Czego (nie) jesteśmy w stanie zrobić
Back to Środowisko niewidomych#241 Krzycha
Kulą w płot Julita. Akurat on jest jedną z najbardziej obiektywnych osób na Eltenie.
#242 Monia01
Bo często się z Tobą zgadza? :P
🇺🇦 🇵🇱
#243 Krzycha
Coś dzisiaj „Kabaret Klika” samymi ślepakami trzaska, bo akurat w wielu kwestiach na przestrzeni czasu mieliśmy odmienne zdania.
#244 Numernabis
Problem w tym, że mam odmienne zdanie od ELYTY
#245 Zuzler
Na tej zasadzie najpierw proszę sobie przewertować słownik w poszukiwaniu definicji słów "tendencjonalny" i "tendencyjny". Jak sie bawimy w erystykę, to na całego.
#246 pajper
Jest taki zaskakujący mechanizm w tym wątku, że ilekroć przytacza się przykład kogoś, komu się udało, od razu zaczyna się o wsparciu, szczęściu, możliwościach.
Zauważcie, że nie ma tu słów, że ktoś robi dobrą robotę, może siedział i harował latami, aż odniósł sukces. Nie, miał szczęście, wsparcie i to zamyka temat.
Albo, innymi słowy, on miał szczęście, więc błagam nie pomyślcie, że my też tak możemy. On miał szczęście, my nie mamy.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#247 Numernabis
Jak pisałem, na takie szczęście i możliwości składa się wiele czynników, a pisanie, że każdy może zarobić jak w przypadku tekstów mustafy nijak się ma do rzeczywistości.
Żeby mieć start jakikolwiek słabszy czy lepszy muszą zaistnieć sprzyjające warunki, a nie każdy ma takie właśnie warunki i nie mówię tu tylko o niewidomych.
Niestety są tu również tacy jak i wspomniany mustafa co sądzą, że jeśli się jemu udało to każdemu musi się udać, nie ma innej opcji.
Zuzler, czepiasz się, to byłe niefortunne sformułowanie, co innego myślałem co innego się klepło z rozpędu, ale już się zapisało i trudno, z treści wiadomo o co mi chodziło.
#248 Julitka
A co z tymi wszystkimi geniuszami z biednych dzielnic i patologicznych rodzin, którzy wyszli na ludzi własną ciężką pracą? Bo chyba byłoby im przykro słyszeć takie rzeczy.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#249 Julitka
Przykro mi Krzysztofa, nie zgadzam się z tym.
-- (Krzycha):
Kulą w płot Julita. Akurat on jest jedną z najbardziej obiektywnych osób na Eltenie.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#250 pajper
Przypomina mi się historia Peggy Whitson, pierwszej kobiety, która dowodziła stacją kosmiczną.
Urodziła się wieśniaczką, bez perspektyw jakiegokolwiek wykształcenia, bez szans na właściwą edukację, otoczona ludźmi, którzy nie rozumieli jej zainteresowań. Zarabiała na studia, sprzedając kurczaki i zbierając owoce, bo nikt nie chciał jej ich zasponsorować, udzielić kredytu, nic.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#251 Krzycha
Ale czy my komuś podcinamy skrzydła? Czy mówimy komukolwiek nie próbuj? Staramy się tylko wziąć w obronę tych, którzy takiej drogi nie wybierają.
#252 Krzycha
Bo odnoszę wrażenie, że niektórzy bardziej koncentrują się na tym, żeby rozliczać tych, którzy tą drogą nie idą, niż na tym, żeby samemu nią pójść.
#253 Julitka
Mylne to wrażenie. Z kolei ja odnoszę takie, że wiele osób spycha ludzi z drogi tylko dlatego, że sami nie chcą nią pójść. Bo o nieumieniu nie mówię.
-- (Krzycha):
Bo odnoszę wrażenie, że niektórzy bardziej koncentrują się na tym, żeby rozliczać tych, którzy tą drogą nie idą, niż na tym, żeby samemu nią pójść.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#254 grzezlo
No ja chętnie bym poczytał o tych wszystkich niewidomych geniuszach z biednych dzielnic, bez wsparcia w rodzinie poza wiktem i opierunkiem, którzy jednak nie mieli szans na to, żeby im ktoś dniami i wieczorami czytał, opisywał i tłumaczył różne zjawiska, wymyślał i wytwarzał pomoce naukowe, itd. itp. etc., którzy wyłącznie własną ciężką pracą do czegoś tam doszli, przykłady tych po ośrodkach specjalnych jako reliktach minionej epoki, raczej odpadają...
Bo Pani Peggy przy całym szacunku, to do tego wątku pasuje jak pięść do nosa.
Chyba że miała pierwszą grupę na wzroku, ale w to mocno jednak wątpię.
I nie ma się co zacietrzewiać po żadnej ze stron, medycyna zna różne przypadki, jak mawiał doktor Niegłowicz ze Skiroławek, więc są i tacy, co mimo dobrych warunków fizycznych, finansowych i psychologicznych jednak gdzieś tam po drodze odpadli, chociaż wydawało się, że sukces życiowy jest im pisany...
I tacy, na których by się w czasach szkolnych nie postawiło złamanego grosza, a jednak powychodzili na ludzi.
W większości przypadków o tyle warto spróbować machnąć łapą w życiu i gdzieś tam powiosłować, nawet bez ściśle określonego celu, że po pierwsze do punktu wyjścia zawsze można wrócić, a po drugie, jeśli się ktoś za bardzo uwiesi na rodzicach, a oni się wczesniej czy później przemeldują do świętego Piotra, to zostaje kierunek dom pomocy społecznej, gdzie pewnie i tak niełatwo o miejsce, jacyś przypadkowi dziwni współlokatorzy w pokoju, personel też niekoniecznie z wizją i misją, ale jeść coś pewnie dadzą i gnatów nie połamią.
#255 Krzycha
Właśnie pytanie, czy zawsze do tego punktu wyjścia można wrócić?
#256 pajper
Wiecie, tylko moja perspektywa od dzieciństwa jest taka, że to właśnie nie powinno się próbować, bo albo się nie uda, albo się zaszkodzi innym.
Największa krytyka Infinity była ze strony niewidomych, a kiedy marzyłem o jednym czy drugim, słyszałem od niewidomych właśnie, że to się nie uda, względnie że moja postawa może nam zaszkodzić. I, fakt, wiele z tego się nie udało, ale jednak są takie rzeczy, które się poudawały.
Wielokrotnie słyszałem, że miałem szczęście. I, owszem, miałem pod pewnymi względami. Tylko tak łatwo jest rozliczać i wypisywać postawione szanse u innych. A żaden człowiek nie wejdzie do głowy innego człowieka i u mnie też bywało mało kolorowo. Tylko, właśnie, jak ktoś coś próbuje osiągnąć, można jego biografię prześwietlać w poszukiwaniu tych wszystkich szans i okazji, ale w przeciwnym przypadku pod żadnym pozorem.
I też mi się wiele nie udało i wciąż dużo może się nie udać. Może kiedyś życie mnie poklepie po ramieniu i pokaże, że wszystko się rozsypało, a ja jestem telemarketerem albo bezdomnym. Nie twierdzę, że tak nie będzie.
Ale nie mam też w sobie podejścia wytykania szans i łatwości u każdej osoby niewidomej czy niepełnosprawnej, która coś osiągnęła. Mnie też bardzo, ale to bardzo mocno proponowano masaż na przykład.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#257 grzezlo
A ja przecież nie pisałem, żezawsze, tylko, że na ogół w znaczeniu, że jest sobie młody człowiek po jakiejś tam szkole średniej i z pierwszą grupą na wzroku, studiować to właściwie może i by chciał ale wiadomo, że na to, co go na prawdę interesuje, to nie ma szans, żeby choć połowę materiałów edukacyjnych mieć dostępnych, a z kolei się prosić koleżanek i kolegów o jakieś info, wykładowców o zgodę na nagrywanie zajęć, panią z portierni w akademiku o info na temat terminu najbliższej zmiany pościeli, to go już przytłacza w samym wyobrażeniu, nie mówiąc o realizacji... Rodzice też jeść dadzą, ubiorą, to co tam się ma dzieciak tułać po jakichś dziwnych miejscach na drugim końcu polski, niech se lepiej w domu siedzi, przecież nikt go nie wygania, a kto mu tam obiad ugotuje, jak w restauracjach czy nawet barach mlecznych drogo...
No i do takiego punktu można wrócić, gdyby nawet jedna, druga czy trzecia próba się okazała nieudana.
#258 Krzycha
A, ok. Rozumiem. Tu się zgadzam.
#259 Krzycha
-A czym oni argumentowali to, że Twoja postawa może innym zaszkodzić, bo pierwszy raz się z czymś takim spotykam? (pajper):
Wiecie, tylko moja perspektywa od dzieciństwa jest taka, że to właśnie nie powinno się próbować, bo albo się nie uda, albo się zaszkodzi innym.
Największa krytyka Infinity była ze strony niewidomych, a kiedy marzyłem o jednym czy drugim, słyszałem od niewidomych właśnie, że to się nie uda, względnie że moja postawa może nam zaszkodzić. I, fakt, wiele z tego się nie udało, ale jednak są takie rzeczy, które się poudawały.
Wielokrotnie słyszałem, że miałem szczęście. I, owszem, miałem pod pewnymi względami. Tylko tak łatwo jest rozliczać i wypisywać postawione szanse u innych. A żaden człowiek nie wejdzie do głowy innego człowieka i u mnie też bywało mało kolorowo. Tylko, właśnie, jak ktoś coś próbuje osiągnąć, można jego biografię prześwietlać w poszukiwaniu tych wszystkich szans i okazji, ale w przeciwnym przypadku pod żadnym pozorem.
I też mi się wiele nie udało i wciąż dużo może się nie udać. Może kiedyś życie mnie poklepie po ramieniu i pokaże, że wszystko się rozsypało, a ja jestem telemarketerem albo bezdomnym. Nie twierdzę, że tak nie będzie.
Ale nie mam też w sobie podejścia wytykania szans i łatwości u każdej osoby niewidomej czy niepełnosprawnej, która coś osiągnęła. Mnie też bardzo, ale to bardzo mocno proponowano masaż na przykład.
--
#260 pajper
Pojawiło się kilka jednoznacznie wyrażonych opinii, że pokazując, że osoba niewidoma może założyć projekt budowy rakiety naddźwiękowej i go dopiąć, pokazuje się, że osoby niewidome mają większe możliwości, a więc może to dalekofalowo skutkować obniżeniem lub anulowaniem świadczeń.
Nie chciałbym sypać nazwiskami, ale kilka osób o tym napisało bardzo jednoznacznie w latach 2016-2018.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.