Nauczyciele
Back to Postawy otoczenia#1 gadaczka
Jak was traktowali? Czy wymagali tak jak od innych uczniów? A jeżeli była to szkoła dla niewidomych to jak odnosili się całej grupy?
#2 lwica
Hmmm. ja trafiałam bardzo różnie. POprzez bardzo fajnych i wymagających, do takich, którzy rozmawiali ze mną przez koleżanki, czy nauczycieli wspomagających, zamiast odzywać się do mne bezpośrednio. DUżó zależy od chęci. Zdarzało się, że nauczyciele pytali mnie, jak ze mną rozmawiać, czy jak mi pomagać. :-) A zdarzali się i tacy, którym wydawało się, że wszystko wiedzą, przez co popełniali wiele błędów.
#3 tomecki
Różnie bywało, ale liceum jednak jakoś tam zobowiązuje. Inna rzecz, że spotkała mnie wręcz anegdotyczna sytuacja. Z jednego z przedmiotów dostawałem na wszelkiego rodzaju kartkówkach, sprawdzianach itp. oceny wachające się między trzy minus do trzy plus. Miałem to gdzieś, bo przedmiot średnio mnie interesował, oceny tym bardziej, jednak pierwszym sygnałem, że coś tu nie tak była ocena trzy z plusem za kartkówkę, do której zgłosiłem nieprzygotowanie. Akurat ta nauczycielka dopuszczała takie sytuacje. Stwierdziłem, że w zasadzie wszystko jedno i nie podnosiłem sprawy. Rzecz wyjaśniła się dopiero na obozie, na którym owa nauczycielka przyznała się, że tych moich prac w ogóle nie sprawdzała. Motywowała to tym, że wg niej zapewne i tak napisałem strasznie więc dla spokoju sumienia wpisywała coś pośredniego. Z jednej strony nie byo się co dziwić, bo miałem, jak większość mojej klasy opinię lesera totalnego, która swoją drogą była mocno uzasadniona, jednak nie zmienia to faktu, że takie zachowanie nie powinno mieć miejsca.
#4 Elanor
O, na ten temat możnaby napisać pracę doktorską. Albo komedię. xd
Przez całą edukację, nie licząc studium, nie uczęszczałam do szkół dla niewidomych i spotykałam się z naprawdę różnymi postawami. Od aż zbyt wielkich wymagań, po "można biednemu dziecku odpuścić".
Było jednak kilku nauczycieli naprawdę wzorowych, takich, którzy by mogli innym za przykład posłużyć i którym do tej pory jestem wdzięczna.
#5 Zuzler
W ośrodku byli bardzo różni, ale ze względu na niepełnosprawność nikogo nie traktowali lepiej czy gorzej jeśli był w normie, żę tak powiem, bo wszyscy w sumie mieli podobne problemy. Na studiach... Cóż... Od pana, który moim skromnym zdaniem mógłby służyć innym za wzór w kwestii traktowania niewidomego normalnie i sensownej pomocności za razem do jednej pani, która najpierw mówiła, że we wszystkim pomogą jeśli będzie trzeba itp, a przy pierwszym feedbacku dała mi po prostu swoje uwagi na karteczce i powiedziała, że ktoś mi tam przecież przeczyta (później się z nią rzeczywiście udało dogadać elegancko, tu przyznam rację :)) oraz drugiej pani, która przyszła na zastępstwo na kilka tygodni i próbowała wymóc na mnie niemożliwe, czyli korzystanie z programu, który chyba nadal jest całkowicie niedostępny, choć fakt, prace nad nim podobnież trwają, jednocześnie nie przyjmując do wiadomości moich tłumaczeń, że to proszę pani się po prostu nie da i ja już mam swoje opracowane metody ominięcia konieczności korzystania z onego programu. Były też przypadki w rodzaju ludzi, którzy z przerażeniem patrzeli na moje tempo chodzenia, wszystko podstawiali pod ręce zamiast po prostu powiedzieć gdzie to znajdę. Po pewnym czasie, przyanm szczerze, odechciało mi się z tym walczyć.
#6 Elanor
@Zuzler
Ja na tym polu chwilowo przegrałam kompletnie. Nie mam po prostu siły nikomu udowadniać, że cokolwiek się da i między innymi dlatego nie poszłam na studia.
#7 tomecki
Ja niestety też i teraz uważam, że to by wielki błąd.
#8 Elanor
Bo to jest wielki błąd, ale jeśli człowiek nie ma siły, to nie ma siły i nie bardzo da się coś z tym zrobić.
Chciałabym, żeby widzący to zrozumieli, albo inaczej, nie zrozumieli tego źle; jako lenistwa, czy czegoś w tym rodzaju.
Gadaczka poruszyła gdzieś ważny temat rozwoju niewidomych i tak mi się teraz nasunęło, że oto kolejna przyczyna, dlaczego czasami jest, jak jest.
#9 Zuzler
Ależ to oczywiste.
#10 dariusz.1991 Archived
Elanor, A ja bym zaryzykował i poszedł na studia. Nic natym nie tracisz, a możesz wiele zyskać.
#11 dariusz.1991 Archived
Zawsze znajdą się osoby, którym trzeba będzie coś na siłę udowodnić, ale to nie jest powód, żeby zamykać sobie automatycznie drogę do samorozwoju. Moim zdaniem przynajmniej.
#12 Mimi
Hm, ode mnie nauczyciee zawsze dużo wymagali, argumentując mniej więcej: "Bo ty masz zdolności, no kto będzie wiedział jak nie ty? i takie tam... Litości i taryfy ulgowej nigdy nie miałam...Więc nie wiem jak to jest. Dobrze mi się układało z nauczycielami. W razie czego wyjaśniało się pewne drobne kwestie na bieżąco. Chociaż w podstawówce była jedna pani, która kazała wybierać rodzicom uczniów - albo ona albo niewidoma w klasie. Oni wybrali...Mnie... Co jej zawiniłam? Byłam grzeczna, pojętna, koleżeńska... Ale... Inna. :( Na studiach jedna pani wykładowczyni z tytułami wprost mnie nienawidziła. Ze względu na brak wzroku.. Utrudniała mi życie jak mogła... Cóż, nie powtórzę słów jakie pod moim adresem kierowała... :( Bardzo wątpiła w moją wiedzę jakąkolwiek. A jak sprawa się rypła, że wiedzę mam.. Było jeszcze gorzej. Na egzaminie powiedziała, rzucając mój indeks: "Jakby nie było świadków, dostałaby poprawkę, a tak jej muszę pozytywną wstawić. No, niech jej będzie!" Dodam, że "ona" dostała piątkę - jako jedyna na roku, nie poprawkę...Jak to dobrze, że na ten ustny wchodziło się po trzy osoby... ;)
#13 Mimi
Poprosiła mnie jedna pani o rozmowę. Znała mnie nieco, a miała rozpocząć pracę z prawie niewidomym uczniem. Dobra, pomogłam jak mogłam... :) Po jakimś czasie ona do mnie w ten deseń: "Ja myślałam, że on będzie taki zdolny jak pani. A on tego nie umie, tamtego nie daje rady zrobić".. Oj, jak mi się przykro zrobiło.. Tyle tłumaczenia, a tu pani tak stereotypowo myślała. No Ok, to dla mnie komplement, ale czy jak ma problemy ze wzrokiem to jest identyczny jak ja? Co, młodsza kopia? ;) Oj, trudne toooo. Empatia i rozsądek.. To umiejętności przydatne tyflobelfrom i nie tylko..
#14 biedrona333
ja w czwartej klasie podstawówki miałam taką panią od matmy, która bardzo wymagała, ale jak przyszlo jej wytłumaczyć mi jak przyszłam po chorobie do szkoły, to odpowiadała "myśmy to brali"
#15 Mimi
Nooo, super postawa, nie ma co..
#16 fantasma467
U mnie w klasie integracyjnej nauczyciele potrafili pujść sobie na łatwizne, i zamiast od razu podyktować mi co piszą na tablicy, mówili, że później któryś z kolegów mi podyktuje.
#17 Zuzler
I niech zgadnę: ludzie zachwyceni nie byli, bo musieli poświęcać czas, a nawet jeśli im to nie przeszkadzało, to Ciebie i tak miały święte prawo szlag jasny trafić i krew nagła zalać, bo przede wszystkim to Ty traciłaś czas, musząc się innych prosić.
#18 fantasma467
Dokładnie jak piszesz.
#19 Kat
Pamiętam jedną akcję ze studiów. Miałam ćwiczenia z filozofii z takim dość dziwnym gościem, który generalnie uczył matmy na wydziale informatyki, a ćwiczenia z filozofii prowadził, jak to sam określił, hobbystycznie.
Po pierwszych zajęciach podeszłam do gościa, wytłumaczyłam w czym rzecz i pytam o formę zaliczenia ćwiczeń, na co on odpowiada, że w takim razie będzie mnie pytał. No ok, myślę sobie, niech tam, w końcu przywykłam od pierwszego semestru. Przychodzi to nieszczęsne zaliczenie, on dyktuje pytania, a ja grzecznie sobie czekam, żeby mnie przepytał.
Jakież było jego zdziwienie, gdy powiedziałam mu, że umawialiśmy się na forme ustną, a ten wyskoczył z czymś w stylu: "Taaaaaak? Jacośś takiego powiedziałem". Na co ja odpowiedziałam mu twierdząco. Całe szczęście miałam na to świadków, więc nie było to tylko słowo przeciw słowu.
Gość zaczął coś tam mętnie się tłumaczyć, że w tej chwili nie, że możemy umówić się w tygodniu itd. Zdrażnił mnie strasznie, więc mu powiedziałam, że chcę odpowiadać tu i teraz, w dniu zaliczenia. Studiowałam zaocznie i pracowałam, więc w tygodniu przyjechać najpewniej nie mogłabym.
Gość zadał mi takie pytania, że ledwie na 3 zdałam, a umiałam całkiem nieźle i chyba na trochę więcej niż 3.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#20 Mimi
No, pokazał Ci, jaki on moooocny. :( No, Ty się ciesz, że Ci nie przyfasolił popraweczki...