Niepełnosprawność a nadopiekuńczość
Wróć do Postawy otoczenia#41 misiek
Ja wiem co to internat i nie życzę tego nikomu, zwłaszcza w wieku dziecieńcym. Ja wiem- w jednych ośrodkach
#42 misiek
jest lepiej w innych gorzej, ale jeśli masz normalny dom to nie zastąpi ci go żaden ośrodek.
#43 iwkan
Masz rację. Ja niestetty też byłam w internacie. Już nawet od przedszkola bylam poza domem. Ale jeśli
nie ma innego wyjścia, bo w Łodzi była i jest szkola dla slabowidzących. Ale wracając do tego co pisaleś
poprzednio. Trzeba być dobrym dla zwierząt ale traktowanie ich jak male dzieci to już przesada według
mnie. Wiem, że ludzi nie zmienimy. Ale dzielenie się doswiadczeniem osób, które to przeszły, w jakiś
sposób wzmacnia. I teraz mając swoje lata, wiem, że nie powtórzyła bym takiego blędu, by tak skrzywdzić
niepelnosprawne dziecko. A uwierz mi, to co pisałam o tej dziewczynie, tak mi utkwilo w sercu, tak mną
wstrząsnęło, że postanowiłam sobie: nie mogę dopuścić do takiej sytuacji. I uwierz mi, że teraz mi cięzko,
kiedy nie z własnej winy muszę być uzależniona od pomocy innych. A przeciez jeszcze tak stosunkowo niedawno
jeździlam sama. Jeszcze nosiliśmy walizki z męzem podczas przeprowadzki. A teraz czasami nawet mam problem
z utrzymaniem łyżki albo ściśnięciem pięśce. i pomimo choroby jeszcze jest dużo energii we mnie jeszcze
myślę, gdzie razem pojechać i zakwalifikowałam się na warsztaty organizowane przez defacto. i wciąz szukam
rozwiązania jak zminimalizować pomoc do niezbędnego minimum, żeby nie być ciezarem dla innych.
#44 grzegorzm
bez przesady. jakoś nie rozumiem jaka to wielka krzywda, że dziecko jest w internacie. może i więzi z
domem są mniejsze, ale i tak prędzej czy puźniej jak już człowiek jest dorosły to z tego domu się wyprowadza
zaczyna jakieś samodzielne życie więc ja uważam, że internat może nie jest do końca dobry, ale i do końca
zły też nie jest. co do nauki samodzielności w internacie to powiem tak, że różnie z tym było. ja zarzucam
to, że tam gdzieja byłem nie było np zajęć kuchennych. sprzątanie owszem jakieś tam było bo trzeba było
po odkurzać, ale nikt tego nie kontrolował czy się naprawdę odkurzało czy nie. tak poza tym to nie wiem
czy jeszcze czegoś no poza orientacją to z samodzielności się uczyłem. oczywiście to tylko moja opinnia.
#45 jamajka
--Cytat (gadaczka
:
Ale powiedzmy sobie szczerze, Jamajka, Twoimwychowaniem zajmował się też ośrodek, więc rodzicom było
łatwiej.
) -- Koniec Cytatu
Pozwolisz, że sprostuję. Nie mogę się z tym zgodzić chociażby dlatego, że do ośrodka poszłam w wieku
7 lat i nigdy nie byłam w internacie na dłużej. Zostawałam raz w tygodniu i to w późniejszych klasach.
Ja tam byłąm i widziałam mnóśtwo ludzi, którzy, przychodząc tam, nie wiedzieli o świecie nic. A ja wiedziałam,
właśnie dzięki rodzicom.
#46 jamajka
To rodzice nauczyli mnie nie wstydzić siętego, że nie widzę. Gdybym miała inną rodzinę, to internat by
miał tyle do gadania po tylu latach, co nic. A przynajmniej dużo dłużej by im zajęło doprowadzenie mnie
do porządku. Widziałam ludzi, którzy byli w internacie cały czas. I co? Dom z nich wychodzi do tej pory.
A z internatem, zgadzam się z Grześkiem. Rozumiem, że lepiej w domu, ale jakbym miała wybór, oddać do
internatu, w którym wiem, że jest bardzo dobrze i kompetentni ludzie, a posłać dziecko do słabej masówki i
przerabiać z nim każdy materiał dwa razy, bo wszyscy w szkole mają dziecko gdzieś, to chyba jednak wolałabym
widzieć się z nim co tydzień i wiedzieć, że ma coś z życia, niż słuchać codziennie, że nic się nie nauczył
i ludzie mu dokuczają.
#47 zywek
To teraz ja. Ja wam powiem tak. Od małego z tego co pamiętam próbowano mnie we wszystkim wyręczać. Do
pewnego czasu oczywiście zgadzałem się na pewne rzeczy, ale w jakimś momencie się zbuntowałem. Nie wiem,
w jakim wieku to było, ale od tamtego czasu już jest coraz lepiej. Z aktywnością nigdy nie miałem problemów.
Chodziłem do takich sąsiadów, gdzie ganiałem za nimi po podwurku, u siebie jeździłem na rowerze albo
biegałem za siostrą, czy robiłem inne dziwne rzeczy jak łażenie po drzewach. Znam jednak osobę, która
aż do pierwszej gimnazjum była wyręczana we wszystkim. Nie będę imienia tej osoby podawał. Powiem wam
jednak to, że to wcale nie wyszło tej osobie na dobre. Nie potrafi nigdzie sama dojść... Wgl... to jest
totalna paranoja. Ktoś musi tego kogoś wszędzie prowadzić... Wgl jak widziałem ostatnio, znaczy słyszałem,
to matka tegoktosia nawet go ubierała... Czy takie coś jest normalne? W jaki niby sposób takie dziecko
w przyszłości może być jakkolwiek samodzielne.
#48 gadaczka
Jamajka, rozumiem, myślałam, że mieszkałaś w internacie. W takim razie brawa dla twojej rodziny. Nie
mogę się jednak z wami zgodzić, że internat jest dobry dla dziecka. Przecież wiadomo, że do pewnego wieku
najważniejsza jest rodzina. Oddawanie to tylko pozbywanie się problemu.
#49 zywek
już nie przesadzaj. Ja tam się cieszę że jestem w internacie.
#50 jamajka
Może w zwyczajnej sytuacji tak, ale dziecko niewidome może trafić na różne środowiska. I niestety czasem
lepiej, że sobie na tydzień pojedzie tam, gdzie ma jednak przyjaciół i możliwość rozwoju, niż będzie
siedzieć w domu, oczywiście oprócz tych kilku godzin, które spędzi w szkole nie ucząc się niczego i będąc
przepychanym z klasy do klasy przez nauczycieli i z kąta w kąt przez uczniów. Nie mówię, że internat
dla małych dzieci jest lepszy. Ale jak patrzę na niektóre pseudo integracje, to owszem, czasem jest lepszy,
niż nic.
#51 zywek
no i właśnie o tym mówię.
#52 Monia01
No to teraz ja :) Nie jestem za internatem. To znaczy gdybym miała dziecko, to zrobiłabym wszystko, żeby go tam nie wysyłać tak długo, jak długo mogłabym tego uniknąć bez szkody dla dziecka. Miałam szczęście, bo w podstawówce nie musiałam być w internacie, mogłam mieszkać sobie w domku, a jednocześnie rozwijać się jak należy. Ale nie wszyscy tak dobrze trafili i dla niektórych internat jest wręcz wybawieniem. W sumie sama nie wiem, jakby to ze mną było, gdybym jednak do tego internatu nie trafiła. Pewnie bez tragedii, no ale on mnie jednak jakoś tam ukształtował.
A tak w kwestii samodzielności - na nią nie ma reguły. Osoba może być samodzielna, dorastając w internacie, a może być też samodzielna, żyjąc sobie w domu i na odwrót.
🇺🇦 🇵🇱
#53 zywek
Dawid jest tego dobrym przykładem xD
#54 misiek
Tylko szkoda, że się nie mówi o tym, jak niektórzy są w internacie poniewierani przez innych wychowanków,
#55 misiek
a wychowawcy generalnie mają to w dupie i stoją z boku. Lub co gorsza przez wychowawców.
#56 misiek
U mnie w internacie normą były kradzierze, pobicia i ogólne znęcanie się nad słabszymi.
#57 misiek
Nie raz spotkałem się z tym, że np- chłopakowi wsadzano głowę do kibla i nspuszczano wodę. Następnie
#58 misiek
małe oklepanko i wypad.
#59 misiek
Jak innemu chłopakowi ukradli telefon i on zaalarmował wychowawcę- to pani ztwierdziła, że telefon to
#60 misiek
rzecz nabyta. Po za tym normą było wstawianie do szaf, szafek zamków. W takim właśnie byłem dobrym internacie.