Mój zawód, praca, działalność
Back to W szkole i w pracy.#41 misiek
Nie powinno być czegoś takiego jak przyjmowanie w pierwszej kolejności tego czy tamtego. A co to- my jesteśmy święte krowy?
#42 Zuzler
Nie, nie święte krowy, ale jak już wyżej wspominano, my sobie nie pójdziemy pracować na kasie, przy kopaniu rowów, przy zbieraniu truskawek ani do Ubera.
#43 Krepel88
Niestety wszelkie przywileje z zawodami związane są ryzykiem. Zawsze będą pretensje i oburzenie
#44 tomecki
To jest generalnie dość trudny temat, bo cóż... z jednej strony jesteśmy zwyczajnie i po prostu niepełnosprawni, czyli hm... nie pełno sprawni. Musimy więc albo umieć coś lepiej niż osoby sprawne w 100%, co się niejednokrotnie nie da zrobić, chociaż zawsze warto próbować, bo można przy najmniej być rzeczywiście wysoko w rankingach albo trzeba mieć jakieś dodatkowe dodatki od państwa czyli właśnie dofinansowanie do wynagrodzenia, jakieś pierwszeństwa itd. Czy to jest dobre czy złe. No, najlepsze to oczywiście nie jest, ale problem w tym, że bardzo łatwe. Wystarczy jakaś małą ustawa, parę konsultacji na krzyż i sprawa załatwiona. Jakieś szkolenia dla niewidomych, pracodawców, uczniów czy w ogóle ludzi pokazujące jacy jesteśmy to robota na dłuuugie lata, której nikomu się wykonywać nie chce i raczej nie będzie chciało. Zauważcie jedną rzecz. Mimo tego, że u nas jest te 75% dofinansowania do wynagrodzenia, we Włoszech można znaleźć zawody, w których osoba niewidoma ma pierwszeństwo, zatrudnienie naszych jest słabe, żeby nie powiedzieć tragiczne. Można to uzasadniać tym, że nie chcą zatrudniać, że fundacje, że PZN, że prawo... ale jest druga strona medalu czyli my - niewidomi. Jeśli na prawie sześćdziesiąt tysięcy członków PZN wyższe wykształcenie ma nie całe sześćset osób to coś jest nie tak. Po za tym osobiście znam zbyt wielu niewidomych, którzy nie wierzą, że mogą dostać pracę więc nic w tym kiernku nie robią. nie dlatego, ze im tak wygodniej. Mają zwyczajnie pewność, że jakby się nie starali tej pracy nie dostaną. Czasem coś tam z łaski zrobią żeby udowodnić tezę, a że nie starają się za bardzo to im się udaje w 100%. Inna kategoria to ludzie, którzy szukają pracy, wysyłają CV, ale z jakiegoś powodu przyjmowane nie są. Niestety często jest tak, że to CV nie jest atrakcyjne. Człowiek nie ma, powiedzmy, wykształcenia, szkoleń, praktyki itd. i nikt mu nie mówi, że może to CV ysyłać do tysięcy innych firm i nic z tego nie będzie. Pomijam tutaj ludzi, którzy siedzą na rodzinnym garnuszku i są zniechęcani do pracy, bo to oczywiste, że im się tak łatwo nie uda. Generalnie chciałem powiedzieć, że trudno tu jest tak prosto powiedzieć tak albo nie. Przed nami długa droga, a naszym zadaniem będzie tę drogę budować.
#45 Krepel88
Brawo Tomaszu. Zgoda w stu procentach. Dzięki
#46 tomecki
Ale żeby nie było, nie twierdzę, że pracy dla nas nie ma. Ona jest tylko zdecydowanie nie wszyscy chcą / umieją z tego skorzystać.
#47 Krepel88
Zgadza się
#48 nietoperz
jeśli chodzi o to czy praca jest to moge sie z ttym zgodzić np w masażu praca jest tylko jest jej zdecydowanie za mało za mało miejsc pracy a za dużo masażystów bo praktycznie w każdym większym mieście jest szkoła masażu albo technikum albo studium i potem się robi wyścig kto pierwszy ten lepszy np kiedyś do studium na królewskiej przyjmowali tylko osoby niewidome i w klasach było tych osób maks 20 a teraz idą na ilość i przyjmóją wszystkich jak leci i tak na roku jest tych osób 120 to fakt że nie wszyscy zdają egzaminy ale uważam że powinno być tak jak kiedyś że przyjmowali tylko osoby niewidome a tak wogule to szkoła na królewskiej była założona z funduszy pzn wtedy tych masażystów było by znacznie mniej i faktycznie byliby to masażyści z powołania a nie tacy że zapisóje sie do szkoły żeby mieć kolejny fakultet albo żeby dostać stypendium i nic więcej i uczy się tyle co mósi a nie bo chce
#49 mucha
no akurat to kto ile sie uczy to nie twuj interes to po 1 a po dowa skąd wziołeś że niewidomi to masażyści z powołania strasznie rozczeniowa postawa
#50 amel
Dziwnie wypowiadać się maturzystce w takim wątku, ale co tam. Nie mam jeszcze zawodu, to chyba oczywiste, ale coś się dorabiało.
Czasem grupowo, czasem samotnie w Olsztynie przed i po różnych koncertach, próbach, zajęciach na ulicach grywałam na flecie. Można tak zebrać więcej, niż się wydaje. Jeden miałam warunek: laska schowana do torebki. Nie chciałam sensacji pt. "Niewidoma flecistka".
Ulotki próbowałam rozdawać, ale tu się kompletnie nie sprawdziłam.
Plus kilka zleceń tłumaczeń. Generalnie nic specjalnego. Piszę tylko by pokazać, że jak się poszuka, to się znajdzie.
#51 balteam
Ja z grających historii tylko słyszałem, że jak niewidomi sami grają, to owszem kilka stów zarobić mogą, ale niektórzy podchodzą i zabierają to co ktoś wrzuci.
#52 Krepel88
Tak, rzeczywiście bywa iż ukrywając swą niepełnosprawność, łatwiej zarobić.