Reprezentować czy być sobą?
Back to Środowisko niewidomych#1 tomecki
Wiele konfliktów wynika chyba z tego, że zakładamy, że każdy z nas jest swego rodzaju reprezentantem niewidomych wśród ludzi i musi promować odpowiednią postawę coby obalać złe stereotypy. Z drugiej strony każdy z nas ma jakieś swoje dziwactwa, problemy, że nie wspomnę o tym, że chyba nie ma dwóch takich, którzy mają taki sam ideał niewidomego. Przykładem takiego czegoś może być chociażby ubiór, sposób jedzenia, przyjmowanie pomocy, omijanie kolejek itp. Temat dość trudny więc bardzo proszę o spokój, a moderację o szybkie reakcje na wszelkie tzw. wycieczki osobiste.
#2 adelcia
hm no ale oco ci chodzi? czego chcesz wiedziec?
#3 agakrawcow
To rzeczywiścdie trudny temat.
Z jednej strony czasem ma się ochotę komuś zwrócić uwagę, co by np. nie zadawał za dużo pytań typu, a czemu pani nie widzi? A od kiedy pani nie widzi? A z drugiej strony myślę sobie, za chwilę ta osoba spotka innego niewidomego w potrzebie i mu zwyczajnie nie pomoże.
Myślę, że nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi i wszystko zależy od konkretnej sytuacji.
#4 cinkciarzpl
Trochę mam jak agakrawcow, choć z drugiej strony patrząc tylko na sprawy poruszane przez tomeckiego to dla czego mam być niewolnikiem własnej ślepoty i wiecznie myśleć o innych, gdy oni o mnie nie bardzo?
#5 adelcia
cinkciarz zgadzam sie z toba w tym, ze skoro inni o mnie nemysla dla czego ja powinnam?
#6 Zuzler
A ja powiem wprost: to zależy od napotkanego człowieka. Jak podchodzi przyjaźnie, otwarcie, to z przyjemnością reprezentuję kulturalnych, miłych i otwartych niewidomków. Jak traktuje mnie jak parala i bierze za pewnik, że ja przecież potrzebuję tej jego pomocy, no bo jestem ślepa czyż nie?, to bardzo chętnie reprezentuję tę część niewidomkowego świata, która sobie nie życzy, żeby np ktoś łapał za szmaty albo rękę z laską i pchał jak towar na taśmie.
#7 tomecki
Nie o to mi chodziło. Miałem na myśli rzeczy, które kłócą się z tzw dobrym postrzeganiem. Np. ktoś najchętniej chodziłby w dresach wszędzie, bo zależy mu na wygodzie albo co chwila się gubi, potyka, przewraca, ale ma to gdzieś. Chodzi narąbany i zaczepia wszystkie panny w okolicy, ma gdzieś ortografię i wszędzie wali byki, aż się słabo robi itd. Pytanie brzmi czy przede wszystkim mam robić, co uważam za zgodne z hm... moją naturą czy być dobrym i pozytywnym niewidomym, który świadomie obala stereotypy.
#8 Zuzler
No to też o tym mówię. Jak warto, to obalam, jak mi się nie chce, to mam to w pompce.
#9 adelcia
a ja zawsze i wsiedzie bede soba.
komu sie podoba super, komu nie niech sie koleguje przyjazni s kims innym.
#10 tomecki
No ok, ale są pewne rzeczy, które musisz jakoby wybrać zanim napotkasz jakiegokolwiek osobnika. Kwestia ubioru, zachowania takiego ogólnego itp. Czy zwracasz uwagę na to aby dobrze pokazywać niewidomych czy przede wszystkim robisz po swojemu, a jeśli przy okazji będzie godnie to ok.
#11 Zuzler
Przede wszystkim chodzi mi o dobre zaprezentowanie siebie jeśli już, a że jestem niewidoma, no to siłą rzeczy.
#12 Monia01
A ja się tak całkiem dobrze ubieram, przynajmniej ludzie mi tak mówią. No i dobrze m z tym, że się dobrze ubieram i że raczej dobrze wyglądam. Tzn. nikt mi nie mówi, że wyglądam źle, więc... jeśli wyglądam źle, to najczęściej o tym nie wiem, chyba że wiem, że mogę źle wyglądać, ale z jakiegoś powodu nie mogę tego zmienić. Wtedy to trudno.
Nie chciałabym psa przewodnika (chyba), bo za psami w domu nie przepadam, więc to też mmówię, jak się zdarzy, że ktoś zapyta. Prawda jest też taka, że nawet jeślibędę sobą, ze wszystkimi swymi dziwactwami, to i tak sporo osób zaliczy mnie do "środowiska niewidomych", uznając jednocześnie, że pewnie większość niewidomych jest takich.
🇺🇦 🇵🇱
#13 Zuzler
No dokładnie, nie da się tak naprawdę nie reprezentować niewidomych będąc niewidomym, bo zawsze któraś cecha, którą się pokazuje może być uznana za reprezentatywną i ona taka równie dobrze może być jak nie być, ale i tak ludzie sobie zdanie wyrobią. Cokolwiek zrobisz i tak reprezentujesz, chcesz czy nie chcesz.
#14 tomecki
Owszem, ale rzecz w tym czy ten fakt jakkolwiek zmienia twoje zachowanie, sposób ubierania się itd.
#15 Zuzler
Najwyżej powstrzymuję się od pewnych czynów, ale one i tak są same w sobie dość dziwne, więc ja jako osoba też na pokazaniu ich ucierpię.
#16 Monia01
Hm, no to chyba nie. Chociaż, jak mówiłam, czasami wiem, że mogę źle wyglądać i to nie jest przyjemne uczucie, zwłaszcza gdy nie ma nikogo, kto mógłby mi powiedzieć, że wyglądam dobrze. xd No i wiem, że pewnie ludzie pomyślą, że wyglądam źle, bo nie widzę. Tylko przejmuję się bardziej tym, jak ja wtedy będę wyglądać, a nie tym, jak to wpłynie na postrzeganie wszystkich niewidomych.
🇺🇦 🇵🇱
#17 pajper
To jest tak złożony problem, że pewnie ze stu lat wymagałoby jego rozwiązanie. :D
Z jednej strony mówimy, że niewidomi są jednostkami indywidualnymi, z drugiej przyzwyczailiśmy ludzi do obrazu ogólnego.
Jak zapytać osobę niezwiązaną w żadnym razie ze środowiskiem o niewidomych, to ilu wymieni? No, powiedzmy, trzech.
Może nie uda się mi wiele wnieść do tematu wątku, bo brak mi wiedzy, by odpowiedzieć na stawiane pytanie, ale zauważę, że w poprawnym postrzeganiu niewidomych nie powinno ono mieć miejsca, gdyż ludzie zdawaliby sobie sprawę z tego, że każdy niewidomy jest sobą.
Co do mnie, nigdy się nad tym, przyznaję, nie zastanawiałem.
Przede wszystkim większości ludzi zależy na dobrym postrzeganiu ich samych. Siłą rzeczy nie jest komfortowa myśl, że na przykład... będą o mnie mówić:
"Jak on się ubiera?"
Stąd też myślę, że najlepiej być sobą, dając dobry przykład środowiska. Ale ile z tego mojego mędrkowania się zadziała w praktyce? Nie wiem.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#18 tomecki
Nie zawsze będąc sobą dajesz dobry przykład, z resztą definicje tego dobrego przykładu też są różne.
#19 Zuzler
No wiesz, ale jeśli sprężasz się, żeby nie zachowywać się jak zwykle, to już nie jesteś sobą. A o to chyba też nie chodzi? Ja tam dopuszczam co najwyżej próby bycia troszkę podrasowaną wersją siebie.
#20 zywek
Ee tam, ja tam szczerze nie wiem. CHodziłem pijany po mieście, nie zataczałem się, do nikogo się nie pultałem, nikogo nie zaczepiałem, robiłęm to, co miałem robić, dojechałem tam, gdzie miałem dojechać itd. Na nikogo nie krzyczałem, nie byłem ani brudny, ani jakiś hmm... Nie wiem no. Więc nie wiem.