EltenLink

#141 misiek

Są ludzie, którzy studiują, ale mieszkają w internacie innej szkoły, przykładowo internat na Nowaczyńskiego w Krakowie. Tam i ludzie po 30 mieszkali. Ważne było jak zapłaciłaś, a resztą raczej nikt się nie przejmował.
-- (Zuzler):
Generalnie w ośrodkach mogą się uczyć osoby do 24 roku życia, jeśli ktoś np kończy 25 lat, będąc na ostatnim roku czegoś tam, moze postarać się o zgodę na wydłużenie możliwości uczenia się. Co za tym idzie, najstarsi wychowankowie mają te 24-25 lat. Ale nie jestem pewna, niech mnie ktoś oświeci, może być tak, że są osoby starsze, które się już nie uczą, a mogą mieszkać w internacie W Owińskach takich akcji nie było i raczej nie ma, bo miejsca jest tam tyle, ile jest, czyli akurat, żeby się uczniowie pomieścili. Jeśli dobrze myślę, że są ośrodki, które tak robią, to aż sama jestem ciekawa, jak traktuje się te osoby - jakoś inaczej niż powiedzmy uczniów szkoły policealnej czy wszystkich równo.

--


Potrzebuję papugę, gdyż ściga mnie kruk, za to że pożyczyłem pieniądze od bociana.
2020-10-28 16:53

#142 gadaczka

A jak jest z grupami w inernacie? Czy przechodzi się do kolejnej zgodnie z etapami szkolnymi, czy jakoś inaczej dzielą wychowanków?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-12-30 11:04

#143 zywek

Ostatnoi to jak im się chce.



2020-12-30 13:13

#144 gadaczka

O ciekawe. Czy miałeś w grupie osoby o dużej rozpiętości wiekowej?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-12-30 13:29

#145 zywek

Znaczy w Klasztorni na początku by7ło tak, że niby zgodnie z postępującym etapem edukacji, ale potem mało osób było i zdarzało się tak, że liceum było z gimnazjum i nawet z kilkoma osobami z podstawówki, a teraz jest to też pomieszane. W najstarszej grupie niby są same licea i technika, natomiast w grupie niżej są osoby z liceum, branżówki i podstawówki.



2020-12-30 15:14

#146 gadaczka

Spora rozpiętość. A z policealek są oddzielnie?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-12-30 15:53

#147 zywek

Nie ma nikogo na kierunkach nadlicealnych, więc nie wiem.



2020-12-30 16:13

#148 misiek

Ja miałem tego pecha, że byłem w najmłodszej grupie jakieś pięć lat, a tylko dlatego, że nie dochodzili młodsi z klas 1/3, albo było ich bardzo mało. Do naszej grupy jednego roku doszło dwóch czwartoklasistów i to było wszystko z nowych ludzi. I tak miałem do gimnazjum. Jednego roku to w ogóle nie było pierwszej klasy w naszej szkole, a ze starszych byli sami dochodzący.
-- (gadaczka):
A jak jest z grupami w inernacie? Czy przechodzi się do kolejnej zgodnie z etapami szkolnymi, czy jakoś inaczej dzielą wychowanków?

--


Potrzebuję papugę, gdyż ściga mnie kruk, za to że pożyczyłem pieniądze od bociana.
2020-12-30 16:35

#149 Zuzler

U mnie to tak częściowo wg tego, w jakiej szkole się było, częściowo tak, żeby mimo wszystko nie wrzucać do jednego pokoju osób, które się serdecznie nienawidziły, częściowo tak, jak pozwalały warunki. Także klasy życia miały zwykle swoją jedną grupę, dzieci 1-3 były na tzw. małym internacie, a starsi mniej więcej w grupach rówieśniczych, ale też nie do końca. Byłam raz z jedną osobą z klasy życia, która miała już coś z 18 lat i jednocześnie były tam dziewczynki z 4 czy 5 klasy. W pokoju niedaleko mieszkała też jedna taka dziewczyna z klas życia z moimi koleżankami z klasy. Mieszkała, bo tak było od lat i nie chcieli jej przenosic, bo się przyzwyczaiła dawno, że to jej pokój. Parę roczników niżej zdarzyło się też, że kilka dziewcząt nie chciało opuszczać grupy ze względu na przezarąbistą wychowawczynię i choć to grupa dla smarkatych, takich z 4-6 klasy, one siedziały tam jeszcze w gimnazjum. Jeśli pojawił się na pokoju jakiś poważniejszy konflikt, można było też wybłagać przeniesienie gdzieś indziej.



2020-12-30 23:59

#150 gadaczka

Rozumiem. Moim zdaniem może być lepiej, gdy to w jakiś sposób się miesza, żeby 24 H na dobę nie spędzać z tymi samymi ludźmi, bo w szkole i internacie.


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-12-31 10:39

#151 Zuzler

W pewnym sensie i tak się miesza często, bo niekoniecznie jest się w pokoju z tymi, co w klasie.



2020-12-31 12:10

#152 gadaczka

A co z osobami z klas życia w pokojach ze sprawnymi intelektualnie? Czy w wieku buntu nie było sytuacji, że komuś przeszkadzało to, że taka osoba czegoś nie robi i trzeba to zrobić za nią?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2020-12-31 13:34

#153 Elanor

Nie przeczytałam wszystkiego, więc może ktoś to napisał, ale...
Każda instytucja typu akademik, internat, ma swój regulamin i tak być musi, bo ktoś tam bezpieczeństwa ogólnego pilnuje, jak wszędzie, gdzie przebywa więcej osób. Z tym nie dyskutujemy, to jest - przynajmniej według mnie - zrozumiałe.
Ale, uwaga, musimy przestać wierzyć w gadkę, że ktokolwiek tam za nas odpowiada, bo to jest guzik prawda. Jesteśmy dorośli i niewidomi, czy nie, sami za siebie odpowiadamy. Wyjdziemy sobie z takiego internatu, nie wrócimy na przykład w ogóle i choćby się nie wiem jak jakiś rodzic awanturował, nic nie wskóra, bo teoretycznie mamy prawo na przykład wyjechać nagle za granicę, nikogo o tym nie informując. Pomijam kwestie moralne.
Uważam natomiast za niedopuszczalne, a wręcz uwłaczające i zresztą niezgodne z jakimkolwiek prawem, wymaganie zgody... nie wiem kogo... rodzica? kochanka? Jakiejś osoby trzeciej na samodzielne poruszanie się, czy powroty do domu. Równie dobrze może być tak, że dana osoba dorosła, idąc do internatu, jest na tym świecie zupełnie sama, nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Różne sytuacje są i w przypadku dorosłego, nic nikomu do tego.
Regulaminy regulami, w granicach prawa i zdrowego rozsądku. One być muszą. Ale poza tym, za internaty dla osób niewidomych, pod pewnymi względami ktoś się w końcu powinien wziąć.



2020-12-31 17:55

#154 misiek

U nas nikt sobie nic z tego nie robił. Były grupy mieszane, a ci z jak to nazwałaś klas życia byli często gnojeni przez szkolnych cwaniaczków.
-- (gadaczka):
A co z osobami z klas życia w pokojach ze sprawnymi intelektualnie? Czy w wieku buntu nie było sytuacji, że komuś przeszkadzało to, że taka osoba czegoś nie robi i trzeba to zrobić za nią?

--


Potrzebuję papugę, gdyż ściga mnie kruk, za to że pożyczyłem pieniądze od bociana.
2020-12-31 19:59

#155 Zuzler

A kochana, tych z klas życia faktycznie, często się traktowało gorzej, tj. wyśmiewano, robiono okrutne żarty, wkurzano, bo tak fajnie się denerwowali albo najzwyczajniej w świecie olewalo się ich, bo ani to z tym pogadać, ani posiedzieć i porobić coś twórczego. Jednak, przynajmniej w moim otoczeniu, nikt nikomu nie kazał za nich nic robić. Od tego był wychowawca. Natomiast w rodzinie mam osobę, która też była w orodku, dobre 30 lat wcześniej,ni ja. Wtedy już normą podobno były akcje typu "ej, ona jest niewidoma, pomóż jej". Przy czym "pomóż" znaczyło zrób za ni, jeśli jasnie pani nie wyrazi zgody, by zrobić coś samodzielnie. Rzeczona osoba z rodziny twierdz, że czepiać się jej o niechęć do robienia za kogoś przestano, gdy wytargała taką hrabiankę za wsiarz i w paru prostych słowach wyjaśniła, że tak to być nie będzie.



2021-01-01 02:22

#156 gadaczka

Czyli lepiej dla tych osób z klas życia, żeby były w swoich grupach. A ostatnie zdanie twojego wpisu o wytarganiu za wsiarz i powiedzeniu kilku słów brzmi ciekawie :P
--Cytat (Zuzler):
A kochana, tych z klas życia faktycznie, często się traktowało gorzej, tj. wyśmiewano, robiono okrutne żarty, wkurzano, bo tak fajnie się denerwowali albo najzwyczajniej w świecie olewalo się ich, bo ani to z tym pogadać, ani posiedzieć i porobić coś twórczego. Jednak, przynajmniej w moim otoczeniu, nikt nikomu nie kazał za nich nic robić. Od tego był wychowawca. Natomiast w rodzinie mam osobę, która też była w orodku, dobre 30 lat wcześniej,ni ja. Wtedy już normą podobno były akcje typu "ej, ona jest niewidoma, pomóż jej". Przy czym "pomóż" znaczyło zrób za ni, jeśli jasnie pani nie wyrazi zgody, by zrobić coś samodzielnie. Rzeczona osoba z rodziny twierdz, że czepiać się jej o niechęć do robienia za kogoś przestano, gdy wytargała taką hrabiankę za wsiarz i w paru prostych słowach wyjaśniła, że tak to być nie będzie.

--Koniec cytatu


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2021-01-01 14:51

#157 misiek

Cieplej na serduszku się zrobiło coo?
-- (gadaczka):
Czyli lepiej dla tych osób z klas życia, żeby były w swoich grupach. A ostatnie zdanie twojego wpisu o wytarganiu za wsiarz i powiedzeniu kilku słów brzmi ciekawie :P
--Cytat (Zuzler):
A kochana, tych z klas życia faktycznie, często się traktowało gorzej, tj. wyśmiewano, robiono okrutne żarty, wkurzano, bo tak fajnie się denerwowali albo najzwyczajniej w świecie olewalo się ich, bo ani to z tym pogadać, ani posiedzieć i porobić coś twórczego. Jednak, przynajmniej w moim otoczeniu, nikt nikomu nie kazał za nich nic robić. Od tego był wychowawca. Natomiast w rodzinie mam osobę, która też była w orodku, dobre 30 lat wcześniej,ni ja. Wtedy już normą podobno były akcje typu "ej, ona jest niewidoma, pomóż jej". Przy czym "pomóż" znaczyło zrób za ni, jeśli jasnie pani nie wyrazi zgody, by zrobić coś samodzielnie. Rzeczona osoba z rodziny twierdz, że czepiać się jej o niechęć do robienia za kogoś przestano, gdy wytargała taką hrabiankę za wsiarz i w paru prostych słowach wyjaśniła, że tak to być nie będzie.

--Koniec cytatu

--


Potrzebuję papugę, gdyż ściga mnie kruk, za to że pożyczyłem pieniądze od bociana.
2021-01-01 19:10

#158 Zuzler

CIężko powiedzieć czy lepiej. Na pewno nie jest dobre mieszanie takich osób z cwaniaczkami i osobami, lubiącymi znęcać się nad innymi.



2021-01-01 22:58

#159 mikolajholysz


-- (Elanor):
Jesteśmy dorośli i niewidomi, czy nie, sami za siebie odpowiadamy. Wyjdziemy sobie z takiego internatu, nie wrócimy na przykład w ogóle i choćby się nie wiem jak jakiś rodzic awanturował, nic nie wskóra, bo teoretycznie mamy prawo na przykład wyjechać nagle za granicę, nikogo o tym nie informując. Pomijam kwestie moralne.
Uważam natomiast za niedopuszczalne, a wręcz uwłaczające i zresztą niezgodne z jakimkolwiek prawem, wymaganie zgody... nie wiem kogo... rodzica? kochanka? Jakiejś osoby trzeciej na samodzielne poruszanie się, czy powroty do domu. Równie dobrze może być tak, że dana osoba dorosła, idąc do internatu, jest na tym świecie zupełnie sama, nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Różne sytuacje są i w przypadku dorosłego, nic nikomu do tego.
Regulaminy regulaminami, w granicach prawa i zdrowego rozsądku. One być muszą. Ale poza tym, za internaty dla osób niewidomych, pod pewnymi względami ktoś się w końcu powinien wziąć.


Elanor, problem leży głębiej. To, niestety, nie jest do końca kwestia internatu, a ogólna mentalność nauczycieli, która panuje w szkołach, nie tylko specjalnych. Wiele liceów, mimo orzeczeń RPO, które wyraźnie potępiają takie praktyki, nadal nie odróżnia osób pełnoletnich od niepełnoletnich, a rodzicom każe przychodzić na zebrania i wypisywać usprawiedliwienia. Ja się nawet na studiach spotkałem z pojęciem opiekuna prawnego w jednym z dokumentów, które to pojęcie traci swój sens wraz z ukończeniem 18. roku życia, i nie ma dla osób dorosłych żadnej prawnej definicji.

Za to można się zabrać i ktoś powinien to zrobić, zwłaszcza, że sporo takich spraw można już podciągnąć pod naruszenie RODO, bo przecież jeżeli my nie wyrazimy takiej zgody, nasi rodzice nie są osobami uprawnionymi do otrzymywania jakichkolwiek naszych danych.

Znam jeden przypadek, gdzie szkoła była zmuszona zmienić swoje praktyki. Chodziło o dziecko wychowywane przez kogoś, chyba rodziców adopcyjnych czy rodzinę zastępczą, które po osiemnastce kompletnie wyprowadziło się z domu, mieszkało samo, i po prostu rodziny nie było. Nie było kogo nękać o te sprawy. W tedy, z konieczności, musieli mu pozwolić na robienie tego samodzielnie, a potem inni uczniowie zaczęli zadawać niewygodne pytania, że skoro on, to czemu oni nie, i tak poszła lawina.


Ja mam w ogóle wrażenie, że w polskich szkołach prawo swoje, statut swoje, a nauczyciel bardzo często i tak robi co chce i ma to wszystko gdzieś. Kwestie np. konfiskaty (prawnie kradzieży) telefonów czy innych urządzeń elektronicznych, traktowania dorosłych jak dzieci właśnie, czy chociażby kompletnego lekceważenia terminów, które są podane w statucie.


w związku z przesiadką na Maca, prawie mnie tutaj nie ma. Inne sposoby kontaktu w wizytówce.
2021-01-05 14:11

#160 misiek

Czekaj, ty mówisz o konfiskacie telefonu dzieciakowi, czy dorosłemu?
-- (mikolajholysz):

-- (Elanor):
Jesteśmy dorośli i niewidomi, czy nie, sami za siebie odpowiadamy. Wyjdziemy sobie z takiego internatu, nie wrócimy na przykład w ogóle i choćby się nie wiem jak jakiś rodzic awanturował, nic nie wskóra, bo teoretycznie mamy prawo na przykład wyjechać nagle za granicę, nikogo o tym nie informując. Pomijam kwestie moralne.
Uważam natomiast za niedopuszczalne, a wręcz uwłaczające i zresztą niezgodne z jakimkolwiek prawem, wymaganie zgody... nie wiem kogo... rodzica? kochanka? Jakiejś osoby trzeciej na samodzielne poruszanie się, czy powroty do domu. Równie dobrze może być tak, że dana osoba dorosła, idąc do internatu, jest na tym świecie zupełnie sama, nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Różne sytuacje są i w przypadku dorosłego, nic nikomu do tego.
Regulaminy regulaminami, w granicach prawa i zdrowego rozsądku. One być muszą. Ale poza tym, za internaty dla osób niewidomych, pod pewnymi względami ktoś się w końcu powinien wziąć.


Elanor, problem leży głębiej. To, niestety, nie jest do końca kwestia internatu, a ogólna mentalność nauczycieli, która panuje w szkołach, nie tylko specjalnych. Wiele liceów, mimo orzeczeń RPO, które wyraźnie potępiają takie praktyki, nadal nie odróżnia osób pełnoletnich od niepełnoletnich, a rodzicom każe przychodzić na zebrania i wypisywać usprawiedliwienia. Ja się nawet na studiach spotkałem z pojęciem opiekuna prawnego w jednym z dokumentów, które to pojęcie traci swój sens wraz z ukończeniem 18. roku życia, i nie ma dla osób dorosłych żadnej prawnej definicji.

Za to można się zabrać i ktoś powinien to zrobić, zwłaszcza, że sporo takich spraw można już podciągnąć pod naruszenie RODO, bo przecież jeżeli my nie wyrazimy takiej zgody, nasi rodzice nie są osobami uprawnionymi do otrzymywania jakichkolwiek naszych danych.

Znam jeden przypadek, gdzie szkoła była zmuszona zmienić swoje praktyki. Chodziło o dziecko wychowywane przez kogoś, chyba rodziców adopcyjnych czy rodzinę zastępczą, które po osiemnastce kompletnie wyprowadziło się z domu, mieszkało samo, i po prostu rodziny nie było. Nie było kogo nękać o te sprawy. W tedy, z konieczności, musieli mu pozwolić na robienie tego samodzielnie, a potem inni uczniowie zaczęli zadawać niewygodne pytania, że skoro on, to czemu oni nie, i tak poszła lawina.


Ja mam w ogóle wrażenie, że w polskich szkołach prawo swoje, statut swoje, a nauczyciel bardzo często i tak robi co chce i ma to wszystko gdzieś. Kwestie np. konfiskaty (prawnie kradzieży) telefonów czy innych urządzeń elektronicznych, traktowania dorosłych jak dzieci właśnie, czy chociażby kompletnego lekceważenia terminów, które są podane w statucie.

--


Potrzebuję papugę, gdyż ściga mnie kruk, za to że pożyczyłem pieniądze od bociana.
2021-01-06 03:40