Własny dom, mieszkanie
Wróć do Życie codzienne niewidomych#61 grzegorzm
Zatrudnienie to jedno, drugie to, że jakoś tak dlamnie 30 lat to tak długi czas,że nie da się przewidzieć co będzie, przypuszczalnie nie wiadomo kiedy najlepiej ten kredyt brać, teraz niby nie, bo się czkawkąza jakiś czas odbije w postaci wyższych stup procentowych i większą ratą, jeżeli większą to pytanie o ile, czy realnie osoba zarabiająca najniższąkrajową mająca wkład własny jakimś cudem powinna starać się o kredyt skoro to jest na granicy i różnica 400, 500 złoty przy ewentualnym zwiękrzeniu raty kredytu może okazać się małym dramatem, ja sam nie jestem na obecną chwilę jaoś o szacować czy nas stać na kredyt, niby tak, ale jednak ztyłu głowy mam to, że to nie 5 lat, wiem, wiem kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
#62 Kat
To wychodzi na to, że kupiłam moje za przysłowiowe grosze, bo za 130000 zł, lecz to było 7 lat temu, a kredyt też mam na 30 lat, mimo, że mieliśmy spory wkład własny, bo prawie połowę. Nam jednak zależało na niskiej racie i płacimy nie tak znowu dużo, bo 310 zł, braliśmy pod uwagę fakt, że 30 lat to jednak jest szmat czasu i wiadomo, dużo może się po drodze wydarzyć.
Co do metrażu to ja mam 48 mkw, mało to i dużo, zależy jak na to spojrzeć.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#63 Postukujacy
Teraz jest tyle opcji modułowych i innych, że nie metraż jest głównym problemem, a raczej ilość odseparowanych pomieszczeń. Choćby zdalna praca czy lekcje online. Ludzie muszą siedziec po łazienkach jak jest dużo domowników. Otwarte przestrzenie są modne, ale w takich układach niestety niedogodne.
#64 Agata.d
Nie wiadomo tak naprawdę co lepsze, czy wynajmować i płacić za cudze, czy wziąć kredyt i płacić jeszcze więcej, ale za własne. Tak naprawdę chyba nie ma dobrego rozwiązania i wszystko zależy od sytuacji i od tego kogo na co stać w danym momencie. Chyba na początek lepiej wynająć i w miarę możliwości odkładać sobie na własne. Jeśli chodzi o kredyt, to nawet jeśli straci się pracę, to można się dogadać, żeby na jakiś czas obniżyli kwotę spłaty, czasem też mogą je na jakiś czas wstrzymać, ale to chyba od banku dużo zależy. No i są przecież ludzie, którzy całe życie mieszkania wynajmują, bo nie mają innej możliwości. Niester=ty jeśli ktoś nie ma dobrej ciotki/wuja/babci, czy rodziców z mieszkaniem własnościowym, którzy zdecydują się takie mieszkanie przepisać na swojego niewidomego krewniaka, to ma pod górkę/ No i nie tylko niewidomi mają ciężko w znalezieniu dobrego rozwiązania/ Moja siostra praktycznie całe życie wynajmowała mieszkania, albo mieszkała kątem u teściowej, chociaż i ona i szwagier pracują. Dopiero dwa lata temu kupiła sobie mieszkanie, oczywiście na kredyt, ale mimo iż mieszkanie było tańsze, niż tego typu mieszkania, bo ludzie chcieli sprzedaź i kupić mniejsze, to i tak ledwie im starczyło pieniędzy na wkład własny. Gdyby nie to, że szwagier dostał pieniądze ze sprzedarzy domu po śmierci teściowej to by się nie udało tego mieszkania kupić, a i tak kredyt będą spłacać całe życie.
#65 Agata.d
Moja siostra ze szwagrem mają dość spore to mieszkanie, nie wiem dokładnie jaki metraż, ale są trzy pokoje z kuchnią i łazienką w blokach i kupili je za 230 tysięcy.
#66 Postukujacy
Kredyt to mocne więziennictwo, ale tyle dobrze, ze raty raczej nie wzrosną i umowa będzie umową, a kwota ustalona stała. natomiast ceny wynajmu mogą wzrosnąć w miarę drożyzny wszystkiego i to też może być problemem. Łatwiej tu o dobrą lokalizację, bo prościej jest wynająć gdzies na krótszy czas w dobrej okolicy niż kupić tam mieszkanie za sensowną kwotę. Trzeba ocenić na co kogo jest stać i jak stabilną sytuację życiową ma. No i czy są jakieś drogi ratunku gdyby nagle zbrakło pracy i dochodów.
Sytuacje potrafią być bardzo kuriozalne, np. przypadek, że zerwano umowę z kupującym mieszkanie już po wpłacie zaliczki, bo w trakcie budowania mieszkaniowy bum byl na tyle duży, że oplacalne było zerwać stare umowy i podpisac nowe. Kupcy się znaleźli a deweloper wyciągnął jescze więcej za sprzedaż po nowych stawkach mimo konieczności oddania zaliczki. To jakiś hardkor, ale i tak się zdarzyć potrafi.
#67 zywek
@postukujacy bo chyta to Ty o open space pisałeś... teoretycznie jak sobie kupisz chatę to i przebudować możesz, tylko, że chyba trudno jst przenieść kuchnie i łazienki, bo to i potem trzeba kuć żeby rury sobie gdzieś indziej doprowadzić, no i na ściany nośne trzeba uważać.
#68 Postukujacy
@Zywek: Zależy co kupujesz, ale nowe mieszkania są często tak robione pod przeróbki własne właśnie. Nie każdą przestrzeń da się dopasować pod widzimisię,żeby były w kazdym pokoju np. okna. Być może przenosi się kuchnie i łazienki, ale raczej to problem by wszystkie sanitarne rzeczy przesuwać. Prędzej likwidowanie albo stawianie ścianek w modzie :) no i to rodzi niemałe dodatkowe koszta. Jeszcze jak się znasz i samemu czy z pomocą rodziny możesz sobie coś zrobić to spoko, ale inaczej to trzeba zatrudniać firmy a to już wydatek niemały zwłaszcza w większym miescie.
#69 zywek
Oczywiście, że tak, ja nigdy nie powiedziałem, że cokolwiek na tym swiecie ejst tanie.
#70 Agata.d
No i chyba jest tak, że jeśli chce się przerobić coś co może mieć wpływ na przebudowę lokalu to trzeba się ubiegać o pozwolenie od administracji, czy spółdzielni.
#71 zywek
Tego akurat nie jestem pewien, ale w naszym kraju to pewnie tak.
#72 Postukujacy
Tu nie chodzi o kraj, a o względy bezpieczeństwa. Jakby ktoś sobie zaczął z młotem leciec po wentylacji albo ją zatkał albo jeszcze coś innego zmalował... W budynku wielomieszkaniowym pewne rzeczy trzeba konsultować, żeby nie stwarzać sytuacji groźnych i niebezpiecznych.
#73 Kat
Tak, rzeczywiście trzeba starać się o pozwolenia, jeśli planuje się większą ingerencję w mieszkaniu.
Co do metrażu i różnych otwartych bądź nie, przestrzeni, cóż, i tak uważam, że jeśli jest sporo domowników to i metraż większy jednak jest potrzebny, osobiście mam przykład u siebie, klatkę obok, metraż niewielki, 2 dorosłych i troje dzieci, w tym jedno było na zdalnej nauce w zeszłym roku i łatwo im nie było, więc on jednak ma spore znaczenie.
Pomijając jednak tę kwestię, to faktem jest, żejeśli chcemy kombinować z hydrauliką to trzeba się nastawić na kłucie w ścianach i związany z tym bałagan. Przerabiałam temat, bo u mnie calutka jest wymieniona.
A ktoś mi powie, jak to jest w nowszym budownictwie, ściany też są takie krzywe?
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#74 tomecki
My stwierdziliśmy, że w razie sytuacji podbramkowych wynajmiemy mieszkanie, a sami przeprowadzimy się do rodziny. na szczęście mamy taką rezerwę, bo teściowie prowadzą agroturystykę więc miejsca dużo, jednak traktuję to jako plan baaardzo awaryjny. Można też wynająć to, samemu przeprowadzając się do pipiduwy dolnej i tam wynająć coś mniejszego, więc nawet coś tam się zarobi teoretycznie, bo mieszkanko mamy niespecjalnie małe.
Problem z wynajęciem jest też taki, że z reguły tam jest już jakaś kuchenka i generalnie agd. Niech to niedostępne będzie, o co nie trudno i robi się dylemat. Kupować własne i w razie przeprowadzki wlec te graty, nie mówiąc o tym, że w wynajętym mieszkaniu nie tak łatwo wymienić kuchenkę więc trzeba kupować takie małe, które zawalają blat itd.
Gdy my wynajmowaliśmy mieszkanie była tam kuchenka ceramiczna. To jest chyba najmniej efektywne źródło grzania biorąc pod uwagę koszty energii, no i z piekarnikiem było parę problemów więc kupiliśmy taki mniejszy, jednak nie było to wyjście idealne. Nie zmieściły się duże blachy, za to miejsca na blacie zajmuje to to sporo. W dodatku lodóweczka raczej mała z mikrozamrazalnikiem na górze. Masakra, bo akurat rzeczy do mrożenia z reguły mamy dość dużo więc kolejny dylemat: kupować osobny zamrażalnik czy przetrzymać.
Rzadko też wynajmuje się coś na dziesięć lat. Z reguły z różnych względów takie mieszkanie trzeba zmienić więc nowe problemy, bo np. zmywarka z ekranem dotykowym, tak samo pralka i chociażby tv, który musi być, a w dodatku właściciel nie życzy sobie zmian, bo nie.
Niech się cokolwiek zepsuje w takim mieszkaniu i przepychanki pt kto ma za to płacić.
Biorąc wszystko pod uwagę jednak kupiliśmy swoje i przy najmniej możemy kupić agd jakie nam pasuje, dziury wiercić gdzie nam się podoba, kable prowadzić przez pół mieszkania, zrobić adaptację akustyczną salonu, bo taki mamy kaprys, a w łazience zamontować na stałe radyjko tyż dla kaprysu. Oczywiście nie twierdzę, że to wszystko mamy w planach, ale w razie czego możemy.
#75 misiek
I nie daj Boże powinie ci się noga i wylądujesz na ulicy z hipoteką na karku i nie będziesz miał z czego spłacać. Już mój brat spłaca tak na prawdę już nie swój dom i jeszcze z 20 lat mu tego spłacania zostało. Ja już wolę wynajmować, bo jak nie jedno to wynajmę drugie i zawsze będę miał dach nad głową, a jeśli nawet nie to nie będę musiał spłacać piepszonej hipoteki i nikt mnie za to ścigał nie będzie. Nie wiem jakie są warunki, ale zawsze można starać się o mieszkanie z gminy.
#76 tomecki
eee... ale czytałeś początek mojego posta?
#77 camila
Ja już opisałam co w razie sytuacji podbramkowej. Umówmy się: Lewandowskimi nie jesteśmy, a dobrze mieć coś swojego bo patrząc na to co się teraz dzieje nie zdziwię się, jak sprzedam to mieszkanie za 5 lat z 50 tys zyskiem.
#78 grzegorzm
Jak raty nie wzrosną? właśnie jest taka możliwość, że wzrosną, szczegulnie w obecnej sytuacji.też może być problemem. Łatwiej tu o dobrą lokalizację, bo prościej jest wynająć gdzies na krótszy czas w dobrej okolicy niż kupić tam mieszkanie za sensowną kwotę. Trzeba ocenić na co kogo jest stać i jak stabilną sytuację życiową ma. No i czy są jakieś drogi ratunku gdyby nagle zbrakło pracy i dochodów.
Sytuacje potrafią być bardzo kuriozalne, np. przypadek, że zerwano umowę z kupującym mieszkanie już po wpłacie zaliczki, bo w trakcie budowania mieszkaniowy bum byl na tyle duży, że oplacalne było zerwać stare umowy i podpisac nowe. Kupcy się znaleźli a deweloper wyciągnął jescze więcej za sprzedaż po nowych stawkach mimo konieczności oddania zaliczki. To jakiś hardkor, ale i tak się zdarzyć potrafi.
--
#79 grzegorzm
Powiem szczerze,że trochę żałuję, że w polsce jest mało rozwiązań typu fundusz na wynajem, wynajmujemy mieszkanie od instytucji a nie prywatnego właściciela, w umowie jest, że nie może od tak wyrzucić z mieszkania i w zasadzie możnalatami tak mieszkać bez zmiany mieszkania.
#80 Agata.d
@Misiek/ Mieszkanie z gminy? Czy ty w ogóle masz pojęcie o czym mówisz? Starałam się o takie mieszkanie. Złożyłam podanie, w którym wyszczególniłam swoją sytuację i opisałam niepełnosprawność. Podanie zostało rozpatrzone pozytywnie, a po roku otrzymałam pierwszą propozycję mieszkania. Okolica nieciekawa, w samym bloku, czy kamienicy nie wiem dokładnie co to tam było brak domofonu, klatka schodowa ciemna i ponura, samo mieszkanie miało 25 metrów, wliczała się w to łazienka będąca oczywiście na korytarzu. Za plus można uznać fakt, że miała by być tylko dla mojego użytku. Tyle, że miałam mieszkać z mamą, uwzględniłam ją w moim wniosku, ponieważ ma poważne problemy zdrowotne i w miasteczku naszym gminnym miałaby łatwiejszy dojazd do lekarzy, niż z pipiduwy, w której obecnie mieszkamy. Pokoik był tak mały, że meble, które zostały po poprzednim właścicielu czyli tapczan, stolik, szafa i może jakaś komótka ledwie się tam mieściły. O wstawieniu drugiego łóżka nawet mowy nie było. Był aneks kuchenny i owa łazienka na korytarzu z wyposarzeniem, lecz bez ogrzewania. Ogrzewanie mieszkania stanowił piec na węgiel, albo można było używać elektrycznego, założonego przez poprzedniego właściciela. Pomijając fakt. że dwie osoby dorosłe musiały by dzielić ze sobą bardzo małą przestrzeń, to jeszcze odstraszyło mnie to ogrzewanie. Oczywiście musiałam złożyć oświadczenie, że z mieszkania rezygnuję i wyszczególnić powody. Pani użędniczka była zdziwiona czemu rezygnuję z takiego mieszkania, przecież o mojej mamie myślała, bo ono było na parterze. Drugą propozycję dostałam jakieś pół roku później. Nie oglądałam jej sama, bo byłam wtedy, gdy przyszło powiadomienie zagranicą, w zastępstwie obejrzała je moja mama. Była możliwość ogrzewania centralnego, ale wszystko trzeba było podłączyć we własnym zakresie i za własne pieniądze. W mieszkaniu nie było też bierzącej wody. też trzeba było się postarać o podłączenie. Pomijając to samo mieszkanie było strasznie niskie. Ja mam metr 59 wzrostu, moja mama jest kilka centymetrów niższa ode mnie i sięgała ręką do sufitu. Także sami widzicie jak to wygląda.