Czy odważylibyście się iść bez laski?
Back to W drodze#1 Zuzler
Tak, wiem, tak nie wolno, jest to zabronione... Bla bla bla...
Apstrachując od prawa czy standardów bezpieczeństwa: czy odważylibyście się pójść gdzies bez kija i przewodnika, polegając tylko na sobie? Nie mówię o łażeniu po ulicach itp. ALe np. po własnej wsi, w lesie, na polnej drodze, do sklepu, znajdującego się 5m od Waszej klatki? Czysto teoretycznie lub, jeśli ktoś ma doświadczenia w temacie, praktycznie: potrafilibyście tak? I co w takim wypadku z postawą? Raczej byłoby to sztywne ostrożne dreptanie kroczek za kroczkiem czy potrafilibyście zachować swobodę ruchów?
Powtarzam raz jeszcze: nie mówmy tu o przepisach, społecznych aspektach czy tym, jak bardzo powinniśmy czuć się wtedy zagrożeni i zagrażający innym, tylko o prawdziwych odczuciach, które by nam towarzyszyły w razie takiego wyjścia. Zastanawiam się po prostu, jaki procent niewidomych, choćby wypowiadających się na tym forum, jest psychicznie i fizycznie uzależnionych od laski lub czyjejś pomocy.
#2 Monia01
Nie poszłabym, chociaż wiem, że do mojej przyjaciółki, która mieszka oszałamiające 200 metrów ode mnie, na pewno bym trafiła. Ale po prostu lepiej się czuję z laską. Z laską też lepiej wyglądam, bo pewniej się poruszam :)
🇺🇦 🇵🇱
#3 balteam
Kiedyś potrafiłem więcej bez laski łazić, teraz po swojej wsi bym dał radę, bo mały ruch, drogi proste, po mieście odpada.
Przez pół Polski bym bez niej nie dał rady, ale słyszałem, że niektórzy takie challenge robie robili.
#4 tomecki
mam taki sklepik faktycznie kilkanaście metrów od klatki i tam nie ma problemu. Względnie do śmieci też nie ma, ale dalej mógłby być problem, bo jednak Piaseczno ma te swoje 40 tysi i coś tam po ulicy jeździ.
#5 Zuzler
A jakieś wyjścia typu do lasu?
#6 tomecki
Przede wszystkim prawie nie chodzę do lasu. Kilka razy, gdy w Laskach byłem też zdarzało mi się zbierać kija np. pod pachę, aczkolwiek częściej zapominałem i z przyzwyczajenia machałem.
#7 Elanor
Ooo, ja tak nawet biegłam raz. I są trasy, po których zdarza mi się bez kija łazić.
#8 Kat
Po małą do przedszkola pewnie mogłabym iść, mam naprawdę bliziutko i ani jednego przejścia przez ulicę, do sklepu też pewnie bym dotarła, ale podejrzewam, że szłabym mniej pewnie niż z kijem.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#9 cinkciarzpl
Kiedyś pewnie, że tak i to na pełnej kurwie, że tak powiem. Dzisiaj nie.
#10 grzegorzm
W moim domu rodzinnym oczywiście, to wieś, więc do pewnego momętu nie po myślał bym żeby tam z laską łazić, ale tak po mieście to nawed do śmieci z laską bo już zwyczajnie odzwyczaiłem się od nie chodzenia z laską, teraz myślę, że gdy bym miał w laskach gdzie spędziłem sporą część życia iść bez laski to było by mega dziwne i nie pewne, co nie znaczy, że tego się nie da z robić, bo myślę, że tu gdzie mieszkam dotarł bym do śmietnikuw, na przystanek i tak dalej, ale jednak nie.
#11 misiek
Wyjść tak jak najbardziej, pytanie tylko czy bym wrócił. Z psem może i tak, ale tak samemu mogłoby być ciężko. W mieście niee, nie jestem kamikadze.
#12 Snajper22
Na wsi to myślę, że tak, ale już w mieście to niebardzo.
Cormac McCarthy, "Droga"
#13 Postukujacy
Teraz przyzwyczaiłem się do laski na tyle, że miałbym niemały problem. Wokół domu rodzinnego na wsi chodzę zwykle bez i po kilkudziesięciometrowej drodze dojazdowej też da radę. Ale jest ten dyskomfort i to spory. Co ciekawe nawet z zaufaną osobą bez laski jest już odrobinę inaczej (gorzej), niż z laską choćby w ręku. Nawet bez machania nią.
Czasami zastanawiam się co bym zrobił, gdybym został postawiony w takiej sytuacji bez wyjścia. Pewnie doszedłbym nawet te kilkaset metrów po znanej trasie, ale byłoby to ciężkie. I taka ciekawostka - z nielicznych imprez pamiętam, że procenty pomagają zapomnieć o niewidzeniu w przemieszczaniu się :) Usuwają także opór w osiąganiu miejsc docelowych.
#14 nuno69
A na chuj, że tak zapytam?
Kij to względnie wygodna rzecz dlatego w sumie nigdy nad tym nie myślałem, ale szczerze móiac to mógłbym mieć problem.
#15 pawlink
Swego czasu, nomen omen w Laskach, właściwie normą było, że chodziło się bez lasek, gdy nie były to typowo lekcje z orientacji (a teren ośrodka jest tam raczej duży i położony właśnie w lesie). Też tak wtedy tam chodziłem, a nawet także już poza terenem samego ośrodka, gdyż od jednej z bram zakładu do ulicy przy której znajduje się przystanek autobusowy, biegnie właśnie taka leśna, chyba z półkilometrowej długości, szeroka prosta droga, po której właściwie spokojnie da się iść bez używania laski, jeśli chodzi o kwestie zabłądzenia, czy zboczenia z owej drogi. Tu u siebie też mam taki lasek, a nawet dwa, w których zdarza mi się bywać, chodząc bez używania laski, ale złożoną mam przy sobie, bo żeby tam dojść, to albo trzeba przejść przez ulicę, albo po drodze, gdzie jest trochę przeszkód typu słupy. Jak tam chodzę, to używam też często kijów trekkingowych, co się całkiem fajnie sprawdza na tego typu drogach, a od biedy kija takiego można czasami użyć jako laski. Zazwyczaj jednak jak tam idę to z kimś, w sensie nie, że się trzymam jak przewodnika, ale ktoś idzie sobie osobno z tyłu czy przodu. Na ogół jednak bez laski to nie, nie ruszam się nigdzie, przynajmniej złożoną staram się mieć zawsze przy sobie, bo to daje poczucie bezpieczeństwa i że w razie czego zawsze można ją rozłożyć i użyć.
Jakbym się uparł i np. chciał coś przetestować, albo coś udowodnić sobie czy komuś, to pewnie byłbym w stanie przejść się bez używania laski po dość dobrze znanej drodze bez intensywnego ruchu, ale na pewno byłbym dużo bardziej spięty i ostrożny.
A i pytanie, czy chodzi Ci, że też bez laski w ogóle, w sensie nawet bez złożonej i gdzieś tam schowanej? Jak pisałem, złożoną staram się mieć zawsze przy sobie i w sumie nie wiem, co miałoby na celu chodzenie bez takiego zabezpieczenia, poza ewentualnie jakimś testowaniem swojej odporności psychicznej.
-- (Zuzler):
Tak, wiem, tak nie wolno, jest to zabronione... Bla bla bla...
Apstrachując od prawa czy standardów bezpieczeństwa: czy odważylibyście się pójść gdzies bez kija i przewodnika, polegając tylko na sobie? Nie mówię o łażeniu po ulicach itp. ALe np. po własnej wsi, w lesie, na polnej drodze, do sklepu, znajdującego się 5m od Waszej klatki? Czysto teoretycznie lub, jeśli ktoś ma doświadczenia w temacie, praktycznie: potrafilibyście tak? I co w takim wypadku z postawą? Raczej byłoby to sztywne ostrożne dreptanie kroczek za kroczkiem czy potrafilibyście zachować swobodę ruchów?
Powtarzam raz jeszcze: nie mówmy tu o przepisach, społecznych aspektach czy tym, jak bardzo powinniśmy czuć się wtedy zagrożeni i zagrażający innym, tylko o prawdziwych odczuciach, które by nam towarzyszyły w razie takiego wyjścia. Zastanawiam się po prostu, jaki procent niewidomych, choćby wypowiadających się na tym forum, jest psychicznie i fizycznie uzależnionych od laski lub czyjejś pomocy.
--
#16 Zuzler
Bez laski, czyli bez używania jej. Chodzi mi o to, że z moich obserwacji wynika, iż ludzie często nie potrafią bez laski zrobić kroku, boją się tego, nie czują się pewnie bez niej. Chciałam zbadać jak wygląda to wśród eltenowców.
#17 grzegorzm
Też nieraz w laskach to obserwowałema tam teren był bezpieczny jak nigdzie.
-- (Zuzler):
Bez laski, czyli bez używania jej. Chodzi mi o to, że z moich obserwacji wynika, iż ludzie często nie potrafią bez laski zrobić kroku, boją się tego, nie czują się pewnie bez niej. Chciałam zbadać jak wygląda to wśród eltenowców.
--
#18 papierek
Ja też w laskach chodziłem często gęsto bez laski, za co mnie nieustannie ścigali. I tak nauczyłem się chodzić względnie pewnie bez jej użycia.
#19 papierek
Ale po tylu latach, nie wiele mi z tego zostało. :P
#20 misiek
Taak, procenty łamią wszelkie bariery :D
-- (Postukujacy):
Teraz przyzwyczaiłem się do laski na tyle, że miałbym niemały problem. Wokół domu rodzinnego na wsi chodzę zwykle bez i po kilkudziesięciometrowej drodze dojazdowej też da radę. Ale jest ten dyskomfort i to spory. Co ciekawe nawet z zaufaną osobą bez laski jest już odrobinę inaczej (gorzej), niż z laską choćby w ręku. Nawet bez machania nią.
Czasami zastanawiam się co bym zrobił, gdybym został postawiony w takiej sytuacji bez wyjścia. Pewnie doszedłbym nawet te kilkaset metrów po znanej trasie, ale byłoby to ciężkie. I taka ciekawostka - z nielicznych imprez pamiętam, że procenty pomagają zapomnieć o niewidzeniu w przemieszczaniu się :) Usuwają także opór w osiąganiu miejsc docelowych.
--