Złe traktowanie wychowanków w ośrodku na tynieckiej
Back to W szkole i w pracy.#101 misiek
Kto ma sobie zarobić? Dzieciak ma sobie zarobić na podręczniki brailowskie kosztujące fortunę? To może w ogóle niech do szkoły nie chodzą, skoro ich nie stać na podręczniki to i po co?
-- (zywek):
Nic, się, ni,komu, nie, należy! Nieh sobie zarobi, wtedy będzie mu sie należało.
--
#102 magmar Archived
Nie miałby,
rok 1997 miałam wybór, albo uczyć się w ośrodku, gdzie wszystko powinno być przystosowane, albo uczyć się w masówce.
Wybraliśmy masówkę, nawet za cenę czytania lektur na wakacjach, bo wtedy nie było komputerów, znaczy były, no ale nie tak powszechne.
W masówce wiesz, że musisz starać się bardziej, że ona nie ma obowiązku być dostosowana.
-- (Julitka):
Magdo, weź proszę pod uwagę, że jednak chodziłaś do szkoły w innych czasach. Ba - Nuno także. Teraz wiele mogło się zmienić, a raczej zkomputeryzować. Ale, odbiegając od tego argumentu, nie oznacza to, że niewidomy takowe podręczniki miałby w masowej szkole.
--
#103 daszekmdn
To nie wina ośrodków. Wina prawa w Polsce czy co to tam jest, ale nie jest to na pewno zależne od placówek, a od samych drukarni i burdelu w Polsce ogólnie jak chodzi o ustawy i zmiany.
#104 camila
Nie ma w ośrodkach działów adaptacji. Powiem więcej: w większości ośrodków - fizycznie z zatrudnionych osób, po prostu nie ma dość kompetentnych, by stworzyły taki dział adaptacji, poza tym pewnie dyrekcji byłoby szkoda ze względów finansowych tworzyć takie działy adaptacji w różnych ośrodkach. Na tynieckiej niby był dział adaptacji, ogarniany przez słownie - jedną osobę, która miała licencję do wszystkich potrzebnych programów czyt. Najnowszy Finereader lub Dugsburry. Niestety - tylko jej stanowisko miało pełną wersję tego programu. Do tej pory się we mnie gotuje jak to wspominam...
Ja jak chodziłam do masówki - tworzyłyśmy z mamą podręczniki same, dysponując crackowanym finereaderem, drukarką ze szkoły i bindownicą. ;)