ja i tak obstawiam oriona

orion jest świetny

ja się na temat oriona nie wypowiadam bo tyko z opisów znam i wygląda na to, że nie jest tak świetny jak piszecie, a skoro nie da się zablokować klawiatury i są one tak delikatne to jest to spory minus. Poza tym jak dla mnie odpada bo brak w nim terminarza co dla mnie jest czymś bardzo wygodnym coś z czego korzystam bo mogę sobie w kalendarzu tworzyć głosowe przypomnienia wizyt u lekarza czy innych spotkań

da sie blokowac

W rosyjskiej wersji tego odtwarzacza jest funkcja przypomnienia, alarmu i notatek. Dziwne, ze w polskiej tego nie ma.
Odtwarzacz byl by niczego sobie, ale mnie wkurza to, ze ma bardzo wrazliwa klawiatura. Mozna ja zablokowac podczas pracy odtwarzacza, ale jesli nie jest on wlaczony, klawiatura dziala. Poszukam moze jakis normalny pokrowiec, bo w przeciwnym razie mozna po prostu zwariowac, bo uruchamia sie on nawet po lekkim nacisnieciu.

witam już tłumaczę otóż w rosyjskiej wersji oriona jest dokłądnie to samiótko co w polskiej mnie się wydaje że my mamy nawet więcej klawiaturę da się zablokować jest kombinacja klawiszy i dziękuję słyszymy tylko dźwięk klawiszy a nic niewciśniemy ja tam nieblokuję bo się nieopłaca pozdrawiam

Wracając jeszcze do plextalka, to na moim blogu jest nagranie robione plextalkiem.

Nie, klawiaturę da się blokować, tylko co z tego, skoro po wyłączniku czasowym normalnie da się urządzenie włączyć przyciskiem i po blokadzie ślad nie pozostaje??? W Milestonie było tak, że jak się wyłączył, a potem się włączyło i klawiatura już wcześniej była zablokowana, to słyszeliśmy komunikat o zablokowanej klawiaturze i... tyle. Trzeba było odblokować. To było zrozumiałe i normalne.

A ja i Plextalka skrytykuję. Widziałem to to, choć sam nie posiadam. Nie dość, że po każdym transferze się wieszało, to raz po usilnych namowach ze strony urządzenia właściciel zrobił update i... zainstalował mu się francuski firmware. Trzeba było szukać zewnętrznych czytników kart i wyciągać firmware ze strony altixu, żeby komputerem wgrać. Gdyby nie to, że miał gość mnie, który komputery ogarniał i akurat ze sobą lapka miał innego kolegę, który akurat dysponował zewnętrznym czytnikiem kart sd to byłby udupiony do czasu oddania do serwisu. Wifi to może i miało, ale co z tego że miało wifi, jak nie z każdą siecią zadziała. Puki hasło to dupa123 jest spoko, ale z czymś w rodzaju A350@fEErQ214N2 to już sobie raczej nie poradzi. Koleżankę chciałem kiedyś pod nasze wifi podłączyć, za Chiny nie potrafiliśmy dojść, jak ten nasz długi łamaniec wpisać. I wiem, że smartfony nie wszyscy lubią, ale ja to urządzenie wybieram ze względu na po pierwsze dropbox i możliwość dostępu do wielu bibliotek on the go, gdziekolwiek bym nie był, bez udziału kabelka i laptopa, po drugie ze względu na możliwość słuchania muzyki nie tylko z pamięci, ale i ze streamingów, z internetu, bez ściągania, po trzecie ze względu na ewentualny przyszły dostęp do tych coraz popularniejszych usług typu storytel czy Netflix.

@julitka i reszta smartfonoopornych, myśleliście nad rozwiązaniem jakim jest ipod touch? Urządzenie jest osobne, jak telefon się zepsuje to książki i reszta nadal działąa, co więcej, liczba ficzerków w tym urządzeniu jest tak duża, że część funkcji telefonu przejmie, tańsze to od tych wszystkich odtwarzaczyków, czyta voice dreamem, czyli taka gama głosów jakiej nigdzie nie znajdziesz, vocalizer, acapela i ivona, co tylko chcesz, wifi ma, a jeżeli sobie tego rzyczysz, jeżeli masz Iphona i jeżeli tak ci będzie akurat w danej chwili akurat wygodniej, możesz będąc w tej samej sieci wifi z niego zadzwonić i on się z Iphonem dogada, co, gdzie i jak. Oczywiście jak nie to nie, nikt nie zmusza. A, w przeciwieństwie do tych odtwarzaczyków z odpowiednią appką ma też OCR, co się może bardzo przydać. Mikrofon dobry w miarę, bo to jednak stajnia applowska, jedna ładowarka do dwóch urządzeń, więc akurat jedno urządzenie mniej. No i dostęp do większości appek z appstore, czli gdyby ktoś chciał Spotify, Storytella, Netflixa, sero (płatna baza angielskich filmów) czy inne zagraniczne biblioteki, audiobooków, które na urządzenia do internetu nie podpięte wersji nie mają, gdyż urządzenie musi sobie licencje weryfikować przy ściąganiu i tak dalej. Masz do tego rozpoznawanie mowy, zapisywanie szybkie notatek (mi się szybciej pisze brajlem niż numeryczną, a jakby się skrótów nauczyć to już w ogóle. Dyktafon jest i to taki, który ci zapisze sam na dropboxa jeżeli sobie tego rzyczysz i masz wifi, oczywiście wszystko z appką. Kalendarz jest, alarm jest, w dodatku synchronizowany z tym smartfonowym i Google, jeżeli oczywiście chcemy. Dla znających angielski, jest i kontrola głosem, "next song", "what's playing" i tak dalej kompletnie bez dotykania urządzenia i sięgania po nie. Powiem więcej, dla osób trzymających muzykę lokalnie lub w Applowskim streamingu można prosić o konkretne piosenki a to o niebo szybsze niż klawiatura choć fakt, nie wszędzie możliwe do użycia. Z tego co ja itoucha widziałem, przypominało to wielkością te mniejsze iphony, ale to starsza wersja była więc nie wiem jak nowsze. Na pewno było to znacznie cieńsze, bo nie musiało mieć traya na kartę sim i całego hardware'u odpowiedzialnego za SIM i GSM. Ekran, fakt, dotykowy, ale dla mnie po pierwsze odpowiednie ustawienie sobie aplikacji, po drugie odpowienie aplikacje, po trzecie czasem siri, po czwarte gesty voice over załatwiają sprawę. Dla mnie odpalenie książki to najczęściej home i podwójne tapnięcie dwoma i gra to, czego ostatnio słuchalem, jak długo nie słuchałem albo słuchałem czegoś innego to palec na home żeby rozpoznał, home, od razu na ikonkę vdr w docku, w takim miejscu że zawsze trafię, odpala się natychmiast, prawy dolny rug do now reading, double tap i gra. Mogę to pokazać, szybko dość to idie, może wymaga czasem i więcej gestów w tym pesymistycznym wariancie, ale plextalk w pesymistycznym wariancie, czyli uruchamiający się od zera zajmie z 10 razy dłużej. Jedyna może wada takiego rozwiązania to minimalnie dłuższy czas do nagrywania, ale jak to sobie wyćwiczymy i umieścimy appkę w docku, oraz ustawimy autoodblokowywanie po rozpoznaniu touch ID, to nie musi być znaczna różnica.

Itunes nie jest taki straszny, ebooki transferuje się dropboxem, muzykę cuż, ja używam streamingu i się nie przejmuje, niektórzy używali vlc i też itunesa obchodzili. Audiobooki najczęsciej albo easy readerem download na urządzeniu, albo safari i do vdr, albo faktycznie po kabelku, ale to akurat, mimo Itunes, jest dość oczywiste i na wierzchu.

Powyższe tyczy się smartfona i ipoda touch, ja akurat używam na smartfonie i mi z tym dobrze ale rozumiem, że jeżeli ktoś chce to dzielić, mieć 2 różne urządzenia niezależne od siebie, nie marnować sobie smartfonowej baterii i nie przejmować się dzwoniącym smartfonem może chcieć mieć 2. Według mnie ipod jest w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem. Jedyna sytuacja, gdzie autentycznie poleciłbym komuś coś specjalistycznego (i na pewno niebyłby to orion) to faktyczne robienie sobie nagrań w daisy ze strukturą albo analiza bardzo skomplikowanych tekstów mową bez dostępu do laptopa.

A, i wspomniałem, że ipod/iphone może być podpięty pod linijkę brajlowską, głośnik lub słuchawki bezprzewodowe lub być szybko przestawiony na praktycznie dowolny język dla jednego konkretnego dokumentu? NIe, nie wspomniałem, a to też dla mnie ważna zaleta. Często czytam po angielsku i jednak lubię, żeby czytała ta synteza co powinna, a wiele odtwarzaczy na to nie pozwala.

No tak, żeby to było niedotykowe, to zaraz bym wzięła! Ale ja nie preferuję dotykowości. :) I mogę to teraz powiedzieć uczciwie, bo oba rozwiązania testowałam. Aby przekonać się, jak pracuje się ze smartfonem w roli media center, przez kilka tygodni słuchałam książek tylko poprzez Isy reader.
Moje odczucia:
1. No, jak co jakieś 10-15 minut streamowana książka się zatrzymuje, bo nie można złapać połączenia, to jest denerwujące, ale jeżeli w celu jej wznowienia już przy dobrym połączeniu trzeba telefon odblokować, doklikać się do komunikatu o przekroczeniu czasu rządania czy coś tam, kliknąć ok, odnaleźć "Odtwórz" i dopiero można się cieszyć lekturą, o ile komunikat nie wyskoczy ponownie, to ja nie chcę!
Powiecie, że przecież można ściągnąć pozycję na dysk, ale...
2. Ja mam tylko 16 gb pamięci i narazie nie zanosi się, bym miała ją zwiększyć. Od razu mówię, że na Androida się nie przesiądę tylko po to, by słuchać książek, a mój staruszek IPhone 5S już więcej w sobie nie zmieści - ja nie mam absolutnie żadnej muzyki, nawet jednego utworu, nie mówiąc o książkach!
3. Jeżeli chcę pobrać nowy tytuł, to generalnie muszę przekopać się przez stertę menu, co jest mocno uciążliwe, bo oczywiście synchronizować urządzenie z komputerem można tylko poprzez ITunes, a to masakra jakaś!
4. Powracam do odblokowywania. Chcę przewinąć, zmienić rozdział, whatever i... trzeba odblokować, uważać, coby przypadkiem nie wyskoczyło na ekran początkowy (Bywa i tak.), a to wszystko prawie zawsze brudnymi palcami. Nie jestem z tych, co słuchają książek tylko na łóżeczku w pokoju lub na leżaczku - mój odtwarzacz "chodzi" ze mną wszędzie! Razem gotujemy, pieczemy ciasto, sprzątamy itp. Ba, mnie on nawet zastępuje tzw. "czytanie gazety" w ustronnym miejscu, co może wzbudza obrzydzenie, ale ja tu tylko podaję przykład. No więc mazanie po ekranie umączonymi paluchami przyjemne nie jest. I nie jest tak, że można małym palcem lewej ręki wyczuć ten głupi Play i zatrzymać, bo zwykle nam się rąsia poślizgnie, ekran nie reaguje albo coś tam, więc rąk trzeba obu. Co wiąże się też z
5. Noszenie telefonu ze sobą to jest jeden z największych czalendżów, jakie miałam! Niestety w moim przypadku kabury przypinane do paska to pomysł mocno średni, bo ja pasków nie noszę i nie jestem facetem. IPhone nie ma otworu na przewleczenie smyczki, co mega utrudnia jego noszenie. Naprawdę nie chcecie wiedzieć, gdzie zwykle muszę trzymać telefon, jeżeli na nim czegoś słucham. Już pomijając fakt, że czasem muszę położyć go na brudnym blacie w kuchni... Z MP4 takiego problemu nie ma - dynda sobie ładnie, zawieszony na smyczce, a ja obie rączki mam uroczo wolne.
6. Mój telefon generalnie wytrzymuje na baterii 1,5 dnia. To jest "w miarę dużo", jak na smartfony oczywiście. Biorąc pod uwagę, że książki muszę streamować, nagle z 1,5 dnia robi się 3-5 godzin! Poważnie! A mnie zdecydowanie nie uśmiecha się utrata lektury i połączenia ze światem w jednym np. w trakcie podruży do Wawy lub z powrotem.
7. Znowu powiązany z poprzednim. Jak padnie bateria w telefonie z powodu nadmiaru słuchania, to nie zrobię nic. Nie sprawdzę, gdzie jestem, nie zadzwonię do rodziny, nie sprawdzę maila, Facebooka, no w ogóle niczego!!! A, no i biletu też, tak na marginesie, jak jadę pociągiem np. No i jak się telefon zepsuje, to się też zepsuje centrum multimediów, nieprawdaż?
Dobra, to chyba wszystko.
Jak sobie o czymś przypomnę, napiszę tutaj.
Chyba zdecyduję się na Sansę Clip, jeżeli ją gdzieś dorwę, w co wątpię!
Pozdr

dorwiesz dorwiesz, kwestia ceny. Jak ICC wyjdzie, możemy kwestię obgadać. Sam jedną dysponuję, a potrzebna to ona mi zbytnio nie jest.

Plextalk ma kilka zasadniczych plusów, według tego co piszą jest on wodoodporny, na drobne zalania oraz odporny na upadek na twardą powierzchnię.
dodatkowym atutem jest właśnie możliwość obsługi jedną ręką.
Dla mnie podstawowymi wadami iPoda jest właśnie dotykowość, bo do obsługi potrzeba dwóch rąk oraz niezbędne oprogramowanie jakim jest iTunes do aktualizowania swoich zbiorów na urządzeniu. Oczywiście nie ma idealnego rozwiązania, każdy dopasowuje, przynajmniej się stara jak najbardziej dopasować wybór urządzenia do swoich potrzeb

ee tam itunes, można i dużą zęść przez Safari, dedykowane streamingowe appki względnie jakieś vlc.

Tak, ale to nie to samo co podłaczyć do komputera kablem i kopiowanie w każdej chwili bez potrzeby wysyłania na chmurę i pobierania na urządzenie.
Jesteśmy u znajomka, okazuje się, że ma od dawna poszukiwany przez nas tytuł - podłaczam tylko kabelek lub wyjmuję kartę i wrzucam na kartę.
Nie próbuję przeforsować wyboru Plextalka, podaję tylko zalety. Jak pisałem wcześńiej - każdy dopasowuje pod siebie, pod swoje potrzeby.

Ja właśnie bardziej cenie dowolną piosenkę w każdej chwili i możliwość dostępu do każdej notatki i książki ze szkoły w dowolnym momencie, bo i tak trzymam na db. Oczywiście tak samo się może przydać na jakichś studiach czy w pracy.

Tak, ale do DB masz dostęp jeśli jest dostęp do sieci, co jeśli takowego nie ma?
No i tak jak pisałem - Ty preferujesz dostęp do chmury, ja offline

co do ipodów ja mam nano i jest dostępne i dobre, ma sporo fajnych funkcji, ale wifi brak. Jak coś napiszę więcej.

@łowca jak nie ma to się przełączam na 3g, ebooki tyle nie ważą. Poza tym potrzebuję go tylko przy imporcie, nie przy zwykłym czytaniu.

Ależ ja nie neguję Twojego wyboru, nie promuję jedynego słusznego wyboeru jakim jest Plextalk, ja piszę co mi się nie podoba, jak dla mnie, w iPodzie, a co mi się podoba w Plextalku.

Którykolwiek Nano ma w ogóle neta? Jakoś w to wątpię.