Czego (nie) jesteśmy w stanie zrobić
Back to Środowisko niewidomych#441 MarOlk
To samo miałem w Mikrotechu czy innych tego typu zdalnych. Plan urlopu albo przez stronę pracownicza albo mailowo, ale same karty urlopowe ładnie podpisać, zeskanować i wysłać mailem, a czasami to i czarnodrukowo pocztą.
-- (magmar):
Ale to rodzi problem na szerszą skalę, osoby niewidome muszą mieć ogarniętą osobę widzącą, która pomogłaby podczas biurokracji.
Nawet gdy taka osoba jest zatrudniona w zakładzie pracy chronionej.
--
#442 agnieszka Archived
Czy tylko ja mam wyrąbane i w papierach PFRONowskich po wydrukowaniu podania podpisuję się tam, gdzie wiem, że jest wolne miejsce bez szczególnej dbałości o estetykę? Oczywiście tyczy się to tylko pism, które nie mają określonej formy.
#443 Julitka
A skąd wiesz, gdzie jest wolne miejsce? :D
Chyba tylko Ty masz, bo ja raz się właśnie nadziałam na podpisanie się byle gdzie.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#444 agnieszka Archived
Hmmm, mniej więcej wiem ile zajmuje tekst, albo Seeing AI w tej opcji czytania krótkiego tekstu. Podczas przesuwania aparatu można się trochę zorientować :)
#445 magmar Archived
Ocenić czy plakat się nadaje do publikacji.
Tak, tak. Dzisiaj stanęłam przed takim dylematem jako, że organizuję wydarzenie kulturalne w Dworku Fryderyka CHopina i plakat trafił do mnie w celu dokonania autoryzacji.
Musiałam się zdać na opinię zaufanych widzących.
.
#446 magmar Archived
Nie jestem w stanie dokonać selekcji zdjęć, akurat to wydarzenie jest związane z wystawą starych fotografii głównej bohaterki, która też nie dokona tej selekcji gdyż od 8 października znajduje się w innym wymiarze.
#447 magmar Archived
To dziwne, bo akurat tej wiecznie szczekającej, kontrowersyjnej Magmar się udało. Nikt nie uciekł, co więcej zaproponowali mi nawet transport, to był warunek, na który się zgodzili.
Więc... wszystko zależy od nastawienia obu stron.
-- (Numernabis):
Jak to tutaj wyżej napisano jeden przykład znaczy więcej niż 1000 słów więc podrzucam przykład z FB, a skopiowałem
Na jednej z grup facebookowych, pewien organista zamieszcza ogłoszenie następującej treści:
Witam. Potrzebne zastępstwo w parafii x. Do zagrania msze o 7:00, 8:30, 10:00, 11:30, 13:00, 18:00, 20:00.
Stawka jaką proponuję za zagranie tych wszystkich mszy wynosi: x zł.
W razie zainteresowania proszę o kontakt w wiadomości prywatnej.
Zatem odzywam się. Wysyłam standardową formułkę, że z przyjemnością podejmę się zastępstwa, że ukończyłem szkołę taką i taką, że potrafię to i tamto, że doświadczenie mam takie i takie.
Organista odpisuje prosząc, bym wysłał mu nagranie dokumentujące to, jak gram na organach i śpiewam.
Już dawno temu przygotowałem sobie 4 utwory, które ilustrują moje umiejętności, albo ich brak 🙂
Starałem się, by repertuar był zróżnicowany. Zatem jedna pieśń jest z okresu wielkiego postu, druga pieśń to kolęda, trzecia pieśń pochodzi z okresu zwykłego w roku liturgicznym, a jako czwarte nagranie, wysyłam z reguły jakiś krótki utwór organowy (na przykład preludium), żeby pokazać, że literaturę organową także grywam.
Organista słucha wysłanych przeze mnie nagrań, mówi że brzmią sensownie, dogadujemy szczegóły i dowiaduję się, że mam tę robotę. W przyszłą niedzielę zagram zastępstwo w parafii X.
Dziękuję organiście za zaufanie i informuję, że jestem osobą niewidomą.
Tak, celowo poinformowałem o tym na samym końcu.
Organista odpisuje, że skoro jestem osobą niewidomą, on rezygnuje z moich usług i znajdzie sobie innego zastępce.
Próbuję tłumaczyć, że mój brak wzroku nie wpływa na poziom mojej gry.
Próbuję pytać, dlaczego zostałem zdyskwalifikowany z powodu braku wzroku.
Na żadną z moich dalszych wiadomości nie otrzymuję już odpowiedzi.
A teraz chciałbym Państwu coś powiedzieć.
Taka sytuacja, jak ta którą opisałem, przytrafia mi się średnio raz w miesiącu. Takie sytuacje stały się moją codziennością, odkąd zostałem organistą.
I kiedy dzisiaj zadzwoniłem do przyjaciółki, i rozżalony, smutny i zły opowiadałem, że... Że znowu to samo, znowu to samo co zwykle, odmówili mi roboty bo jestem ślepy!!!
Przyjaciółka doradziła mi opisanie sytuacji na FB. Nie po to, żeby szukać uwagi czy współczucia.
Ale po to, żeby świat osób widzących dowiedział się, jak często osoby niewidome są dyskryminowane, bez względu na ich umiejętności, czy merytoryczną wartość tego co robią.
Ja nie chcę powiedzieć, że jestem biednym, nieszczęśliwym i poszkodowanym misiem, ale chciałbym by Państwo zobaczyli, że my, niewidomi, bardzo często jesteśmy karani za to, że nie widzimy. Czyli za coś na co nie mamy wpływu.
I nawet, jeśli zrobię 3 doktoraty, 4 habilitacje i 5 podyplomówek - nadal znajdą się ludzie, którzy nie spojrzą na moją wiedzę i na moje umiejętności, ale skreślą mnie tylko dlatego, że nie widzę.
I chce, próbuje, ale rozbija się o ścianę, nawet w takim miejscu jak kościół.
I to nie jest odosobniony przypadek kiedy niewidomy odbija się od ściany, to jest ten jeden z czynników, który podcina skrzydła i nie pozwala się rozwinąć, nie każdy ma na tyle determinacji, aby walczyć i walczyć, w pewnym momencie się poddaje, jeden wcześniej inny później.
--
#448 camila
Jeśli chodzi o grafiki możecie się zwracać do mnie, jeśli nie chceie zawracać dupy znajomym ;)
#449 magmar Archived
Dzięki, chodziło mi o zrobienie tego samemu.
#450 cinkciarzpl
Tylko że konieczność użerania się co chwila właśnie z takim nastawieniem jest przeznaczona wyłącznie nam. W związku z tym chyba trochę zgadzam się z piecbergiem XD
#451 camila
Obserwowałam bardzo wielu niewidomych, i nawet w stosunku do szczątkowców różnice są kolosalne. Niewidomy jest po prostu powolny i niewydajny, nieważne jaką inteligencją by dysponował / jakimi zdolnościami. Prace fizyczne zupełnie odpadają na polu zawodowym, chyba, że w naprawde niszowych, specjalistycznych zawodach, gdzie nieważna jest praca na akord.
Dobra, teraz mogą posypać się na mnie gromy, bo sama jestem jednym z tych lepszych szczątkowców, a z nowymi oksami to już w ogóle, ale ale - przepraszam za moje słowa z góry wszystkich, nie tylko urażonych. Gdybym była takim pracodawcą, myślę, że też bym nie zatrudniła, bo trafiłby się jakisroszczeniowy dupek, który "jest niewidomy i szuka pracy", a poza tym nie ma żadnych kompetencji, a obsługa pakietu office sprowadza się do umiejętności pisania bezwzrokowego, ewentualnego tworzenia nagłówków - to tyle, i to jest przerażające.
Jeśli chodzi o inne rzeczy, nawet moja sytuacja daje mi nieźle po pysku z wiadomych względów. Mimo wielu prób podań dożylnych, nie zrobię tego i musiałam to zaakceptować. Musiałam znaleźć osobę, której mogę w 100% zaufać, która mnie nie zawiedzie i która podejdzie do mnie z maksymalnym profesjonalizmem, cierpliwością, wyczuciem i która ma bardzo dużą wiedzę i doświadczenie.
Programy metadonowe również nie zostały przystosowane pod niewidomych i co kurwa, mam się załamać jak ktoś musi mi pomagać w wypełnianiu tabelek z odebranymi dawkami? No nie. Jest co jest, i w najbliższych czasach się to nie zmieni, mimo, że mam pomysł na te zmiany, lecz kto w ogóle by mnie posłuchał?
Prawdziwy wpierdol od życia najpierw zaczyna się w internacie, potem przy samodzielnym zamieszkaniu i integracji z widzącymi. Wtedy okazuje się, że jesteś jedynie przedmiotem służącym pocieszeniu innych, że "ja tak nie mam", albo "O matko! Pani ma tak od urodzenia?" Od tych pytań ludzi, którzy mi pomagają na ulicy chce się już rzygać. Oni nie mówią o tym jak ma pani na imię, czym się pani zajmuje, choćby o przysłowiowej pogodzie, tylko od razu dotykają tematu niepełnosprawności, lecz to się tyczy wszystkich niepełnosprawności. Szkoda szczępić...
Co do rzeczy, których nie możemy jeszcze zrobić, to nie możemy jednak w 100 procentach zintegrować się z ludźmi, i to jest najbardziej smutne i przerażające w tym wszystkim.
#452 magmar Archived
Ja spotkałam się z takimi sytuacjami o dziwo w zakładach zatrudniających głównie osoby niewidome, zgrupowaniach dla niewidomych etc.
Ośrodki, fundacje, zakłady pracy.
Na to jestem bardziej wyczulona.
Szefowa X sama niedowidząca kazała mi podpisać dokumenty na wczoraj i nie interesowało jej jak to zrobię.
Osoby widzące albo nie zaczynają współpracy, albo jeśli zaczną są bardziej elastyczne.
Takie miałam doświadczenia.
-- (camila):
Obserwowałam bardzo wielu niewidomych, i nawet w stosunku do szczątkowców różnice są kolosalne. Niewidomy jest po prostu powolny i niewydajny, nieważne jaką inteligencją by dysponował / jakimi zdolnościami. Prace fizyczne zupełnie odpadają na polu zawodowym, chyba, że w naprawde niszowych, specjalistycznych zawodach, gdzie nieważna jest praca na akord.
Dobra, teraz mogą posypać się na mnie gromy, bo sama jestem jednym z tych lepszych szczątkowców, a z nowymi oksami to już w ogóle, ale ale - przepraszam za moje słowa z góry wszystkich, nie tylko urażonych. Gdybym była takim pracodawcą, myślę, że też bym nie zatrudniła, bo trafiłby się jakisroszczeniowy dupek, który "jest niewidomy i szuka pracy", a poza tym nie ma żadnych kompetencji, a obsługa pakietu office sprowadza się do umiejętności pisania bezwzrokowego, ewentualnego tworzenia nagłówków - to tyle, i to jest przerażające.
Jeśli chodzi o inne rzeczy, nawet moja sytuacja daje mi nieźle po pysku z wiadomych względów. Mimo wielu prób podań dożylnych, nie zrobię tego i musiałam to zaakceptować. Musiałam znaleźć osobę, której mogę w 100% zaufać, która mnie nie zawiedzie i która podejdzie do mnie z maksymalnym profesjonalizmem, cierpliwością, wyczuciem i która ma bardzo dużą wiedzę i doświadczenie.
Programy metadonowe również nie zostały przystosowane pod niewidomych i co kurwa, mam się załamać jak ktoś musi mi pomagać w wypełnianiu tabelek z odebranymi dawkami? No nie. Jest co jest, i w najbliższych czasach się to nie zmieni, mimo, że mam pomysł na te zmiany, lecz kto w ogóle by mnie posłuchał?
Prawdziwy wpierdol od życia najpierw zaczyna się w internacie, potem przy samodzielnym zamieszkaniu i integracji z widzącymi. Wtedy okazuje się, że jesteś jedynie przedmiotem służącym pocieszeniu innych, że "ja tak nie mam", albo "O matko! Pani ma tak od urodzenia?" Od tych pytań ludzi, którzy mi pomagają na ulicy chce się już rzygać. Oni nie mówią o tym jak ma pani na imię, czym się pani zajmuje, choćby o przysłowiowej pogodzie, tylko od razu dotykają tematu niepełnosprawności, lecz to się tyczy wszystkich niepełnosprawności. Szkoda szczępić...
Co do rzeczy, których nie możemy jeszcze zrobić, to nie możemy jednak w 100 procentach zintegrować się z ludźmi, i to jest najbardziej smutne i przerażające w tym wszystkim.
--
#453 magmar Archived
I teraz pytanie do tych, którzy tak mocno reagują na komentarze a propos niewidzenia, Czy Wyspotkaliście się z innością, która by Was zaciekawiła?
Ja, tak, byłam np. na wystawie człowieka, który malował stopami, bo nie miał rąk.
Bardzo mnie ciekawił proces twórczy nawet pokazał mi swoje palce u stóp.
Tak samo planowałam zaprosić osobę poruszającą się na wózku na imprezę i miałam wiele pytań logistycznych.
Przez kilka lat studiów wagarowałam z kimś takim.
Pamiętajcie, choć szlag Was trafia nie jesteśmy normą i każde spotkanie z nami dla interlokutora może być czymś niepowtarzalnym.
Oczywiście interlokutorzy też przeginają.
Kiedy jedna pytała dlaczego nie widzę odpowiedziałam nie wiem ona przez 5 minut mówiła natarczywym głosem, ale proszę się nie wstydzić. Odpowiedziałam jej, że fraza nie wiem też ma swoje znaczenie i czy mam jej podać definicję słownikową tej frazy, czy rozumie co do niej mówię.
#454 Julitka
Oba posty bardzo wartościowe.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#455 djdenismusic
@magmar. zgadzam się z tobą w stó procentach. ja rozumiem zaciekawienie, bo sam byłem ciekaw, jak radzą sobie osoby na wózku, niedosłyszące, etc. Więc nic dziwnego, że to samo jest w stosunku do nas.
#456 magmar Archived
To miłe, Denisie.
#457 camila
@magmar - jak ja dobrze wiem o czym ty mówisz. Chodziłam na początku edukacji do szkoły integracyjnej i zakumplowałam się z taką dziewczyną dwa lata starszą, która była na wuzku i bardzo mnie ciekawiło co rodzice robią ze zużytym wuzkiem, jak już ona wyrośnie ze starego, jakie wuzki miała jak była mniejsza, a ona tak się irytowała tymi pytaniami, jak bym jej conajmniej zapytała dlaczego jest taka gruba, czy dlatego, że nie może się poruszać :P - nie, nadwagi (dużej,) nie miała.
#458 magmar Archived
To tak samo nas mogą pytać o zużyte laski, o sposób poruszania się po ciemku.
Odkąd takie osoby pojawiły się w moim życiu zaczęłam rozumieć ciekawość drugiej strony.
Zaczęłam zwracać uwagę na podjazdy, albo ich brak, na strome schody itd. itp.
Gdzieś pisałam, że dałabym się pokroić za dwie przyjaźnie, choć w zasadzie została mi jedna, tego drugiego współwagarowicza już nie ma w wymiarze ziemskim.
#459 misiek
To on miał stopy jakieś inne, może bardziej wyćwiczone czy coś? Pytam, bo sam uczę się i nawet robię póki co bardzo proste czynności nogami i próbuję się wczuć jak to jest. I kurde da się.
-- (magmar):
I teraz pytanie do tych, którzy tak mocno reagują na komentarze a propos niewidzenia, Czy Wyspotkaliście się z innością, która by Was zaciekawiła?
Ja, tak, byłam np. na wystawie człowieka, który malował stopami, bo nie miał rąk.
Bardzo mnie ciekawił proces twórczy nawet pokazał mi swoje palce u stóp.
Tak samo planowałam zaprosić osobę poruszającą się na wózku na imprezę i miałam wiele pytań logistycznych.
Przez kilka lat studiów wagarowałam z kimś takim.
Pamiętajcie, choć szlag Was trafia nie jesteśmy normą i każde spotkanie z nami dla interlokutora może być czymś niepowtarzalnym.
Oczywiście interlokutorzy też przeginają.
Kiedy jedna pytała dlaczego nie widzę odpowiedziałam nie wiem ona przez 5 minut mówiła natarczywym głosem, ale proszę się nie wstydzić. Odpowiedziałam jej, że fraza nie wiem też ma swoje znaczenie i czy mam jej podać definicję słownikową tej frazy, czy rozumie co do niej mówię.
--
#460 MarOlk
Dawno, dawno temu widziałem w telewizji gościa grającego nogami na gitarze, chyba nawet grał dla Jana Pawła II