Czego (nie) jesteśmy w stanie zrobić
Wróć do Środowisko niewidomych#21 mimazg1
Za taką kulturę, chyba dziękuję. Znajomi jak się pytam, czy robią coś, by udowodnić jednak, że wiele mimo wszystko umieją, mówią mi „a po co my mamy pokazywać? Jeszcze stracimy to, co mamy”. W domyśle jest oczywiście u większości renta, zasiłki itd. W zasadzie pewnie powinnam się martwić, idąc tym śladem myślenia, że łe jeny, a skoro ja nie mam stopnia znacznego, mimo niewidzenia, to co ja poradzę? Pewnie trzeba było „pójść pod most”. No nie, nie, i jeszcze raz nie! Samo przyzwolenie na takie podejście, rodzi to co mamy – tą nieomal wyuczoną bezradność wielu.
--Cytat (Julitka):
Nam kultura przyznała prawo założenia z punktu, że nic nie możemy. Widzący tego prawa nawet nie mają.
--Koniec cytatu
#22 Julitka
I tu możemy zadać sobie pytanie: Co było pierwsze? Jajko, czy kura?
Nasza postawa pt. "Ja się nie będę wychylać, bo i tak nic nie potrafię i broń Was boże zabierać mi moje święte prawa", czy postawa widzących pt. "Ta biedna ślepotka jest tak słaba i niezaradna, że trzeba jej to życie gorzkie jakoś osłodzić świętymi prawami"?
No bo skądś ta nasza postawa się wzięła.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#23 Kat
No cóż, myślę, że taka postawa jednak bierze się najpierw od rodziny, która być może nie zachęca do podejmowania żadnych działań, a później to już samo leci. Wiadomo, społeczeństwo ma dość nikłe pojęcie o naszym funkcjonowaniu, więc możliwe, że jak usłyszą od biednego niewidomego "nie poradzę sobie z tym/ nie umiem tego zrobić" to przyjmują to jako pewnik.
Mnie jednak drażni co innego, a mianowicie, założenie, przez widzących, że tego czy tamtego nie wykonam samodzielnie. I o ile tych pierwszych - co to twierdzą, że biedny niewidomy nie umie, bo tego zrobić się nie da, można jeszcze uświadomić, że da się i owszem, tak mam wrażenie, że w sytuacji odwrotnej jest to trochę trudniejsze.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#24 tomecki
Zdecydowanie najpierw był problem, bo przecież jeszcze dwieście lat temu było wielkie halo, że ktoś szkołę dla niewidomych stworzył, a tak po za tym to taki jeden z drugim ślepaczek jeno na ulicę mógł wyjść z nadzieją, że ktoś coś z łaski wrzuci.
#25 Julitka
Ale niewidomi, często wychowywani tylko w domu, brali swoje przekonanie od ludzi, którzy ich wychowywali, nieprawdaż? Więc od rodziny. Mówię o sytuacji z przed tych 200 lat.
Takie to trochę kółko graniaste, czworokanciaste.
Teraz rodziny wmawiają niewidomym, że "tego i tego nie zrobisz", ale skąd to wiedzą?
Czy opierają się na swoim przekonaniu, że bez wzroku to żyć się nie da, czy patrzą też na innych niewidomych?
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#26 Kat
To pewnie zależy czy zetknęli się wcześniej z kimś niewidomym, przez pryzmat, którego wyrabiali sobie własne przekonania, albo może też być tak, iż oni po prostu nie są sobie w stanie wyobrazić funkcjonowania bez wzroku, stąd pogląd taki, a nie inny.
Ostatnio nawet koleżanka, z którą często spotykam się na placu zabaw stwierdziła, że gdyby ona nie widziała to w życiu nie wyszłaby z dzećmi na plac. A z resztą spora grupa ludzi uważa, że i tu cytuję: "ślepota to największe kalectwo".
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#27 Julitka
Właśnie. Chodzi mi o to, czy to my jesteśmy winni temu, że rodzice mają takie wyobrażenie o niewidomych, jakie mają, czy to wynika tylko z ich, nomen omen błędnego, wyobrażenia o ślepocie. Skłaniam się ku tej drugiej teorii.
I jest jeszcze druga sprawa: Dlaczego niewidomi sami swojej sytuacji i swoich przekonań nie zmieniają już w okresie względnej niezależności?
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#28 tomecki
Też jestem za drugą opcją. Co do tego wyzwalania się to nie jest takie proste. Jesli coś Ci wmawiają przez pierwsze naście lat życia codziennie to na prawdę trudno jest się z tego wyzwolić. Z resztą często dochodzą do tego kwiatki w stylu "chcesz, to odejdź, ale możesz nie wracać". Kretynizm do kwadratu, a tak mówiących rodziców osobiście przetargałbym przez dowolny kanał ściekowy, ale takie dramaty są i zdecydowanie nie ułatwiają stanięcia na nogi.
#29 Julitka
@Tomecki Zgadzam się z Tobą.
Chcę tylko doprecyzować, że wpomniany przeze mnie punkt 1 dotyczy sytuacji obecnych polskich niewidomych.
Wątpię, ale musimy rozważyć, czy nie jest tak, że widząc obecnych dorosłych niewidomych i system, jaki wokół nich narósł, rodzice nie wychowują tak swoich dzieci.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#30 tomecki
Obserwuję grupę rodziców dzieci niewidomych na Fb i myślę, że taka styczność ze środowiskiem jest mała. Wydaje mi się, że większość wiedzy czerpią od lekarzy, rehabilitantów, organizacji w rodzaju PZN, ośrodków itd.
#31 misiek
A nawet jeśli taki rodzic powie, że możesz odejść i nie wracać to gdzie taki pujdzie? Pod most? Jeszcze bez pracy i perspektyw za co sobie ewentualne mieszkanie wynajmie? Może tylko przypomnę, że wynajęcie głupiej kawalerki w stanie takim sobie kosztuje miesięcznie 500 zł, a za co dalej żyć?
#32 Kat
Zgadza się Łysy, a bywa przecież i tak, że rozice trzymają "pieczę" nad finansami tego niewidomego.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#33 Zuzler
Łysy, w dużym mieście to minimum 1000 zł za kawalerkę obecnie, nie mówiąc już o tym, że w dużym mieście po prostu łatwiej przeżyć nie widząc, więc trzeba się liczyć z takimi kosztami. SOrry za offtop :)
Myślę, że to, jak teraz niewidomi żyją wynika z tego, jak dobrze niewidomym działo sie za komuny, ile robił PZN. To nie było jeszcze tak dawno, żeby starsi, którzy dobrze te czasy pamiętają nie przekazali doświadczenia tym, którzy teraz są najbardziej aktywni.
#34 misiek
Tylko o ironio- taka sytuacja jest już lepsza, pod tym względem że gdyby sam miał dysponować swoimi finansami to by nie przeżył- niema opcji, a skoro poprzedniczka pisze o jeszcze większej kwocie za wynajem niż ja to pozostaje mu raptem ok 500 zł, a jeszcze prucz życia trzeba opłacić inne rzeczy.
--Cytat (Kat):
Zgadza się Łysy, a bywa przecież i tak, że rozice trzymają "pieczę" nad finansami tego niewidomego.
--Koniec cytatu
#35 Julitka
Tylko widzącemu też rodzice powiedzą "Radź se sam, jesteś dorosły".
I widzący nie wzgardzi żadną pracą, żeby się wyżywić. Niewidomy natomiast...
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#36 Kat
@Julitka, widzący ostatnio też gardzą co mniej ciekawym zajęciem. Mam kilkoro znajomych zatrudniających ludzi do pracy i wiem, że ze znalezieniem pracownika, który chciałby pracować też nie jest łatwo.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
#37 Julitka
To fakt.
Ale jest to jednak trudniejsze, by nic nie robić i jednocześnie żyć.
Albo jakoś tam pracujesz, albo... nie pracujesz, ale i pieniędzy nie masz.
No wiecie, o co mi chodzi. Nie mówię o skrajnościach.
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#38 tomecki
Z tą pracą w naszym przypadku to nie taka prosta sprawa. Statystyki mówią, że jakkolwiek zatrudnionych jeest ze trzydzieści osób niepełnosprawnych. Wszystkich osób niepełnosprawnych. W 2012 roku zatrudnienie wśród osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności wynosiło znacznie mniej. PZN prowadzi osobną statystykę, która jest też dość biedna,ale też z drugiej strony wśród członków PZN jakiś jeden procent ma wyższe wykształcenie.
Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że sporo tych osób, które wykształcenie ma, do związku nie należy więc ta statystyka jest dość mocno wypaczona, jednak fakt, że wśród kilkudziesięciu tysięcy członków jest tak mały odsetek ludzi po studiach o czymś tam świadczy. chociażby o tym, że większość pracodawców, którzy chcieliby jakoś tam pomóc niewidomym dostosowuje stanowiska pracy do większości. Efekt, po studiach trudno znaleźć fajną pracę, co nie znaczy, że się nie da. Inna rzecz, że szukanie pracy jest często utrudniane przez historie krążące w środowisku jak to jeden z drugim podbijał do firm i jakie absurdy się tam objawiły. Wszystko to sprawia, że wiele osób autentycznie nie wierzy, że można mieć pracę będąc osobą niewidomą.
#39 misiek
Tylko, że widzący prędzej czy później znajdzie pracę, może nie wymarzoną, ale taką by utrzymać siebie samego i w sumie bez względu na wykształcenie, a my co możemy? Możemy szukać pracy latami i nie znaczy wcale, że nam się uda ją znaleźć.
--Cytat (Julitka):
Tylko widzącemu też rodzice powiedzą "Radź se sam, jesteś dorosły".
I widzący nie wzgardzi żadną pracą, żeby się wyżywić. Niewidomy natomiast...
--Koniec cytatu
#40 Kat
Prawda. Widzącemu znacznie łatwiej jest znaleźć pracę, szczególnie teraz, gdy różnorakie świadczenia finansowe do pracy wcale nie zachęcają, w związku z czym pracy jest więcej, ale chętnych jakby mniej.
Strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja."
- Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("