Projekt marzeń
Back to Inne#61 Zuzler
Naprawdę, będę Ci wdzięczna i nie tylko ja, jestem tego pewna.
#62 tomecki
to chyba jak ze wszystkim. To nie jest nawet kwestia instrukcji obsługi, ale przekonania, że się da. Kursy z neta do tego nie wystarczą z kilku powodów. Po pierwsze nie widzimy jak to de facto jest robione więc jeśli jakiś uważa, że nie da rady przykręcić śrubki to info, że to proste podane na stronie niczego nie zmieni. Trza mu do łapy dać śrubowkręt i pokazać, że to faktycznie dziecinnie łatwe. Pomijam już kursy w rodzaju "no siema, siema. Dzisiaj pokarzę jak się wymienia klapę w kiblu. Tu mamy takie coś i to się robi tak. Potem trza wziąć to, może być też takie jak tutaj i jeśli mamy coś takiego to trzeba to założyć. Jeśli nie to walić..."
#63 piecberg
Taki pomysł podsuwam. Jeśli chcemy się nauczyć pewnych czynności możemy skorzystać z pomocy asystenta. Ostatecznie asystent nie jest tylko po to by nas gdzieś zaprowadzić. Moim marzeniem było mieć dostęp do gitarowych nut, które zazwyczaj są w formacie pdf i nie są dla nas dostępne. Wrzuciłem pytanie do kilku grup na fb, że poszukuję studenta gitary jazzowej i właśnie w zeszłym tygodniu mój asystent podpisał umowę. Akurat dałem tu przykład dość wąskiej specjalizacji, ale jeśli interesuje nas coś z innej dziedziny warto poprosić asystenta. On zarobi a my się czegoś nauczymy.
#64 piecberg
Dlatego napisałem o artykułach na portalach budowlanych bo to lepsze od filmów. Tam wszystko słownie wyjaśnione. Co do podstawowych prac domowych oczywiście, że potrafię wymienić kran, baterię w kuchni czy łazience, wyregulować okna, wymienić zamek w drzwiach i wiele innych rzeczy. Na żadne kursy nie chodziłem.
#65 Zuzler
OK, ja też potrafię wiele w domu zrobić, zwykle starczy po prostu chwilę posiedzieć i pomyśleć, jak czegoś dokonać, żeby sobie jakoś, korzystając ze znanych sobie sposobów lub kombinując, poradzić. Nie znaczy to jednak, że jakaś bardziej doświadczona osoba, która potrafiłaby wyjaśnić wiele rzeczy i zastosować przy okazji metody niekoniecznie oczywiste dla widzących by się nie przydała.
#66 tomecki
Wiesz, ja też się Reapera uczyłem obywając się bez kursów. Tak samo korzystania z kompa, smartfona i programów do nawigacji. Nie znaczy to jednak, że każdy musi tak robić. Niektórym takie kursy są potrzebne i ok, niech sobie je mają. Każdy jest trochę inny, wymaga czego innego.
#67 Julitka
Nauczyłeś się z internetu?
-- (piecberg):
Dlatego napisałem o artykułach na portalach budowlanych bo to lepsze od filmów. Tam wszystko słownie wyjaśnione. Co do podstawowych prac domowych oczywiście, że potrafię wymienić kran, baterię w kuchni czy łazience, wyregulować okna, wymienić zamek w drzwiach i wiele innych rzeczy. Na żadne kursy nie chodziłem.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#68 MarOlk
Po części się zgadzam, że wiele rzeczy można się z netu nauczyć. Ale po co się kłócić. Jeden ogarnie daną rzecz, bo przeczyta, drugiemu trzeba dziesięć razy pokazać. Życie po prostu. Jak ktoś z danego kursu nie chce korzystać to nie ma odgórnego nakazu przecież.
#69 MarOlk
Oczywiście pod warunkiem, że kurs to jest kurs przez duże K, a nie maniana organizowana dla dotacji
#70 Julitka
Dobrze gada, polać mu!
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#71 agnieszka Archived
Muszą to być zajęcia przydatne dla mnie, konkretne. Czasami uda się coś takiegoznaleźć. Obecnie uczestniczę w projekcie, w którym uczęszczam na kurs angielskiego i ok, chciałam sobie podnieść lewel :) Kolejnymrodzajem projektów, które mnie interesują to takie, gdzie jest wsparcieasystenta, bo to jest dla mnie najważniejsze. Przy takiej pomocy znika sporo barier, mogę uczestniczyć w czym chcę, także w rzeczah niszowych, które mogłyby nie zgromadić wystarczającej liczby chętnych.
#72 mustafa
Głupie gadanie. Ja dwa razy już powinienem nie żyć. Raz dwa palce spalone na węgiel i to wszystko w ciągu ułamka sekundy zanim cofnąłem rękę poddaną działaniu temperatury chyba 1000 stopni, nie pamiętam, kiedyś próbowałem to ocenić, a teraz nie umiem zweryfikować, ale iskry były, a innym razem uczucie kurczenia mięśni na lewej ręce i prąd który dosłownie czułem powyżej łokcia. Nie chcę myśleć, co by było, gdybym się nie uwolnił i gdyby prąd dotarł do mięśni żebrowych i tym samym serca. Nwm jak to też dokładnie jest, bo pomimo, że uwolniłem się to, to co już popłynęło to powinno chyba płynąć dalej, a tutaj nagle czułem, że jestem pod napięciem i nagle ze mnie zeszło.
-- (MarOlk):
Elektryka prąd nie tyka hehe
--
#73 MarOlk
@Mustafa. Czepiasz się żarciku :P Notabene też miałem nieprzyjemność spotkania się na raz z dwoma fazami gniazdka siłowego. Nie polecam nikomu.