Postawa wobec nas w sytuacji formalnej
Back to Postawy otoczenia#1 pajper
To o czym napisze nie będzie prawdopodobnie żadnym zaskoczeniem, ale uznałem, że uchylę rąbka naszych doświadczeń, jako że często osoby niewidome nie mają szans poznać problematyki od tej nieco bardziej reprezentacyjnej strony. A Ci, którzy mieli, może zechcą dodać coś od siebie.
Jako Zarząd Fundacji dość często pojawiamy się w sytuacjach bardzo oficjalnych / formalnych: na targach, spotkaniach, konferencjach, uroczystych zawarciach umów. To wiąże się dla nas z wieloma trudnościami i ciekawymi obserwacjami.
Po pierwsze, nikt nie spodziewa się od osób niewidomych odpowiedniego stroju. I obserwowaliśmy to w wielu wydaniach, od wyraźnego zaznaczania nam, że taki strój w naszym przypadku nie jest konieczny, po wręcz dezaprobatę z powodu ubrania go.
Tak samo bywało, że osoby, z którymi się spotykaliśmy, same nie ubrały się odpowiednio do rangi wydarzenia. Jeśli podpisuje się z kimś umowę, potem głupio wrzucić zdjęcia, na których jest się w garniturze, a druga strona w jeansach.
Po drugie, oczekiwanie przysłowiowego opiekuna jest wprost proporcjonalne do zbliżenia wydarzenia do naszego środowiska.
Dosłownie, najczęściej pytanie, kto z nami przyjedzie albo kto się nami opiekuje słyszeliśmy na wydarzeniach związanych z tematami tyflo. Tym czasem kiedy druga strona nie ma żadnego doświadczenia z osobami widzącymi, często było dla niej zupełnie naturalne, że niewidomi przyjadą sami. Tak bardzo, że potrafiono nam polecić znalezienie białego samochodu. :D
Po trzecie, to samo dotyczy infantylizacji.
Kiedy występujemy jako Zarząd Fundacji, tykanie, pytanie o przyczynę braku wzroku, kto nam pomaga i tak dalej prawie zawsze pada ze strony rodziców osób niewidomych.
Pamiętam wydarzenie, na którym pierwszego dnia spotykaliśmy się z przedstawicielami urzędów. Były to bardzo merytoryczne, profesjonalne rozmowy.
Drugiego dnia jednak na tym samym wydarzeniu pojawili się rodzice niepełnosprawnych... I w tym momencie, właśnie w tym momencie potraktowano nas jak znacznie młodszych, nawet z uwagą, że, zacytuję, "No ale dobrze, że chociaż macie jakieś zajęcie".
Oczywiście są to tylko nasze obserwacje i może ktoś ma inne.
Pytania, uwagi, własne doświadczenia bardzo mile widziane. :)
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#2 agnieszka Archived
W skrócie, z mojego doświadczenia, nie miałam takich problemów w oficjalnych sytuacjach. Na szczęście żaden z przedstawionych punktów mnie nie męczy :) Nie wiem dlaczego, nie zastanawiałabym się, gdybym nie przeczytała tego wątku.
#3 piecberg
Że niby świat tak znormalniał? Nie zgadzam się z tym. Najprawdopodobniej urzędnik zareagowałby tak jak rodzice niepełnosprawnych, ale przepisy, poprawność polityczna, grzeczność i daleko posunięta dyplomacja mu na to nie pozwala.
#4 tomecki
Z drugiej strony widocznie rodzice i ludzie ze środowiska uważają, że dyplomacja ich nie obowiązuje, a to też o czymś świadczy.
Ja miałem najwięcej dziwnych problemów u okulistów. Rzadko jestem w jakiejś mega formalnej sytuacji więc trudno mi się wypowiedzieć, jednak w urzędach rzadko dostaję pytania o opiekuna / przewodnika. Częściej właśnie u okulistów.
#5 agnieszka Archived
Ja dość często jestem w takich sytuacjach, ale nie związanych z niepełnosprawnością - przynajmniej póki co.
@Pajper, czy jest różnica w podejściu, gdy sprawę załatwiasz jako 1 osoba niewidoma, a gdy jesteście całym zarządem?
#6 monstricek
Ja zgadzam się z Davidem w wielu kwestiach. W moim kraju ludzie nie przejmują się zbytnio tym, czy założyli garnitur czy jeansy na spotkanie biznesowe, ale wszystko inne jest dość częste. Faktycznie, jeśli osoba nigdy nie miała do czynienia z niewidomymi, a my zachowujemy się maksymalnie adekwatnie, częściej można spotkać zupełnie normalne podejście do nas. Jeśli jednak trafimy do jakiejś organizacji zajmującej się tylko niewidomymi, będzie widać, że ludzie tam pracujący po prostu przyzwyczaili się do niewidomych, którzy nic, albo mało co umieją, dlatego trzeba ich prowadzić itp. Prawdą jest, że faktycznie niezależni lub pracujące niewidomi są rzadkimi gośćmi w takich organizacjach, za to niewidomi potrzebujący opieki często potrafią znaleźć siebie tylko tam.
#7 agnieszka Archived
Właśnie. Może więc jest to bardziej kwestia podejścia takich organizacji niż problem zachowania się wobec nas ogólnie w formalnych sytuacjach.
#8 Julitka
Widocznie masz inne doświadczenia i tylko od Ciebie zależy, co zrobisz z płynącymi z tego wnioskami. :D
-- (piecberg):
Że niby świat tak znormalniał? Nie zgadzam się z tym. Najprawdopodobniej urzędnik zareagowałby tak jak rodzice niepełnosprawnych, ale przepisy, poprawność polityczna, grzeczność i daleko posunięta dyplomacja mu na to nie pozwala.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#9 magmar Archived
Gdybanie, oparte na spekulacjach.
-- (piecberg):
Że niby świat tak znormalniał? Nie zgadzam się z tym. Najprawdopodobniej urzędnik zareagowałby tak jak rodzice niepełnosprawnych, ale przepisy, poprawność polityczna, grzeczność i daleko posunięta dyplomacja mu na to nie pozwala.
--