Niewidomi a depresja
Back to Środowisko niewidomych#21 misiek
Akurat ja jestem introwertykiem i mi pasuje taki stan.
#22 hryniek
Powiem tak: Zapatrzenie w siebie do niczego dobrego nie prowadzi. ALe wiedza, że ktoś gdzieś tam na nas czeka, nie ważne czy chce żeby mu podpowiedzieć jak tu coś zainstalować, czy chce po prostu żebyśm go wysłuchali narzuca nam wyrwanie się z tej depresyjnej stagnacji.
Poza tym: Każda osoba to inna historia. I dla każdego dany problem... On dla nas może być zupelnie nieważny... może być czymś nie do przeskoczenia co zapewne wynika może nie tyle ze słabego charakteru co z braku doświadczenia w życiu.
I chociaż ja swojemu najgorszemu wrogowi nie życzyłbym przeżycia mojego życia, to ja jako ja... Nie żaluję go ani trochę. I jak jest chociaż jedna osoba, która naprawdę rozumie co chciałem w ostatnich dwóch zdaniach przekazać to bardzo dobrze, jak nie.... Trudno, może innym razem spróbuję to lepiej ubrać w słowa gdy będę bardziej wypoczęty.
#23 daszekmdn
Mógłbym trochę tu napisać, ale nie chcę się uzewnętrzniać
W każdym razie depresję, stany lękowe i tego typu rzeczy potrafia wywołać ludzie nawet nieraz nie świadomie.
Momentami mam dziwne odczucia, obawy i wpadam w dziwne stany, bo przeżyłem kilka sytuacji i teraz wystarczy że ktoś zrobi cos podobnego a ja mam uraz do kolejnej rzeczy przez to, że kiedys ktoś tak zrobił wcześniej lub wpadam w nerwy czy załamkę a oni nie wiedzą co się ze mną dzieje, bo nic wielkiego nie zrobili.
#24 cinkciarzpl
Krótka odpowiedź na pytanie. Tak.
#25 adelcia
hej daszekmdn,
ja mam bardzo podobnie.
Jak sie wszystko uklada, wychodzi itp, to staram sie, i nawet jestem pozytywnie myslaca osoba, albo bynajmniej niewpadam w negatywizm.
ale wystarczy cos co mnie wytracy z rownowagi, i to moze byc cokolwiek co mi sie albo nieuda albo co zrobilam zle, lub blednie, i wpadam w taka glebie, ze nikomu bym tego nie zyczylam. I w tym momencie juz nie umiem, nie potrafie, nie mam sile by myslec pozytywnie.
Moge wtedy na glowie stanac, i machac rekoma, a i tak mi sie to nie uda.
#26 Monia01
Problem w tym, że nie zawsze wszystko wychodzi pozytywnie i dobrze. Takie już jest życie. A poza tym bywa czasami tak, że coś, co wydaje nam sięzłe, wychodzi nam na dobre.
🇺🇦 🇵🇱
#27 adelcia
cooo? zle na dobree ehm no ok
#28 camila
Utrata wzroku może być przyczyną depresji, ale u osób, któe straciły go w wypadku, lub w innej sytuacji losowej. U osób niewidomych lub słabowidzących może to być żadsze, ponieważ takie osoby nie mają porównania z zupełnie sprawnym narządem wzroku.
Może się trochę uzewnętrznię - przepraszam.
Po czterech latach niejasnej sytuacji (początki choroby lokomocyjnej, zawroty głowy pod wpływem ekranów komputera czy telefonów, ewentualnie stresu czy zmęczenia, szumy w uszach z chwilowym upośledzeniem słuchu po jednej stronie, zaburzenia równowagi) okazało się po jednym z takich ataków trwającym 24 godziny z całym pakietem różnych dolegliwości, że do mojego życia zawitała nieuleczalna choroba ucha wewnętrznego, która wykończy mnie niewiadomo w jakim czasie, z 50-procentowym ryzykiem choroby obustronnej. To wszystko stało się tak szybko, w tym roku, 2, 3 miesiące przed maturą, wielkimi zmianami w życiu (studia, rozpoczęcie samodzielnego życia). Do tej pory jestem w trakcie dokładniejszej diagnostyki, bo odpowiedź na pytanie nie jest tak oczywista.
Przez pierwsze dwa miesiące po otrzymaniu dokładnych informacji, kiedy bardzo silne epizody zawrotowe zdarzały mi się nawet w miejscach publicznych, a jednego dnia słyszałam, drugiego nie, nie było możliwości by się ze mną porozumieć i przemówić mi do rozsądku. Wpadałam w apatię, każdy dzień był podobny, moje nastawienie sięgało głębiej niż dna. Często płakałam, wpadałam w panikę kiedy słyszałam szumy po obu stronach, naprawdę myślałam, że nie dam rady tak dalej. Wszystkiego było za wiele, a o przygotowaniach do matury nie myślałam już potem zupełnie, odpuściłam. Do tej pory nie radzę sobie z tym emocjonalnie, bo przecież słyszałam, bo przecież mam porównanie, nawet zdarzały mi się takie myśli "w ogóle to dlaczego na mnie padło, jak już natura odebrała mi wzrok w znacznym stopniu"? Wiem, że muszę dać sobie czas. Mój wywód nie miał na celu wyżalenia się, ale to, jak skutecznie w taki stan potrafią wpędzić nas rzeczy, na które nie mamy wpływu. Dobijają mnie te wzloty i upadki każdego dnia, to, że nie wiem co zastanę kiedy się obudzę. Swoją drogą zaczęło mnie zastanawiać, jak psycholog może pomóc w przypadku choroby? Jak psycholog może mówić osobie z rakiem, że przeżyje i będzie dobrze choć chory wie co go czeka? Ktoś ma z tym jakieś doświadczenia? Ciekawi mnie to z czysto technicznego punktu widzenia.
#29 Monia01
Jeśli ktoś umiera, to nie można powiedzieć mu, że przeżyje, bo to byłoby zwyczajne kłamstwo. Wiem tylko, że nie każdy psycholog umie pomagać osobom umierającym lub takim, które straciły wszystko i że są specjalne szkolenia, na ktre psychologowie jeżdżą, żeby się tego nauczyć. Jest w ogóle taki kierunek psychologii chyba, ale nie pamiętam, jak on się nazywa. Depresje można też leczyć farmakologicznie.
🇺🇦 🇵🇱
#30 MonikaZarczuk
Myślę, że psycholog przede wszystkim pomaga złapać jakikolwiek dystans, o co w tym stanie bardzo trudno, być może pomaga też poradzić sobie z najgorszymi skutkami długotrwałego stresu, strachu czy rozpaczy. Moim zdaniem warto spróbować, bo nie traci się nic, chyba, że pieniądze, a można zyskać.
#31 Monia01
Myślę, że psycholog dla wielu jest tym, który po prostu wysłucha i powie coś, co osoba chora już wie, ale po prostu ktoś musi to jej powiedzieć :) Oczywiście nie mówię tu o głbokiej depresji.
🇺🇦 🇵🇱
#32 MonikaZarczuk
A czemu nie o głębokiej depresji?
#33 adelcia
mi psycholog w zyciu nigdy niepomogl.
zo co wiedzialam lub nie wiedzialam lub nie i bbezniego. i jezeli sobiw w zyciu z czyms poradzilam to tylk i wylacznie bezniego.
#34 Prof.Falkowicz
hmmm, ja mysle ze ludzie chorzy na raka chociaz wiedza ze umra wczesniej czy pózniej, potrzebuja osoby która da im nadzieje i sile do tego zeby walczyli jeszcze dopuki moga, i pozytywne myslenie, to jest w tym wlasnie rola psychologa,
#35 adelcia
no nibi tak ale jezeli ktos niema sile myslec pozytywnie i psycholog mu powie mysl pozytywnie to co to da? mojim zdaniem nic.
#36 Prof.Falkowicz
Adelo on ma nie mówic takiej osobie mysl pozytywnie bo masz racje ze to nic nie da, to wlasnie rozmowa ma tutaj bardzo duze znaczenie, i to zalezy jak ta rozmowa jest przez niego prowadzona, bo czasem lepiej pogadac z przyjacielem niz z psychologiem, bo przyjaciel Cie bardziej zrozumie niz najlepszy psycholog
#37 adelcia
przyjaciel Cie bardziej zrozumie niz najlepszy psycholog a to akurat prawda. i to swieta prawda.
#38 adelcia
ale mi do rozsadku narazie nieprzemowil nikt:D i ja jestem osoba myslaca negatywnie i to baaardzo
#39 Prof.Falkowicz
i nie jest Ci z tym zle?
#40 adelcia
gorzej jest miwtedy, kiedy mysle pozytywnie a i tak cos sie nieuda, wtedy jest duzo gorzej. bo mowie sobie ze poco mi to cale pm.