EltenLink

Przypadkowe osoby

Back to Postawy otoczenia

#1 gadaczka

Z jakimi zazwyczaj reakcjami przypadkowych osób się spotykacie? Z litością, podziwem, a może normalnie? Czy wogóle obchodzą was one, czy uważacie, że nie ma co się przejmować kimś, kogo prawdopodobnie nigdy więcej nie spotkacie? A może początkowo można to olać, ale setna z kolei reakcja wywołuje w was złość, bo ileż można? Co podpowiedzielibyście komuś rozpoczynającemu samodzielne poruszanie się w tej kwestii?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-10-17 10:37

#2 mustafa

Z żadnymi, co najwyżej ktoś zapyta czy potrzebuję pomocy, ale jak ktoś zawija jakąś dłuższą nawijkę to i tak mam to gdzieś. Co się będę przejmował.


Powyższa wypowiedź, wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może ona służyć przeciwko mnie ani w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez ostrzeżenia i podawania przyczyn.
2020-10-17 13:59

#3 Zuzler

Najczęstsza i dość irytująca mnie reakcja, to bezustanne pytanie czy nie pomóc. Niby spoko, że pytają, ale... Ja bym wolała mieć święty spokój, bo jak nie trzeba, to pomagaczy jest mrowie, a jak trzeba, to się kuźwa może co trzecia osoba zatrzyma, kiedy się ją zaczepi.



2020-10-18 03:08

#4 djsenter

Tiaa, cały czas chcą pomóc, i mnie tylko de koncentrują


Senter San
2020-11-02 03:03

#5 Julitka

Czasem się spotykam z postawami, najczęściej konkretnych, starszych, rzeczowych, aktywnych pań, że na pewno sobie nie poradzę. Mówię im, że wszystko ok, że dalej, jak pomogą wsiąść do autobusu, na pewno dam sobie radę, a one mimo to proszą dziesięcioro najbliższych pasażerów i kierowcę, by na mnie uważali i mi pomogli, bo one wysiadają przede mną.
Albo, jeszcze gorzej, jadą ze mną.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2020-11-11 12:47

#6 tomecki

Niestety sporo jest tej niewiary ludzi, że damy radę. Pół bidy jeśli rzecz dotyczy kolejki w sklepie czy tam jazdy autobusem. Gorzej jeśli chodzi o przekazanie odpowiedzialności, bo tu robi się nie raz spory problem. W ogóle mam wrażenie, że zdecydowana większość spotkanych przeze mnie ludzi próbuje brać za mnie odpowiedzialność, która objawia się między innymi w bardzo często słyszanym "ale ja się o pana boję" np. w czasie przechodzenia przez ulicę. Dodatkowym problemem jest to, że mało kto przyznaje się do prawdziwych uczuć. Czesto, gdy ktoś ustępuje mi miejsca w kolejce, mówię, że nogi mam zdrowe. najczęściej w takich przypadkach słyszę coś w rodzaju "ale wie pan, tak to zawsze wygodniej. Po co pan będzie czas tracił". Gdy kilka razy spróbowałem zwrócić uwagę na to, że przecież pan / pani nie ustępuje miejsca każdemu i co powoduje, że akurat to ja dostąpiłem tego zaszczytu najczęściej pada odpowiedź "ee, proszę nie przejmować tylko korzystać skoro proponują" albo "ja tylko chcę pomóc". Nie da się dojść w takich przypadkach do sedna problemu i tworzy się taki szklany sufit, który niby niewidoczny, a stanowi granicę nie do pokonania, a jeśli nawet to ze szkodą dla siebie lub otoczenia.



2020-11-11 13:21

#7 magmar Archived

A po co dochodzić do sedna problemu, Tomecki?
Skoro ludzie chcą pomóc i to faktycznie ułatwi CI życie to trzeba korzystać w imię rzymskiej zasady, że chcącemu nie dzieje się krzywda.
Można jeszcze zapytać czy to nie będzie naprawdę żaden problem.
Jest z takiej pomocy podwójna korzyść:
1. Osoba ma poczucie spełnienia dobrego uczynku.
2. Ty zaoszczędzisz trochę czasu.



2020-11-11 14:11

#8 tomecki

Teoretycznie tak. Problem w tym, że dokładnie tak myślące osoby decydują np. o tym czy przyjąć nas do pracy albo domagają się od niewidomych rodziców podpisywania papierka, że w domu będzie ktoś pełnosprawny do pomocy przy dziecku albo chcą aby do gabinetu lekarskiego wszedł "opiekn" i zwracaja się do niego miast do nas albo kumple z klasy nie biorą niewidomych na imprezę, bo przecież jeśli coś mu się stanie, będzie na nas albo widzące rodzeństwo dostaje w d... od rodziców, bo nie dopilnowała niewidomego braciszka / siostrzyczki mimo, że ww. siostrzyczka jest niewiele młodsza albo ci sami rodzice nie chcą z domu synka lub córki wypuścić, bo przecież jak sobie poradzi...
Nie twierdzę, że wszyscy tak robią, ale tego typu postawy baaaardzo sprzyjają tego typu zachowaniom.



2020-11-11 14:21

#9 magmar Archived

Masz swoje racje, ale kopanie się z koniem to też nie jest najlepsza metoda.



2020-11-11 14:31

#10 tomecki

Nie twierdzę, że to jest metoda. Chciałem tylko pokazać, że ludzie nie chcą w gruncie rzeczy dojść do sedna problemu, a skoro tak to w ogóle trudno o czymkolwiek rozmawiać i cokolwiek ruszać w jakikolwiek sposób. Ten szklany sufit nad nami sobie wisi i wisieć będzie jeszcze długie lata. Szczerze mówiąc, nie wiem co robić, a problem jest raczej duży. Ilu niewidomych ma problemy żeby wyjść z domu? czemu zatrudnienie wynosi jakoś ponad dwadzieścia procent? To wszystko wynika m.in. z niewiary w nasze możliwości. Mało tego, myślę, że sporo tego chwalenia na wyrost, o tkórym się mówi równiez z tego wynika. To sprawia masę szkód, które czasem na prawdę trudno naprawić.



2020-11-11 14:59

#11 magmar Archived

Tak, ale jak Tobie i przechodniowi się spieszy trudno dyskutować o problemach.
Nawet jeśli masz rację.
Do wszystkiego musi być czas i miejsce.
Tu nie ma ani czasu, ani miejsca.
Można w takiej sytuacji np. pokazać przechodniowi jak prowadzić osobę niewidomą poprzez odpowiednie ustawienie się, czesto zdarza się tak, że przypadkowa osoba mnie przed sobą ciągnie.




2020-11-11 17:28

#12 tomecki

Chodziło mi o sytuację w kolejce, gdzie było z pięć minut na ewentualne pogaduszki.



2020-11-12 00:45

#13 magmar Archived

Najlepiej takie sprawy załatwiać metodą 1 na 1.



2020-11-12 01:11

#14 piecberg

Powiedziałbym ostro, ludzie zawsze coś pierdolą, więc nie ma co sobie tym głowy zawracać.


Męszczyźni zdradzają a kobiety są tylko wierne w literaturze.
2021-02-10 21:05

#15 Julitka

I chyba zacznę stosować tę zasadę. Tylko czasem jest to trudne. :)
-- (piecberg):
Powiedziałbym ostro, ludzie zawsze coś pierdolą, więc nie ma co sobie tym głowy zawracać.

--


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2021-02-13 16:13

#16 zywek

Ah, ja pamiętam jak mnie jakis typ z galeri południowej na centralną po schodach na centralnym wniósł... Chociaż mówiłem, że jestem w stanie wleźć po tych smutnych siedmiu schodkach sam. Albo jak mniejakiś typ wrzucił na siedzenie do metra... Wrzucił, nie wprowadził.
No ale byli też tacy, któzy mówili "Siema stary" Coś tam mi pomogli i "Jak ś, to szukaj tego i tego, nzywam się tak i tak " czy coś.



2021-10-27 14:10

#17 magmar Archived

Mogłeś się poczuć jak ci noszeni w lektyce.



2021-10-27 14:37

#18 MarOlk

Ludzie w większości nie chcą wiedzieć jak jest tylko chcą potwierdzenia swoich wyobrażeń.



2021-10-27 15:06

#19 magmar Archived

Różnie z tym bywa, ale nie mog ę powiedzieć bazując na swoich doświadczeniach, że jest to większość.



2021-10-27 15:20

#20 MarOlk

No może mam fatalistyczne podejście



2021-10-27 16:12