Złe traktowanie wychowanków w ośrodku na tynieckiej
Wróć do W szkole i w pracy.#1 nuno69
Witajcie,
Wiele słyszy się o złym traktowaniu uczniów w ośrodkach szkolno-wychowawczych. Jak wg was wygląda to na Tynieckiej?
#2 zywek
A wg Ciebie jak to wygląda na tynieckiej? Ja tm byłem tylko raz i dośćsensownie to wyglądało, chociaż wiadomo, że można coś robić na pokaz :D
#3 nuno69
Nie wiem jak jest teraz. Za moich czasów dochodziło do sytuacji, gdzie wychowanków wyzywało się od świń czy nocna kazalą wszystkim wychodzić na korytarz jeżeli rozmowy trwały dosyć długo. Wychodzili nawet ci, którzy nie zakłucali spokoju
#4 mateponczas
A mógłbyś przytoczyć jakiś link do reportażu? Jak to wpisać w wyszukiwarkę?
#5 nuno69
Jest na Gazecie wyborczej chyba. Wpisz "Tyniecka wyborczA" i powinno wyskoczyć
#6 mateponczas
Znalazłem jeden reportaż z 2015 roku.
https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,18051954,szkola-przy-ul-tynieckiej-spor-rodzicow-z-dyrekcja.html
Jeśli rzeczywiście ten ojciec mówi prawdę, to hm, aż boję się pomyśleć, jak jest teraz, choć przyznam, że do tej pory miałem dość dobrą opinię o tej placówce. Tu musiałby się wypowiedzieć albo Emil, albo Piciok, bo na jednym, wyzsanym z palca reportażu nie można polegać.
#7 nuno69
Ja tam byłem w latach 2008/2018 i się zgadzam ze wszystkim co tam jest, i więcej
#8 mateponczas
Ale dwie osoby, to zawsze inaczej, spojrzenia z różnych perspektyw.
#9 nuno69
No wiadomo.
#10 biedrona333
ja tam złego traktowania na Tynieckiej nie doświadczyłam a byłam tam od 2000 do 2012 roku
#11 nuno69
Kto byl twoim wychowawca w internacie w podstawowce?
#12 Zuzler
A o tym, to chyba sobie powinniście na prv porozmawiać, ciskając nazwiskami. RODO. :(
#13 Paulinux
Ja też uważam,że na tynieckiej było delikatnie mówiąc sporo nauczycieli do wymiany
#14 camila
Na szczęście stare prukwy poszły na emeryturę, więc jest trochę lepiej. Od czasu do czasu bywam na tynieckiej odkąd szkołę skończyłam, ale za mojej edukacji, to zależy na kogo się trafiło. Te sfrustrowane babcie każdemu potrafiły zajść za skórę, nawet najbardziej bezproblemowemu wychowankowi czy tam w szkole, czy w internacie. W podstawówce napatrzyłam się jak wychowawczyni spraszała sobie młodszych na pogawędkę i słuchałam, jak flirtują ze sobą, w gimnazjum wszyscy byliśmy przymuszani do prac ręcznych nawet jak męska część była kiepska z plastyki i komu to potrzebne? Niby to pierdoła, ale jak z takim człowiekiem spędza się 3 lata, i to jeszcze nie łatwym z charakteru, to naprawdę można jebca dostać. W technikum to... Żal wspominać.
W szkole najgorzej wspominam matmę w podstawówce. Zgorzkniała, stara, samotna kobieta, od której oddechu tężała twarz jak się pochyliła - takie tam. Nikt jej nie lubił. Stwierdziła, że koleżanka mogła całą noc czekać na przystanku, żeby dwóch lekcji matmy nie opuścić, chłopaki, choć byli dobrzy z matmy, to przed lekcjami było im niedobrze ze stresu. Potrafiła sobie ujebać w głowie, że nazwałam ją rudą suką i miałam problemy przez coś, czego nie zrobiłam, faworyzowanie uczniów na porządku dziennym, i tupet miała niesamowity:
- Za tę trójkę, co ci wpisałam, to możesz mi czekoladkę kupić. :D
Kierownictwo internatu to jebany temat rzeka. Ówczesny kierownik został dyrektorem szkoły i z tego co widzę, to pozytywnie na niego wpłynęło i funkcja nie uderzyła mu do głowy jak wcześniej. Obrażał uczniów, nawet rodziców. Wychowawcy siedzieli cicho, bo jak można obsrywać kierownika? Patologiczna sytuacja. Parę razy byłam u niego na dywaniku o takie pierdoły, które potrafił wymyślić tylko zakompleksiony facet na stanowisku. Raz zwróciłam mu uwagę za wszystkich: Czy mógłby się streszczać z opisywaniem filmu, bo wchodzi w dialogi, to po takim czymś wezwał mnie o siebie. Stwierdził, że powinnam iść na Ukrainę, bo tam teraz takich potrzebują. :D
#15 misiek
No, to kolejna stara komunistka, która zatrzymała się w Prlu. Dobrze, że jeszcze po łapach linijką nie biła.
-- (camila):
Na szczęście stare prukwy poszły na emeryturę, więc jest trochę lepiej. Od czasu do czasu bywam na tynieckiej odkąd szkołę skończyłam, ale za mojej edukacji, to zależy na kogo się trafiło. Te sfrustrowane babcie każdemu potrafiły zajść za skórę, nawet najbardziej bezproblemowemu wychowankowi czy tam w szkole, czy w internacie. W podstawówce napatrzyłam się jak wychowawczyni spraszała sobie młodszych na pogawędkę i słuchałam, jak flirtują ze sobą, w gimnazjum wszyscy byliśmy przymuszani do prac ręcznych nawet jak męska część była kiepska z plastyki i komu to potrzebne? Niby to pierdoła, ale jak z takim człowiekiem spędza się 3 lata, i to jeszcze nie łatwym z charakteru, to naprawdę można jebca dostać. W technikum to... Żal wspominać.
W szkole najgorzej wspominam matmę w podstawówce. Zgorzkniała, stara, samotna kobieta, od której oddechu tężała twarz jak się pochyliła - takie tam. Nikt jej nie lubił. Stwierdziła, że koleżanka mogła całą noc czekać na przystanku, żeby dwóch lekcji matmy nie opuścić, chłopaki, choć byli dobrzy z matmy, to przed lekcjami było im niedobrze ze stresu. Potrafiła sobie ujebać w głowie, że nazwałam ją rudą suką i miałam problemy przez coś, czego nie zrobiłam, faworyzowanie uczniów na porządku dziennym, i tupet miała niesamowity:
- Za tę trójkę, co ci wpisałam, to możesz mi czekoladkę kupić. :D
Kierownictwo internatu to jebany temat rzeka. Ówczesny kierownik został dyrektorem szkoły i z tego co widzę, to pozytywnie na niego wpłynęło i funkcja nie uderzyła mu do głowy jak wcześniej. Obrażał uczniów, nawet rodziców. Wychowawcy siedzieli cicho, bo jak można obsrywać kierownika? Patologiczna sytuacja. Parę razy byłam u niego na dywaniku o takie pierdoły, które potrafił wymyślić tylko zakompleksiony facet na stanowisku. Raz zwróciłam mu uwagę za wszystkich: Czy mógłby się streszczać z opisywaniem filmu, bo wchodzi w dialogi, to po takim czymś wezwał mnie o siebie. Stwierdził, że powinnam iść na Ukrainę, bo tam teraz takich potrzebują. :D
--
#16 jamajka
Skończyłam w czerwcu, trzy lata byłam i za moich czasów zdarzyły siętylko dwie rzeczy, za które się bardzo wściekłam. Z tym, że jedno, to był wybór jednostki, w sensie jedna osoba zachowała się bardzo źle i, ku mojemu zdziwieniu, nawet dostała za to opr, a druga sytuacja była bardziej odgórna, w sensie coś dziwnego było w internacie, ale znowu, po pierwsze podobno dyrektorstwo ośrodka ni było potem zadowolone, a po drugie to było spowodowane jakimiś sprawami, co sięw mieście działy... generalnie nie do końca oni zaczęli tęgłupotępopełniać, mimo, że potem z radościąkontynuowali. Tak poza tym przez te trzy lata wiadomo, zdarzali sięludzie i ludzie, ale nigdy mnie nikt nie wyzwał, a jużtym bardziej nie kazał wychodzić na korytarz albo ni stosował innych form zbiorowych kar. Jedyne co, to wkurzało mnie, że robili niektórzy obchody w nocy i zdarzało im się zajrzeć nawet wtedy, kiedy byliśmy cicho. Wtedy bardziej one nas budziły drzwiami, niż my inne pokoje gadaniem. Głupie to było niemożliwie, ale zdaje mi się, że najczęściej zdarzało się to w momencie, kiedy w iternacie dla starszych miałdyżur ktoś z internatu dla młodszych. Co za tym idzie ktośprzyzwyczajony do młodszych dzieci. Wtedy tak, zazwyczaj oni byli tacy wystraszeni albo poddenerwowani. ALe nie obrażali nikogo, bardziej irytowali nadwrażliwością. Z tym, że tak, to chyba bywało w każdym internacie, jak sięktoś nagle w nie swojej grupie znalazł.
Jedyne co, to irytował mnie tam brak informacji. Jednej osobie się coś mówiło, potem druga nie wiedziała, a miałobyć przekazane, i było na ciebie. Albo trzeba po cośszybko wejść do pokoju, albo z pokoju wyjść, a klucza nie można wziąć czy oddać, bo wszyscy na obiad poszli. Taki troszkę brak organizacji. Ale to nie jest kategoria złego traktowania, tylko właśnie braku połączenia faktów czasami.
#17 Julitka
Mam wrażenie @Jamajka, że inaczej sprawa ma się z uczniami dorosłymi, policealnymi, będącymi tam z wyboru, niż z młodszymi.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#18 damianzegarek
Wiecie co? Smutno w sumie się czyta to o czym piszecie, bo zawsze o ilekroć miałem do czynienia z Tyniecką czy jej uczniami/nauczycielami to miałem wrażenie takiej mega fajnej integracji i atmosfery. Nie przeczę, że jak tam jeździłem parę razy to były dziwne, a nawet jedna nieprzyjemna kwestia, ale jednak to takie smutne. No i jeśli była tam taka lipa, to musiałoby oznaczać, że nie ma dobrego ośrodka dla niewidomych. Przecież u nas to też była nieraz jakaś gehenna chodzić tam, ale może to taka specyfika przykra takich ośrodków. No nie wiem.
#19 Julitka
Wiesz, odnoszę wrażenie, że mamy tu przykład klasycznego zjawiska pisania złych opinii o produkcie w sieci. Po pierwsze, po zakupie piszesz albo bardzo dobrą opinię, albo niesamowicie złą, przyczym to drugie króluje, po drugie łatwiej napisać coś w sieci, niż powiedzieć w realu.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#20 misiek
Damian z perspektywy przyjezdnego i osoby, która tam na codzień mieszka i uczestniczy w tym życiu wygląda to inaczej.