EltenLink

Wasze postawy [stosunek do niepełnosprawności]

Back to Postawy otoczenia

#1 gadaczka

Nazwa wątku może wydać się dziwna, ale chodzi w nim o wasz stosunek do niepełnosprawności. Jaki on jest? Czy staracie się doruwnywać widzącym, czy dajecie sobie przyzwolenie na nierobienie pewnych czynności?


Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
2019-09-12 22:11

#2 tomecki

Odpowiadając tak zupełnie wprost to oczywiście, że daję sobie luz np. z kierowaniem samochodem, ale domyślając się o co Ci chodzi staram się raczej równać niż odpuszczać. Oczywiście tu pojawia się trudny teamt tego, co można i tego co już nie i szczerze móiąc pojęcia nie mam jak to ugryźć żeby nie było taakie długie.



2019-09-12 23:36

#3 cinkciarzpl

Nic tak mnie nie wkurwia w mojej niepełnosprawności i tym środowisku, jak ta teoretyczna konieczność równania czegoś do góry, gdy widzę, jak to wygląda gdzie indziej. Gdy widzak robi wszystko, ale nie umie gotować, no to gotuje mu żona/dziewczyna U nas wielkie pitolamento i chór wujów na starcie. Gdy widzak jeździ autem do sklepu 300M od domu, to nikt do tego nic nie ma. Gdy to samo zrobi ślepotka, oczywiście w wariancie z kimś widzącym, to chór też od razu się odzywa. Tutaj warto rozróżnić czy ktoś sam umie i mu wygodnie czy nie umie i mu niewygodnie, bo rodzinka filtruje zakupy np. To może być upierdliwe i skłonić do nauczenia się trasy, ale z doświadczenia z pewną znajomą, którą usiłuję namówić do chodzenia gdziekolwiek, nawet po własnym ogrodzie, to wszystko jest nie proste i tu psycholog może jakiś by się przydał. Niestety trzeba trafić na odpowiedniego, a o to jest trudno i niestety wiem co mówię, bo chyba teraz psycholodzy są miękkimi fajami robieni i jak widzą niewidomą z dodatkowymi problemami z miejsca zaczynają się rozpływać.
Gdy widzak ubierze bluzę odwrotnie, to jest ekstrawagancki. Gdy to samo zrobi ślepak, to niemota i taki biedny. A ponieważ nie cierpię, gdy mnie do czegoś zmuszają, pompując, jak to musisz, to robię to co uważam że człowiek zasadniczo powinien, ale swoim tempem i tylko wtedy, gdy widzę, jak to mi pomaga.


____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
2019-09-13 15:13

#4 sanklip

Cinkciaż, like


Sygnatura:

Cis najzieleńszy jest zimą;
ma zwyczaj śpiewać kiedy płonie.


Heilung -
"Norupo".
2019-09-13 21:18

#5 adelcia

"a ponieważ nie cierpię, gdy mnie do czegoś zmuszają, pompując, jak to musisz, to robię to co uważam że człowiek zasadniczo powinien, ale swoim tempem i tylko wtedy, gdy widzę, jak to mi pomaga."
oj trafione w punkt, trafione.
ja mam dokladnie to samo.
a wracajac do tego co pisales cinkciarzu, twoja kolezanka tes chyba potrzebuje do tego swojego tempa i swojego dla niej odpowiedniego czasu.
takze skoro nielubis jak ciebie ktos do czegos zmusza, to tey tes jej tego nie rob.
tak zdzialas napewno wiecej.



2019-09-14 01:31

#6 Adrian

Od pewnego czasu nie równam z nikim ani z widzakami ani ze ślepaczkami. Dobrze zrechabilitowany niewidomy jeździ gdzieś sam to ty też musisz. Nie mam gdzie ani po co i nie mam motywacji. Chodzenie po mieście, załatwianie róźnych spraw, poznawanie nowych tras a i owszem ale jeździć tak tylko po to żeby jeździć jakoś nie widzę w tym sensu. Dobrze zrechabilitowany niepelnosprawny jest zawsze uśmiechnięty i zawsze wszystkich musi uświadamiać bo reprezentuje swoje środowisko. Zawsze mieć banana na gębie to ja nie potrafię a zwłaszcza w poniedziałek rano jak samo wstanie z łóżka powoduje postawę roszczeniową a na ciągłe uświadamianie kogoś nie mam siły. Ktoś sobie coś gada to niech sobie gada. Znajdź sobie dziewczynę bo przecież rodziców zabraknie. Ja nie potrzebuję opiekunki tylko kogoś na dobre i złe. A, że jakiegoś pociągu do małżeństwa też nie ma to wolę ogarnąć sobię jakąś fajną paczkę przyjaciół. To chyba tyle z sytuacji mnie dotyczących.



2020-01-04 20:25

#7 Zuzler

Takie gadanie jak kolega Adrian prezentuje podchodzi, bym rzekła, pod ciasnotę umysłową.



2020-01-23 04:02

#8 tomecki

Jednak twoja odpowiedź nie wniesie nic nowego do sprawy, z wyjątkiem reakcji obronnej wspomnianego kolegi.



2020-01-23 05:29

#9 Zuzler

Nie wniesie, ale kolega już sam napisał, jak sobie radzi.



2020-01-23 05:30

#10 papierek

ciasnota umysłowa? aż tak mocno bym tego nie nazwał. To, że ktoś sobie gdzieś nie jeździ nie świadczy bynajmniej o ciasnocie umysłowej. :P


po co mi sygnatura?
2020-01-31 12:32

#11 Zuzler

Toż ja nie móię o podejściu kolegi, tylko jego otoczenia.



2020-01-31 12:45

#12 camila

@zuzler z twojej wypowiedzi można było wywnioskować co innego za pierwszym razem, ale dobrze, że uzupełniłaś.
Ja nie potrzebuje nikomu niczego udawadniać, chociaż zastanawiałam się czy aby na pewno nikomu? Zawsze zależało mi na zdaniu mojej rodziny, która teraz zmieniła o mnie zdanie na jeszcze gorsze i dopierdala mi przy każdej możliwej okazji. Przynajmniej poćwiczę dystansowanie się - coś, w czym nigdy nie byłam dobra.
Ta wojna między nami skończy się bardzo źle i ja to wiem, prędzej czy później, ale to chyba nie naten wątek...
Całe życie byłam pod presją: "Stać cię na więcej", "masz robić tak, żeby to inni za ciebie wszystko robili" mówione pół żartem, pół serio, nawet kurwa zawód miałam wybrany mając zaledwie parę lat. Wszystko ustalone z góry, i powtarzano mi, że mam ponad przeciętną inteligencję i szkoda, bym ją zmarnowała, i teraz też mi się to powtarza tylko w innym kontekście: "szkoda, że wszystko co wypracowałaś, co poświęciłaś, co osiągnęłaś pójdzie w ziemię w tak młodym wieku". Zajebiste wsparcie od rodzinki, nie ma co <3
Równocześnie powtarzano mi, że nie poradzę sobie w życiu, kiedy widziałam jakiś użędowy dokument pierwszy raz na oczy, kiedy odmówiłam paczek z żywnością z PZN (sic!), kiedy znowu okazałam się naiwna i dałam się komuś wydymać w sam środek dupy.
No cóż: lata mijają. A co! Poszczycę się wysokim mniemaniem o sobie :P W związku z tym, że szybko się uczę, wnikam we wszystko praktycznie od razu bez problemu mając jednocześnie poczucie własnej wartości na poziomie psiego gówna z parku samodzielne poruszanie się pomimo, w tej chwili, niepełnosprawności sprzężonej, przychodzi mi bez problemu, tak samo jest z gadanym i kontaktami z ludźmi, a to dwie najważniejsze cechy, których nam ślepotkom czy nieślepotkom, potrzeba ;)
Może nie jestem tym, kim mama chciała żebym była... Nie dość, że skończyłam tylko szkołę średnią, to jeszcze przerwałam studia i już jej znajomi na pewno widzieli jak mama jeździ ze mną do ośrodka, gdzie sami alkoholicy i narkomani przychodzą po pomoc (tak mi powiedziała). Od niedawna pracuję, robotę polubiłam od pierwszego dnia. Wychodzę ze stanów depresyjnych spowodowanych przez silne leki przeciwpadaczkowe wdrożone na zrytym układzie nagrody i receptorach opioidowych. Jeszcze w styczniu ich skutki uboczne były tak duże, że by mnie tu nie było już z wami. Cały czas boję się życia tak bardzo, że wolałabym nie żyć, ale jak stopniowo powtarzam sobie w głowie, że sobie poradzę, to sobie poradzę, bo jak nie ja to kto?
Robię sobie własnąpsychoterapięi psychoanalizę w głowie, i to wszystko. :)


ENFP
2020-04-14 08:01

#13 misiek

Sam ze sobą i z moim psem daję jakoś radę, tak z psem, bo gdy chcesz pomóc ludziom to oczywiście, są za ale gdy przychodzi co do czego to okazuje się, że twoja pomoc jest dla nich nieprzydatna, a pies nawet zbytnio nie protestuje gdy go kompie.


Chcesz być dilerem? Chcesz być bandytą? Mieć własny burdel, pasuje ci to. Chcesz mieć kopyto i wrogów jak Don Vito? Chcesz iść do puchy, do piachu i na co ci to.
2020-05-13 00:04

#14 adelcia

hej adrian,

bardzo mi sie tne twoj wpis podoba.
-- (Adrian):
Od pewnego czasu nie równam z nikim ani z widzakami ani ze ślepaczkami. Dobrze zrechabilitowany niewidomy jeździ gdzieś sam to ty też musisz. Nie mam gdzie ani po co i nie mam motywacji. Chodzenie po mieście, załatwianie róźnych spraw, poznawanie nowych tras a i owszem ale jeździć tak tylko po to żeby jeździć jakoś nie widzę w tym sensu. Dobrze zrechabilitowany niepelnosprawny jest zawsze uśmiechnięty i zawsze wszystkich musi uświadamiać bo reprezentuje swoje środowisko. Zawsze mieć banana na gębie to ja nie potrafię a zwłaszcza w poniedziałek rano jak samo wstanie z łóżka powoduje postawę roszczeniową a na ciągłe uświadamianie kogoś nie mam siły. Ktoś sobie coś gada to niech sobie gada. Znajdź sobie dziewczynę bo przecież rodziców zabraknie. Ja nie potrzebuję opiekunki tylko kogoś na dobre i złe. A, że jakiegoś pociągu do małżeństwa też nie ma to wolę ogarnąć sobię jakąś fajną paczkę przyjaciół. To chyba tyle z sytuacji mnie dotyczących.

--



2020-09-15 01:36

#15 magmar Archived

A ja jestem wygodna i uczę się tego co jest mi potrzebne i nie mam potrzeby udowadniania sobie, że skoro środowisko potrafi to ja też muszę.
To nie znaczy, że spoczywam na laurach, bo... podejrzewam, ze jestem jedną z niewielu osób niewidomych, która bez przewodnika chodzi na basen, bo nikt nie miał dla mnie czasu żeby 4 razy w tygodniu poświęcać mi na to czas więc, życie mnie do tego zmusiło.
Tak samo jakk z niewidomym przyjacielem wybrałąm sie pod namiot bez przewodnika nad morze i... da się.
i tak jak mówię muszę widzieć sens działań.
Załóżmy, że jak nie będę potrafiła pościelić łóżka spałabym w barłogu więc siłą rzeczy musiałam nabyć tę umiejętność.
Ale, jak w pewnym miejscu mam tylko 5 spotkań szkoleniowych gdzie asystenci są do mojej dyspozycji nie uczę się tej trasy dla idei.




2020-11-11 14:18