Powiedzmy, że lubię hamburgery. :P
-- (mustafa):
Jak było po 120, jeszcze nie tak dawno to nie kupowałeś, bo było za drogo i teraz przy 150 kupisz?

-- (cinkciarzpl):
to czekam z koszyczkiem przy 150K PLN. Takie marzenie :P

--

--

yyy, jadłaś kiedyś pattai? Bo ja jadłem i to było coś więcej niż makaron w sosie z olejem.

-- (Agata.d):
Pewnie to było pattai.

--

Pewnie, że było to coś więcej, ale mogło zostać tak opisane przez tego gościa nie umiejącego naszego języka. Chociaż oczywiście mogę się mylić i po prostu mógłbyć to li i jedynie makaron z olejem, co nie brzmi moim zdaniem zbyt zachęcająco.

Spaghetti ario olio, to makaron z oliwą czosnkiem i papryczką chilli,, w brew pozorom bardzo smaczne.
Pomimo, że praktycznie sam makaron i oliwa.

Ale to jest chyba włoskie danie, nie chińskie? No jeszcze te papryczki zachęcają, no i tu jest oliwa, nie olej, jakoś lepiej mi to brzmi.

Po angielsku olej i oliwa to chyba oil?
A to, że to włoskie danie, nie ma znaczenia, chodziło mi tylko o to, żeby porównać, że niby sam makaron i oliwa, tych papryczek przecież nie ma tam niewiadomo ile. Jest ich tylko tyle, żeby zaromatyzować tą oliwę. Pozatym, dobry jakościowo olej bywa lepszy od samej oliwy, ba, nawet smaczniejszy.

Jak pić, to słuchać pozytywnych, nostalgicznych Riddimów Reggae.
Wtedy to naprawdę ma sens i może być przyjemnym substytutem dla czegoś bardziej rozsądniejszego, moim zdaniem.
Przeżyłem młodość poraz kolejny z moim wujem, XD

Co wam powiem, to wam powiem, ale wam powiem że leki zaczynają działać, żyć się chce i człowieka energia rozpierdala jak chyba od stu lat się nie zdarzyło. <3

Bardzo dobrze, człowiek docenia takie chwile kiedy nieczęsto miewa okazje poczuć coś podobnego.

Odwołuję punkt 1 z księgi zażaleń.
Przed chwilą moja mama przyjechała od mojego wójka z kotem, na szczęście cały i zdrowy. Leżał skubaniec pod autobusem u mojego wójka na podwórku. Kiedy usłyszał głos mojej mamy, to przyszedł do niej, i mama go wzięła na ręce, i go przywiozła do domu. Także jestem zadowolony, że chociaż nasz kot się znalazł!

Proponuję kota woźićć w transporterze.
-- (markus1234):
Odwołuję punkt 1 z księgi zażaleń.
Przed chwilą moja mama przyjechała od mojego wójka z kotem, na szczęście cały i zdrowy. Leżał skubaniec pod autobusem u mojego wójka na podwórku. Kiedy usłyszał głos mojej mamy, to przyszedł do niej, i mama go wzięła na ręce, i go przywiozła do domu. Także jestem zadowolony, że chociaż nasz kot się znalazł!

--

No nie mamy niestety transportera, ale dzięki za radę.

No polecam transportery, bo właśnie one chronią przed takimi akcjami jak ta, że kot wam wyskoczy.

Rozpiera mnie euforia i czuję, że bycie osobą samowystarczalną jest w moim zasięgu.
Poprostu.

Miałam fajny weekend. Poznałam nowych ludzi i doświadczyłam czegoś nowego. Może nie do końca przyjemnego, ale chyba jednak jeszcze kiedyś to powtórzę.

Przecudna rozmowa z telemarketerskim bootem. Szkoda, że nie nagrałem, ale nie miałem jak. Coraz lepiej te booty działają, co oznacza jednak, że człowiek coraz mniej potrzebny... Abstrahując oczywiście od sensowności tego typu działań marketingowych

Mam już nowego Blindshella. Kupiłem godzinę temu.

Jutro na strzelnicę?
Tylko, że celowanie mierzone jest tonem dźwięku?
Nieznam się na terminologii, ale chyba coś podobnego mieliście na jednej z Rech for the blind.
Jestem podekscytowany, zobaczymy.

To jest całkiem spoko. Im wyższy ton, tym bliżej się jest środka tarczy.

TO jest super! Tylko o wiele trudniej strzelać z pistoletu, niż z karabinu. Polecam.