Niewidzialna wystawa, knajpy w ciemności i inne podobne miejsca
Wróć do Inne#81 zywek
Nie @piecberg mówię, że jak tak się ktoś naczyta takich bredni, że zlikwidować to i to, bo jeden z drugim ślepy nieudacznik, no to Ci zlikwidują możliwość poruszania się, bo łazisz z kawałkiem kija... Czekaj, już niedługo zacznie przeszkadzać komuś, że go niechcąco trącisz laską. Jeszcze chwila... Tylko chwila.
#82 misiek
Wdówik to akurat ostro odleciał, zwłaszcza z tymi pieskami sprowadzanymi ze Stanów, bo rzekomo w Polsce nie było szkoleń przewodników. A z kijkami i to dwoma nawet to i widzący chodzą.
#83 grzegorzm
Myślę,że z psem to wtedy był inny problem. Jeżeli to nie był jego pierwszy pies to zwyczajnie w polsce musiał by dłużej czekać niż w stanach i w sumie to nic nam do tego co robi prywatnie bo jak ma pieniądze to może sobie i z australii psa z prowadzić, ale jak jest się wiceministrem od tych co to z laskami chodzą i na wuskach jeżdżą to przydało by się mieć jakieś pojęcie. Chyba, że to było tak za dzwonili do niego z ministerstwa czy jak,za pytali czy bierzeszpan to stanowisko bo jest możliwość a on bez wielkiego zastanowienia, skok na kasę biere i już.
#84 balteam
Z psem przede wszystkim taki problem, że dalej tylko jedna fundacja je szkoli z certyfikatem międzynarodowym.
#85 Zuzler
A mnie serio ciekawi, czy autor tak tego artykułu, jak i tych przeuroczych wypocin tutaj byli w takim miejscu i widzieli, z czym to się tak naprawdę je.
#86 grzegorzm
Dla autora artykułuw i tu tych wypowiedzi nie jest istotne mam wrażenie jak to funkcjonuje tylko fakt, żew ogule takie coś istnieje.-- (Zuzler):
A mnie serio ciekawi, czy autor tak tego artykułu, jak i tych przeuroczych wypocin tutaj byli w takim miejscu i widzieli, z czym to się tak naprawdę je.
--
#87 Zuzler
A to błąd, proszę ja Ciebie, bo obawiam się, że obaj mają mylne wrażenie na temat tego, co tam się właściwie odbywa i czemu to służy.
#88 grzegorzm
Ja to wiem, zwłaszcza,że osobiście też spotkałem ludzi, kturzy byli w takim miejscu, oczywiście mowa o osobach widzącychi jednak im to coś dało.
#89 Julitka
Piecberg, jak ja tak czytam Twoje posty, to cię po tzw. "starej" znajomości pragnę zapytać, do czego ty, do ciężkiej cholery, właściwie zmierzasz?
Bo jeżeli jeno do zdołowania narodu, znajdź se lepsze zajęcie.
Jeżeli do podbudowania, to coś nie wychodzi.
Jeżeli do dowartościowania siebie samego, załatwię Ci to bez takiej szopki.
Jeżeli do dowartościowania innych, to zmień płytę.
I widać, jak Ty mało wiesz o życiu, skoro nie zdajesz sobie sprawy, że gdyby nie głupota ludzka, niewidomi mogliby zrobić naprawdę dobrą robotę w Kosmosie jako specjaliści. :D
-- (piecberg):
Bardzo mądrze facet pisze. To są felietony Stanisława Kotowskiego. Tu jeszcze jeden fragment: "Celem obchodów dnia białej laski jest zaprezentowanie opinii publicznej dorobku środowiska osób niewidomych..."
Jakiego dorobku? Czy dorobku niewidomych zdobywców najwyższych szczytów górskich? A może niewidomych kierowców, tych co to zasiadają za kierownicą pod czujnym okiem dobrego, widzącego kierowcy oraz tych, którzy świetnie radzą sobie za kierownicą przy pomocy własnego czujnego oka? A może niewidomych rowerzystów, tych co to śmigają po ulicach naszych miast w pojedynkę, a nie tylko tych, którzy pełnią funkcję silników na tandemach? Bo to, że niewidomi latają samolotami, motolotniami i balonami w charakterze pasażerów, to zrozumiałe. W takim charakterze to i w kosmos lecieć mogą.
Oj, coś mi zaświtało. To chyba chodzi o osiągnięcia niewidomych pracowników, których wydajność pracy jest na poziomie trzydziestu procent normalnej wydajności. Rzeczywiście jest to niewątpliwy sukces, który wymaga szczególnego czczenia. Wydajność trzydziestoprocentowa to nie byle co! Przecież mogłaby być zerowa, a nawet ujemna. I tak, dzięki PEFRONOwi pracodawcy zpch nieźle by zarabiali, a większość niewidomych i mało-niewidomych by się przeciwko temu nie buntowała. Nie buntowałyby się też władze PZN-u i innych stowarzyszeń, które czerpią zyski z tej patologicznej motywacji zakładów pracy chronionej. A co to za różnica 30 czy 3 procent? I tak nie ma to nic wspólnego z ekonomią i ekonomiką pracy.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#90 Julitka
Uuu, wierzmy zarządowi PZN, tak wiele zrobił dla społeczeństwa. :D
-- (piecberg):
Masz prawo do własnej oceny i super, że zabierasz głos. Co do artykułów autorem jest: Stanisław Kotowski
Członek prezydium zarządu Głównego PZN w trzech kadencjach
Doktor, specjalista w dziedzinie rehabilitacji niewidomych i słabowidzących
Redaktor naczelny czasopism
Twórca i wydawca własnego miesięcznika w wersji elektronicznej: „Wiedza i Myśl”
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#91 Julitka
Kolega takie zdanie prezentuje, bo sam żadnej aktywności światu pokazać nie może. Innego wytłumaczenia nie widzę. :D
-- (piecberg):
Niech niewidomi biorą udział w róznych aktywnościach w życiu, ale niech nie robią z siebie dziwolągów i pośmiewiska. Dam ci przykład, chcialbyś pójść na sztukę teatralną wystawianą przez osoby zupośledzeniem intelektualnym? Co to ma wspólnego z aktorstwem? Kiedyś osoby na wózkach robiły z siebie pośmiewisko chcąc udowodnić, że potrafią wszystko pokazywały jak tańczą na wózkach. Z jednej strony chcemy przystosować się do świata widzących staramy się jakoś wyglądać, gustownie ubierać, nosimy okulary żeby oszczędzić ludziom przykrego widoku naszych oczu a z drugiej strony piłka nożna i próba promocji tego pajacowania żeby widzący patrzył na ubranych jak kosmici, biegających z rękoma wyciągniętymi do przodu. Tak właśnie jest z niewidzialną wystawą.
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.
#92 piecberg
-- (Julitka):
Julitka zażyj coś na uspokojenie bo przestajesz być merytoryczna. Piecberg, jak ja tak czytam Twoje posty, to cię po tzw. "starej" znajomości pragnę zapytać, do czego ty, do ciężkiej cholery, właściwie zmierzasz?
Bo jeżeli jeno do zdołowania narodu, znajdź se lepsze zajęcie.
Jeżeli do podbudowania, to coś nie wychodzi.
Jeżeli do dowartościowania siebie samego, załatwię Ci to bez takiej szopki.
Jeżeli do dowartościowania innych, to zmień płytę.
I widać, jak Ty mało wiesz o życiu, skoro nie zdajesz sobie sprawy, że gdyby nie głupota ludzka, niewidomi mogliby zrobić naprawdę dobrą robotę w Kosmosie jako specjaliści. :D
-- (piecberg):
Bardzo mądrze facet pisze. To są felietony Stanisława Kotowskiego. Tu jeszcze jeden fragment: "Celem obchodów dnia białej laski jest zaprezentowanie opinii publicznej dorobku środowiska osób niewidomych..."
Jakiego dorobku? Czy dorobku niewidomych zdobywców najwyższych szczytów górskich? A może niewidomych kierowców, tych co to zasiadają za kierownicą pod czujnym okiem dobrego, widzącego kierowcy oraz tych, którzy świetnie radzą sobie za kierownicą przy pomocy własnego czujnego oka? A może niewidomych rowerzystów, tych co to śmigają po ulicach naszych miast w pojedynkę, a nie tylko tych, którzy pełnią funkcję silników na tandemach? Bo to, że niewidomi latają samolotami, motolotniami i balonami w charakterze pasażerów, to zrozumiałe. W takim charakterze to i w kosmos lecieć mogą.
Oj, coś mi zaświtało. To chyba chodzi o osiągnięcia niewidomych pracowników, których wydajność pracy jest na poziomie trzydziestu procent normalnej wydajności. Rzeczywiście jest to niewątpliwy sukces, który wymaga szczególnego czczenia. Wydajność trzydziestoprocentowa to nie byle co! Przecież mogłaby być zerowa, a nawet ujemna. I tak, dzięki PEFRONOwi pracodawcy zpch nieźle by zarabiali, a większość niewidomych i mało-niewidomych by się przeciwko temu nie buntowała. Nie buntowałyby się też władze PZN-u i innych stowarzyszeń, które czerpią zyski z tej patologicznej motywacji zakładów pracy chronionej. A co to za różnica 30 czy 3 procent? I tak nie ma to nic wspólnego z ekonomią i ekonomiką pracy.
--
--
#93 Numernabis
piecberg tu nie potrzeba merytoryki, a nieco człowieczeństwa którego jak widać tobie i twoim ideałom brakuje
#94 pates
Generalnie sprawa jest dosyć złożona. Samo takie coś, jak niewidzialna wystawa sens jak najbardziej ma. Lecz tutaj wchodzimy w splot, który jest ogromny i zawiły, wręcz labiryntowy, że tak to pozwolę sobie nazwać.
Idea jest jak pisałem dobra. No ale moim prywatnym zdaniem nie każdy może być przewodnikiem. Nie chodzi mi o orientację, w żadnym wypadku, tylko o charakter takiej osoby, umiejętności i kreatywność, żeby opisała życie bez wzroku jako coś normalnego, niemal zwyczajnego, a nie jak my biedni niewidomi sobie nie radzimy, łooo pomocy!
Wszystkie te knajpki w ciemności? Tutaj raczej kieruję się w kierunku nie. Idea jak idea jest teoretycznie ok, lecz wsumie jest to takie wymyślanie troszkę na siłę. Ruwnie dobrze można na takiej wystawie zrobić pokoik restauracyjny, tam kilka dań i proszę bardzo. Wtedy nawet popieram, ale jako osobne wydażenie raczej nie ma to pełnoprawnej racji bytu takiej, jak niewidzialne wystawy.
Z wystawami jest też ten problem, że niestety dobrze by było, żeby taka wystawa była w znanym, albo dużym mieście, w którym coś się dzieje. Np taka Warszawa czy Łódź nadają się raczej dobrze, ale mniejsze miastka, gdzie muzeóm jest spoko, ale takie coś jak wystawa może się nie sprawdzić, ponieważ nie każdego zainteresuje taka idea, a jak jest większe miasto to nieraz przy okazji ludzie wpadają, wiem z doświadczenia osoby pracującej w takim przybytku.
Wystawy mają też jeszcze 1, poważny minus. Nuda. Przyjdzie jedna osoba raz, 2, no może 3, w porywach 4 5, ale to koniec, bo nic nowego się już nie dowie. To nie kino czy teatr, gdzie co jakiś czas jest coś nowego, albo muzeóm, do którego dodawane są eksponaty. Jeśli przewodnik jest bardzo dobry, to może ktoś będzie przychodzić tylko po to, żeby znim porozmawiać, ale wsumie można też inaczej. Także same miejsca są dobre, ale mają sporo wad.
#95 balteam
Połowa z tego co wymieniłeś to nie wada. Do praktycznie każdego miejsca mogę ci wymyślić osoby, które nie powinny tam pracować, bo się nie nadają, niewidzialna wystawa nie jest od tego wyjątkiem.
Do muzeum tego samego większość ludzi też idzie tylko raz. Z resztą co za różnica czy ktoś idzie raz czy nie raz, taka niewidzialna wystawa nie obsłuży miliona mieszkańców, więc ludność z Łodzi spokojniena kilkadziesiąt lat pewnie by wystarczyła.
#96 Zuzler
Ale to akurat prawda, że w małych miastach to zbytnio nie miałoby sensu, chyba że poza samą wystawą, miałoby to jeszcze kilka innych funkcji. W te miejsca chodzą wycieczki ze szkół, półkolonii, zakładów pracy, uczelni itp. Ile razy jedna osoba może chcieć pójść z własnej woli? W końcu szkół i drużyn harcerskich jest ograniczona ilość.
#97 balteam
Tylko, że w szkołach masz co roku nowe roczniki, bardzo małe miasta to słaby pomysł, ale te powyżej 100000 ludności powinny dać radę, zwłaszcza jeśli jakieś miasto ma turystów.
#98 Zuzler
jak ma turystów - tak, samo w sobie nawet ponad 100000 mające... Nie jestem przekonana. Ale tak czy siak, to równiez nie jest wada.
#99 piecberg
Bawcie się dobrze, ale ja zostaję przy swoim zdaniu. Jeszcze raz Kotowski: Propozycja 3
Proponuję zorganizować gabinety piękności w zupełnych ciemnościach. Zatrudnić w nich niewidomych fryzjerów, niewidome kosmetyczki i manicurzystki i kogo tam trzeba, byle fachowiec był niewidomy.
Jak w dym będą waliły do tych gabinetów piękne panie i eleganccy panowie. Oczywiście, lustro będą mogli obejrzeć dopiero po powrocie do domu. Oj, domownicy i ludzie na ulicy będą mieli uciechę, będą mieli. No i przecież o to chodzi. Niewidomi będą mieli pracę, a widzący uciechę.
Propozycja 4
Dla tych, którzy lubią silne przeżycia, dreszczyk emocji, adrenalinę we krwi, proponuję gonitwę niewidomych z bykami. To ci będzie wspaniała impreza! Ludziska tylko gęby otwierać będą, a będzie ich tysiące. Nawet z Hiszpanii turyści będą tłumnie walić do Polski, by obejrzeć popisy niewidomych w kapeluszach wysadzanych dwudziestoma oczami z białymi laskami zaiwaniających co sił w nogach, a za nimi rozjuszone byczyska. Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie coś piękniejszego? Ja nie.
Opatentowałem te wynalazki, i będę miał stałe, niemałe dochody. Jestem mądrym, Starym Kocurem i wiem, że z głupotą to jest tak:
- na cudzej można świetnie zarobić,
- na swojej można tylko stracić.
Nie chcę nic tracić, dlatego zgłaszam tak wspaniałe propozycje.
Widzący duszą - nie mylić "sz" z "p" Stary Kocur
#100 Julitka
Załatwię Ci takiego fryzjera, skoro Cię rajcuje taka aktywność. :D
Bo wiesz co, niektóre z nas już malują paznokcie po ślepemu, więc żebyś się za lat parę nie zdziwił nieprzyjemnie. :D
Zmartwię Cię, gdy Ci powiem, że kiedyś propozycja 3, 4 czy ile tam dotyczyła po równo dźwiękowców niewidomych i masażystów niewidomych.
-- (piecberg):
Bawcie się dobrze, ale ja zostaję przy swoim zdaniu. Jeszcze raz Kotowski: Propozycja 3
Proponuję zorganizować gabinety piękności w zupełnych ciemnościach. Zatrudnić w nich niewidomych fryzjerów, niewidome kosmetyczki i manicurzystki i kogo tam trzeba, byle fachowiec był niewidomy.
Jak w dym będą waliły do tych gabinetów piękne panie i eleganccy panowie. Oczywiście, lustro będą mogli obejrzeć dopiero po powrocie do domu. Oj, domownicy i ludzie na ulicy będą mieli uciechę, będą mieli. No i przecież o to chodzi. Niewidomi będą mieli pracę, a widzący uciechę.
Propozycja 4
Dla tych, którzy lubią silne przeżycia, dreszczyk emocji, adrenalinę we krwi, proponuję gonitwę niewidomych z bykami. To ci będzie wspaniała impreza! Ludziska tylko gęby otwierać będą, a będzie ich tysiące. Nawet z Hiszpanii turyści będą tłumnie walić do Polski, by obejrzeć popisy niewidomych w kapeluszach wysadzanych dwudziestoma oczami z białymi laskami zaiwaniających co sił w nogach, a za nimi rozjuszone byczyska. Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie coś piękniejszego? Ja nie.
Opatentowałem te wynalazki, i będę miał stałe, niemałe dochody. Jestem mądrym, Starym Kocurem i wiem, że z głupotą to jest tak:
- na cudzej można świetnie zarobić,
- na swojej można tylko stracić.
Nie chcę nic tracić, dlatego zgłaszam tak wspaniałe propozycje.
Widzący duszą - nie mylić "sz" z "p" Stary Kocur
--
- Klatki – odpowiedziała. – Czekania za kratami, aż zmęczenie i starość każą się z nimi pogodzić, aż wszelka nadzieja wielkich czynów nie tylko przepadnie, lecz straci powab.