Reforma ośrodków dla osób słabowidzących i niewidomych
Wróć do W szkole i w pracy.#41 Zuzler
Siadam. Wszak przyznaję Wam rację, gdy ją macie, czyż nie?
#42 magmar Konto zarchiwizowane
Ok Zuzler. ja też siadam, ale wiesz z tymi indywidualnymi prawami i obowiązkami mogłoby być tak, że uczniowie mniej uprzywilejowani mieliby pretensje.
#43 magmar Konto zarchiwizowane
Zmniejszenie samowolki.
#44 darek1991 Konto zarchiwizowane
Ok Zuzler, Ja widzę gotowe rozwiązanie,. Wypowiadam się wyłącznie za siebie. Są dwie opcje. 1 - zlikwidować ośrodki definitywnie. Dlaczego? Ponieważ schemat ośrodkowy nie sprawdza się w życiu codziennym. Po zakończeniu liceum każdy, kto chce w miarę normalnie funkcjonować i tak musi się przystosować do pozaośrodkowych realiów. 2 - Zreformować specjalistyczne placówki w taki sposób, żeby przypominały tradycyjne szkoły, co na dzień dzisiejszy wydaje się być nierealne.
#45 magmar Konto zarchiwizowane
Dlatego byłam za przekształceniem ośrodków w placówki szkoleniowo-poradniczo-informacyjne.Albo można stworzyć ośrodki dla tych, którzy się nie kwalifikują do nauczania w szkole masowej.
Chociaż... wiem, że jeden mój przyjaciel uczył osobę z porażeniem czterokonczynową(oczywiście niewidomą) ten chłopak miał lekcję w zwykłej szkole.
Uważam, że to było dobte rozwiązanie.
#46 darek1991 Konto zarchiwizowane
I żeby ośrodki miały sens, trzebaby odgórnie, z poziomu ministerstwa wprowadzić obowiązkowe lekcje orientacji (dwie godziny w tygodniu dla każdego) oraz zaoferować przedmiot wdrażający do życia po liceum. Coś na zasadzie Przygotowania do życia w rodzinie, tylko na gruncie podjęcia pracy etc.
#47 Zuzler
Zależy czym się uprzywilejowanie/jego brak umotywuje i jaką atmosferę wokół niego się stworzy.
#48 Zuzler
Taki przedmiot jest Dariuszu. Każdy w liceum miał nawet indywidualnie możliwość z pewnym naciskiem na obowiązkowość obgadania i indywidualnie, i z całą klasą tego i owego z doradcą szkolnym. Na ile to się zdaje, to raczej sprawa każdego osobno. A, w gimnazjum też takie zajęcia były, przypomniałam sobie.
#49 magmar Konto zarchiwizowane
Tak Darek, to miałoby sens.
#50 darek1991 Konto zarchiwizowane
To czemu to nie działa Zuzler?
#51 Zuzler
Które?
#52 Postukujacy
Ośrodki są i będą potrzebne, dopóki w kraju znajdą się miejsca, w których nie będzie widocznej szansy, by niewidomy mógł się rozwinąć, nadążać z edukacją i dobrze czuć. Małe wioski, różne patologiczne sytuacje itp. Mam takie wrażenie,ze patrzycie na to wszystko z perspektywy mieszkańców miast mniejszych i większych, w których poziom edukacji stoi na wyższym poziomie, jest większy zakres szkół poza podstawówkami i, nieobecnymi na tą chwilę, gimnazjami.
Sam pochodzę ze wsi i dobrze pamiętam, że początki czegokolwiek w stronę szkolnictwa to była najpierw walka z urzędnikami o zorganizowanie jakiegoś sposobu nauczania w lokalnej szkole, a potem zdobywanie sposobów na nauczenie tego czy tamtego. Nie było dostępu do specjalistycznych materiałów, wiele rzeczy było dzięki kreatywności nauczycieli i ich dobrej woli, często pracy po godzinach. To był ciągly wysiłek, a nie swoboda w pobieraniu nauki. Nie wystarczyło i nadal nie wystarczy posłać dziecka niewidomego do szkoły i problem z głowy. Uważam, że istnieją takie miejsca, które wielu osobom miast pomagać wyrządziłyby większą krzywdę i nie dały szansy na przysłowiowe rozwinięcie skrzydeł.
Zgadzam się, że ośrodki to teraz przede wszystkim centra dziedzinowe, specjalistyczne placówki wyposażone w wiedzę, umiejętności i sprzęt do działania. Ale ze względu choćby na tych nielicznych, którzy potrzebują wyrwać się ze słabej sytuacji społeczno-rodzinno-geograficznej, nie powinny zarzucać edukowania i wychowywania młodych pokoleń. Pomimo że nie wspominam swoich początków źle, to jednak gdyby nie decyzja o wyjeździe do krakowskiej szkoły, myślę że nie doświadczyłbym tego wszystkiego wspaniałego, co mnie spotkało w trakcie jakichś dziesięciu lat przygody z ośrodkiem. Mój region nie dałby mi tego wszystkiego w tamtych czasach na pewno. I nie łudzę się, że teraz takie miejsca w naszym kraju nie istnieją. Tutaj trzeba sobie z tego zdawać sprawę i mieć nieco pokory by nie zakrzyczeć tych osób, które bardzo potrzebują zmiany na lepsze.
#53 darek1991 Konto zarchiwizowane
Postukujący. Akurat piszę to z perspektywy kogoś, kto mieszkał na wsi liczącej sobie 400, maksymalnie 500 mieszkańców.
#54 Postukujacy
Pytanie też, czy problem leży w ośrodkach w całości czy może chodzi głównie o reformę internatów? Na tą sam miałbym kilka pomysłów, czerpiąc inspiracje choćby ze sposobu zorganizowania tego w Marburgu w Niemczech. W skrócie by dać większą swobodę i więcej odpowiedzialności przełożyć na meiszkańców, a żeby tak sięmogło stać rozproszyć rzecz po mieście. Całkiem inaczej jest kiedy musisz zadbać samemu o posiłki, zakupy, porządek w pokoju czy kuchni. Kłóciłem się z takim podejściem na etapie szkolnym, później doceniając ten pomysł i uznając go za sensowny i przydatny.
#55 darek1991 Konto zarchiwizowane
O proszę. Popieram to rozwiązanie. Przy okazji kilka osób straciłoby ciepłe posadki, ale niewidomi zyskaliby na tym ogromnie.
#56 misiek
Ale chwila moment, jakie robienie zakupów i organizowanie sobie posiłków? Bo jeśli dodatkowo jako nauka to spoko, jeśli codzienność, to sorry, ale obowiązkiem opiekuna dziecka jest zapewnienie mu posiłku i rzeczy niezbędnych do codzienneej egzystencji.
#57 tomecki
A po za tym wsi też są różne. W jednym miejscu bedzie ok albo przy najmniej wystarczająco, w drugim niezbyt. No i problemem są niestety rodzice. Niedawno odbyłem rozmowę z jedną mamą, której nie mieściło się w głowie, że jej niewidomy synek może masówki iść. Ok, załóżmy, że ośrodki zmieniają się w poradnie i co? ile procent rodziców ruszy cztery litery i tam pojedzie? tego nikt z nas nie wie, ale coś czuję, że raczej słabo to wypadnie. Oczywiście jeśli dziecko ma sensowne wsparcie ze strony rodziców to sobie raczej poradzi. Problem w tym, że niejednokrotnie takiego wsparcia nie ma, ponieważ rodzice nie wierzą, że cokolwiek niewidomy może osiągnąć. Część z nich zapewne postara się to w jakiś sposób zweryfikować. Inna część raczej średnio.
Może gdyby poradnictwo w tym zakresie było obowiązkowe, każdy dostał wystarczającą ilość czasu i kompetentnego człowieka to mogłoby to przejść, ale jeśli z tak, zdawałoby się oczywistą rzeczą jaką jest zapewnienie kursu orientacji przestrzennej bywają niewąskie problemy to projekt sensownego działania w zakresie poradnictwa można uznać za czystą utopię. Żeby nie było, sam staram się promować naukę w masówce gdzie się da, ale uwierzcie, zdarzają się mega odporni rodzice.
#58 pajper
Nie byłem nigdy w Ośrodku, ale z tego, co słyszałem i pośrednio obserwowałem, największa reforma, jaką powinno się przeprowadzić, to zakończenie traktowania uczniów jak punktów do programów dofinansowań. Już wyjaśniam.
Jak już tu opiniowałem, moim zdaniem ośrodki są potrzebne. Ale tylko w pewnym momencie. Musi przyjść taki moment, gdy taki Ośrodek powie uczniom: "czas wyjść, spróbować sił". Liceum, studia, coś takiego, nie wiem, ale taki punkt przyjdzie.
Tym czasem ośrodki często pilnują niewidomych jak kwoka małych, byle pieniążki nie uciekły, a osoby pragnące je opuścić są wręcz tym samodzielnym życiem straszone, że na pewno sobie nie poradzą w domu, na studiach, w liceum, gimnazjum. No nie o to chodzi.
Są też inne zmiany, które bym widział, chociażby traktowanie niewidomych 15-latków jak 15-latków, a nie, nie wiem, małych dzieci, ale to kiedy indziej się pewnie wypowiem. :)
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#59 tomecki
Tu się zgadzam. Co ciekawe, dosadny przykład takiego traktowania miałem w Krakowie, gdzie ponoć podejście jest bardziej sensowne niż np. w Laskach, chociaż osobiście nie zaobserwowałem czegoś takiego. W każdym razie za mojej bytności rzeczywiście pod tym względem było słabo i takie rzeczy jak chociażby inicjatywa własna, kreatywność to było coś, o czym ktoś może gdzieś słyszał.
#60 Zuzler
Lepiej byłoby, gdyby po prostu ośrodki udoskonalały swoją ofertę, by była kusząca dla większej ilości ludzi, ot, np. zainwestować w tę orientację...