Przyjmowanie pomocy i jego skutki
Wróć do Postawy otoczenia#121 mustafa
Idąc tym tokiem rozumowania. Można dojść do wniosku, że niewidomi nie powinni brać udziału w teleturniejach, bo na pewno ktoś im tam pomaga. Absurd, nie? Ale skoro bez pomocy się nie da. To mniej inteligentni takie wnioski mogą wyciągnąć.
-- (magmar):
Właśnie to miałam na myśli,, a CI fest samodzielni po swiadczenia pierwsi.
--
#122 magmar Konto zarchiwizowane
Nie, Julitko nie mówimy o sytuacjach, gdy pomoc przeszkadza, raczej o tym, że człowiek nie skorzysta z pomocy, bo on przecież potrafi.
Znam przypadki ludzi, którzy nie chodzili do lekarza, bo nie, i skończyło to się śmiercią.
-- (Julitka):
Ale co to w ogóle ma jedno do drugiego? Gdzie tu jakikolwiek sens? Gdzie logika? Jeżeli mam się spóźnić na samolot/pociąg/whatever dlatego, że ktoś mnie źle prowadzi i nie przyjmuję tak pojętej pomocy, bo zwyczajnie daję sobie radę, to mam rezygnować z innych rzeczy, bo tak?
To dlaczego każdy Polak nie korzysta z pomocy podologa, skoro komuś kiedyś, a przecież każdy może mieć problem? Albo z psychoterapeuty? Albo z pożyczek w banku?
-- (magmar):
W imię tego o czym napisałaś pozbądź się świadczeń.
Po co CI one?
Państwo daje biednym ślepakom jałmużnę, ej, to też pomoc.
-- (Zuzler):
A ja się z Julitą w pełni zgadzam. Jeśli zaczniemy wszyscy korzystać z pomocy i ulg tylko dlatego, że są i że ktoś tam inny może ich potrzebować, to będziemy ciągle równać w dół. Zamiast rozwijać siebie i pokazywać, że ślepota to nie jest najgorsze kalectwo świata, będziemy z siebie robić stale ofiary losu. Ja tego nie kupuję. W ten sposób odbiorę możliwość zintegrowania się z widzącymi i sobie, i innym, bo po prostu kontakt z nami uznany zostanie za nieatrakcyjny. W końcu nam cięgiem ino trza ustępować, pomagać i robić dobrze.
--
--
--
#123 misiek
Yyy, nie mam tyle miejsca na dysku. I co teraz?
#124 Zuzler
I tak będziesz musiał przyjąć.
#125 Numernabis
Ale o czym w ogóle ta dyskusja?
Nie mówimy tu przecież o rozsyłaniu danych, informacji i książek, a o życiu codziennym, problemach na ulicy, w drodze, a nie w domu i internecie.
Postawa niewidomego, który za wszelką cenę chce udowodnić innym jaki jest samodzielny odrzucając chęć pomocy robi krzywdę tym mniej zaradnym.
Sam doświadczyłem właśnie takiego zachowania, wsiadałem do tramwaju, gość chciał mi pomóc, a drugi odezwał się:
- Poradzi sobie
Tak, poradziłęm sobie, a co jeśli trafiłoby na mniej ogarniętego?
To są właśnie takie sytuacje, spostrzeżenia widzących, może właśnie temu gościowi jakiś inny niewidomy odmówił przyjęcia pomocy?
#126 magmar Konto zarchiwizowane
Dobrze, Julitko przyjmę te 500 gb jak mi odpowiesz jak to się odnosi do definicji słownikowej pomocy.
Powołuję się na SJP.
1. działanie zmierzające do poprawienia czyjejś sytuacji, wsparcie;
Na czym w tym kontekście miałoby polegać wsparcie, skoro nie lubię kotów.
2. osoba lub instytucja działająca na czyjąś rzecz w razie potrzeby (np. pomoc domowa, pomoc drogowa);
CHcesz mi to wysłać w imieniu swoim czy fundacji?
Nie znam Waszego statutu, może to jakaś akcja promocyjna, proszę powołaj się na statut "Prowadnicy".
3. narzędzie ułatwiające jakąś czynność (np. pomoc naukowa);
W jakim kontekście to ułatwiłoby mi jakąś czynnik, gdybym nie wiedziała jak pobierać pliki, to byłby niezły materiał ćwiczebny, ale o dziwo wiem, hie hie.
4. w sportach zespołowych: formacja mająca po części zadania ofensywne i defensywne
Jak to się ma sportów zespołowych?
-- (Julitka):
To ja za chwilę wyślę 500 giga danych przez mail wszystkim, którzy tutaj się wypowiadali nt. przyjmowania pomocy. I powinniście tych 500 giga danych przyjąć, bo przecież kiedyś pojawi się osoba, która może ich potrzebować ale ja, zrażona Waszymi, jak to było, pękającymi kośćmi gdzieś tam, już jej tych danych nie wyślę, bo Wy nie chcieliście.
Acha, są to akurat zdjęcia kotków. Śmiesznych. :D
--
#127 Zuzler
No to jak by sobie nie poradził, to chyba język w gębie posiada, więc mógłby o nią poprosić, czyż nie?
#128 magmar Konto zarchiwizowane
Nie, bo to uwlaczające.
-- (Zuzler):
No to jak by sobie nie poradził, to chyba język w gębie posiada, więc mógłby o nią poprosić, czyż nie?
--
#129 Numernabis
A z tym to też bywa różnie.
Niejednokrotnie pytam się głośno jaki to tramwaj, jaki numer stojąc przy drzwiach, do ludzi wsiadających i cisza, nikt nie odpowiada.
Staję w drzwiach i pytam głośno i nieraz muszę pytać kilka razy, stoję w drzwiach, żeby mi tramwaj nie odjechał.
Ja tak robię, ale mniej ogarnięty, ktoś nieśmiały tak nie zrobi.
Poza tym to jeden z przykładów, a idąc tym tokiem rozumowania, to czy niewdomy podchodząc do przejścia powinien wołać o pomoc?
To społeczeństwo powinno reagować, ale napotykając na "widzących samodzielnych niewidomych" potaem właśnie tak reaguje jak ten w tramwaju - poradzi sobie.
-- (Zuzler):
No to jak by sobie nie poradził, to chyba język w gębie posiada, więc mógłby o nią poprosić, czyż nie?
--
#130 papierek
Może dla ciebie.
-- (magmar):
Nie, bo to uwlaczające.
-- (Zuzler):
No to jak by sobie nie poradził, to chyba język w gębie posiada, więc mógłby o nią poprosić, czyż nie?
--
--
#131 magmar Konto zarchiwizowane
Przeczytaj sobie tę dyskusję i może zrozumiesz ironię.
-- (papierek):
Może dla ciebie.
-- (magmar):
Nie, bo to uwlaczające.
-- (Zuzler):
No to jak by sobie nie poradził, to chyba język w gębie posiada, więc mógłby o nią poprosić, czyż nie?
--
--
--
#132 balteam
Problem jest taki, że niektórzy prubują przez swoje ograniczenia mówić, że ktoś kto potrafi np. sam przejść przez nieznaną trasę bez pomocy, tylko dlatego, że he komuś na siłę coś udowodnić, a nie, że dlatego, że chce, uczy się może sam tej trasy, albo ma gorszy dzień i niespecjalnie chce mu się z kimś rozmawiać z przypadkowych przechodniów.
No, albo jak już było pisane, sam daną trasę zna lepiej, no ale chuj z tego, skoro musi przyjąć pomoc od nieznajomej osoby, bo jest te kilka procent szans, że urazi osobę widzącą i ona już nie pomoże innemu niewidomemu.
#133 magmar Konto zarchiwizowane
Nie o to mi chodzi, nie potrzebujesz grzecznie odmawiasz i tyle, bardziej o to, że prośba o pomoc jest traktowana jak prośba o jałmużnę.
-- (balteam):
Problem jest taki, że niektórzy prubują przez swoje ograniczenia mówić, że ktoś kto potrafi np. sam przejść przez nieznaną trasę bez pomocy, tylko dlatego, że he komuś na siłę coś udowodnić, a nie, że dlatego, że chce, uczy się może sam tej trasy, albo ma gorszy dzień i niespecjalnie chce mu się z kimś rozmawiać z przypadkowych przechodniów.
No, albo jak już było pisane, sam daną trasę zna lepiej, no ale chuj z tego, skoro musi przyjąć pomoc od nieznajomej osoby, bo jest te kilka procent szans, że urazi osobę widzącą i ona już nie pomoże innemu niewidomemu.
--
#134 Julitka
Ale nikt z nas, tfu, jak to brzmi, nigdy nie mówił o takiej sytuacji. :D
-- (magmar):
Nie, Julitko nie mówimy o sytuacjach, gdy pomoc przeszkadza, raczej o tym, że człowiek nie skorzysta z pomocy, bo on przecież potrafi.
Znam przypadki ludzi, którzy nie chodzili do lekarza, bo nie, i skończyło to się śmiercią.
-- (Julitka):
Ale co to w ogóle ma jedno do drugiego? Gdzie tu jakikolwiek sens? Gdzie logika? Jeżeli mam się spóźnić na samolot/pociąg/whatever dlatego, że ktoś mnie źle prowadzi i nie przyjmuję tak pojętej pomocy, bo zwyczajnie daję sobie radę, to mam rezygnować z innych rzeczy, bo tak?
To dlaczego każdy Polak nie korzysta z pomocy podologa, skoro komuś kiedyś, a przecież każdy może mieć problem? Albo z psychoterapeuty? Albo z pożyczek w banku?
-- (magmar):
W imię tego o czym napisałaś pozbądź się świadczeń.
Po co CI one?
Państwo daje biednym ślepakom jałmużnę, ej, to też pomoc.
-- (Zuzler):
A ja się z Julitą w pełni zgadzam. Jeśli zaczniemy wszyscy korzystać z pomocy i ulg tylko dlatego, że są i że ktoś tam inny może ich potrzebować, to będziemy ciągle równać w dół. Zamiast rozwijać siebie i pokazywać, że ślepota to nie jest najgorsze kalectwo świata, będziemy z siebie robić stale ofiary losu. Ja tego nie kupuję. W ten sposób odbiorę możliwość zintegrowania się z widzącymi i sobie, i innym, bo po prostu kontakt z nami uznany zostanie za nieatrakcyjny. W końcu nam cięgiem ino trza ustępować, pomagać i robić dobrze.
--
--
--
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#135 Julitka
No dobra. Mam trasę na studia. Zajmuje mi ona 4 do 6 minut pieszo. Dwa przejścia przez jezdnię, bagatela. Nawet, jak przy restauracjach stoliki porozstawiają na zewnątrz. Czasem zdarza się, że przyjmuję na drodze pomoc od kolegi/koleżanki ze studiów. Bo nie chcę sprawić przykrości. I ta sama trasa zajmuje mi wtedy nie 6 minut, tylko 12. Albo i 15. Zdarzało się, że szliśmy tak w deszczu. I co? Ta osoba mogłaby sobie pójść na metro, do sklepu po bułkę lub na wódkę, ale prowadziła mnie, bo trzeba było. Ja szłam, chociaż, nie wiem, byłam głodna, chciało mi się do toalety itp itd. Czy nie lepiej byłoby grzecznie podziękować i pójść własną drogą?
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#136 Julitka
Tak się odnosi, że ofiaruję Ci pomoc, która nie jest Ci do niczego potrzebna, ale niektórym może poprawić znacząco warunki bytowe poprzez podniesienie komfortu życiowego w znaczeniu czysto psychologicznym. Jeżeli nie przyjmiesz zaoferowanej pomocy, ktoś inny może jej nie otrzymać ode mnie, zrażonej Twoim lodowatym obejściem i egoizmem, więc powinnaś przyjąć tę pomoc.
Skoro Ty masz prawo nie przyjąć moich kotków, w dodatku śmiesznych, bo zwyczajnie Ci się nie przydadzą do niczego (napisałaś to sama), to dlaczego ja mam przyjąć pomoc, która też mi się nie przyda?
Inny przykład: Ile razy zdarza się, że pełen entuzjazmu dwulatek chce pomóc mamusi w sprzątaniu, jednocześnie o wiele bardziej bałaganiąc? Serio zawsze mu na to pozwolicie? Bo coś nie sądzę. :D
-- (magmar):
Dobrze, Julitko przyjmę te 500 gb jak mi odpowiesz jak to się odnosi do definicji słownikowej pomocy.
Powołuję się na SJP.
1. działanie zmierzające do poprawienia czyjejś sytuacji, wsparcie;
Na czym w tym kontekście miałoby polegać wsparcie, skoro nie lubię kotów.
2. osoba lub instytucja działająca na czyjąś rzecz w razie potrzeby (np. pomoc domowa, pomoc drogowa);
CHcesz mi to wysłać w imieniu swoim czy fundacji?
Nie znam Waszego statutu, może to jakaś akcja promocyjna, proszę powołaj się na statut "Prowadnicy".
3. narzędzie ułatwiające jakąś czynność (np. pomoc naukowa);
W jakim kontekście to ułatwiłoby mi jakąś czynnik, gdybym nie wiedziała jak pobierać pliki, to byłby niezły materiał ćwiczebny, ale o dziwo wiem, hie hie.
4. w sportach zespołowych: formacja mająca po części zadania ofensywne i defensywne
Jak to się ma sportów zespołowych?
-- (Julitka):
To ja za chwilę wyślę 500 giga danych przez mail wszystkim, którzy tutaj się wypowiadali nt. przyjmowania pomocy. I powinniście tych 500 giga danych przyjąć, bo przecież kiedyś pojawi się osoba, która może ich potrzebować ale ja, zrażona Waszymi, jak to było, pękającymi kośćmi gdzieś tam, już jej tych danych nie wyślę, bo Wy nie chcieliście.
Acha, są to akurat zdjęcia kotków. Śmiesznych. :D
--
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#137 magmar Konto zarchiwizowane
Dobrze, trza Wam to wytłumaczyć łopatologicznie.
Chodzi o nie przyjęcie pomocy bo nie, w sytuacji gdy masz 5 minut do pociągu, z osobą widzącą byś zdążyła, ale nie, bo Ty przecież sama.
Na tym polega ta poprawa sytuacji.
Dobra przykład z życia, pomogłaś mi z Zoomem, bo miałam mniej doświadczeń, Ty bardziej znałaś ten program, fakt, mogłabym do tego dojść sama, ale stwierdziłam, że skoro są tego typu zajęcia dlaczego o to nie zapytać i nie tracić czasu swojego i osoby prowadzącej , tak samo ja zaoferowałam CI pomoc dając CI możliwości i namiary do osób, które zajmują się podkładami, ppewnie, że doszłabyś do tego sama, ale mogłabyś stracić pieniądze i czas ucząc się na błędach.
Czy terazz rozumiesz o co mi chodzi?
-- (Julitka):
Tak się odnosi, że ofiaruję Ci pomoc, która nie jest Ci do niczego potrzebna, ale niektórym może poprawić znacząco warunki bytowe poprzez podniesienie komfortu życiowego w znaczeniu czysto psychologicznym. Jeżeli nie przyjmiesz zaoferowanej pomocy, ktoś inny może jej nie otrzymać ode mnie, zrażonej Twoim lodowatym obejściem i egoizmem, więc powinnaś przyjąć tę pomoc.
Skoro Ty masz prawo nie przyjąć moich kotków, w dodatku śmiesznych, bo zwyczajnie Ci się nie przydadzą do niczego (napisałaś to sama), to dlaczego ja mam przyjąć pomoc, która też mi się nie przyda?
Inny przykład: Ile razy zdarza się, że pełen entuzjazmu dwulatek chce pomóc mamusi w sprzątaniu, jednocześnie o wiele bardziej bałaganiąc? Serio zawsze mu na to pozwolicie? Bo coś nie sądzę. :D
-- (magmar):
Dobrze, Julitko przyjmę te 500 gb jak mi odpowiesz jak to się odnosi do definicji słownikowej pomocy.
Powołuję się na SJP.
1. działanie zmierzające do poprawienia czyjejś sytuacji, wsparcie;
Na czym w tym kontekście miałoby polegać wsparcie, skoro nie lubię kotów.
2. osoba lub instytucja działająca na czyjąś rzecz w razie potrzeby (np. pomoc domowa, pomoc drogowa);
CHcesz mi to wysłać w imieniu swoim czy fundacji?
Nie znam Waszego statutu, może to jakaś akcja promocyjna, proszę powołaj się na statut "Prowadnicy".
3. narzędzie ułatwiające jakąś czynność (np. pomoc naukowa);
W jakim kontekście to ułatwiłoby mi jakąś czynnik, gdybym nie wiedziała jak pobierać pliki, to byłby niezły materiał ćwiczebny, ale o dziwo wiem, hie hie.
4. w sportach zespołowych: formacja mająca po części zadania ofensywne i defensywne
Jak to się ma sportów zespołowych?
-- (Julitka):
To ja za chwilę wyślę 500 giga danych przez mail wszystkim, którzy tutaj się wypowiadali nt. przyjmowania pomocy. I powinniście tych 500 giga danych przyjąć, bo przecież kiedyś pojawi się osoba, która może ich potrzebować ale ja, zrażona Waszymi, jak to było, pękającymi kośćmi gdzieś tam, już jej tych danych nie wyślę, bo Wy nie chcieliście.
Acha, są to akurat zdjęcia kotków. Śmiesznych. :D
--
--
--
#138 Julitka
-- (Numernabis):
Sam doświadczyłem właśnie takiego zachowania, wsiadałem do tramwaju, gość chciał mi pomóc, a drugi odezwał się:
- Poradzi sobie
Tak, poradziłęm sobie, a co jeśli trafiłoby na mniej ogarniętego?
--
Yyyyy... Nic by się nie stało? Wiesz, skąd wniosek? Często podrużuję razem z Dawidem. To bardzo ogarnięty chłopak jest, sam wsiada do pociągów, metra, nie potrzebuje do tego barierek i pomocy ludzi. Ja wręcz przeciwnie - muszę się czegoś przytrzymać, by móc wsiąść lub wysiąść. Zawsze jest ktoś, to pomoże mi to zrobić, mimo, że nie musi i nie pomaga Dawidowi właśnie. Inna sprawa, że czasem robią to nieumiejętnie i robi się niebezpiecznie, ale wg Twojej ideologii trzeba przyjąć z pocałowaniem ręki, bo przecież itp itd.
Co do Twojego przypadku, bardzo rozsądnie się gość zachował - widział, że sobie radzisz, ogarniasz, nie potrzebujesz dodatkowej pomocy, więc nie oferował Ci jej na siłę. Brawo! Gdyby widział, że coś jest nie tak, zrobiłby to. Oby takich więcej!
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#139 Julitka
Tobie tak. Ale Ty i Łowca mówicie o czymś zupełnie innym. Przecież ja, gdy miałam minutę na pociąg, też sama o pomoc prosiłam przygodne staruszki z wagonu.
-- (magmar):
Dobrze, trza Wam to wytłumaczyć łopatologicznie.
Chodzi o nie przyjęcie pomocy bo nie, w sytuacji gdy masz 5 minut do pociągu, z osobą widzącą byś zdążyła, ale nie, bo Ty przecież sama.
Na tym polega ta poprawa sytuacji.
Dobra przykład z życia, pomogłaś mi z Zoomem, bo miałam mniej doświadczeń, Ty bardziej znałaś ten program, fakt, mogłabym do tego dojść sama, ale stwierdziłam, że skoro są tego typu zajęcia dlaczego o to nie zapytać i nie tracić czasu swojego i osoby prowadzącej , tak samo ja zaoferowałam CI pomoc dając CI możliwości i namiary do osób, które zajmują się podkładami, ppewnie, że doszłabyś do tego sama, ale mogłabyś stracić pieniądze i czas ucząc się na błędach.
Czy terazz rozumiesz o co mi chodzi?
-- (Julitka):
Tak się odnosi, że ofiaruję Ci pomoc, która nie jest Ci do niczego potrzebna, ale niektórym może poprawić znacząco warunki bytowe poprzez podniesienie komfortu życiowego w znaczeniu czysto psychologicznym. Jeżeli nie przyjmiesz zaoferowanej pomocy, ktoś inny może jej nie otrzymać ode mnie, zrażonej Twoim lodowatym obejściem i egoizmem, więc powinnaś przyjąć tę pomoc.
Skoro Ty masz prawo nie przyjąć moich kotków, w dodatku śmiesznych, bo zwyczajnie Ci się nie przydadzą do niczego (napisałaś to sama), to dlaczego ja mam przyjąć pomoc, która też mi się nie przyda?
Inny przykład: Ile razy zdarza się, że pełen entuzjazmu dwulatek chce pomóc mamusi w sprzątaniu, jednocześnie o wiele bardziej bałaganiąc? Serio zawsze mu na to pozwolicie? Bo coś nie sądzę. :D
-- (magmar):
Dobrze, Julitko przyjmę te 500 gb jak mi odpowiesz jak to się odnosi do definicji słownikowej pomocy.
Powołuję się na SJP.
1. działanie zmierzające do poprawienia czyjejś sytuacji, wsparcie;
Na czym w tym kontekście miałoby polegać wsparcie, skoro nie lubię kotów.
2. osoba lub instytucja działająca na czyjąś rzecz w razie potrzeby (np. pomoc domowa, pomoc drogowa);
CHcesz mi to wysłać w imieniu swoim czy fundacji?
Nie znam Waszego statutu, może to jakaś akcja promocyjna, proszę powołaj się na statut "Prowadnicy".
3. narzędzie ułatwiające jakąś czynność (np. pomoc naukowa);
W jakim kontekście to ułatwiłoby mi jakąś czynnik, gdybym nie wiedziała jak pobierać pliki, to byłby niezły materiał ćwiczebny, ale o dziwo wiem, hie hie.
4. w sportach zespołowych: formacja mająca po części zadania ofensywne i defensywne
Jak to się ma sportów zespołowych?
-- (Julitka):
To ja za chwilę wyślę 500 giga danych przez mail wszystkim, którzy tutaj się wypowiadali nt. przyjmowania pomocy. I powinniście tych 500 giga danych przyjąć, bo przecież kiedyś pojawi się osoba, która może ich potrzebować ale ja, zrażona Waszymi, jak to było, pękającymi kośćmi gdzieś tam, już jej tych danych nie wyślę, bo Wy nie chcieliście.
Acha, są to akurat zdjęcia kotków. Śmiesznych. :D
--
--
--
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#140 magmar Konto zarchiwizowane
I o taką postawę mi chodzi, cieszę się, że doszłyśmy do konsensusu.
-- (Julitka):
Tobie tak. Ale Ty i Łowca mówicie o czymś zupełnie innym. Przecież ja, gdy miałam minutę na pociąg, też sama o pomoc prosiłam przygodne staruszki z wagonu.
-- (magmar):
Dobrze, trza Wam to wytłumaczyć łopatologicznie.
Chodzi o nie przyjęcie pomocy bo nie, w sytuacji gdy masz 5 minut do pociągu, z osobą widzącą byś zdążyła, ale nie, bo Ty przecież sama.
Na tym polega ta poprawa sytuacji.
Dobra przykład z życia, pomogłaś mi z Zoomem, bo miałam mniej doświadczeń, Ty bardziej znałaś ten program, fakt, mogłabym do tego dojść sama, ale stwierdziłam, że skoro są tego typu zajęcia dlaczego o to nie zapytać i nie tracić czasu swojego i osoby prowadzącej , tak samo ja zaoferowałam CI pomoc dając CI możliwości i namiary do osób, które zajmują się podkładami, ppewnie, że doszłabyś do tego sama, ale mogłabyś stracić pieniądze i czas ucząc się na błędach.
Czy terazz rozumiesz o co mi chodzi?
-- (Julitka):
Tak się odnosi, że ofiaruję Ci pomoc, która nie jest Ci do niczego potrzebna, ale niektórym może poprawić znacząco warunki bytowe poprzez podniesienie komfortu życiowego w znaczeniu czysto psychologicznym. Jeżeli nie przyjmiesz zaoferowanej pomocy, ktoś inny może jej nie otrzymać ode mnie, zrażonej Twoim lodowatym obejściem i egoizmem, więc powinnaś przyjąć tę pomoc.
Skoro Ty masz prawo nie przyjąć moich kotków, w dodatku śmiesznych, bo zwyczajnie Ci się nie przydadzą do niczego (napisałaś to sama), to dlaczego ja mam przyjąć pomoc, która też mi się nie przyda?
Inny przykład: Ile razy zdarza się, że pełen entuzjazmu dwulatek chce pomóc mamusi w sprzątaniu, jednocześnie o wiele bardziej bałaganiąc? Serio zawsze mu na to pozwolicie? Bo coś nie sądzę. :D
-- (magmar):
Dobrze, Julitko przyjmę te 500 gb jak mi odpowiesz jak to się odnosi do definicji słownikowej pomocy.
Powołuję się na SJP.
1. działanie zmierzające do poprawienia czyjejś sytuacji, wsparcie;
Na czym w tym kontekście miałoby polegać wsparcie, skoro nie lubię kotów.
2. osoba lub instytucja działająca na czyjąś rzecz w razie potrzeby (np. pomoc domowa, pomoc drogowa);
CHcesz mi to wysłać w imieniu swoim czy fundacji?
Nie znam Waszego statutu, może to jakaś akcja promocyjna, proszę powołaj się na statut "Prowadnicy".
3. narzędzie ułatwiające jakąś czynność (np. pomoc naukowa);
W jakim kontekście to ułatwiłoby mi jakąś czynnik, gdybym nie wiedziała jak pobierać pliki, to byłby niezły materiał ćwiczebny, ale o dziwo wiem, hie hie.
4. w sportach zespołowych: formacja mająca po części zadania ofensywne i defensywne
Jak to się ma sportów zespołowych?
-- (Julitka):
To ja za chwilę wyślę 500 giga danych przez mail wszystkim, którzy tutaj się wypowiadali nt. przyjmowania pomocy. I powinniście tych 500 giga danych przyjąć, bo przecież kiedyś pojawi się osoba, która może ich potrzebować ale ja, zrażona Waszymi, jak to było, pękającymi kośćmi gdzieś tam, już jej tych danych nie wyślę, bo Wy nie chcieliście.
Acha, są to akurat zdjęcia kotków. Śmiesznych. :D
--
--
--
--
--