie na mechanika...

– Spokojnie, bryka pracuje bez zarzutu. Teraz już takich nie robią.
B r y k a? Hm... Może nie będzie tak źle. Przynajmniej nie musiałem już szukać
ksywki dla samochodu.
– Tanio, czyli ile? – O to się teraz wszystko rozbijało.
– Widzisz, synu, ja go już poniekąd kupiłem. – Charlie zerknął na mnie nieśmiało,
z nadzieją w oczach. – Jako prezent powitalny.
Bomba. Bryka za darmo.
– Naprawdę nie musiałeś. Byłem gotów sam za wszystko zapłacić.
– To nic takiego. Chcę, żebyś był tu szczęśliwy. – Mówiąc to, patrzył prosto przed
siebie na drogę. Zawsze wstydził się rozmawiać o uczuciach, przynajmniej tyle
mieliśmy ze sobą wspólnego. Ja też wbiłem wzrok w szosę.
– To wspaniały gest, dziękuję. – A co do bycia szczęśliwym w Forks,
po co nadmieniać, że żadne auto tu nie pomoże. To po prostu nierealne. Ale tata nie
musiał o tym wiedzieć, a i ja nie miałem zamiaru zaglądać darowanemu pick-upowi
pod maskę.
– Ech, no, nie ma za co – wymamrotał Charlie zmieszany moim podziękowaniem.
Wymieniliśmy jeszcze parę uwag dotyczących pogody – nadal padało – i to
by było tyle. Wpatrywaliśmy się w drogę w milczeniu.
Okolica była chyba piękna. Wszystko tonęło w zieleni: korony drzew, ich pokryte
mchem pnie, porośnięta paprociami ziemia. Nawet powietrze wydawało się zielone
w świetle sączącym się przez baldachim z igieł.
Przez tę wszechobecną zieleń czułem się jak na obcej planecie [1].
W końcu zajechaliśmy na miejsce. Charlie nadal mieszkał w niewielkim domku
z dwiema sypialniami, kupionym jeszcze z matką tuż po ślubie. Zresztą wszystko,
co zrobili jako mąż i żona, wydarzyło się tuż po ślubie. Później nie byli już po prostu
małżeństwem. Przed domem, który od lat wyglądał tak samo, stał nowy – nowy dla
mnie – samochód. Miał wyblakły czerwony lakier, zaokrąglone zderzaki
i staromodnie opływową szoferkę.
Z miejsca go pokochałem. Nigdy nie interesowałem się samochodami, tym
bardziej byłem zaskoczony własną reakcją. W końcu nie miałem nawet pewności,
czy zapali, ale już wyobrażałem sobie siebie za kierownicą. Na dodatek był to jeden
z tych solidnych, praktycznie niezniszczalnych modeli – takich, które po wypadku nie
mają ani jednej rysy na karoserii, za to stoją pośród szczątków staranowanego auta.
– Kurczę, tato, jest boski! Dzięki! – Tym razem był to prawdziwy entuzjazm. Nie
...

Tutaj fragment jak Bella pierwszy raz spotkała się z Erikiem i nawet numery budynków są takie same:
...
Gdy zabrzęczał dzwonek, blada, koścista dziewczyna o trądzikowej cerze
i kruczoczarnych włosach przechyliła się nad przejściem między ławkami, żeby
ze mną porozmawiać.
– Beaufort Swan, prawda? – Sprawiała wrażenie przesadnie uczynnej koleżanki,
w typie członkini koła szachowego.
– Beau – poprawiłem ją. Siedzące w pobliżu osoby odwróciły się
w moim kierunku.
– Gdzie masz następną lekcję? [4]
– Chwilka. – Musiałem wyjąć plan z torby. – WOS z Jeffersonem,
w budynku numer sześć.
Nie wiedziałem, gdzie podziać oczy. Zewsząd otaczały mnie ciekawskie
spojrzenia.

– Ja idę do czwórki, mogę pokazać ci drogę. – Tak, dziewczyna rzeczywiście była
przesadnie uczynna. – Mam na imię Erica.
– Dzięki. – Zmusiłem się do uśmiechu.
Włożyliśmy kurtki i wyszliśmy na deszcz, który tymczasem wezbrał na sile.
Mógłbym przysiąc, że kilka osób specjalnie wlokło się za nami, by podsłuchiwać.
Miałem nadzieję, że to nie początki paranoi.
– I co, inaczej tu niż w Phoenix, prawda? – zapytała Erica.
– Bardzo.
– Chyba nie pada tam zbyt często?
– Trzy, cztery razy w roku.
– Kurczę, ciekawe, jak to jest.
– Słonecznie – odparłem.
– Nie jesteś zbytnio opalony.
– Moja mama jest w połowie albinosem.
Dziewczyna spojrzała na mnie nerwowo. Westchnąłem zrezygnowany.
Najwyraźniej wilgotny klimat działa destrukcyjnie na poczucie humoru. Jeszcze kilka
miesięcy, pomyślałem, a zapomnę, co to sarkazm.
Ponownie obeszliśmy stołówkę i Erica odprowadziła mnie pod same drzwi
pawilonu obok sali gimnastycznej, chociaż ten był wyraźnie oznaczony.
– No cóż, powodzenia – powiedziała, gdy już dotykałem klamki. – Może spotkamy
się na jakiejś innej lekcji. – Jej głos brzmiał tak, jakby bardzo na to liczyła.


I jeszcze jeden fragmetn, pierwsze spotkanie Belli z Edwardem ttyle, że tu z dziewczyną o imieniu Edith :
...
klasy i Allen usiadł przy jednym ze stołów laboratoryjnych
z czarnym blatem, identycznych jak w mojej szkole w Phoenix. Niestety, miał już
sąsiada. Właściwie to wszystkie miejsca były zajęte z wyjątkiem jednego na środku –
obok Edith Cullen, którą poznałem po metalicznym kolorze włosów.
Serce mi mocniej zabiło.
Ruszyłem do biurka nauczycielki, żeby się przedstawić i poprosić o podpisanie
formularza, po drodze ukradkiem przyglądałem się Edith. Gdy ją mijałem, nagle
zesztywniała. Podniosła głowę tak szybko, że mnie to zszokowało, i wbiła we mnie
dziwny wzrok. Nie tyle zły, ile rozwścieczony, wrogi. Natychmiast odwróciłem głowę,
zaskoczony, i znów oblałem się rumieńcem. Potknąłem się o jakąś książkę
i musiałem się podeprzeć o stół, żeby nie upaść. Siedząca obok dziewczyna
zachichotała.
Miałem rację w kwestii oczu. Były czarne jak węgiel.
Pani Banner podpisała formularz i wydała mi podręcznik, nie zaprzątając sobie
głowy jakimś idiotycznym przedstawianiem mnie klasie i wymienianiem mojego
pełnego imienia. Poczułem, że będzie nam się dobrze współpracować. Oczywiście,
nie miała wyboru i poprosiła, żebym usiadł na jedynym wolnym miejscu. Zająłem

więc miejsce obok n i e j, zakłopotany i niepewny, zastanawiając się, czym sobie
zasłużyłem na tak wrogie spojrzenie.
Położyłem podręcznik na ławce, nie podnosząc wzroku, ale i tak zauważyłem
kątem oka, jak dziewczyna zmienia pozycję. Odsunęła się, jak mogła najdalej, tak
że niemal spadała z krzesła, i odwróciła twarz, jakbym śmierdział. Dyskretnie
powąchałem koszulę, ale wyczułem jedynie zapach proszku do prania. Trudno było
uwierzyć, że kogoś to może odrzucać. Przesunąłem krzesło w prawo, żeby dać jej
jak największą przestrzeń i starałem się skupić na tym, co mówi nauczycielka.
...
Nawet imiona tam gdzie się dało pozostawiła, zmieniła jedynie na żeńskie lub męskie :)
Bella, teraz Beau
Edward, teraz Edis
Erik, teraz Erika
Dalej nie czyałem więc nie podam szczegółów :)


Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas.
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
Edytowano 2020-02-01 16:42

#755 Lowca_Androidow

Skończyłem świetną superprodukcję "Wyrocznia" spod pióra Andrzeja Ziemiańskiego, a teraz wziąłem się za klasykę i rozpocząłem książkę pt. "Wojna światów" George Wells'a.
Film był dobry, a książka? Czas pokaże, ale już mnie wkurza tłumaczenie, zawsze mnie wkurzało kiedy jednoski miar nie są przetłumaczone, przeliczone na nasze, tak jak właśnie w tej książce, średnica walca mogła wynosić ze 30 jardów" i jak ja mam sobie jako czytający wyobrazić tą średnicę, mam wykonać przeliczenia na centymetry lub metry?
Tak samo jak podają wzrost w stopach, bez jaj, skoro książka jest tłumaczona na język polski to i jednostki miar powinny być przedstawiane w naszych, stosowanych w Polsce jednostkach.


Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas.
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
2020-02-08 23:38

#756 balteam

stopa to 33 centymetry jak się nie mylę, jard to ok 90 centymetrów, wygoogluj i policzysz, ale wiem o co ci chodzi hehe.


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2020-02-08 23:58

#757 Lowca_Androidow

Tak Baltim, to nie problem, zwłaszcza w dobie internetu odszukać i przeliczyć, ale właśnie nie w tym rzecz :) Jeśli już tłumacz chce zachować autentyczne jednostki to mógłby przy okazji np. w nawiasach dodać przeliczenie na nasze jednostki..
Czytam opis, że typek był potężny, mierzył tyle i tyle sóp, ważył tyle i tyle funtów, a odległość tyle i tyle jardów pokonywał w tyle i tyle sekund i teraz bierz i przeliczaj ile gość miał wagi, wzrostu i jaką odległość był w stanie rzebyć w tych sekundach, masakra.


Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas.
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
2020-02-09 00:30

#758 balteam

W niektórych książkach są w przypisach chyba podane przeliczniki, ale pewien nie jestem.
Tak czy tak najprościej sprawdzić te bardziej podstawowe miary i na oko przeliczać, bo czasami jest to dosyć istotne czy ktośprzebiegł 1600 metrów czy hm 3 kilometry.


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2020-02-09 01:22

#759 zywek

30,48 raczej.



2020-02-09 13:29

#760 Lowca_Androidow

Tak, jasne, ale nawet jak jest podany przelicznik, nie zawsze są podaane sumy całościowe, czasem jest 6 stóp i coś tam, 20 funtów i coś tam itp i co, w trakcie czytania mam brać kalkulatorek i liczyć? Zupełnie bez sensu, skoro książka jest przygotowana na rynek polski to powinno tumaczenie zawierać już przeliczone jednostki, przecież w żaden sposób nie zachwiałoby to treścią, klimatem.


Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas.
Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę.
Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać
Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę.
Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest..
Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku.
Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy...
Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
2020-02-09 15:53