Złe traktowanie wychowanków w ośrodku na tynieckiej
Wróć do W szkole i w pracy.#41 misiek
Bo pamiętajcie, lachony to święta świętość. Tam nikt nikogo nie okradł, tylko wziął dla dobra wspólnoty :D
#42 djdenismusic
To ja na serio żyłem chyba w jakichś złotych czasach, bo mnie żadna przykrość nie spotkała. nie licząc jednej pani, którą wystarczyło uspokoić dowoem osobistym. Ale może po prostu jest tak, że starszych uczniów traktuje się z nieco większym szacunkiem. Chociaż, jak tak sięgnę pamięcią wstecz, to przypomina się moje pomieszkiwanie na tzw. Starym internacie, gdzie z regóły mieszka podstawówka, i gimbaza, no i jakoś nie zauważyłem tam nadzwyczajnego złego traktowania. Wiadomo, zdarzały się jakieś mniejsze, lub większe krzyki za nieporadność tudzież idiotyzmy w rodzaju zapychania wspólnych kibelków, no ale w tym przypadku, to ja się akurat nie dziwię :D
#43 nuno69
Najgorzej mają 1/3. Przynajmniej mieli za moich czasow.
#44 camila
Kradzierze były na porządku dziennym. Było takie jedno dziewczę, które mieszkało z nami i regularnie nas okradało, a kurwy nikt za łapę nie złapał, więc...
#45 ska93
Waliskę mi rozkradli pod moją nieobecność, a wychowawcy zapewnili mnie, że wszystko będzie zabezpieczone bo były ferie i wymieniali okna a ja nie dałam rady zabrać wszystkich rzeczy. w ferie miałam zawirowania chorobowe, zaraziłam się w tym internacie świeżbem i zapadła decyzja, że do ośrodka nie wracam. wychowawcy dalej zapewniali, że rzeczy są schowane i zabespieczone, kiedy jednak udało się je sprowadzić do domu okazało się, że to nie jest moje. Miałam wszystko zapakowane w walisce a tu przyjechały trzy dóże worki w których znalazłam trzy sztuki moich ubrań. a wychowawczyni internatu kazała mi to wyrzucić. nikt z wychowawców nie wiedział co się mogło stać waliska się nie znalazła.
#46 biedrona333
biedrona333
Ja będąc na Tynieckiej mieszkałam z jedną dziewczyną, która o mały włos, by mnie nie okradła, ale na szczęście została przyłapana przez inną koleżankę na tym.
-- (ska93):
Waliskę mi rozkradli pod moją nieobecność, a wychowawcy zapewnili mnie, że wszystko będzie zabezpieczone bo były ferie i wymieniali okna a ja nie dałam rady zabrać wszystkich rzeczy. w ferie miałam zawirowania chorobowe, zaraziłam się w tym internacie świeżbem i zapadła decyzja, że do ośrodka nie wracam. wychowawcy dalej zapewniali, że rzeczy są schowane i zabespieczone, kiedy jednak udało się je sprowadzić do domu okazało się, że to nie jest moje. Miałam wszystko zapakowane w walisce a tu przyjechały trzy dóże worki w których znalazłam trzy sztuki moich ubrań. a wychowawczyni internatu kazała mi to wyrzucić. nikt z wychowawców nie wiedział co się mogło stać waliska się nie znalazła.
--
#47 biedrona333
ta koleżanka o mały włos nie okradłaby mnie z pieniędzy, które miałam w torebce
#48 misiek
By tak pokryli ze swoich kosztów to by się nauczyli.
-- (ska93):
Waliskę mi rozkradli pod moją nieobecność, a wychowawcy zapewnili mnie, że wszystko będzie zabezpieczone bo były ferie i wymieniali okna a ja nie dałam rady zabrać wszystkich rzeczy. w ferie miałam zawirowania chorobowe, zaraziłam się w tym internacie świeżbem i zapadła decyzja, że do ośrodka nie wracam. wychowawcy dalej zapewniali, że rzeczy są schowane i zabespieczone, kiedy jednak udało się je sprowadzić do domu okazało się, że to nie jest moje. Miałam wszystko zapakowane w walisce a tu przyjechały trzy dóże worki w których znalazłam trzy sztuki moich ubrań. a wychowawczyni internatu kazała mi to wyrzucić. nikt z wychowawców nie wiedział co się mogło stać waliska się nie znalazła.
--
#49 mucha
aha tak tak by pokryli
#50 camila
A w ogóle ówczesny kierownik internatu ze swą małżonką jako wychowawcą grup podstawówkowych to był przeupierdliwy duet. Kierownik awansował na dyrektora, a żona kierownika? Wiecie? Jak coś to na PRV. Gościu jest jaki jest - straszny cham, gbur, prostak i chuj, ale zrobił wiele dobrego, co dla pani Planty przez plata było niemożliwe. Pani Planta była jedynie i tak figurą reprezentatywną całe to przedsięwzięcie. Nie wiem szczerze mówiąc co mam myśleć o tej kobiecie...
#51 Zuzler
Jakby tu... Ludzie, bez nazwisk, to jednak jest forum publiczne.
#52 Julitka
Dokładnie, ludzie.
-- (Zuzler):
Jakby tu... Ludzie, bez nazwisk, to jednak jest forum publiczne.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#53 camila
Nazwiska były i są publicznie dostępne takoż.
#54 djdenismusic
Tym bardziej, że taka dyrektorka z tego co wiem, prawnie jest osobą publiczną, więc jej nazwisko widnieje chociażby na stronie szkoły :P
#55 papierek
ale nazwiskow zestawieniu z jakimiś opiniami ty czym, co ktoś zrobił, lub czego nie zrobił to inna kwestia.
#56 magmar Konto zarchiwizowane
A nazwiska polityków nie padają publicznie w kontekście różnych afer?
#57 Julitka
Tak, ale i politycy potrafią oskarżyć o pomówienie, choć takowe jest niemal wpisane ich w zawód. A co dopiero szary Kowalski.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#58 magmar Konto zarchiwizowane
Urzędnik nie jest szarym Kowalskim.
#59 camila
A niech se mnie pozywają :D - tylko gdyby inne sprawy powychodzióły, to za wesoło by nie było. ;)
#60 ska93
Nikt niczego by nie pokrył ze swoich kosztów, wszyscy umywali ręce. zasłaniali się, że nic nie wiedzą kto to zrobił. waliska była podpisana więc wychowawcy powinni wiedzieć czyje to jest a mimo to dopuścili do czegoś takiego. o zniszczonych butach nie wspomnę.