EltenLink

Szkoły dla niewidomych, pytanie.

Wróć do W szkole i w pracy.

#121 Julitka

Wow, to sielanka normalnie... Teraz tak chyba nie jest, bo nawet "normalnie" w kosle nie chcą dzieciakom
dawać kluczy do sal.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2018-02-22 11:12

#122 denis333

Na tynieckiej po zagadaniu z portierem nie było z tym problemu.



2018-02-22 14:43

#123 pajper

Przyjrzałem się obecnym wynikom ankiety jamajki o maturach.
Pierwsze wnioski?
Matematyka wygląda tragicznie, tak w szkołach masowych, jak specjalnych.
Nie mówię tu o rozszerzeniu, a podstawie.
Zastanawiam się, z czego to wynika.
Nie wierzę bowiem, by niewidomi nie mogli przyswoić matematyki.
I, szczerze, polski bywają dobre wyniki, ale też 50 procent z tej matury nie powala.
Nie chcę tu nikogo krytykować, bywają gorsze dni, sam nie wiem, jak mi pójdzie.
Może być tak, że komuś się nie poszczęści, zły zestaw pytań itp. itd.
Ale to nie są jednostkowe przypadki, jak wynika z ankiety.


#StandWithUkraine

Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
2018-02-25 17:54

#124 balteam

heh, matura losowa strasznie przy najmniej u mnie z polskiego, miałem na próbnej 80%, a teraz 54%.
Nie ma co generalizować, bo tylo 6 osób sięwypowiedziało, wśród moich znajomych którzy pisali maturę,
no na te 30 osób z 20 na prubnej nie zdało, potem oczywiście większość zdała chyba.
Tak czy tak, chyba 20% nie zdało matury w tamtym roku, ale mogę się mylić.
CO do matmy moim zdaniem tu i tu słabo poszło, tylko widzących więcej, więc i kogoś wybitniejszego łatwiej
znaleźć.
Co nie zmienia faktu, że pewnie jakaś część słabycyh wyników w samym nauczaniu przez nauczycieli jest.


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2018-02-25 18:03

#125 pajper

Moja obserwacja życiowa problem natury matematycznej potwierdza.
Wśród moich znajomych ciężko ta matma wygląda.
Średnia szkolna z podstawy to ok. 60 procent w masówce, więc jest to lepiej.


#StandWithUkraine

Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
2018-02-25 18:24

#126 balteam

hm, pewnie zależy od szkoły, ja mówie o przeciętnym liceum.
Ale najbardziej odzwierciedla poziom niewidomych nie to na ile zdają matmę, tylko raczej ile osób prubuje
podejść do matury w regulaminowym czasie, czyli bez wydłużania edukacji i tu już jest moim zdaniem sporo
gorzej.


Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
2018-02-25 18:32

#127 jamajka

TU się zgadzam, nauczanie matmy niewidomych bardzo często leży, to trochę słabe.


rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
2018-02-25 19:43

#128 hryniek

No i się muszę z Wami zgodzić z matmą. Samej ankiety nie wypełniłęm, bo... Nie pamiętam już nawet wszystkich
wyników. Dawno to bylo.


Powiem Ci jedną rzecz dziewczyno. Tak mi się podobasz, że rwałbym CIę niczym trawę w STW
2018-02-25 21:44

#129 jamajka

Jeśli pamiętasz więcej, niż jeden, to wypełnij. A co do matematyki, ja miałam dobrą nauczycielkę, ale
takich serio jest mało.


rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
2018-02-25 21:49

#130 hryniek

Jedyne co pamiętam to mój smutek i wręcz pewność, że nie zaliczyłem po moim ostatnim popiisie z całym
6% z matmyn na próbej. ;D, a potem tą ulgę, że jakimś cudem dalem radę. WIem, nie powinienem się takimi
rzeczami chwalić na publiku, ale... Mnie to teraz tak bawi... A i tak lepiej zaliczyli CI co robili akcje
na próbnej w polowie pisania: Skoki są, idę i wychodziły takie persony. ALe dlaczego reszty nie do
konca pamiętam? Nie wiem.

Co do matmy różne się rzeczy działy, a to się nauczyciel fochnął, bo nie zdążyłem spisać delty i co 5
minut minusa dostawłem, tak więc w ciągu 1.5 h nazbierało mi się ich całę 16, ale ostatecznie nie
wstawil tego. Też nie móię żebym sam był święty, ale... Takie naprawdę czasem akcje były, że...


Powiem Ci jedną rzecz dziewczyno. Tak mi się podobasz, że rwałbym CIę niczym trawę w STW
2018-02-25 22:48

#131 Monte

O matko kochana! Julita, to do jakiej szkoły ty chodziłaś?
-- (Julitka):
Słuchajcie, ja mam po prostu porównanie następujące:
Będąc w zerówce w ośrodku byłam tam, ponieważ rodzice wierzyli, że nauczę się tam "czegoś potrzebnego".
Pragnę tu, nawiasem mówiąc dodać, że w masowym, publicznym przedszkolu mój "cień" (nauczyciel wspomagający)
+wychowawczynie nauczyły mnie brajla. Tak, po masowym przedszkolu, w wieku 6-ciu lat umiałam czytać.
Fakt, rodzice bardzo, bardzo pomagali, ale generalnie tak to u większośći z nas przebiega. A co się stało
w zerówce? A no nic! Siedzieliśmy przez 45 minut, śpiewaliśmy, bawiliśmy się i... nic! Więcej umiałam
po przedszkolu, niż po zerówce w ośrodku, a nie było tam (w zerówce) żadnego dziecka z niepełnosprawnością sprzężoną
(a nie, sorry, jedno było, ale ono szło jakby innym programem) i w mojej potencjalnej nauce nie przeszkadzałoby
wcale. Jak się mama upomniała u wychowawczyni, że możnaby coś "ze mną porobić", to jej wychowawczyni
odpowiedziała w słowach następujących: "Niech się Pani cieszy, że dziecko potrafi przez 45 minut wysiedzieć
spokojnie.". Żewhat?
Argument kolejny: U nas w ośrodku po zerówce jest klasa wstępna. Bo tak. Moi rodzice uznali (i chwała
im za to), że ja do klasy wstępnej się nie nadaję, bo "jestem po prostu za dobra". No i taka była po
prostu prawda. Tylko jak wystąpili z podaniem, to pani pedagog oburzona spytała: "Czy państwo wiecie,
co państwo robicie temu dziecku"? "Państwo" wiedzieli - poszłam do I klasy zaraz po zerówce i nigdy tego
nie żałowałam, ale jak zdarzyła się sytuacja, że nie rozumiałam jakiegoś ćwiczenia, moja wychowawczyni,
którą bardzo lubię i była w ogóle ok, pół żartem wypomniała: "Chciało się iść do I klasy, to tak teraz
jest". A przecież każdy ma prawo "nie rozumieć" jakiegoś pojedynczego ćwiczenia, nie? Dodam nawiasem, że generalnie wszystkie ćwiczenia robiłam sama, Pani nic mi nie tłumaczyła, potem
nawet nic nie zadawała do domu - wszystko robiłam sama, w domu samodzielnie 10 ćwiczeń, bardzo rzadko
pytałam ją o cokolwiek. Także Żewhat?
Ja odeszłam przed gimnazjum bo, nie ukrywajmy, kilkoro nauczycieli powiedziało mi i moim rodzicom: "Julita,
ty się tu zmarnujesz, bo poziom będzie dla Ciebie za niski". Odwiedzałam potem moją szkołę kilka razy
i gdy poznałam skład osobowy mojej potencjalnej klasy, to się niemal przeżegnałam i westchnęłam z ulgą,
że mnie tam nie ma. Co więcej, po moim "bohaterskim" przykładzie przecierania szlaków odeszły z ośrodka
jeszcze dwie moje dużo młodsze "koleżanki ze szkoły", no bo ja oczywiście byłam ewenementem, nikt przede
mną nie odszedł, na ten temat było chyba z 5 zebrań rady pedagogicznej, serio! :) Dlaczego tamte 2 dziewczynki
odeszły (nomen omen jedna do mojego gimnazjum, ale to nie ma znaczenia)? Matka jednej z nich przytoczyła
przykład lekcji, na której uczeń się "drze" przez bitych 45 minut i nauczyciel nie daje rady go uspokoić.
No sorry! Jak tu się uczyć? W mojej potencjalnej klasie był 18-letni chłopak (w pierwszej gimnazjum, tak)! No sorry,
jak się uczyć? A w liceum wszyscy "byli zmuszeni" do zdawania geografii, "bo tak", językiem obcym był
rosyjski, też "bo tak", a jak jedna dziewczyna chciała zdawać biol, to było duże zamieszanie, bo była
sama. Ja tak nie chcę! Poszłam do szkoły, w której sama wybrałam sobie rozszerzenia i takie, jak chciałam.
Jak była taka potrzeba, a była, to miałam zajęcia indywidualne (j. francuski), ale to dlatego, że byłam
po prostu jedyną osobą, która zdawała ten język na poziomie rozszerzonym.
Dlaczego, moim zdaniem, poziom w ośrodkach jest niższy? Moim zdaniem jest to swoisty melanż olewatorskiego
podejścia nauczycieli, uczniów i dyrekcji oraz niepełnosprawności sprzężonych i stereotypowego podejścia
do niepełnosprawnego ucznia. Dlaczego ja znam osoby, które ledwo się "prześlizgły" przez maturę z matmy
albo jej nie zdały po ośrodku, a sama zdałam na 60%? Fakt fakt, miałam korki, od razu się przyznaję, ale miałam
też fantastyczną nauczycielkę, która nas tak cisnęła z matmą, że wszyscy już wymiękali, ale potem pozdawaliśmy
te matury. Kobieta do tej pory nie ma bladego pojęcia, jak się "powinno" z niewidomymi pracować, a ja
mimo to mam tę głupią maturę.
Więc jeżeli, Daszku, chcesz równać napewno w górę, to polecam jednak masówkę. Nie spodoba Ci się przez
3 miesiące, przeniesiesz się do innej masówki - przecież widzący też tak robią.
!Uwaga, może Ci się spodobać następujący link:
http://www.mojestypendium.pl/stypendium_krajowe/program-stypendialny-klasa-3/
Przeczytaj, przekonsultuj i dobrze się zastanów. Jeżeli poszedłbyś na tej zasadzie do liceum np. w Warszawie,
spokojnie mógłbyś dołączyć do projektu którejś z fundacji i dostałbyś dużo godzin z orientacji przestrzennej,
np. w Vis Maiorze, gdzie sama dołączyłam po pójściu na studia. Napiszę do Ciebie jeszcze Priv, bo nie
wiem, czy nadal przeglądasz ten wątek.
Tak, Daszku, będzie ciężko, mnie też było, ale kto Ci powiedział, że będzie łatwo? Lepiej teraz się do
tego przyzwyczaić, niż potem musieć po technikum lub studiach "wychodzić do tych strasznych widzących".
Jeszcze raz podkreślam - jeżeli od dziecka wiedziałeś, że "Tak, ja będę tyfloinformatykiem!", to dlaczego
nie, trzeba korzystać z tego, co jest! Ale jeżeli nie wiesz, co do końca chcesz robić, a chyba nie wiesz,
to polecam masówkę. Ja właśnie w I liceum odkryłam, że chcę zajmować się językami i to właśnie robię,
bo miałam "trampolinę" w postaci liceum.
Proszę, przeczytaj zamieszczony link i zastanów się dobrze.
Jeżeli się jednak zdecydujesz, to jestem jak najbardziej chętna pomóc Ci w pierwszych dniach tak, jak
tylko potrafię, będę Cię z całej mocy wspierać, a jak pójdziesz do Warszawy, to już w ogóle, bo ja tam
działam. :)
Ps. Nie robię mojemu ośrodkowi zdecydowanej antyreklamy - w moim przypadku tak to po prostu wyglądało,
ale nie przeczę, że to są bardzo pożyteczne w pewnych przypadkach instytucje i mam też dobre wspomnienia
z nim związane.


--


Give me a sign.
2022-04-23 17:35

#132 Julitka

Wystarczy, ze powiem, iż do ośrodka szkolno-wychowawczego. Którego, to już niech nie skomentuję.


***- A czego się boisz, Eowino? – zapytał.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
2022-04-24 12:55