Likwidacja ośrodków
Back to W szkole i w pracy.#361 misiek
Chłopak, czy dziewczyna z takiej rodziny to pujdzie sobie gdzieś z partnerem czy kolegą, jak zwał tak zwał i tyle ich rodzinka widziała.
#362 grzegorzm
Szczegulnie, że przez rodziców wychowywani są w takim a nie innym klimacie, jeżeli ktoś dzieciaka wychowuje ciągle po katolicku to sporaszansa jest, że od tak nie polecisobie z dziewczyną, nawet jeżeli to i tak to złe, bo musisię z tym ukrywać.
-- (misiek):
Chłopak, czy dziewczyna z takiej rodziny to pujdzie sobie gdzieś z partnerem czy kolegą, jak zwał tak zwał i tyle ich rodzinka widziała.
--
-- (misiek):
Chłopak, czy dziewczyna z takiej rodziny to pujdzie sobie gdzieś z partnerem czy kolegą, jak zwał tak zwał i tyle ich rodzinka widziała.
--
#363 misiek
Aha, czyli Laski tylko dla skrajnych katolików i po problemie. I zapominacie, że młodzi wybijają się z takich fanatycznych rodzin i i tak robią swoje. Chyba, że ma doszczętnie wyprany mózg to co innego, tylko ile faktycznie jest takich osób. Większość prędzej się zbuntuje w wieku tych kilkunastu lat, niż będzie iść jak potulny piesek. I piszę to jako osoba wierząca, ale nie fanatyk, a skoro ja nie mam nic przeciwko by moje dziecko normalnie spotykało się z pułcią przeciwną, to tym bardziej sobie nie życzę, by ingerowała w to jakaś szkoła i napewno do takowej dziecka bym nie puścił.
#364 misiek
I jeśli oni myślą, że nawet małe dzieci spotykają się ze sobą w jakichś swerach seksualnych to coś mocno z nimi jest nie w pożądku, bo co jest w tym złego, by dziewczynki miały kolegów i odwrotnie?
#365 grzegorzm
POWIEM TAK, NIE KAŻDY PO LASKACH JEST W JAKIŚ SPOSÓB Z WIHROWANY. oSTATECZNIE WIELE OSÓB ZAKŁADA RODZINY I TAK DALEJ,CZYLI Można po czasie uznać, że to było nie wporządku, ale bez przesady moim zdaniem specjalnie niczego to nie odebrało mi z młodości, może tylko odejście od kościoła jako takiego, ale nie wiem czy gdy bym nie chodził do lasek nie było by taksamo.
-- (misiek):
I jeśli oni myślą, że nawet małe dzieci spotykają się ze sobą w jakichś swerach seksualnych to coś mocno z nimi jest nie w pożądku, bo co jest w tym złego, by dziewczynki miały kolegów i odwrotnie?
--
#366 gadaczka
Laski mają taki sens dla niewidomych jak szkoły katolickie dla widzących - kwestia wartości. Nie ma po co rozważać sensu tego ośrodka specjalnego, jak coś to załóżcie oddzielny wątek: czy szkoły katolickie powinny istnieć.
#367 papierek
misiek, nikt nie mówił o małych dzieciakach to po pierwsze, po drugie, mam całkiem całkiem jeżeli chodzi o związki, a w laskach byłem baaaardzo długo.
Czyli nic mi laski nie zniszczyły.
#368 darek1991 Archived
Gadaczko, Niestety nie masz racji.
Okazuje się, że Laski to ośrodek, który oferuje najwyższy poziom nauczania i (z tego co zaobserwowałem na forach) także lekcje orientacji przestrzennej są tam prowadzone najbardziej kompetentnie. Warunek jest jeden. Musisz przyjąć rygorystyczne reguły związane z katolickim profilem ośrodka. I teraz wyobraźmy sobie sytuację (całkiem prawdopodobną), w której rodzic dowiaduje się o najlepszym ośrodku w polsce a dziecko nie chce iść do takiej szkoły. -- (gadaczka):
Laski mają taki sens dla niewidomych jak szkoły katolickie dla widzących - kwestia wartości. Nie ma po co rozważać sensu tego ośrodka specjalnego, jak coś to załóżcie oddzielny wątek: czy szkoły katolickie powinny istnieć.
--
#369 grzegorzm
Generalnie, to rodzic decyduje, więc od niego to zależy,a nie, że dziecko nie chce iść.
-- (darek1991):
Gadaczko, Niestety nie masz racji.
Okazuje się, że Laski to ośrodek, który oferuje najwyższy poziom nauczania i (z tego co zaobserwowałem na forach) także lekcje orientacji przestrzennej są tam prowadzone najbardziej kompetentnie. Warunek jest jeden. Musisz przyjąć rygorystyczne reguły związane z katolickim profilem ośrodka. I teraz wyobraźmy sobie sytuację (całkiem prawdopodobną), w której rodzic dowiaduje się o najlepszym ośrodku w polsce a dziecko nie chce iść do takiej szkoły. -- (gadaczka):
Laski mają taki sens dla niewidomych jak szkoły katolickie dla widzących - kwestia wartości. Nie ma po co rozważać sensu tego ośrodka specjalnego, jak coś to załóżcie oddzielny wątek: czy szkoły katolickie powinny istnieć.
--
--
#370 darek1991 Archived
Ale w tym ośrodku obowiązują bardzo specyficzne reguły które mogą (nie muszą podkreślam) zaważyć na całym życiu takiego dziecka.
I to nie koniecznie pozytywnie zaważyć. I Piszę to jako wierzący i praktykujący Katolik.-- (grzegorzm):
Generalnie, to rodzic decyduje, więc od niego to zależy,a nie, że dziecko nie chce iść.
-- (darek1991):
Gadaczko, Niestety nie masz racji.
Okazuje się, że Laski to ośrodek, który oferuje najwyższy poziom nauczania i (z tego co zaobserwowałem na forach) także lekcje orientacji przestrzennej są tam prowadzone najbardziej kompetentnie. Warunek jest jeden. Musisz przyjąć rygorystyczne reguły związane z katolickim profilem ośrodka. I teraz wyobraźmy sobie sytuację (całkiem prawdopodobną), w której rodzic dowiaduje się o najlepszym ośrodku w polsce a dziecko nie chce iść do takiej szkoły. -- (gadaczka):
Laski mają taki sens dla niewidomych jak szkoły katolickie dla widzących - kwestia wartości. Nie ma po co rozważać sensu tego ośrodka specjalnego, jak coś to załóżcie oddzielny wątek: czy szkoły katolickie powinny istnieć.
--
--
--
#371 papierek
powiem tak. Z jednej strony masz rację, z drugiej szkoła w laskach w zasadzie nie jest katolicka, więc tak na mszę to chodzi się przy okazjach i co niedzielę na ten przykład. No i rano, wieczorem krótka modlitwa i czasem przed śniadaniem, ale to tyle. Mają jeszcze kilka innych rzeczy, które mi się strasznie nie podobają właśnie w związku z tym, że za dużo tam osób w habitach się kręci, restrykcyjne podejście do odwiedzin chłopaka u dziewczyny i tak dalej, ale szkoły stricte katolickie mają dużo większy rygor pod tym względem.
#372 papierek
I też się to zmienia z czasem, nie ma aż takiego prania mózgu, jak kiedyś, no chyba, że trafi się jakiś nawiedzony wyjątek. I to nie tylko dotyczy tych w habitach. Znam siostrę zakonną, która uczy fizyki, gdyby nie habit, to nie powiedział bym, że to zakonnica. A byli i tacy, co habitu nie potrzebują, bo zachowują się, jakby nic poza religią nie istniało.
#373 darek1991 Archived
Dokładnie Papierku, aż takiego nie ma, ale jednak jakieś jest.
#374 darek1991 Archived
To tak, jakby mówić, że teraz to nie ma co narzekać, bo przecież za komuny było gorzej.
#375 lwica
Nie do końca się zgadzam z tym mega katolickim profilem.
Opisywałam zdaje się już w jakimś wątku siostre, która uczy nas religii, i jest mega wyluzowana.
Poza tym jest dziewczynka z Wietnamu, która deklaruje się jasno jako prawosławna i nie ma obowiązku chodzenia na mszę.
Sama kierowniczka jest na tyle w porządku, że ostatnio gdy miała dyżur, wyszła z propozycją oglądania transmisji, żeby nie trzeba było iść do kaplicy. Modlitw porannych i wieczornych w starszych grupach właściwie nie ma.
Fakt, zdarzyło się parę razy, że jedna z wychowawczyń rano przeczytała nam jakiś fragment związany z religią, ale tak na luzie, w sensie mogłyśmy sobie w tym czasie normalnie jeść, i nie trzeba było w żaden sposób uczestniczyć. Sama nie jestem do końca wierząca, deklaruję się jako poszukująca, i nikt nie ma do mnie o to problemu, a wręcz przeciwnie, znalazłam sporo osób, które starają się merytorycznie rozwiać moje wątpliwości.
#376 darek1991 Archived
Lwica, i tu dochodzimy do czegoś, co w ośrodkach irytuje mnie najbardziej, czyli specyficznie rozumianej samowolki całego Ich personelu. Szkoły stricte katolickie mają jasno sprecyzowany regulamin, a tu wiele zależy od każdego z nauczycieli i wychowawców.
#377 grzegorzm
Tylko, że krzywdy nikomu tym nie robią. Jeżeli ktoś od czasu do czasu przeczyta pismo święte to nic się nie dzieje, Najwięcej mają do powiedzeniaci co na dłużej tam nie byli.
-- (darek1991):
Lwica, i tu dochodzimy do czegoś, co w ośrodkach irytuje mnie najbardziej, czyli specyficznie rozumianej samowolki całego Ich personelu. Szkoły stricte katolickie mają jasno sprecyzowany regulamin, a tu wiele zależy od każdego z nauczycieli i wychowawców.
--
#378 lwica
W jasno sprecyzowanym regulaminie jest chodzenie lub oglądanie w niedzielę mszy, przed Covidem były jeszcze pierwsze piątki.
Więcej obowiązków nie ma.
Np. nie ma obowiązku uczestniczenia w mszy z okazji dnia nauczyciela, i część osób po prostu zostało sobie wtedy w szkole
#379 grzegorzm
TO KIEDYŚ RZECZYWIŚCIE BYŁO CIUT GOŻEJ.
-- (lwica):
W jasno sprecyzowanym regulaminie jest chodzenie lub oglądanie w niedzielę mszy, przed Covidem były jeszcze pierwsze piątki.
Więcej obowiązków nie ma.
Np. nie ma obowiązku uczestniczenia w mszy z okazji dnia nauczyciela, i część osób po prostu zostało sobie wtedy w szkole
--
#380 cinkciarzpl
Bezapelacyjnie popieram zdanie Darka. Cieszy, że w Laskach dostrzeżono czy też próbuje się dostrzegać dysfunkcyjny wpływ zbyt restrykcyjnego podejścia do religii na kształtowanie się młodych ludzi, bo słyszałem bardzo wiele, widziałem też conieco. Gadaczko, dzisiejsze laski to nie to samo co Laski 10, a nawet więcej lat temu. Każdy okres charakteryzował się innym poziomem, innymi troskami. Byłem uczniem Owińsk przez kilkanaście lat i moim wielkim osobistym marzeniem, którego nigdy nie udało mi się zrealizować, jest napisanie/powstanie głośnego reportażu o patologiach, które panowały kiedyś w takich ośrodkach a z którymi władze nie robiły absolutnie nic, bo to takie cudowne zakłady, opiekujące się tymi biednymi niewidomymi. Sam doświadczałem szykan za wyrażanie swoich opinii na temat ośrodków, czynionych przez ich pracowników nawet kilka lat po zakończeniu edukacji w nich, znam wiele historii które mrożą krew w żyłach w najgorszym razie, a w najlepszym, byłyby medialnie gorące, opowiadanych przez starszych absolwentów tej szkoły. Wyobraźcie sobie np, jak może czuć się dziewczyna, którą pewnej mroźnej i śnieżnej zimy zmuszono do poddania się badaniu ginekologicznemu tylko dla tego, że spóźniła się kilka minut! Na zamknięcie Laskowskich bram, (co wiązało się kiedyś na pewno, dziś nie wiem, z uwalnianiem agresywnych psów?) Przy czym spóźniła się, bo postanowiła pojechać do kina ze znajomymi i tylko ich determinacji i pomocy zawdzięczała tak niewielkie przekroczenie czasu. Jakie wnioski taka młoda dziewczyna mogła wyciągnąć na przyszłość?
Takie i inne historie są obok i trzeba do nich dotrzeć, skonfrontować, porozmawiać z tymi ludźmi, i ich wychowawcami bo przecież jest też mnóstwo trudno weryfikowalnych informacji z rozmaitych względów min z powodu niepełnosprawności intelektualnych. Jeszcze kilkanaście lat temu więkrzość z ośrodków miała moim zdaniem cechy instytucjonalnych twierdz, państw w państwie. Życie potoczyło mi się inaczej, nie udało się mi tego zrobić i pewnie już teraz by to mnie przygniotło. Ale kiedyś ktoś po to sięgnie i to zrobi. Ośrodki zdziałały na pewno masę dobrego, podczas swojej edukacji spotkałem wielu nauczycieli z autentycznym powołaniem, o których pamiętam. Ale nie wolno zamykać oczu i na to, że funkcjonując na specjalnych zasadach, tworzyły czasem wiele nie przerobionych po dziś, nie rozliczonych traum. Brak kontroli rodziców oddalonych nieraz o setki KM dokładał tu swoje.