Brak wzroku a zatrudnienie
Back to W szkole i w pracy.#261 damianzegarek
Układ jest prosty i bezsprzeczny praca i zarobki lingwisty jest na tyle dużo, lub mało płatna na ile rzadki jest język jakim ten lingwista operuje. Byłbym zatem ostrożny z ferowaniem wyroków w stylu, że praca zawsze będzie. I to znowu mówię po rozmowach z lingwistami, a nie leje wodę jak większość.
-- (grzegorzm):
No jest to jakiś argument, ja przyznam, że nie orientuję się i nie wiem realnie ile osób po studiach lingwistycznych pracuje w zawodzie jeżeli o niewidomych chodzi.
-- (Julitka):
Ale ja wiem, że mogę iść tutaj, jak nie, to tutaj, albo tu i tu i jeszcze tu. Jest kilka różnych dróg, przyczym nie zakładam z góry, że będę pracować w zawodzie. Nie muszę, bo żadna praca nie hańbi. Nawet i na słuchawkę, jak będzie trzeba, też pójdę, choć po roku mnie wyniosą w kawałkach. Ale jak trzeba pracować, to trzeba. Języki obce przeżywają bum i długo ten bum będą przeżywać, bo nawet, jak wejdzie tłumaczenie maszynowe, do czego jeszcze trochę, to lingwiści i tak jeszcze przez lat kilka będą jakieś tam zatrudnienie mieć. A jak nie lingwiści, to nauczyciele. A jak nie nauczyciele, to korepetytorzy.
-- (grzegorzm):
Po prostu nie można twierdźić, że zzatrudnieniem będzie dobrze gdy jeszcze się studjuje i dopiero zaczyna szukać pracy.
Tak samo mówiono masażystom i tylko o to mi chodziło, że może być niestety różnie, ale życzę jak najlepiej.
-- (Julitka):
Skąd możesz wiedzieć, co i jak robię i w jakim zakresie?
Nie mam obowiązku Ci się tłumaczyć, ale tak się składa, że obecnie szukam pracy. Kończę studia.
-- (grzegorzm):
O twoich alternatywach w pracy to po gadamy jak będziesz realnie tej pracy szukać bo narazie to chybastudjujesz?
-- (Julitka):
Ja przyznaję, że masażystów nie bardzo nigdy rozumiałam. Pamiętam siebie w wieku lat 13, gdy odchodziłam z ośrodka i wszyscy, jak jeden mąż, namawiali mnie na technikum masażu. Już wtedy mówiłam, mogę nawet powiedzieć, komu mówiłam, że coś ostatnio za duży bum jest na ten masaż, że to się źle skończy, że nie mogą wszyscy iść w ten zawód, bo on niedługo odejdzie do lamusa. To byłam ja w wieku lat kilkunastu. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić, że taki dzieciak jak ja wtedy miał rację.
Poszłam w języki, bo ten temat jeszcze nie jest wyeksploatowany, choć i on powoli odchodzi do lamusa.
A masażyści tutaj labiedzą, jak to im źle, ale zamiast albo się przekwalifikować, albo zebrać się w solidną kupę i pierdyknąć otoczenie w tyłek za to, że nie da się pracować, zapłacić pół miliona monet za napisanie dostępnej apki na kombajn, pisać petycje, rządać praw itp itd lub też zwyczajnie odradzić ten zawód ludziom, wolą tutaj narzekać i hejtować innych.
Polak nie umie walczyć w grupie w słusznej sprawie, nawet jeżeli ta sprawa jego ma dotyczyć.
Przepraszam Was bardzo za to, że ja nie poszłam w zawód, który nie jest przyszłościowy. Przepraszam, że wiedziałam, z czym to się będzie wiązać i że ja mam alternatywy w pracy. Że wciąż mam świadomość, że za 10 lat moje kwalifikacje nic będą warte i szukam dla siebie alternatyw, dokwalifikowuję się i próbuję być lepsza od Papieża, tzn. od osób widzących. Że taki np. certyfikat CAE w ogóle nie jest mi potrzebny, a jednak go zdam, żeby tym także pokazać, że się nadaję. Przepraszam.
--
--
--
--
--
--
#262 Zuzler
A co rozumiemy w kontekście lingwistów przez pracę w zawodzie? Tylko tłumaczy i pracowników naukowych? A może też np. osoby pracujące z wyuczonym językiem na co dzień, powiedzmy w firmie, która handluje z zagranicą?
#263 Zuzler
Bo zależnie od szerokości definicji, tej pracy będzie mniej lub więcej.
#264 damianzegarek
Raczej nie. Prosty przykład. Lingwistów po anglistyce jest jak psów za przeproszeniem w porównaniu do np. języka no nie wiem załóżmy sobie chińskiego. No i teraz tak ile masz w Polsce firm handlujących z zagranicą po angielsku i iluna to stanowisko masz anglistów, a ile masz firm z językiem chińskim i ilu na to stanowisko potencjalnych pracowników?
#265 pajper
To ja się zgubiłem. Raz praca w masażu jest, raz jej nie ma.
Nie jestem masażystą, nie znam tego rynku, mogę bazować tylko na waszych słowach. Ale są dość sprzeczne.
Bo albo jest ta praca dla masażystów (nie fizjoterapeutów) i wtedy nie rozumiem narzekania, albo jej nie ma i trzeba szukać alternatyw.
No chyba że to ja czegoś nie łapię.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#266 Zuzler
nie, stój. Nie odnosiłam się konkretnie do Twojego przedostatniego wpisu, tylko tak ogólnie, co by jasność była, próbuję się dowiedzieć, co Ty i Julita macie na myśli, bo teraz to się może i zgadzacie i oboje macie rację, ale za chwilę możecie zacząć różnić, jeśli pojmujecie tych lingwistów inaczej. Ponadto wszak taka praca, o jakiej ja piszę, też, było nie było, może być dla niewidomych dostępna z takim wykształceniem. Inna rzecz, że nie trzeba kończyć zaraz studiów, żeby ją wykonywać, ale jest to też jakaś ewentualność, gdy się już je posiada.
#267 mustafa
Mandaryński też wielu ludzi zna. Wiem, że to tylko przykład, ale trzeba zacząć od tego, że w niektórych firmach angielski w ogóle nie jest traktowany jak język opcy.
#268 mustafa
Jest po prostu ciężko o prace, bo jest konkurencja w postaci pełnosprawnych.
-- (pajper):
To ja się zgubiłem. Raz praca w masażu jest, raz jej nie ma.
Nie jestem masażystą, nie znam tego rynku, mogę bazować tylko na waszych słowach. Ale są dość sprzeczne.
Bo albo jest ta praca dla masażystów (nie fizjoterapeutów) i wtedy nie rozumiem narzekania, albo jej nie ma i trzeba szukać alternatyw.
No chyba że to ja czegoś nie łapię.
--
#269 pajper
Ostatnio bardzo wiele czasu zajmuje mi doglądanie drukarki 3d. Mamy obecnie w Prowadnicy dwie takie, duża firma może mieć ich dwadzieścia lub trzydzieści.
Drukarki mają swoje odpały, szczególnie w druku wielomateriałowym. Raz na jakiś czas muszę ruszyć się z miejsca i uciąć nierówny filament, rozprostować pozaginany i tak dalej.
W firmach zatrudnia się do tego ludzi. Siada sobie taki w pracowni i co jakiś czas robi inspekcję, czy wszystko jest w porządku.
Większość z tych prac spokojnie może wykonać osoba niewidoma. Może z nieco mniejszą wydajnością i tak dalej, ale, bądźmy szczerzy. Niewidomy niestety będzie pracował taniej, nie mówiąc o dodatkach z PFRON.
Taki operator często zarabia, jak patrzę na ogłoszenia, w granicach sześciu - ośmiu tysięcy. Niewidomy pewnie zadowoliłby się i czterema, z czego jeszcze trzy czwarte zwróci PFRON. Dla pracodawcy jest to pracownik sześć razy tańszy.
Mało to etyczne, ale... zatrudnienie w masażu też często etyczne nie jest.
Wiem, można mówić, że urwałem się z choinki, ale to tylko przykład. A nie uczy się niewidomych obsługi drukarek 3d.
Wiadomo, sporo upraszczam. Daję tylko przykład, że są nieodkryte, potencjalne zawody.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#270 grzegorzm
Nie mów takich rzeczy, bo zaraz ktoś ci powie, że to, że jedna osoba coś robi to nie znaczy, że zawód jest dostępny.
-- (pajper):
Ostatnio bardzo wiele czasu zajmuje mi doglądanie drukarki 3d. Mamy obecnie w Prowadnicy dwie takie, duża firma może mieć ich dwadzieścia lub trzydzieści.
Drukarki mają swoje odpały, szczególnie w druku wielomateriałowym. Raz na jakiś czas muszę ruszyć się z miejsca i uciąć nierówny filament, rozprostować pozaginany i tak dalej.
W firmach zatrudnia się do tego ludzi. Siada sobie taki w pracowni i co jakiś czas robi inspekcję, czy wszystko jest w porządku.
Większość z tych prac spokojnie może wykonać osoba niewidoma. Może z nieco mniejszą wydajnością i tak dalej, ale, bądźmy szczerzy. Niewidomy niestety będzie pracował taniej, nie mówiąc o dodatkach z PFRON.
Taki operator często zarabia, jak patrzę na ogłoszenia, w granicach sześciu - ośmiu tysięcy. Niewidomy pewnie zadowoliłby się i czterema, z czego jeszcze trzy czwarte zwróci PFRON. Dla pracodawcy jest to pracownik sześć razy tańszy.
Mało to etyczne, ale... zatrudnienie w masażu też często etyczne nie jest.
Wiem, można mówić, że urwałem się z choinki, ale to tylko przykład. A nie uczy się niewidomych obsługi drukarek 3d.
Wiadomo, sporo upraszczam. Daję tylko przykład, że są nieodkryte, potencjalne zawody.
--
#271 damianzegarek
No Julicie z tego co rozumiem chodzi o to, że ma niby dużo alternatyw, no, bo jak nie tłumaczenia, to korepetycje, jak nie korepetycje, to ta przykładowa praca w firmie z językiem etc. No tylko to jest wszystko fajnie, ale pod warunkiem, że działasz w niszy, bo jak gadasz po angielsku jak te 99% przykładowe światai anglistów jest też zdecydowana większość w porównaniu do innych języków tych mniej popularnych to moim zdaniem tak średnio się wyróżniasz z tłumu. Inaczej jest jak operujesz językiem w którym jest mniej potencjalnych tłumaczy i innych ludków z nim obeznanych. Ja to widzę w taki sposób. Jaka zatem to jest nisza jeśli Jula jest anglistką, a raczej nią będzie?
#272 mustafa
Przecież fakt, że robi to jedna osoba, oznacza właśnie, że dostępny jest.
-- (grzegorzm):
Nie mów takich rzeczy, bo zaraz ktoś ci powie, że to, że jedna osoba coś robi to nie znaczy, że zawód jest dostępny.
-- (pajper):
Ostatnio bardzo wiele czasu zajmuje mi doglądanie drukarki 3d. Mamy obecnie w Prowadnicy dwie takie, duża firma może mieć ich dwadzieścia lub trzydzieści.
Drukarki mają swoje odpały, szczególnie w druku wielomateriałowym. Raz na jakiś czas muszę ruszyć się z miejsca i uciąć nierówny filament, rozprostować pozaginany i tak dalej.
W firmach zatrudnia się do tego ludzi. Siada sobie taki w pracowni i co jakiś czas robi inspekcję, czy wszystko jest w porządku.
Większość z tych prac spokojnie może wykonać osoba niewidoma. Może z nieco mniejszą wydajnością i tak dalej, ale, bądźmy szczerzy. Niewidomy niestety będzie pracował taniej, nie mówiąc o dodatkach z PFRON.
Taki operator często zarabia, jak patrzę na ogłoszenia, w granicach sześciu - ośmiu tysięcy. Niewidomy pewnie zadowoliłby się i czterema, z czego jeszcze trzy czwarte zwróci PFRON. Dla pracodawcy jest to pracownik sześć razy tańszy.
Mało to etyczne, ale... zatrudnienie w masażu też często etyczne nie jest.
Wiem, można mówić, że urwałem się z choinki, ale to tylko przykład. A nie uczy się niewidomych obsługi drukarek 3d.
Wiadomo, sporo upraszczam. Daję tylko przykład, że są nieodkryte, potencjalne zawody.
--
--
#273 damianzegarek
Tak, tak, ale mi chodziło bardziej o to, że jest rzadszy i jest mniej takich tłumaczy, niż z angielskiego, no nie? To był taki przykład, bo nic mi akurat konkretnego nie przychodziło do głowy, no, ale niech sobie będzie taki fryzyjski :D
-- (mustafa):
Mandaryński też wielu ludzi zna. Wiem, że to tylko przykład, ale trzeba zacząć od tego, że w niektórych firmach angielski w ogóle nie jest traktowany jak język opcy.
--
#274 Zuzler
Nie przesadzajmy, starczy gruziński, bułgarski czy białoruski. Tylko tu z kolei problem jest taki, że nie wiadomo ilu tłumaczy z tych języków nie potrzeba.
#275 mustafa
W każym bądź razie znając angielski można pracować za granicą jako specjalista od języka polskiego.
#276 damianzegarek
Teraz to by się opłacało znać ukraiński i kasę zgarniasz, ale to też tylko na chwilę, bo akurat jest zapotrzebowanie,a na codzień to tak raczej pewnie średnio.
#277 mustafa
Nie koniecznie.
Ukraincy zawsze szukali pracy w Polsce, a agencje pośrednictwa pracy potrzebowały takich osób.
#278 damianzegarek
A czekaj, czy nie jest tak, że są kraje, w których ten masaż jest zarezerwowany właśnie dla niewidomych? Słyszałem takie coś i to nawet całkiem niedawno, ale niestety nie wiem na ile to prawda. Fajnieby było, gdyby to była prawda i wprowadzić to w Polsce, nie powiem.
-- (grzegorzm):
Niestety i tu można się ze mną nie zgadzać, ale trudno na rynku pracy osób niepełnosprawnych jest generalnie często patologia jeżeli chodzi o zatrudnienie, pieniądze nie lokowane tak jak lokowane być powinny, dużo by o tym gadać, a dla czego skoro masażystów jest sporo i część ludzi w tym kierunku chce się ksztaucić to tych pieniędzy, które milionami do PEFRONU płyną nie przekierować na zatrudnienie masażystów w przychodniach?Nie z robić masażu w przychodniach jako praca dla niewidomych i słabo widzących? Fizjoterapeutów nie ma co bronić w tym wypadku, ponieważ oni sobie poradzą i tak część myślę duża mawłasne działalności i pracuje po przychodni prywatnie.
Wiem, że pewnie zaraz będzie zjakiej racji miało by tak być, ale obecnie mamy tak, że masaż rzeczywiście może znikać, bo jest jak jest, więc jest wybór albo zawód zostawić i niech ludzie mają pracę albo przeznaczać pieniądze nie wiadomo na jakie fikcyjne niemalże zatrudnienia niepełnosprawnych w ochronie i tak dalej.
-- (Julitka):
Ja przyznaję, że masażystów nie bardzo nigdy rozumiałam. Pamiętam siebie w wieku lat 13, gdy odchodziłam z ośrodka i wszyscy, jak jeden mąż, namawiali mnie na technikum masażu. Już wtedy mówiłam, mogę nawet powiedzieć, komu mówiłam, że coś ostatnio za duży bum jest na ten masaż, że to się źle skończy, że nie mogą wszyscy iść w ten zawód, bo on niedługo odejdzie do lamusa. To byłam ja w wieku lat kilkunastu. Nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić, że taki dzieciak jak ja wtedy miał rację.
Poszłam w języki, bo ten temat jeszcze nie jest wyeksploatowany, choć i on powoli odchodzi do lamusa.
A masażyści tutaj labiedzą, jak to im źle, ale zamiast albo się przekwalifikować, albo zebrać się w solidną kupę i pierdyknąć otoczenie w tyłek za to, że nie da się pracować, zapłacić pół miliona monet za napisanie dostępnej apki na kombajn, pisać petycje, rządać praw itp itd lub też zwyczajnie odradzić ten zawód ludziom, wolą tutaj narzekać i hejtować innych.
Polak nie umie walczyć w grupie w słusznej sprawie, nawet jeżeli ta sprawa jego ma dotyczyć.
Przepraszam Was bardzo za to, że ja nie poszłam w zawód, który nie jest przyszłościowy. Przepraszam, że wiedziałam, z czym to się będzie wiązać i że ja mam alternatywy w pracy. Że wciąż mam świadomość, że za 10 lat moje kwalifikacje nic będą warte i szukam dla siebie alternatyw, dokwalifikowuję się i próbuję być lepsza od Papieża, tzn. od osób widzących. Że taki np. certyfikat CAE w ogóle nie jest mi potrzebny, a jednak go zdam, żeby tym także pokazać, że się nadaję. Przepraszam.
--
--
#279 balteam
We Włoszech słuchawka jest dla niewidomych podobno zarezerwowana.
#280 tomecki
Z tym rezerwowaniem to też nie wiem czy to dobry pomysł, znaczy dla nas owszem, ale gdyby to tak rozciągnąć na inne rzeczy. Niektóre kobiety domagają się odpowiednich proporcji pracy na stanowiskach różnych. Różni tam o innym kolorze też, chociaż u nas to jeszcze spokojnie z tym, bo mało takich, ale np. Ukraińcy zaczęliby domagać się jakichś proporcji np. w taksówkach, że co najmniej iluś ma być od nich, bo im trudno. Wszystko fajnie, ale jeśli Polaków jest dużo to i Ukraińców powinno być odpowiednio. Jeśli jest wystarczająca ilość dobrze przeszkolonych to nie ma problemu. Gorzej jeśli nie. Wtedy alternatywy zostają dwie: albo zwalniamy część naszych i zostaje zwyczajnie zbyt mało pracowników w ogóle albo zatrudniamy Ukraińców bez odpowiedniego przeszkolenia no i nagle robi się dziwnie.
Załóżmy, że ileś procent masażystów musi być niewidoma, bo jak to inaczej rozwiązać? Trzebaby zrobić niezłe badanie rynku żeby sprawdzić ilu sensownych niewidomych masażystów mamy żeby akurat wszystkich zatrudnić. A co jeśli ich będzie więcej? a co jeśli nagle z jakichś powodów będzie mniej? To może zrobić pierwszeństwo niewidomych w rekrutacji. Też niby spoko, ale mało która placówka robi rekrutację raz, a porządnie. Z reguły ktoś tam odchodzi, szukają pracownika i niby kto zweryfikuje, że akurat teraz zgłosiło się paru, w tym niewidomy? z resztą jeśli nawet taka sytuacja będzie udowodniona to jeśli widzący ma zwyczajnie lepsze kwalifikacje to co? i tak niewidomego przyjąć tylko dlatego, że nie widzi? Ok, można w takim razie badać te weryfikacje, ale to już wymaga każdorazowego wysyłania cv kandydatów do urzędu X, który to urząd będzie weryfikował zamiast pracodawcy. Już widzę tę radość wielką gdy państwo zacznie się mieszać w nabór pracowników do firmy SPA, burdel, kółka i spółka.