czy wy też chcielibyście, żeby książka się nie kończyła?
Back to Literatura#21 matius
A mnie nigdy jakoś Jerzycjada nie pociągneła. Choć przygode zacząłem od "Oka w rosole", czy jakoś tak.
#22 lola
O tak, wiele razy tak miałam, że czytałam jakąś książkę, a jak się skończyła, to było mi szkoda i przez kilka następnych dni o niej myślałam.
#23 Zuzler
Są takie książki, że aż końćząc żałuję paradoksalnie, że je już poznałam. No gdybym ich jeszcze nie znała, mogłabym przecież znów przeżywać te same wspaniałe emocje, czytając.
#24 Monia01
O, to ja uważam, że książka jest bardzo dobra, jak myślę o niej kilka dni albo jak mi się czasem przypomina w niespodziewanych momentach. Co nie zmienia faktu, że czasem chciałabym, żeby nie kończyły się takie zwykłe, niezbyt ambitne czytadełka, bo dobrze mi się je czyta :)
🇺🇦 🇵🇱
#25 Zuzler
O, Moniko, dla mnie też jest to wyznacznikiem dobrje książki, a raczej w sumie odwrotnie: jeśli książka była dobra, to o niej myślę.
#26 Monia01
Możesz przeczytać je jeszcze raz. Wiem, to nie to samo, ale zawsze możesz też odkryć coś nowego. Ja na przykład czytam "Jeżycjadę" i sprawia mi to dużo przyjemności, a i nowe rzeczy też odkrywam :)
-- (Zuzler):
Są takie książki, że aż końćząc żałuję paradoksalnie, że je już poznałam. No gdybym ich jeszcze nie znała, mogłabym przecież znów przeżywać te same wspaniałe emocje, czytając.
--
🇺🇦 🇵🇱
#27 Zuzler
E nie, to już nie to. Nie ma tego dreszczyku, nie są te uczucia tak silne, takie fajne to nie jest po prstu.
#28 marcysia
Co do tego czy jest mi smutno jak się jakaś książka kończy to też tak mam jak skrzypenka
z cyklem Katarzyny Bereniki Miszczuk "Ja diablica" Przeczytałam Pierwsze trzy części i z niecierpliwością czekałam na czwartą chociaż jak przeczytałam pierwsze trzy to było mi smutno, że tak szybko się skończyły.
#29 skrzypenka
No to miło, że ktoś ma jeszcze tak, jak ja.
-- (Elanor):
@Skrzypeńka
To ja myślałam, że jestem nienormalna. Pocieszyłaś mnie.
--
#30 skrzypenka
durne to trochę jest, pierwsza część spoko, na drugiej utknęłam, bo prawie to samo, co w pierwszej, bez sensu. Nie wiem, czy kończyć, te same miłostki, no nie wiem. Monotonią pachnie.
-- (marcysia):
Co do tego czy jest mi smutno jak się jakaś książka kończy to też tak mam jak skrzypenka
z cyklem Katarzyny Bereniki Miszczuk "Ja diablica" Przeczytałam Pierwsze trzy części i z niecierpliwością czekałam na czwartą chociaż jak przeczytałam pierwsze trzy to było mi smutno, że tak szybko się skończyły.
--
#31 skrzypenka
no właśnie, bo już zna się to, co tam jest, czytasz z inną dozą ciekawości, troszkę brakuje tego pierwszego dreszczyku.
-- (Zuzler):
E nie, to już nie to. Nie ma tego dreszczyku, nie są te uczucia tak silne, takie fajne to nie jest po prstu.
--
#32 daszekmdn
@Marcysia: To wyszła czwarta? Słuchałem 100 lat temu jeszcze w radiu Pin, gdzie w nocy nadawali audiobooki przeplatane muzyką.
#33 marcysia
Tak daszku wyszła czwarta.
#34 pajper
Można zamknąć powieść, pozostawiając sobie furtkę do napisania kontynuacji. I nie ma w tym niczego złego. I owszem, wtedy zawsze chcę, by książka się nie kończyła, chcę wiedzieć, co dalej. Smutno szczególnie wtedy, gdy wiem, że już kontynuacja nie powstanie, bo na przykład autor nie żyje.
Drugim, drastycznym, ale na swój sposób pięknym i odważnym sposobem jest zamknięcie książki tak, by domykała ona historię. I nie mówię tu o oczywistych sposobach "żyli długo i szczęśliwie" albo o śmierci głównego bohatera.
Dla mnie na swój sposób świadczące o odpowiedzialności i kunszcie autora są zakończenia takie, które z jednej strony, wydawałoby się, otwierają drogę do kontynuacji, wcale nie zamykają wszystkich wątków, ale jednak, gdy się tak głęboko zastanowimy... to jest koniec. Każde następne słowo skrzywdziłoby czytaną przez nas powieść.
Teraz pomyślałem, że takie zakończenie tym bardziej świadczy o tym, jak dobrze książka jest napisana.
Przykładami tu są powieści "Zabić drozda", "Okruchy dnia" czy "Mały książę".
Niby każda z nich otwiera furtkę do kontynuacji, a jednak, gdy się zastanowić, tak naprawdę nie ma już niczego, co można dopisać. One są pełne. I paradoksalnie cieszę się, gdy przeczytam taką książkę, że się skończyła.
Jest smutek, tęsknota, ale mam poczucie, że przeczytałem coś, co naprawdę było po prostu wspaniałym dziełem.
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
#35 Natalia2000
tak, czasami tak mam.
#36 Agata.d
Ja miałam tak przy kilku książkach, przy jeżycjadzie, sadze o ludziach lodu i tej o królestwie światła, dlatego, że w niej było zamknięcie wszystkich trzech sag. Natomiast przekonałam się, że jak jakaś książka ma za dużo cykli, za dużo tomów, to zaczyna mnie to męczyć, robi się czegoś po prostu za dużo i jakby na siłę. Dobrym przykładem na to są rozmaite cykle Ricka Riordana opisujące grecką mitologię. Pierwszy cykl o Percym Jacksonie czytałam z zapartym tchem, choć na początku podchodziłam do niego dość sceptycznie, Drugi też bardzo mi się podobał i cieszyłam się, że powstał, bo niejako domykał pierwszy, trzeci o Apollu jeszcze też czytałam z ciekawością, natomiast teraz powstała jakaś kolejna odnoga i ciężko mi się to czyta, chyba mam po prostu przesyt, albo pachnie to po prostu odgrzewanym kotletem, podobnie, jak druga część cyklu demonicznego. Uważam, że wszystko ma swój koniec, jeśli domknęły się wszystkie wątki główne i poboczne, a przynajmniej ich większość to powinno się po prostu zakończyć, nie tworzyć na siłę.
#37 matius
Odnoga, to tylko jeden tom. Mi chodzi o książkę o Nicu. Bo książki o egipskich bogach są osobno i to trylogia. Tak samo o bogach nordyckich. A co do długich serii, to moja najdłuższa to właśnie "Saga o Ludziach Lodu".
-- (Agata.d):
Ja miałam tak przy kilku książkach, przy jeżycjadzie, sadze o ludziach lodu i tej o królestwie światła, dlatego, że w niej było zamknięcie wszystkich trzech sag. Natomiast przekonałam się, że jak jakaś książka ma za dużo cykli, za dużo tomów, to zaczyna mnie to męczyć, robi się czegoś po prostu za dużo i jakby na siłę. Dobrym przykładem na to są rozmaite cykle Ricka Riordana opisujące grecką mitologię. Pierwszy cykl o Percym Jacksonie czytałam z zapartym tchem, choć na początku podchodziłam do niego dość sceptycznie, Drugi też bardzo mi się podobał i cieszyłam się, że powstał, bo niejako domykał pierwszy, trzeci o Apollu jeszcze też czytałam z ciekawością, natomiast teraz powstała jakaś kolejna odnoga i ciężko mi się to czyta, chyba mam po prostu przesyt, albo pachnie to po prostu odgrzewanym kotletem, podobnie, jak druga część cyklu demonicznego. Uważam, że wszystko ma swój koniec, jeśli domknęły się wszystkie wątki główne i poboczne, a przynajmniej ich większość to powinno się po prostu zakończyć, nie tworzyć na siłę.
--
#38 skrzypenka
Tak, saga ludzi lodu była bardzo długa, stąd moje pytanie było o książkę, czy chcielibyście, by książka się nie kończyła, nie, saga, bo saga, jak nazwa wskazuje, ma więcej tych książek.
#39 Agata.d
-Bardziej chodziło mi o to, że w tych pozostałych książkach gdzieś tam przewijają się bohaterowie poprzednich cykli, że domykają się pewne wątki, więc gdzieś tam jest związek, może źle się wyraziłam. (matius):
Odnoga, to tylko jeden tom. Mi chodzi o książkę o Nicu. Bo książki o egipskich bogach są osobno i to trylogia. Tak samo o bogach nordyckich. A co do długich serii, to moja najdłuższa to właśnie "Saga o Ludziach Lodu".
-- (Agata.d):
Ja miałam tak przy kilku książkach, przy jeżycjadzie, sadze o ludziach lodu i tej o królestwie światła, dlatego, że w niej było zamknięcie wszystkich trzech sag. Natomiast przekonałam się, że jak jakaś książka ma za dużo cykli, za dużo tomów, to zaczyna mnie to męczyć, robi się czegoś po prostu za dużo i jakby na siłę. Dobrym przykładem na to są rozmaite cykle Ricka Riordana opisujące grecką mitologię. Pierwszy cykl o Percym Jacksonie czytałam z zapartym tchem, choć na początku podchodziłam do niego dość sceptycznie, Drugi też bardzo mi się podobał i cieszyłam się, że powstał, bo niejako domykał pierwszy, trzeci o Apollu jeszcze też czytałam z ciekawością, natomiast teraz powstała jakaś kolejna odnoga i ciężko mi się to czyta, chyba mam po prostu przesyt, albo pachnie to po prostu odgrzewanym kotletem, podobnie, jak druga część cyklu demonicznego. Uważam, że wszystko ma swój koniec, jeśli domknęły się wszystkie wątki główne i poboczne, a przynajmniej ich większość to powinno się po prostu zakończyć, nie tworzyć na siłę.
--
--
#40 Natalia2000
Czasami tak mam.