Przyjmowanie pomocy i jego skutki
Wróć do Postawy otoczenia#161 papierek
Nie ma prawnie, ani w żaden inny sposób uzasadnienia, że szpital powinien interesować się dzieckiem po urodzeniu go chyba, że zauważył by popełnienie przestępstwa.
-- (Numernabis):
Postawcie się na miejscu takiego szpitala, coś stałoby się dziecku i rodzice wytoczyliby sprawę szpitalowi, że nie zadbał o jakiegoś opiekuna dla niewidomych rodziców itp.
Przecież nie wszyscy są tak ogarnięci, a i ludzie również są różni, są i tacy co tylko czekają na okazję, aby gdzieś kasę wyciągnąć.
--
#162 Numernabis
Nie, chodzi o upieranie się szpitala, że rodzice niewidomi mają pomoc, opiekę, nic dziwnego, że się zabezpieczają, że wydali dziecko osobom niezdolnym, według nich do opieki nad dzieckiem i śmiem twerdzić, że mogliby coś takiego zrobić.
#163 Julitka
Ale dlaczego mogli? o.o Sam powiedziałeś, że niezdolni. Do samodzielnej egzystencji, hahaha.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#164 magmar
Wcale nie takie hahaha mają podkładkę prawną.
-- (Julitka):
Ale dlaczego mogli? o.o Sam powiedziałeś, że niezdolni. Do samodzielnej egzystencji, hahaha.
--
Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
#165 Numernabis
Pisałem, o szpitalu, że mogl się upierać i wzbraniać przed wydaniem dziecka osobom zupełnie niewidomym bez opieki.
#166 Julitka
Oczywiście, że mają. Śmieję się z tego, że ta klauzula ponoć nic przecież nie znaczy.
-- (magmar):
Wcale nie takie hahaha mają podkładkę prawną.
-- (Julitka):
Ale dlaczego mogli? o.o Sam powiedziałeś, że niezdolni. Do samodzielnej egzystencji, hahaha.
--
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#167 tomecki
Ale zauważ, że szpital postawił sprawę jasno: niewidomym opieka jest potrzebna i już. Koniec pieśni i zero dyskusji. Musimy podpisać papier, inaczej... w sumie nie wiem co, ale naprawdę nie chcieliśmy kopać się z koniem. Zastanawiam się swoją drogą ilu niewidomych rodziców staje przed takim dylematem, bo to jednak jest dylemat. Można albo świadomie skłamać, bo jednak część ludzi szczególnej opieki nie potrzebuje albo faktycznie z dnia na dzień załatwiać kogoś do pomocy tylko po to aby spełnić widzi mi się szpitala. Kto w razie czego za tę opiekę zapłaci? ano zapewne rodzice, bo nie ma odpowiednich mechanizmu. MOPS albo coś zrobi albo nie zwłaszcza, że to jest potrzebne na już, bo papierek jest podpisywany w momencie wypisu ze szpitala. Innymi słowy jesteśmy może nie zmuszani, ale jednak dość mocno motywowani aby świadomie napisać nieprawdę w było nie było urzędowym piśmie. Można też próbować walczyć o swoje, ale z noworodkiem, z którym i tak jest ileś pytań bez odpowiedzi i to bez względu na wzrok mało kto ma do tego głowę.
Jeszcze co do tego zatrudnienia to jednak prócz samego pocisku coś jeszcze napisałem, co wydaje mi się dość merytorycznym stwierdzeniem.
#168 Numernabis
Jeszcze raz powtórzę, postawcie się po stronie szpitala.
Tomecki, masz wiedzę, masz styczność, wiesz bo sam nie widzisz, ale jesteś pracownikiem szpitala, nie masz do czynienia z takimi ludźmi, nie masz wiedzy co potrafią itp, masz wydaćdziecko dwojga niewidomym ludziom - wydałbyś? Ja osobiście nie.
#169 Zuzler
Obawiam się, że to kwestia tego, jak postrzegasz niewidomych, nie tego, jacy niewidomi są. A najgorzej, że niestety nie jesteś osamotniony.
#170 tomecki
Nie o to chodzi czy oni zrobili źle czy dobrze. Rzecz w tym, że w społeczeństwie nadal panuje silne przekonanie, że niewidomi są niezdolni do robienia masy rzeczy w tym do rodzicielstwa. Bezrefleksyjne przyjmowanie pomocy, przy najmniej wtedy, gdy nie jest potrzebna raczej utwierdza ludzi w takim przekonaniu, co utrudnia nam masę rzeczy. Przykład ze szpitalem miał pokazać co konkretnie utrudnia i jakie konsekwencje mogą się pojawić. Tego jest więcej, dlatego wspomniałem również o powodzie braku przyjęcia do pracy. Mogę jeszcze kilka przykładów dać: nie wpuszczanie niewidomych do Energylandii, która to sprawa należy już do przeszłości. Nie wiem, kto zadziałał, ale zrobił to dość skutecznie i obecnie ponoć nie ma takich ograniczeń. Jest co najwyżej kilka atrakcji, na które nie możemy sami wchodzić, ale to już rzeczywiście da się logicznie wytłumaczyć.
Kolejną kwestią jest branie odpowiedzialności za niewidomego przez rówieśników w szkole. Chodzi o sytuacje, w której czują się odpowiedzialni za to żebyśmy niczego sobie nie zrobili, przez co dość mocno utrudniona jest integracja, ponieważ zamiast relacji kumpel - kumpel tworzy się trochę coś jak opiekun - podopieczny, więc trochę kula u nogi na różnych imprezach albo co bardziej dziwnych wyjściach. Tworzy się szklany sufit bardzo trudny do przebicia i dość często niewidomi w masówkach nie umieją sobie z tym poradzić. Oczywiście nie wszyscy i znam kilka przypadków bardzo skutecznego niwelowania tego typu przeszkód, ale jednak ma to miejsce.
Jeszcze bardziej jaskrawym tego przykładem jest rodzina. Następująca sytuacja faktycznie miała miejsce. Pewien niewidomy miał rodzeństwo. Rodzice gdzieś tam wyszli, zostawiając dzieci samym sobie. Towarzystwo od razu wyszło na zewnątrz i pech chciał, że niewidomy spadł z jakiejś skarpy, górki czy czegoś tam. Płaczu sporo, aczkolwiek skończyło się na strachu. kto dostał klapsa? no oczywiście rodzeństwo, któe nie pilnowało dobrze ślepego. To też może w późniejszym okresie rodzić różnego rodzaju problemu zwłaszcza, gdy rodzeństwo młodsze więc przyjęło się, żze to starszy w razie czego zajmuje się młodszymi, a tu nagle siuprajs, odwrotnie jest.
Jasne, można tu dyskutować o tym, że to rodzice powinni pilnować, a nie rodzeństwo, czy to dobrze, że pozwolili wyjść itd itp. Ważne, że niezależnie od faktycznego stanu rzeczy niewidomych bardzo często traktuje się jakby faktycznie wszyscy byli jednakowo niezdolni niemal do niczego. Jak wiemy to nie jest prawdą i po mojemu warto o tym jakoś mówić ludziom, ale większość z nas nie ma takich możliwości. Co więc zostaje? pokazywanie przypadkowym przechodniom, że chociażby umiemy iść sobie po chodniku z laską i nie potrzebujemy do tego pomocy, o ile faktycznie jej nie potrzebujemy, bo ja wcale nie twierdzę, że pomoc w ogóle jest niepotrzebna. Chodzi mi wyłącznie, ale to wyłącznie o takie sytuacje, w których jesteśmy przekonani, że damy sobie radę.
#171 mustafa
Skoro nikt nie sprawdza, czy rodzice nie mieszkają w melinie. To dlaczego mieliby się interesować ich wzrokiem lub jego brakiem. I nie to, że odbiegam znów od tematu, ale jak miałbym do wyboru, który problem powinien być rozwiązany, czy zbyt niskie renty, czy to, że szpitale robią niewidomym rodzicom problemy przy wypisie ze szpitala to uważam, że większym problemem jest to drugie i akurat to powinno zostać ukrócone. Nie każdy niewidomy jest ubezwłasnowolniony.
Pomijam już fakt, bo z tego powstałby osobny wątek, że w niktórych przypadkach wazektomia powinna być refundowana, a salpingotomia w ogóle legalna.
#172 Numernabis
Zuzler tu nie chodzi o to jak postrzegam niewidomych, w ogóle dziwne spostrzeżenie, sam jestem niewidomy, chodzi o to jak postrzegają niewidomych inni, widzący. To jest ogromny problem, ale nikt nic z tym nie robi, nikt się nad tym nie pochylił, a wystarczyłoby wprowadzić do szkół od początku jakieś lekcje o tej tematyce, kim są niewidomi, co mogą czego nie, jak im pomagać, oczywiście nie tylko o niewidomych, ogólnie o niepełnosprawnych, rosłaby świadomość u dziecio tym, że są tacy ludzie, niepełnosprawni, że nie należy się ich obawiać, że można im pomóc, że nie są sierotami życiowymi, że żyją i całkiem dobrze sobie radzą, oczywiście nie wszyscy, w tej chwili kto takim ludziom ma powiedzieć co umiemy, na co nas stać, z czym mamy problem, znaczna większość społeczeństwa nie miała do czynienia z osobą niewidomą to skąd ma wiedzieć czego można się po takiej spodziewać? Czego można oczekiwać?
#173 tomecki
No i tu się z tobą w pełni zgadzam, bo faktycznie wiedza, a w zasadzie jej brak jest kluczowym problemem. Lekcje w szkołach, jakkolwiek nie są idealnym rozwiązaniem to może coś tam komuś dadzą i bardzo chciałbym aby coś takiego pojawiało się w szkołach jako obowiązek, bo nawet jeśli większość potraktuje to jako świetną sytuację aby sobie wyjaśnić różne sprawy między sobą, ewentualnie pograć w kropki to jednak może znajdzie się kilkanaście procent dzieciaków, u których coś tam zostanie, a to już byłoby dużo.
#174 magmar
Mało się mówi o niewidomym rodzicielstwie, biała laska itd. tak, komputery też, ale ten temat się pomija.
WIęc kto ma uświadomić szpital, jeśli nawet sami niewidomi (w tym ja - osoba mająca swoje mieszkanie, dość aktywna etc) mają ten dylemat.
-- (tomecki):
No i tu się z tobą w pełni zgadzam, bo faktycznie wiedza, a w zasadzie jej brak jest kluczowym problemem. Lekcje w szkołach, jakkolwiek nie są idealnym rozwiązaniem to może coś tam komuś dadzą i bardzo chciałbym aby coś takiego pojawiało się w szkołach jako obowiązek, bo nawet jeśli większość potraktuje to jako świetną sytuację aby sobie wyjaśnić różne sprawy między sobą, ewentualnie pograć w kropki to jednak może znajdzie się kilkanaście procent dzieciaków, u których coś tam zostanie, a to już byłoby dużo.
--
Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
#175 Julitka
Żadna lekcja, nawet najlepiej prowadzona, nie pokaże niczego w praktyce. Co zapamiętasz z takiej lekcji? 5%? 10?
-- (Numernabis):
Zuzler tu nie chodzi o to jak postrzegam niewidomych, w ogóle dziwne spostrzeżenie, sam jestem niewidomy, chodzi o to jak postrzegają niewidomych inni, widzący. To jest ogromny problem, ale nikt nic z tym nie robi, nikt się nad tym nie pochylił, a wystarczyłoby wprowadzić do szkół od początku jakieś lekcje o tej tematyce, kim są niewidomi, co mogą czego nie, jak im pomagać, oczywiście nie tylko o niewidomych, ogólnie o niepełnosprawnych, rosłaby świadomość u dziecio tym, że są tacy ludzie, niepełnosprawni, że nie należy się ich obawiać, że można im pomóc, że nie są sierotami życiowymi, że żyją i całkiem dobrze sobie radzą, oczywiście nie wszyscy, w tej chwili kto takim ludziom ma powiedzieć co umiemy, na co nas stać, z czym mamy problem, znaczna większość społeczeństwa nie miała do czynienia z osobą niewidomą to skąd ma wiedzieć czego można się po takiej spodziewać? Czego można oczekiwać?
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#176 Monia01
No nie wiem, jeśli jest dobrze prowadzona, to zawsze można z niej coś wyciągnąć
🇺🇦 🇵🇱
#177 Numernabis
A kto powiedział, że takie lekcje nie mogą mieć również praktycznych zajęć?
To raz, a dwa, mając lekcje polskiego masz jakieś zajęcia praktyczne? Nie, a co wynosi się z takich lekcji?
Jak ktoś się chce doczepić to zawsze znajdzie powód.
Najlepiej nic nie robić i właśnie efekty takiego nic nie robienia mamy, że niemal całe społeczeństwo nie wie jak podejść do osoby niepełnosprawnej, a zwłaszcza niewidomego.
Z takim podejściem nigdy nic nie ruszy bo zawsze znajdą się przeciwnicy nic nie wnoszący, ale się sprzeciwiający.
#178 mustafa
W pełni się zgadzam.
Z resztą.
Kto by wyraził zgodę na dodatkowy przedmiot. I czy jeśli by były już takie lekcje, to czy to by nie było takie jakieś uprzedmiotawianie niepełnosprawnych?
-- (Julitka):
Żadna lekcja, nawet najlepiej prowadzona, nie pokaże niczego w praktyce. Co zapamiętasz z takiej lekcji? 5%? 10?
-- (Numernabis):
Zuzler tu nie chodzi o to jak postrzegam niewidomych, w ogóle dziwne spostrzeżenie, sam jestem niewidomy, chodzi o to jak postrzegają niewidomych inni, widzący. To jest ogromny problem, ale nikt nic z tym nie robi, nikt się nad tym nie pochylił, a wystarczyłoby wprowadzić do szkół od początku jakieś lekcje o tej tematyce, kim są niewidomi, co mogą czego nie, jak im pomagać, oczywiście nie tylko o niewidomych, ogólnie o niepełnosprawnych, rosłaby świadomość u dziecio tym, że są tacy ludzie, niepełnosprawni, że nie należy się ich obawiać, że można im pomóc, że nie są sierotami życiowymi, że żyją i całkiem dobrze sobie radzą, oczywiście nie wszyscy, w tej chwili kto takim ludziom ma powiedzieć co umiemy, na co nas stać, z czym mamy problem, znaczna większość społeczeństwa nie miała do czynienia z osobą niewidomą to skąd ma wiedzieć czego można się po takiej spodziewać? Czego można oczekiwać?
--
--
#179 mustafa
A co ty kolego zrobiłeś w tej kwestii?
No i jak sobie wyobrażasz praktyczne lekcje Polskiego.
Większość z nas umie pisać, czytać i posługiwać się tym językiem, więc zadanie chyba spełnione.
-- (Numernabis):
A kto powiedział, że takie lekcje nie mogą mieć również praktycznych zajęć?
To raz, a dwa, mając lekcje polskiego masz jakieś zajęcia praktyczne? Nie, a co wynosi się z takich lekcji?
Jak ktoś się chce doczepić to zawsze znajdzie powód.
Najlepiej nic nie robić i właśnie efekty takiego nic nie robienia mamy, że niemal całe społeczeństwo nie wie jak podejść do osoby niepełnosprawnej, a zwłaszcza niewidomego.
Z takim podejściem nigdy nic nie ruszy bo zawsze znajdą się przeciwnicy nic nie wnoszący, ale się sprzeciwiający.
--
#180 Numernabis
Pewnie, najlepiej być przeciw, ale nic nie próbować zmienić, a jedynie narzekać jacy to widzący są niedomyślni, natrętni, że jak już pomagają to niewłaściwie, kto to tak łapie za łokieć czy ramię, bo ten mnie dotyka, a tamten przekroczył granice itp, itd.
W jaki inny sposób można zmienić świadomość społeczną dotyczącą osób niepełnosprawnych, osób niewidomych?