Jedzenie po za domem
Back to Życie codzienne niewidomych#1 gadaczka
Czy są jakieś potrawy, których ze względu na niepełnosprawność nie wybieracie gdy spożywacie posiłek np. w obcym domu, lub w knajpie? Pierwszą potrawą, która przyszła mi do głowy jest ryba. chyba ciężko bez wzroku ją filetować? W domu nie ma problemu, bo ości można wypluć. Czy jest więcej takich uciążliwych dań?
#2 Julitka
Wychodzę z założenia, że nigdy nie wiem, jak zachowują się inni przy stole.
Kiedyś, zanim wymyślono te całe ceregiele, ludzie leżeli na łóżkach i brali wszystko palcami.
Dlatego właśnie nie mam zahamowań praktycznie przed każdą potrawą, choć faktycznie są takie, po których wybraniu z menu jestem spokojniejsza, jak mięso w kawałkach czy filet, jak i takie, których się bardziej obawiam, jak naleśniki.
Rybę dość łatwo pokroić widelcem, a ości można wypluć dyskretnie, ale naleśniki trudno się kroi, a cały farsz potrafi wypłynąć na talerz.
Podobnie jest z plackami po zbujnicku/węgiersku.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#3 Zuzler
Unikam mięs z kością. Bo może ludzie generalnie biorą udko kurczaka do ręki i obgryzają, a może jednak wola bawić się z nożem i widelcem. Jeśli to drugie, to katastrofa, bo średnio potrafię obrać coś z kości tylko sztućcami. W najlepszym wypadku odchodzi wszystko, razem z chrząstkami, których nie cierpię, a wypluwać co chwila jakieś świństwa, to chyba jeszcze gorzej, niż ogryzać mięso, trzymjąc w ręce.
#4 misiek
A co to za problem zjeść i umyć ręce? Ja unikam chyba tylko kebabów i to nietylko ze względu na duże ryzyko pobrudzeniasię.
#5 Zuzler
Nie wiem czy to w ogóle uchodzi. Szczególnie, że jakoś miejsca, w których takie rzeczy mi oferowali były raczej kulturalne.
#6 misiek
Kulturą jeszcze się nikt nie najadł.
-- (Zuzler):
Nie wiem czy to w ogóle uchodzi. Szczególnie, że jakoś miejsca, w których takie rzeczy mi oferowali były raczej kulturalne.
--
#7 Julitka
Wyjątkowo zgadzam się z Miśkiem. :)
Nie wylizuję talerza po sobie, nie pluję na stół, a i makaron od rosołu może nam się wywalić z talerza (doświadczone, niestety).
Dlatego właśnie kebaby też biorę. :)
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#8 Paulinux
Ale jaki macie problem z kebabami? Byle nie w bułce, bo może być niewesoło, ale generalnie to jem kebaba jak batona. Chyba że coś w tym złego?
#9 gadaczka
Można jeszcze w boxie. Ryzyko pobrudzenia się maleje.
#10 Julitka
No właśnie w bułce.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#11 Paulinux
Ale po co? Przecież można wziąć w picie albo w tortilli i jest elegancko. E tam, w boxie nie lubię, jakoś tak smakowo nie po mojemu
#12 monstricek
W boksie jest o tyle fajnie, że cały czas można sobie to wszystko dowolnie miksować, jeśli wiesz, gdzie i co leży. U nas najczęściej kebaby w boksach podawane są tak, że sosy są w jednej otdzielonej części, mięso w drugiej, warzywa w trzeciej, a frytki w czwartej. Nie często jem kebaba w taki sposób, ale czasami mam ochotą na takiego.
#13 Paulinux
Prawda, ale jest mniej poręcznie. Mogę jeść tortillę czy pitę idąc, aw boxie już nie zjem. Poza tym mi wystarcza to, że mięcho jest po lewej, a warzywa bardziej po prawej
#14 monstricek
Owszem, też bardziej lubie tortille albo pite ze względu na poręczność.
#15 mucha
zależy jak ta tortilla jest zwinienta bo one lubią się rozwalać dla mnie boks albo na tależu to rozwiązanie idealne
#16 Paulinux
Mi się jeszcze nigdy tortilla nie rozwaliła :O
#17 misiek
Po za tym jak kupisz sobie kubełek hotwingsów w Kewsie to nie dostajesz żadnego widelca, z resztą bardzo średnio widzę obieranie tych skrzydełek z kości. Każdy w śród nas je je ręcyma i nikt z tego nie robi problemu.
-- (Zuzler):
Unikam mięs z kością. Bo może ludzie generalnie biorą udko kurczaka do ręki i obgryzają, a może jednak wola bawić się z nożem i widelcem. Jeśli to drugie, to katastrofa, bo średnio potrafię obrać coś z kości tylko sztućcami. W najlepszym wypadku odchodzi wszystko, razem z chrząstkami, których nie cierpię, a wypluwać co chwila jakieś świństwa, to chyba jeszcze gorzej, niż ogryzać mięso, trzymjąc w ręce.
--
#18 Julitka
@Paulinux Bo w bułce po prostu lubię.
W tortilli też, ale za pitą generalnie nie przepadam.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#19 dariusz.1991 Archived
No cóż, jest kilka potraw, które jem palcami w towarzystwie: kurczak, ryba, zapiekany ser. W tym ostatnim przypadku rękami sie tylko posiłkuję, bo nie umiem sera samodzielnie pokroić. Nawet, jak myślę, że jest pokrojony to potem kawałki się sklejają etc. Żeby nie dochodziło do nieporozumień, przed tego rodzaju konsumpcją informuję ludzi, że będę jadł rękami i pytam, czy im to nie przeszkadza.
#20 gadaczka
Hmmm, rybe jesz rękami? Tzn. chodzi ci o kotlety rybne?