Świadczenia czy praca dla niepełnosprawnych?
Wróć do Środowisko niewidomych#1261 midzi
Ja się zgłaszam jako ten, co to ma umowę na czas nieokreślony. I tak, doskonale wiem, że reprezentuję mniejszość. Dlatego moje zdanie nt. świadczeń jest właśnie takie, a nie inne.
#1262 MarOlk
Dokładnie. Ile znaleźliście ofert pracy na otwartym ynku, choćby z dopiskiem "twoja niepełnosprawność nie stanowi dla nas problemu"? Kuźwa cały las rąk pracodawcóww, którzy tylko marzą o zatrudnianiu tych niepełnosprawnych pasożytów beneficiarzy... p-- (damianzegarekr):
cOtóż to. Poza tym gdyby nie te dofinansowania do zatrudniania osób niepełnosprawnych, to żaden pracodawca by ich od tak z dobroci serca nie zatrudnił. A i pomimo dofinansowań do pensji pracownika niepełnosprawnego poziom zatrudnienia pikuje w dół. I pomimo rekordowych kar na PFRON. Ja mam wrażenie, że niektórzy tu żyją w oderwaniu od rzeczywistości. A prawda jest taka, że nie chcą zatrudniać nawet z potrójnymi czy poczwórnymi odpisami i wolą płacić kary. Więc o czym mowa? Niepotrzebnie ktoś ten wątek odgrzebał i znowu się zacznie gównoburza o nic...
--
#1263 midzi
No właśnie myślę, że jej podniesienie do poziomu najniższej krajowej będzie najlepszą opcją. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że będzie to szło w parze z likwidacją pułapki rentowej, co zdecydowanie już dawno powinno być zrobione. Wtedy istotnie, można mówić o jakimś poziomie świadczeń pozwalającym na przeżycie. W dzisiejszych czasach zwyczajnie nie wyobrażam sobie samodzielnego życia za samą rentę, niech i nawet z tym dodatkiem 500, który też nie wszyscy mają. A pieniądze, które nie pozwalają na utrzymanie się, a mogą stanowić jednak fajny wkład do budżetu domowego to już jest jednak łakomy kąsek dla rodziny, która nie zawsze ma czyste intencje.
#1264 mustafa
Ale jak sobie to wyobrażasz, że w ogłoszeniu będzie zaproszenie dla jaśnie pana? Może jeszcze imienne? Ogłoszenie jest pisane tak, żeby było do szerokiej grupy odbiorców, można by napisać, że twoja niepełnosprawność nie ma znaczenia, twoja narodowość nie ma znaczenia, twój kolor skóry nie ma znaczenia, ale zaraz odezwą się kobiety, które planują ciąże. Tego akurat autor nie przewidział.
Nie wiem czy nie popełniłem błędu, że dałem się sprowokować Piotrowi, bo teraz tak myślę, że to było po prostu zwykłe prowo. Nikt nie może myśleć tak na serio. Podnośmy świadczenia wszystkim, bo przyjemniej się żyje. Komuś się nudziło, a ja się dałem sprowokować. To nawet brzmi jak prowokacja. O ile nawet niektóre argumenty może i brzmią logicznie, ale zwykłe, „bo przyjemniej się żyje”, cóż, nikt nie powiedział, że życie będzie przyjemne. Gdyby tak było, nie zeszlibyśmy z drzew do tej pory, bo byłoby tam przyjemnie.
-- (MarOlk):
Dokładnie. Ile znaleźliście ofert pracy na otwartym ynku, choćby z dopiskiem "twoja niepełnosprawność nie stanowi dla nas problemu"? Kuźwa cały las rąk pracodawcóww, którzy tylko marzą o zatrudnianiu tych niepełnosprawnych pasożytów beneficiarzy... p-- (damianzegarekr):
cOtóż to. Poza tym gdyby nie te dofinansowania do zatrudniania osób niepełnosprawnych, to żaden pracodawca by ich od tak z dobroci serca nie zatrudnił. A i pomimo dofinansowań do pensji pracownika niepełnosprawnego poziom zatrudnienia pikuje w dół. I pomimo rekordowych kar na PFRON. Ja mam wrażenie, że niektórzy tu żyją w oderwaniu od rzeczywistości. A prawda jest taka, że nie chcą zatrudniać nawet z potrójnymi czy poczwórnymi odpisami i wolą płacić kary. Więc o czym mowa? Niepotrzebnie ktoś ten wątek odgrzebał i znowu się zacznie gównoburza o nic...
--
--
-- (MarOlk):
Dokładnie. Ile znaleźliście ofert pracy na otwartym ynku, choćby z dopiskiem "twoja niepełnosprawność nie stanowi dla nas problemu"? Kuźwa cały las rąk pracodawcóww, którzy tylko marzą o zatrudnianiu tych niepełnosprawnych pasożytów beneficiarzy... p-- (damianzegarekr):
cOtóż to. Poza tym gdyby nie te dofinansowania do zatrudniania osób niepełnosprawnych, to żaden pracodawca by ich od tak z dobroci serca nie zatrudnił. A i pomimo dofinansowań do pensji pracownika niepełnosprawnego poziom zatrudnienia pikuje w dół. I pomimo rekordowych kar na PFRON. Ja mam wrażenie, że niektórzy tu żyją w oderwaniu od rzeczywistości. A prawda jest taka, że nie chcą zatrudniać nawet z potrójnymi czy poczwórnymi odpisami i wolą płacić kary. Więc o czym mowa? Niepotrzebnie ktoś ten wątek odgrzebał i znowu się zacznie gównoburza o nic...
--
--
#1265 Julitka
No nie do końca się zgadzam z systemem małe/duże miasta. Niekażdy ma możliwość się przeprowadzić i niekażdy chce. A nawet wg Twojej etyki każdy pracować powinien. A co do tych w 100% dostępnych biznesów, to cóż... przykład Storyboxa się kłania. xd
-- (mustafa):
No i o to chodzi. Nie podnośmy ich, w małym mieście pracy nie ma na przeżycie wystarczy, w dużym praca jest więc będzie to dodatkiem do najniższej, jak ktoś chce pracować starczy. Wiecie, ja mam jakieś takie przemyślenia, że nawet jakby niewidomy wymyślił biznes, i dał w 100% dostępną pracę innym niewidomym, to większość by wymyśliła 10 Ali, coś czuję, że tak mogłoby być.
-- (Julitka):
@Mustafa o ile generalnie podążam mniej więcej za Twoją ideą, to jednak przesadzasz. Bo tak się składa, że renta, na tym etapie, na jakim jesteśmy teraz, jest owszem, głodowa, przynajmniej dla ludzi mieszkających w większych miastach, bo niech nawet mieszkanie kosztuje 2000 zł miesięcznie. Zostaje Ci 500 na przeżycie. :D Z drugiej strony w maleńkich miasteczkach mieszkanie potrafi kosztować po 1000. Tyle że tam niewidomy raczej samodzielnie żyć nie będzie, bo tam ani komunikacji, ani perspektyw na pracę. W tym momencie bardziej poszkodowani są niewidomi, którzy próbują zaczynać żyć samodzielnie w wielkich miastach, szukają pracy lub świeżo ją zdobyli, niż osoby niewidome z małych miasteczek, które wynajmą mieszkanie, będą w nim siedzieć i robić nic, a jednak jakoś tam sobie samodzielnie przeżyją.
--
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#1266 Julitka
@Zuzler niestety nie znam nikogo takiego. Pewnie nie mamy na tyle dobrego kontaktu. :) Kwestia Amazona wypłynęła chyba w zeszłym roku, więc to wysoce prawdopodobne.
-- (Zuzler):
Julito, co do Amazona, wiadomym mi jest, że znasz przynajmniej jedną osobę, która tam pracowała/nadal pracuje, właśnie we Wrocławiu, będąc niewidomą. Może z nią sobie pogawędź i wyciągnij wnioski na temat tego, co jest w Polsce.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#1267 Julitka
Kat, odnosząc się do kwestii utraty pracy, to to jest poważny problem. Bardzo poważny problem. Faktycznie, jak niewidomy tę pracę straci, no to ma mniejsze możliwości, bo raczej nie zatrudni go najbliższy McDonalds. Pytanie brzmi, czy nie fajniej byłoby np. zgadać się z McDonaldsem, który, jak wiadomo, i tak wszystko grzeje z domyślnych setów, że hej, w sumie to niewidomi mogliby naprawdę sporo robić, gdyby im przystosować stanowiska pracy. To międzynarodowy gigant, to mogłoby działać. Ale ja nie o tym. Problem polega na tym, że bazujesz na obecnych realiach. Tak, w obecnych realiach znalezienie pracy, zwłaszcza po utracie poprzedniej, jest bardzo trudne. Tutaj zgadzam się, że dla osób niepełnosprawnych powinny być jakieś "tarcze antykryzysowe". Straciłeś pracę? Dobra, pomożemy Ci przez 3, 6, 12 miesięcy, póki nie staniesz na nogi. Ale musisz nam udowodnić, że tej pracy aktywnie szukasz, a ostatecznie - jakąś znaleźć. Ale my tu rozmawiamy trochę o dwóch różnych rzeczach. Rozmawiamy o tym, co by było, gdyby np. tacy niewidomi serio zwrócili się do Maca z pytaniem, czy serio, serio nie da się przystosować im stanowiska pracy. Przecież to byłoby do zrobienia. A gdyby tak większość pracodawców myślała podobnie, może z wyjątkiem kierowców ciężarówek i paru(dziesięciu) innych zawodów, to nie myślicie, że świat byłby piękniejszy?
-- (Kat):
A ja zapytam o coś zgoła innego: ilu znajdzie się niewidomych posiadających umowę o pracę na czas nieokreślony? A nawet jeśli jest to umowa na czas określony, to na jak długo? I kolejne pytanie: Ile czasu zajęło/ zajmuje wam znalezienie nowej pracy po utracie uprzedniej?
Za co zamierzacie żyć w okresie poszukiwania tejże? I tu wchodzą - całe na biało - znienawidzone świadczenia, za które okres bezrobocia będziecie mogli przetrwać, bo nawet jeśli jakieś oszczędności uskładaliście na ten okres, to z gumy one nie są i prędzej, czy później się skończą.
I tak na koniec: argument, że widzący też tracą pracę i muszą szukać nowej, nie do końca do mnie trafia, z uwagi na fakt, że im znalezienie nowej pracy zajmuje znacznie mniej czasu niż nam.
Są oczywiście wyjątki, którym zajmuje to więcej czasu, osobiście znam taki jeden, ale w tym przypadku chodziło o wymagania poszukującej, która poniżej pewnego półapu zarobkowego nie chciała zejść, jednak po kilku miesiącach wzięła to, co jej dawali i wtedy wysokość zarobków nie miała tak ogromnego znaczenia, jak początkowo, wiadomo, że lepiej mieć te, dajmy na to, 4500 zł, niż nie mieć nic.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#1268 grzegorzm
Sądzę, że mac nie jest właśnie do dostosowania, ponieważ tam jest niezły zapierdziel i wszystko ma swój czas na wydanie od opuszczenia stanowiska smażenia, niewidomy musiał by robić jedną rzecz typu pakowanie do torebek, tylko poco jeśli z robi to osoba, która już taką kanapkę zkłada. Nie wyobrażam sobie, że taka osoba niewidoma pałęta się po kuchni i wszystko robi o połowę wolniej niż inni. Kiedyś była chyba tu na eltenie rozmowa, że taki masaż mógł by być zarezerwowany tylko dla niewidomych, oczywiście po sprawdzeniu ich umiejętności, ale tu też były głosy sprzeciwu. Może jestem ograniczony, ale niewidomy realnie patrząc na listę zawodów w małej ich ilości ma szanse na realne dostosowania tak aby jego tępo pracy było chociaż poruwnywalne z widzącymi. Oczywiście ktoś napisze, że wszystko, albo wiele rzeczy się da dostosować, ale o czym to rozmowa, skoro zatrudnienie jest problemem a już gdzie mowa o dostosowaniu miejsca pracy.
-- (Julitka):
Kat, odnosząc się do kwestii utraty pracy, to to jest poważny problem. Bardzo poważny problem. Faktycznie, jak niewidomy tę pracę straci, no to ma mniejsze możliwości, bo raczej nie zatrudni go najbliższy McDonalds. Pytanie brzmi, czy nie fajniej byłoby np. zgadać się z McDonaldsem, który, jak wiadomo, i tak wszystko grzeje z domyślnych setów, że hej, w sumie to niewidomi mogliby naprawdę sporo robić, gdyby im przystosować stanowiska pracy. To międzynarodowy gigant, to mogłoby działać. Ale ja nie o tym. Problem polega na tym, że bazujesz na obecnych realiach. Tak, w obecnych realiach znalezienie pracy, zwłaszcza po utracie poprzedniej, jest bardzo trudne. Tutaj zgadzam się, że dla osób niepełnosprawnych powinny być jakieś "tarcze antykryzysowe". Straciłeś pracę? Dobra, pomożemy Ci przez 3, 6, 12 miesięcy, póki nie staniesz na nogi. Ale musisz nam udowodnić, że tej pracy aktywnie szukasz, a ostatecznie - jakąś znaleźć. Ale my tu rozmawiamy trochę o dwóch różnych rzeczach. Rozmawiamy o tym, co by było, gdyby np. tacy niewidomi serio zwrócili się do Maca z pytaniem, czy serio, serio nie da się przystosować im stanowiska pracy. Przecież to byłoby do zrobienia. A gdyby tak większość pracodawców myślała podobnie, może z wyjątkiem kierowców ciężarówek i paru(dziesięciu) innych zawodów, to nie myślicie, że świat byłby piękniejszy?
-- (Kat):
A ja zapytam o coś zgoła innego: ilu znajdzie się niewidomych posiadających umowę o pracę na czas nieokreślony? A nawet jeśli jest to umowa na czas określony, to na jak długo? I kolejne pytanie: Ile czasu zajęło/ zajmuje wam znalezienie nowej pracy po utracie uprzedniej?
Za co zamierzacie żyć w okresie poszukiwania tejże? I tu wchodzą - całe na biało - znienawidzone świadczenia, za które okres bezrobocia będziecie mogli przetrwać, bo nawet jeśli jakieś oszczędności uskładaliście na ten okres, to z gumy one nie są i prędzej, czy później się skończą.
I tak na koniec: argument, że widzący też tracą pracę i muszą szukać nowej, nie do końca do mnie trafia, z uwagi na fakt, że im znalezienie nowej pracy zajmuje znacznie mniej czasu niż nam.
Są oczywiście wyjątki, którym zajmuje to więcej czasu, osobiście znam taki jeden, ale w tym przypadku chodziło o wymagania poszukującej, która poniżej pewnego półapu zarobkowego nie chciała zejść, jednak po kilku miesiącach wzięła to, co jej dawali i wtedy wysokość zarobków nie miała tak ogromnego znaczenia, jak początkowo, wiadomo, że lepiej mieć te, dajmy na to, 4500 zł, niż nie mieć nic.
--
--
#1269 tomecki
Wiecie, teoretycznie można sporo. Gorzej z praktyką chyba. To nasze zatrudnienie to trochę błędne koło jest. Nie ma pracy, bo nikt nie chce zatrudniać, ale nikt nie chce zatrudniać, bo prawie nikt niewidomy nie pracuje więc nie bardzo wiadomo jak to ugryźć. Jeśli w korpo niewidomemu programiście oświadczono, że nie zatrudnią go, bo w budynku są schody i to jest bariera...
Swoją drogą też się zgłaszam z umową na czas nieokreślony od paru ładnych lat. Co będzie, gdy firma upadnie? nie wiem. Teoretycznie jakieś tam perspektywy są, ale trudno oszacować na ile realne.
Co do wypowiedzi w rodzaju "no to zrezygnujcie se z renty" to trochę niezbyt trafione. Zdaje się, że większość tych, którzy optują za zmniejszeniem świadczeń chcieliby czegoś w zamian. Czegoś, co przyniesie np. mniejsze problemy w zatrudnieniu.
Może jeszcze słówko na temat mieszkania. Można umówić się z kimś i wspólnie wynająć nieco większe lokum. Każdy ma pokuje dla siebie i opłat wychodzi znacznie mniej. oczywiście wiąże się to z różnościami w rodzaju: a kto dzisiaj sprząta, kto kupuje papier toaletowy, kto zajął moją pulkę w lodówce, net się tnie i milion innych drobiazgów. Z drugiej strony jest to jakiś sposób na tanie mieszkanie w dużym mieście.
#1270 mustafa
Są miejscowości gdzie nawet dla pełnosprawnych nie ma pracy i ludzie też migrują do większych miast. Sama napisałaś we wpisie 1239, że w mniejszych miejscowościach renta jakoś pozwala przeżyć, w większych ułatwia przy założeniu, że jest praca, więc nie rozumiem, co w tym systemie jest nie tak. Tak, uważam, że wszyscy powinni pracować, ale dobrze wiemy, że tak nie będzie. Piłem do Piotra, który ogólnie postuluje podnośmy wszystkim. I nie wiem za bardzo, o co chodzi z tym storry boxem, wiem, że pracują tam niewidomi, ale nie wiem w jaki sposób jest ten przykład powiązany z moją wypowiedzią.
-- (Julitka):
No nie do końca się zgadzam z systemem małe/duże miasta. Niekażdy ma możliwość się przeprowadzić i niekażdy chce. A nawet wg Twojej etyki każdy pracować powinien. A co do tych w 100% dostępnych biznesów, to cóż... przykład Storyboxa się kłania. xd
-- (mustafa):
No i o to chodzi. Nie podnośmy ich, w małym mieście pracy nie ma na przeżycie wystarczy, w dużym praca jest więc będzie to dodatkiem do najniższej, jak ktoś chce pracować starczy. Wiecie, ja mam jakieś takie przemyślenia, że nawet jakby niewidomy wymyślił biznes, i dał w 100% dostępną pracę innym niewidomym, to większość by wymyśliła 10 Ali, coś czuję, że tak mogłoby być.
-- (Julitka):
@Mustafa o ile generalnie podążam mniej więcej za Twoją ideą, to jednak przesadzasz. Bo tak się składa, że renta, na tym etapie, na jakim jesteśmy teraz, jest owszem, głodowa, przynajmniej dla ludzi mieszkających w większych miastach, bo niech nawet mieszkanie kosztuje 2000 zł miesięcznie. Zostaje Ci 500 na przeżycie. :D Z drugiej strony w maleńkich miasteczkach mieszkanie potrafi kosztować po 1000. Tyle że tam niewidomy raczej samodzielnie żyć nie będzie, bo tam ani komunikacji, ani perspektyw na pracę. W tym momencie bardziej poszkodowani są niewidomi, którzy próbują zaczynać żyć samodzielnie w wielkich miastach, szukają pracy lub świeżo ją zdobyli, niż osoby niewidome z małych miasteczek, które wynajmą mieszkanie, będą w nim siedzieć i robić nic, a jednak jakoś tam sobie samodzielnie przeżyją.
--
--
--
#1271 Julitka
Mam nadzieję, że Tomecki na tyle zdaje sobie sprawę z tego procederu, że go to nie zaboli, gdy napiszę publicznie, że nastąpił w tym wypadku bardzo ciekawy schemat. Tomecki poszedł do Storyboxu z informacją, że "hej, jestem niewidomy, ale zobaczcie, umiem, potrafię, a jeszcze będziecie mieć z tego kasę". Oczywiście, Tomku, sytuacja mogła wyglądać inaczej. No ale zatrudnili Tomeckiego i Storybox stwierdził, że w sumie fajno. W sumie niewidomi serio potrafią. Ma to sens. I zaczęli zatrudniać więej niewidomych. I wiecie, co się stało? Niewidomi nagle stwierdzili, że Storybox to już NIE jest otwarty rynek. :D Ja się zastanawiam, od kiedy miejsce pracy przestaje być otwartym rynkiem. Czy tych niewidomych ma być dwoje, jeden, pięcioro czy dziewiętnaścioro?
To tak, Mustafa, a propos dostępnego biznesu. Biznes się zrobił, ale niewidomi nie chcą w nim pracować. Można powiedzieć, że to nie jest ich krąg zainteresowań. Ale kurcze, no jednak coś do garnka trzeba włożyć. Ten argument wali prawym sierpowym w twarz. Możliwość jest, a nie wszyscy chcą z niej korzystać. Szczerze, gdybym miała chociaż podstawowe pojęcie w dźwięku, to sama nie wiem, czy bym nie skorzystała.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#1272 midzi
@Julitka, a skąd informacja, że niewidomi nie chcą? Bo z tego co wiem, to właśnie nawet i niektórzy by chcieli, ale jest za dużo chętnych a za mało roboty, zresztą SB z niektórymi się rozstał. No i jeszcze jedno, zarząd Storyboxa miał wcześniej doświadczenia z osobami z niepełnosprawnością wzroku. W prawdzie słabowidzącymi, ale jednak. I znowu historia z życia, to właśnie słabowidząca osoba miała wątpliwości, czy niewidomy to z tym dźwiękiem sobie poradzi. :-)
#1273 piter9521
Ja też mam od niedawna umowę na czas nieokreślony, ale pracuję w zakładzie aktywności zawodowej na 0,55 etatu, więc słabo, ale dobrze, że cokolwiek jest.
#1274 Krzycha
Tak. Będzie mi się chciało, bo pracuję po to, żeby inwestować w swój rozwój osobisty i móc pomagać innym, a nie jedynie po to, żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego. Myślę, że takich osób jest zdecydowanie więcej. Na szczęście nie wszyscy niepełnosprawni myślą tylko o piwsku i pełnym brzuchu. Ja przynajmniej w swoim otoczeniu takie osoby widzę. Być może Ty Kamil masz inne obserwacje, ale to nie upoważnia Cię do tego, żeby nazywać te przykłady większością. Gdybym miała upatrywać przyczyn braku motywacji, to raczej wynikają one z tego, że na ogół ludzie niepełnosprawni nie mogą pozwolić sobie na pracę w zawodach zgodnych z ich pasjami/zainteresowaniami. To ma prawo rodzić frustrację i niechęć. Zgadzam się z oboma Piotrami i nie dostrzegam w ich wypowiedziach żadnej prowokacji. Praca powinna dawać jakąkolwiek satysfakcję, a nie być jedynie wymuszoną koniecznością. A może ktoś, kto będzie miał zarówno pracę jak i świadczenia z czasem otworzy własną działalność i da pracę innym niepełnosprawnym? Czasem warto zmienić punkt widzenia, a perspektywy pojawią się same.
#1275 mustafa
Sorry, ale pełny brzuch to jedna z podstawowych potrzeb z piramidy Maslowa, więc nie chrzań, bo jak będziesz głodna to o żadnym pomaganiu nie będziesz myśleć. I cytuj, bo nie będę przeglądał stu ostatnich wpisów, żeby sprawdzić jakich słów dokładnie użyłem, a to ma znaczenie, bo staram się wyrażać precyzyjnie. Mając 10tysięcy miesięcznie możesz 2 przelać na różne zbiórki i kolejne dwa zainwestować w ten magiczny rozwój i dalej będziesz miała na życie. Tak Jak Julita napisała, są inne sposoby, żeby czuć się potrzebnym i do rozwoju też jest mnóstwo dróg.
-- (Krzycha):
Tak. Będzie mi się chciało, bo pracuję po to, żeby inwestować w swój rozwój osobisty i móc pomagać innym, a nie jedynie po to, żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego. Myślę, że takich osób jest zdecydowanie więcej. Na szczęście nie wszyscy niepełnosprawni myślą tylko o piwsku i pełnym brzuchu. Ja przynajmniej w swoim otoczeniu takie osoby widzę. Być może Ty Kamil masz inne obserwacje, ale to nie upoważnia Cię do tego, żeby nazywać te przykłady większością. Gdybym miała upatrywać przyczyn braku motywacji, to raczej wynikają one z tego, że na ogół ludzie niepełnosprawni nie mogą pozwolić sobie na pracę w zawodach zgodnych z ich pasjami/zainteresowaniami. To ma prawo rodzić frustrację i niechęć. Zgadzam się z oboma Piotrami i nie dostrzegam w ich wypowiedziach żadnej prowokacji. Praca powinna dawać jakąkolwiek satysfakcję, a nie być jedynie wymuszoną koniecznością. A może ktoś, kto będzie miał zarówno pracę jak i świadczenia z czasem otworzy własną działalność i da pracę innym niepełnosprawnym? Czasem warto zmienić punkt widzenia, a perspektywy pojawią się same.
--
#1276 Julitka
@Midzi znam takie osoby, które mogły, a nie chciały. Tzn. nawet nie spróbowały, więc...
-- (midzi):
@Julitka, a skąd informacja, że niewidomi nie chcą? Bo z tego co wiem, to właśnie nawet i niektórzy by chcieli, ale jest za dużo chętnych a za mało roboty, zresztą SB z niektórymi się rozstał. No i jeszcze jedno, zarząd Storyboxa miał wcześniej doświadczenia z osobami z niepełnosprawnością wzroku. W prawdzie słabowidzącymi, ale jednak. I znowu historia z życia, to właśnie słabowidząca osoba miała wątpliwości, czy niewidomy to z tym dźwiękiem sobie poradzi. :-)
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#1277 Krzycha
Kamil, zupełnie wypaczyłeś treść mojej wypowiedzi. Nie wnikam czy to manipulacja, czy faktyczny brak zrozumienia, ale nie będę prowadziła dyskusji na takim poziomie.
#1278 mustafa
A to jest akurat bardzo dobry przykład anegdotyczny do opowiadania. Brać przykład z Tomka i jeżeli w czymś jesteśmy dobrzy i jesteśmy pewni swoich umiejętności to robić dokładnie jak kolega. Przecież nie musi być to story box. Myślę,, że to jest właśnie odpowiedź na to, jak poszerzać w śród przedsiębiorców świadomość, że być może też coś potrafimy, a przy okazji sami oni coś na tym zaoszczędzą, ewentualnie tracąc nieco na wydajności, ale to już oni sami muszą sobie policzyć, czy te straty im się kalkulują. Zakładanie, że widzący zrobi lepiej i szybciej jest bezsensu, bo nie wiemy, jakie są widełki tej wydajności, a dofinansowania z PFRON są jakimś argumentem. I żadne kampanie nie będą tak skuteczne jak właśnie takie działanie. Kampanie wszyscy mają w dupie. A jeśli do firmy przychodzi człowiek, mówi, że umie to i to i że może zaczynać dzisiaj, tego się nie da nie zauważyć.
-- (Julitka):
Mam nadzieję, że Tomecki na tyle zdaje sobie sprawę z tego procederu, że go to nie zaboli, gdy napiszę publicznie, że nastąpił w tym wypadku bardzo ciekawy schemat. Tomecki poszedł do Storyboxu z informacją, że "hej, jestem niewidomy, ale zobaczcie, umiem, potrafię, a jeszcze będziecie mieć z tego kasę". Oczywiście, Tomku, sytuacja mogła wyglądać inaczej. No ale zatrudnili Tomeckiego i Storybox stwierdził, że w sumie fajno. W sumie niewidomi serio potrafią. Ma to sens. I zaczęli zatrudniać więej niewidomych. I wiecie, co się stało? Niewidomi nagle stwierdzili, że Storybox to już NIE jest otwarty rynek. :D Ja się zastanawiam, od kiedy miejsce pracy przestaje być otwartym rynkiem. Czy tych niewidomych ma być dwoje, jeden, pięcioro czy dziewiętnaścioro?
To tak, Mustafa, a propos dostępnego biznesu. Biznes się zrobił, ale niewidomi nie chcą w nim pracować. Można powiedzieć, że to nie jest ich krąg zainteresowań. Ale kurcze, no jednak coś do garnka trzeba włożyć. Ten argument wali prawym sierpowym w twarz. Możliwość jest, a nie wszyscy chcą z niej korzystać. Szczerze, gdybym miała chociaż podstawowe pojęcie w dźwięku, to sama nie wiem, czy bym nie skorzystała.
--
#1279 mustafa
Niczego nie wypaczyłem. Odnoszę się do tego, co napisałaś. W pewnym Momencie wysokość świadczenia przekracza taki próg, gdzie praca nie ma sensu. Nawet jak byłaby mega fajna, to kiedyś nadejdzie taki dzień, że będzie coś fajniejszego. To nie musi być alkohol, ale serial, albo jakiś event. Mając przelew na 10 tysięcy będziesz mogła podjąć inną decyzję niż mając przelew na 2000. I nie mów, że nie. Mózg nie lubi wysiłku. To ewolucja. Mózg ma oszczędzać kalorie, bo dawniej od tego zależało przeżycie. Jedzenie nie było tak dostępne jak dzisiaj. Nie zmieni się milionów lat ewolucji w 100 lat. Możesz uwielbiać bieganie, ale przyjdzie kiedyś taki dzień, że stwierdzisz, że pada i masz to w nosie. To samo z pracą. Zrobi się zawierucha na polu, a w domku przecież tak ciepło. Wierzę, że umiesz sobie taką sytuację wyobrazić. Ty akurat pracujesz zdalnie, ale to nie jest standard, więc poco wychodzić z pod ciepłej kołderki. I na koniec, bo myślę, że do wypaczenia mogę ja mieć więcej pretensji. Pisałaś większość. Słowa większość użyłem we wpisie 1227, a tam nie było o niewidomych tylko ogólnie o tendencji ludzkiej, w sumie jak w tym wpisie. W przypadku niewidomych, z tego co przejrzałem wpisy, użyłem określenia duża część, a to różnica. Stąd moja prośba o cytowanie. Bo później rodzą się nieporozumienia.
-- (Krzycha):
Kamil, zupełnie wypaczyłeś treść mojej wypowiedzi. Nie wnikam czy to manipulacja, czy faktyczny brak zrozumienia, ale nie będę prowadziła dyskusji na takim poziomie.
--
#1280 Krzycha
Nie. Ja pisałam właśnie o tym, że przekroczenie tego progu może być jeszcze większą motywacją. Wszystko zależy od punktu patrzenia i horyzontów. A cytowałam wpis 1227,. Tam użyłeś właśnie słowa większość.