EltenLink

Zobaczyć Morze

Back to Inne

#41 TOMASZ9115

nom trzzeba bedzie ogarnąć



2018-09-07 09:58

#42 nietoperz

tomek a co ty chcesz ogarniać



2018-09-08 01:09

#43 Julitka

Ok, wróciłam z rejsu, mam info na bierząco, własne wrażenia, doświadczenie itp, więc czas się podzielić.
Przede wszystkim załoga i ludzie zdecydowanie nie chcą dla nikogo źle i są gotowi do współpracy, ale jednocześnie się nie cackają. To nie są tego typu wycieczki, że jak się powie "ja potrzebuję pomocy", to zaraz przyfruwa chelikoptr z zimną colą. Trzeba mieć w sobie trochę samozaparcia i dyscypliny, a także być gotowym na zaakceptowanie różnych rzeczy, których wcześniej się nie robiło/nie znało. Normalnym jest np. spanie w kajucie z facetem (nie spokrewnionym). Kajuty to też nie pokoje w Bristolu. Opisuję oczywiście warunki na Borhardcie, ale nie sądzę, by gdzie indziej się one różniły. Oczywiście nie jest tak, że wykonujemy też najcięższe prace. Jak trzeba było klarować żagle na bukszprycie (to takie wystające z dziobu, nad wodą samą), robili to zwykle widzący. Teorytycznie nie zmusza się nikogo do robienia niczego. Możesz siąść, powiedzieć "Nie bede" i głowy Ci nie utną, ale chodzi po prostu o to, że przysparzasz wtedy innym pracy, oddając swój share i mnie osobiście byłoby po prostu głupio. Prace na statku nie są wyczerpujące - najgłupsze jest chyba mycie pokładu, zwłaszcza jak się nie zna miejsca. Widzący członkowie wacht zawsze pomagają przy pierwszym razie i wszystko odbywa się raczej na luzie, ale jednocześnie jakaś praca musi być na czas wykonana, bo inaczej utrudniamy pracę innym wachtom. Najpiękniejsze jednak jest to, że integrujemy się tak, jak nigdzie! W mojej wachcie (najlepszej ever, pamiętajcie) 17-letni Maciek był najmłodszy, 64-letnia Alina - najstarsza. I nie było między nami różnicy. Mogło to być spowodowane faktem, że na pokładzie mówimy sobie na "ty", nawet z bosmanem i resztą załogi. To zaciera różnice. Mogłabym powiedzieć, że wszyscy u nas byli "młodzi duchem", a oni - że byliśmy bardzo dojrzali. My, jako młodzież, wprowadzaliśmy iskrę szaleństwa do wachty, ale starsi jej bynajmniej nie gasili. No i tak bardziej personalnie - trafiłam na wspaniałego oficera, ale bez nazwisk, bo mogę komuś niepotrzebnie ukształtować opinię! Nikt się nie śmieje, jeżeli masz chorobę morską. Kapitan powiedział, że dotyka to w jakimś stopniu każdego, więc nie ma co robić dramatu i się czegokolwiek wstydzić. W tym roku jedzenie było pierwsza klasa (nie wiem, czy nasz wspaniały Kuk pływa co roku, więc mówię tylko z tej perspektywy). Przygotujcie się na możliwość zmiany planów - mieliśmy pływać wokół Borncholmu, wylądowaliśmmy w Sasnitz i to było "normalne", bo inaczej wkręciłoby nas w niezły sztorm, więc plany trzeba było zmienić. Co do sterowania... Nasz Goldman (imienia nie zdradzę, główkujcie) napisał program podobny do tego, który był na Zawiszy (tamten już nie może być wykorzystywany). Program nie jest "super", ale zdecydowanie pomaga, a co najważniejsze - jest wciąż dopracowywany. Wyglądało to w tym roku tak, że widzący jednak za nami stali i kontrolowali nasz kurs, bo komunikaty miały opóźnienie. Stanie za "kółkiem" to wspaniałe doświadczenie, a świadomość, że jednak ktoś z tyłu stoi i "patrzy" była uspokajająca. Oprócz tego pomocnika w sterówce jest jeszcze oczywiście oficer, który mówi, w którą my właściwie stronę mamy płynąć i co zrobić, by się nie wp... wpłynąć w wyspę. Niesamowity był też moment, w którym trzeba było w mesie jeść obiad na stole pochylonym pod pewnym kontem. Musiałam kontrować miskę z obawy, że mi coś z niej wyleci... Wspólne siedzenie na pokładzie, gadanie o wszystkim lub czuwanie na wachcie od 24:00 do 4:00 też ma swój urok, choć ostatniego dnia spałam przez to całe 1,5 godziny. Zdecydowanie nie polecam rejsu osobom, które sobie wyobrażają, że przyjadą, usiądą na pokładzie, wystawią twarz do słońca, a kelner przyniesie miseczkę z zupą "pod buzię", choć i takie momenty (no bez miski) oczywiście się zdarzają, nawet dość często! Na statku poruszamy się bez laski. Nie wyrywano nam jej na siłę, ale raczej krzywo na to patrzono i to tylko dlatego, że faktycznie kijek utrudniał ruchy w wąskich przejściach. Zdarzało się, że coś trzeba było zrobić "natychmiast" i składanie kija, odkładanie, szukanie itp byłoby po prostu zbyt uciążliwe i czasochłonne. Jednocześnie pokład to nie są jakieś makabryczne przestrzenie i choć miło jest, jak poruszasz się sam, nikt nigdy nie odmówi pomocy w przemieszczeniu się (no chyba, że się takowy trafi, ale ludzie to tylko ludzie).
Chyba nic więcej na ten temat nie wyskrobię.
Generalnie serdecznie, gorąco, z całego serca polecam! Miałam w tym roku dwa wyjazdy (większość z Was wie, jaki był pierwszy), ale jednak ten drugi podobał mi się o wiele bardziej!


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2018-09-24 11:42

#44 skrzypenka

Julita zdecydowanie trafiła lepiej, jeśli chodzi o oficera wachty, także miała lepiej, niż ja, bo oni współpracowali ze sobą, natomiast mój wachtowy, wyżej srał, niż dupę miał, zaprzeproszeniem i nie bardzo nam pomagał, bo chyba by mu korona z głowy spadła, ale proszę się nie zrażać, proszę płynąć i samemu zbierać doświadczenia.


Weź moje skrzypce i zagraj tak, jak ja.
2018-09-24 18:45

#45 Julitka

Czyli nie tylko nasza wachta tak sądziła o innych oficerach...


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2018-09-24 18:50

#46 matius

Nasza Pani oficer nie była zła, ale my między sobą bardziej się dogadywaliśmy.


Sygnatura – Uczcij poległych i cierpiących ocalałych ciężką pracą, ponieważ porażka zawsze może się zdarzyć, jednak nigdy nie staraj się udawać, że jesteś doskonały, ponieważ prowadzi to do gorszego końca niż porażka, wiedzie na ścieżkę hańby i nikczemności.
2018-09-24 22:44

#47 Julitka

Pani Oficer? Czyżby Inga?


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2018-09-25 17:07

#48 matius

Chyba nie, ale nie pamiętam zabardzo jak miała na imie.


Sygnatura – Uczcij poległych i cierpiących ocalałych ciężką pracą, ponieważ porażka zawsze może się zdarzyć, jednak nigdy nie staraj się udawać, że jesteś doskonały, ponieważ prowadzi to do gorszego końca niż porażka, wiedzie na ścieżkę hańby i nikczemności.
2018-09-26 16:54

#49 nietoperz

na tegorocznym rejsie zobaczyć morze pani oficer to Inga Maruszyńska było super pod koniec rejsu ja z kolegą powiedzieliśmy jej,że z nią moglibyśmy płynąć wszędzie nawet na drugi koniec świata



2018-10-09 11:02

#50 skrzypenka

ee, ja już nie pojadę chyba na to zobaczyć morze, ale jeszcze się zobaczy.


Weź moje skrzypce i zagraj tak, jak ja.
2018-12-17 12:18

#51 Julitka

Ja też nie wiem, czy pojadę raz jeszcze.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2018-12-17 12:47

#52 waldek19


Jeśli chodzi o radzenie sobie na statku, to dobrze mieć kumatego przewodnika, który zechce z nami popłynąć, ale może też być tak, że wśród lepiej widzących uczestników będą tacy, którzy też pomogą. Ja płynąłem w 2011 roku i miałem super wachtę i także super oficera wachtowego. Płynąłem "Zawiszą" a niewielkim problemem było schodzenie po schodach z garem zupy.Ciekaw jestem czy spotkaliście jakiegoś dziennikarza, który był bardzo zainteresowany rejsem niewidomych? Nas akurat spotkała nas szwedzka dziennikarka i akurat mnie dorwała, żeby powiedzieć kilka zdań na temat rejsu. Pozdrawiam


Aśka Kaśce paćka w kaszce
2019-01-09 00:42

#53 tomecki

W 2007 była korespondentka Polskiego Radia na rejsie.



2019-01-09 13:37

#54 dawek

Kiedyś brałem udział w tych rejsach i myślę, czy nie wybrać się tam jeszcze kiedyś. Brałem udział w projekcie jak rejsy odbywały się na statku "Zawisza Czarny". Nie wiem jak jest teraz, ale słyszałem, że na statkach są kajuty, tam czegoś takiego nie było, tam było jedno wspulne pomieszczenie, gdzie spaliśmy, jedlismy i była też wspulna łazienka. To była dopiero przygoda! trzeba było się odnaleźć w miejscu, gdzie śpi koło trzydziestu osób, wstawać na wachte tak, żeby nie budzić pozostałych. Kajuty to już taki komfort powiedziałbym większy luksus, szkoda, że nie ma już zawiasa, tak nazywalismy statek.



2019-04-19 11:47

#55 talpa171

Podbijam temat, bo płynę w tym roku pierwszy raz, w etapie młodzieżowym. Ktoś jeszcze stąd się wybiera?



2019-07-01 19:37

#56 gadaczka

Inicjatywa jest fajna, ale kurde, brakuje mi opinii widzącej części załogi. Można bez problemu znaleźć wypowiedzi niewidomych, ale co z widzącymi? Jak im się płynęło? Czy musieli włożyć dużo więcej pracy niż na rejsach dla pełnosprawnych?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2021-03-07 08:30

#57 Julitka

Napisz po prostu do nich. :)
Jest grupa na FB.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2021-03-07 10:21

#58 gadaczka

O, dzięki. Napiszę. Jednak to nie zmienia faktu, że w mediach te osoby się nie wypowiadają.


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2021-03-07 10:22

#59 Julitka

Wypowiadają się, z tego, co wiem.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2021-03-07 10:47

#60 gadaczka

A podasz jakiś link? Chętnie bym poczytała.


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2021-03-07 10:53