J. K. Rowling i jej twórczość
Back to Literatura#21 pajper
Nie zrozum mnie źle, ale twój wpis jest troszkę niespójny.
Ale po kolei.
Jeśli chodzi o Przeklęte Dziecko.
Nie będę mówił o fabule czy koncepcie, bo to obiektywna sprawa każdego czytelnika.
Chodzi jednak o psychologię cyklu i o samą zgodność fabularną.
A z tą są problemy, nie, to złe określenie.
Tej po prostu nie ma.
Jest tam kilka pomysłów, ale sądzę, że poziom fabularny, już nie ten głębszy, jest na poziomie zdolności myślenia i kreacji dziesięciolatka.
Co do Zakonu Feniksa.
O to właśnie w tej części chodzi.
Harry ma różne swoje problemy, genialnie jest, moim zdaniem, pokazane to, jak się załamuje jego psychika.
Tak naprawdę rzadko kiedy w innych częściach tak to widać.
A Dumbledore miał swoje powody.
Można się z nimi zgadzać lub nie, to już inna kwestia.
Ale nie było to działanie bez powodu.
PZDR
Dp
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#22 rafalko112
Nie oto chodzi. Ja rozumiem że tam była pokazana psychika bohaterów itd tylko że ja bardzo właśnie lubiłem
harego nawet bardziej od rona czy hermiony a tu taki cios. Sam rozumiesz. Przepraszam za tak krótki wpis
i pozdrawiam.
#23 ambulocet
Ja bym powiedział, że taki moment załamania posłużył Harremu, jako wykreowanej postaci, bo dodał mu autentyczności.
Ostatecznie było by dziwne, gdyby nie miał różnych przemyśleń po tym wszystkim, co przeżył, zwłaszcza,
że jego najgroźniejszy wróg dopiero co powrócił, Harry musiał patrzeć na śmierć Cedrika, a po tym wszystkim
Dumbledore, w którym upatrywał ostoi, zaczął go unikać. Ogólnie mi się bardzo podoba zakon pod kątem
psychologii. Motyw próby opętania Harrego przez Voldemorta też był bardzo fajny, a zwłaszcza podobało
mi się pokazanie, dlaczego Riddleowi nie udało się ostatecznie przejąć kontroli nad Harrym. Zresztą o
psychologii miłości w H P dużo pisałem na swoim blogu, więc tutaj nie będę się powtarzał. :)
#24 rafalko112
Witam. Wiesz ja czytałem również ciemność rósza do boju i tam psychologia willa głuwnego bohatera
mi się bardziej podobała niż w harrym. ale to wasze zdanie. Pozdrawiam
#25 jamajka
Ja rozumiem, o co ci chodzi, jak byłam młodsza i czytałam, to też mnie wnerwiało, że bohater, którego
lubię tak się zachowuje. Nie mniej jednak rozumiem, że to było potrzebne i teraz wiem, że irytowało by
mnie, gdyby wszystko przyjmował spokojnie. Ludzie tak nie robią i byłoby to jeszcze bardziej nienaturalne,
niż jest, a i tak nie było tak źle, jak by się można spodziewać.
#26 jamajka
Mam pytanie do wszystkich tu obecnych miłośników HP. Powiedzcie mi, dobrzy ludzie, czy wg. was nasze
wspomnienia byłyby widoczne w myślodsiewni? W sensie, mam na myśli obraz? Bo dźwięki tak, rozumiem, zapachy,
odczucia, ale obrazy? Jestem gotowa zapytać Rowling, jak znajdę sposób, na prawdę, bo już parę osób pytałam,
każdy mówi inaczej. Wypowiedzcie się.
#27 ambulocet
Dobre pytanie, ale wydaje mi się, że może nasze wspomnienia byłyby jednak widzialne. Pewnie nie zawierałyby
tak wielu szczegółów, na przykład nie dałoby się określić ich koloru, ale do pewnego stopnia byłyby widzialne.
Ostatecznie większość z nas wizualizuje sobie wiele rzeczy w oparciu o dotyk. Nie postrzegamy barw, ale
wiemy, jaki coś ma kształt, jeżeli tylko tego dotknęliśmy. Z kolei jeśli coś jest namacalne, to raczej
będzie też przynajmniej do jakiegoś stopnia widzialne. Tak w każdym razie ja to odbieram. No chyba, że
założylibyśmy, że w naszych wspomnieniach byłoby całkowicie ciemno. Oczywiście
w przypadku osób, które widziały, a dopiero potem straciły wzrok, byłoby jeszcze łatwiej, bo część ich
wspomnień byłaby jeszcze z czasów, gdy widziały. No i w zasadzie mogłyby sobie dopowiedzieć niektóre
szczegóły, nawet do wspomnień z czasu po utracie wzroku. Mogłyby sobie wyobrazić na przykład kolory,
gdyby tylko ktoś im powiedział, jakie w tym danym momencie one były, bo samo pojęcie koloru niebieskiego,
czerwonego, czy jakiegokolwiek innego, nie byłoby dla nich całkowicie abstrakcyjne. Co do pytania Rowling,
myślę, że mogłaby mieć problem z jednoznaczną odpowiedzią, bo nie zdziwiłbym się, gdyby ewentualności
niewidzenia, nie brała wogóle pod uwagę.
#28 zywek
myślę, że tak. Może jakieś obłe bryły jak budynki itd, bezbarwne. Ale raczej nic więcej.
#29 Celtic1002
Ja też myślę, żę byłyby widzialne, w jakimś stopniu, nie dokładnie, ael w ajkimś stopniu owszem.
Anna Frankowska
#30 jamajka
O, bardzo ciekawe jest to, co móicie. Nie wpadłam na to, ale racja, przecież każdy to jakoś wizualizuje.
Podejrzewam jednak, że nie wszystko... znaczy, zależy, co by było wspominane. Jeśli wiemy, jak wygląda
np. nasz pokój, to on byłby widzialny. ALe jeśli wspominamy pobyt, np. w jakimś ogromnym pomieszczeniu,
w którym nigdy nie byliśmy, to wydaje mi się, że widać by było tylko to, co jest przy nas, a reszta,
i to akurat dotyczy każdych wspomnień, nie musi być w takim razie zgodna z prawdą. Trochę tak, jak z
utratą wzroku. Moja przyjaciółka, która straciła wzrok w wieku lat siedmiu mówiła, że potem widziała
brata zawsze w nibieskiej bluzie, bo tak go zapamiętała. Czyli np. byliśmy w pokoju i wiedzieliśmy, że
ma niebieskie ściany, potem przyszliśmy za rok, on był przemalowany, ale nam tego nikt nie powiedział,
to jak dla mnie we wspomnieniach nadal byłby niebieski.
Co do ROwling, jasne, że nie brała pod uwagę! To jest właśnie w tym najlepsze, zapytałabym, co myśli.
Musiałaby się zastanowić, to jasne, no bo wątpię, żeby w ogóle jej to przyszło do głowy. No ale jednak
ona ma tu najwięcej do powiedzenia. :d
Ale bardzo dziękuję za odpowiedź i zachęcam, jak ktoś jeszcze się nie wypowiedział, żeby to zrobił.
#31 Monia01
A ja myślę, że gdyby ktoś wlazł do moich wspomnień, to by nie widział, bo ja też nie widzę i nie jestem w stanie, po prostu nie umiem wyobrazić sobie widzenia jako takiego, a skoro mój mózg tego nie umie, bo nigdy nie widział, to niczego takiego sobie raczej nie wytworzy. Jednak mimo to potrafię wyobrazić sobie ludzką twarz, kształt budynku czy coś takiego. Gdy Harry oglądał wspomnienia Snape'a, też wiedział, co Snape czuje i myślę, że z moimi wspomnieniami byłoby podobnie - osoba widząca by nie widziała, no bo ja nie widzę i nie wiem, jak takiewidzenie wygląda, ale wiedziałaby wszystko to, co ja wiem. Może nie potrafiłaby wyjaśnić, skąd to wie, ale by wiedziała. Osobie niewidomej byłoby chyba w moich wspomnieniach nieco łatwiej, bo czułaby się jak ryba w wodzie :D
🇺🇦 🇵🇱
#32 pajper
Witajcie!
Przeoczyłem dyskusję tutaj, przepraszam za to.
Jak już mówiłem Mai po tym, jak zadała mi to pytanie prywatnie, sądzę podobnie do Moniki.
Może inaczej jest z osobami, które straciły wzrok w trakcie życie i pamiętają, jak to jest widzieć.
Ale osoba niewidoma od urodzenia nie potrafi sobie wyobrazić, jak to jest widzieć świat.
PZDR
DP
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#33 jamajka
Są też przypadki pośrednie, takie jak ja. Widziałam, ale tak krótko, że świadomie nie pamiętam. Podejrzewam
jednak, że moje wyobrażenie świata już jest łatwiejsze dla mnie niż kogoś, kto nie widział nigdy. Ale
tak, fajne wyjaśnienie, Monia. To z tym, że ktoś nie wie, skąd to wie. CHyba tak by było.
#34 gadaczka
Słuchajcie, w myślodsiewni mogłoby być tak jak w snach. Jak ktoś coś widzi, albo pamięta z czasów, gdy
widział to wspomnienia byłyby widoczne, a jak ktoś jest niewidomy no to nie.
#35 jamajka
Fajne porównanie, w sumie tak. Ja w stan nie widzę, a mimo to pewne rzeczy wiem. Dobry pomysł.
#36 Monia01
Z tymi snami to chyba nie do końca, no bo my wiemy, jak postrzegamy swiat. Chodzi tu o osoby widzące. Jak one czułyby się w naszych wspomnieniach. Jak one odbierałyby brak obrazów.
🇺🇦 🇵🇱
#37 jamajka
Ja to rozumiem, że tak, jak my odbieramy swoje sny. Choć to pewnie byłoby dziwne uczucie.
#38 gadaczka
Ja też tak to rozumiem, bo przecież ma to przedstawiać nasze, a nie ich myśli.
#39 hazel96
W tym wpisie będzie kilka wątków. Mam nadzieję, że uda mi się zachować jakiś porządek.
Przede wszystkim, to nie przepadam za Harrym jako postacią. Nie pamiętam w tej chwili, czy przestałam
go lubić w czwartej, czy w piątej części, w każdym razie dużo stracił w moich oczach i nie chodzi o załamanie
po śmierci Syriusza, ale o to, że zaczął pokazywać swoją wyższość. Niby nie wprost, ale jednak i to mi
wystarczyło. Potrzebowałam czasu, żeby przekonać się do Hermiony, ale w końcu jej zarozumialstwo przestało
być aż tak widoczne, tym bardziej, że często wyciągała Rona i Harry'ego z opresji. Bardzo szanuję Lilly
za to, że oddała życie za syna, uwielbiam Syriusza, chociaż czasem był lekkomyślny, Lupina też. Ale,
niech mi niektórzy wybaczą, nie przemówiła do mnie końcówka siódmej części ze wsponieniami Snapea. KOchał
Lilly, w porządku, serce nie sługa, ale dlaczego za to wszystko płacił Harry? Nie był przecież odpowiedzialny
za to, jakiego wyboru dokonała jego matka, prawda? Mam na myśli to, że wybrała Jamesa. A, no i na koniec:
nigdy nie przepadałam za Ginny. Zwłaszcza ta jej pewność, że będzie z Harrym jakoś mnie zraziła. Oczywiście
nie musicie się ze mną zgadzać.
#40 ambulocet
Jeśli chodzi o nienawiść Snapea do Harrego, to wydaje mi się, że sprawa jest bardziej złożona. To, że
Harry przypominał Snapeowi, jakiego wyboru dokonała jego matka, to jedno, ale z drugiej strony, przypominał
mu też samego Jamesa i to, jak tamten go poniżał, ostatecznie nawet narażając życie Severusa. To oczywiście
nie usprawiedliwia Snapea w stu procentach, ale myślę, że przy jego ocenie trzeba brać te aspekty pod
uwagę. Poza tym, o czym kiedyś rozmawialiśmy z Dawidem, Harry też nie dał szansy Snapeowi. Każdy jego
ruch poczytywał jako atak na siebie. Nawet, kiedy Snape go pochwalił za postępy na lekcjach oklumencji,
Harry poprostu mu odwarknął. Hamskie odzywki też mu się zdarzały, nie mówiąc już o tym, że jawnie oskarżył
Snapea o bycie lojalnym wobec Voldemorta, a przynajmniej to zasugerował, pytając, dlaczego Snape określa
Voldemorta tak, jak śmierciorzercy.