Mieszkanie razem przed ślubem co sądzicie
Back to Związki i seks [18 plus]#1 magmar Archived
WItajcie. Ktoś na swoim blogu podsunął mi problem do dyskusji co sądzicie o mieszkaniu razem przed ślubem? Moim zdaniem wtedy różne rzeczy wychodzą, które można ukryć między jednym, a drugim spotkaniem, tj. gospodarność, dbanie o porządek, nawyki itd. dlatego jestem jak najbardziej za. A Wy co sądzicie?
#2 Syntezator
Mam o tym takie samo zdanie jak o seksie przed ślubem, czyli jak najbardziej robić, sprawdzać, docierać się i rozmawiać, a nie kupować kota w worku.
#3 denis333
Dokładnie. Co to w ogóle za pomysł, że mieszka się wspólnie dopiero po zawarciu związku małżeńskiego. Mieszkając razem ludzie poznają swoje za i przeciw, i dopiero przecież na tej podstawie można podjąć zazwyczaj decyzję czy powiedzieć temu jedynemu czy tam tej jedynej sakramentalne tak. No chyba, że istnieje tzw. Miłość od pierwszego wejrzenia. Ale ja w to osobiście nie wierzę.
#4 zywek
Ja oczywiście sądze tak samo, jak moi poprzednicy.
#5 Zuzler
Cóż ja mogę dodać? Pełna zgoda i tyle.
#6 matius
A ja nie popieram.
#7 magmar Archived
Dlaczego? Mieszkając ze sobą nie musicie przecież konsumować tego związku przed ślubem,
#8 Zuzler
A jakież to wtedy jest ćwiczenie silnej woli, jaka próba!
#9 denis333
Matiusie. A przekonanie o byciu ze sobą to się bierze z powietrza? Jak tego dokonać?
#10 Zuzler
No hej, Denisie, czy Ty mieszkałeś ze swoją lubą? A jednak wzdychałeś do niej i wzdychałeś tyyyyle czasu...
#11 nuno69
Przypis moderacji:
Zuzler, nie wywlekaj tutaj spraw prywatnych. Nie ma ostrzeżenia, nic. Po prostu móię.
@Matius: podaj jakieś powody, bo akurat mnie to ciekawi.
#12 denis333
Jak by ci to zuziu powiedzieć... W pewnych przypadkach trzeba się zadowolić długimi rozmowami. Poza tym to właśnie zaowocowało rozwojem sytuacji, który się wydarzył taki, anie inny. I na tym skończę ten dość szeroki temat. Bo nie mam zamiaru wywlekiwać prywatnych spraw na publiczne tory. Wybacz. :P
#13 Zuzler
Nie no, spoko. Chciałam tylko podsunąć taką myśl, że o tym czy chce się z kimś być decydują bardzo różniaste czynniki, nie tylko szara praktyka mieszkania razem.
#14 Zuzler
Oczywistą zresztą dość.
#15 tomecki
Mieszkając ze sobą trudno o brak współżycia, a jak było mówione w innym wątku nie ma środków, które byłyby uznane przez wszystkich jako full bezpieczne jeśli chodzi o dzieci. Teraz tak: Załóżmy, że jednak to nie to, ta druga połówka jakaś wybrakowana jest i teraz tak: W najgorszym wypadku trzeba coś z tymi dziećmi zrobić. Niby żadne dziwo, przecież tyle samotnych mat... yy rodziców, no ale problem jakiś jest. Do tego pojawia się szereg takich niby drobnostek, bo ty mniej za żarcie płaciłeś/aś, ja odkurzacz kupiłem, ty niby na remont dałeś/aś, ale tak po prawdzie to twoi starzy byli, a w ogóle to więcej kasy z mojej pracy było. To rodzi również sporo problemów.
Jasne, że przy rozwodach też są tego typu albo i większe problemy, ale po mojemu to ślób winno się brać, gdy faktycznie obie strony tego chcą na te przysłowiowe czysta procent normy i jest założenie, że tak w ogóle to ma być do końca. Oczywiście, że trzeba się wcześniej poznać, nawet bardzo solidnie. Pytanie czy to wymaga rzeczywiście mieszkania ze sobą? Może tak, może nie. Osobiście stoję na stanowisku, że niekoniecznie, ale to tylko moje prywatne zdanie i nie będę na nikogo gromów ciskał w razie przedstawienia odmiennych poglądów. Tak po za wszystkim największy problem jest, gdy ciąża z tym wytęsknionym zmienia się w ciążę z tym znienawidzonym, w dodatku bez specjalnych szans na przyszłość, bo się facet zawinął i tyle go widziano. Co teraz? urodzić ze świadomością, że generalnie to lipa będzie z jakimś sensownym wychowywaniem, przerywać ciążę i mieć codzienny dylemat "a żyło to to, czy jednak nie i na ile to to człowiekiem było?" czy może oddać gdzieś w cholerę i zastanawiać się co się z synkiem / córką dzieje, przecież wpływu na to nie mam żadnego, często informacji też.
Nie tykam tu kwestii wiary, bo dla wierzących to oczywiste, dla ateistów bełkot.
Pamiętajcie, że system wsparcia dla samotnych rodziców, jakoś tam sensowna pomoc dla odrzuconych dzieci to kwestia historycznej chwilki. Jeszcze sto lat temu te sprawy wyglądały zupełnie inaczej, a za kolejne sto pewnie również sytuacja odwróci się o kolejne ileś stopni. Mimo wszystko temat jest delikatny i nie odrzucałbym tak od razu tego zakazu.
Oczywiście wszystko może pójść gładko, bez żadnych problemów i żadne dylematy nie będą mieć miejsca. Ot, byliśmy, teraz nas nie ma, witaj życie na własną rękę.
#16 misiek
Oczywiście, że popieram i to jak najdłużej, by poznać wszystkie wady i zalety obojga partnerów, jednak w części przypadków miłość przed ślubem jest ślepa i nie zauważa się tych wad partnera, albo przymyka się na to oko. Mówię tu o przykładzie m.in- mojej kuzynki, ale nie tylko. Mam takie dziwne wrażenie, że takie sytuacje są aktualnie w więkrzości małrzeństw. Inna sprawa, że generalnie jestem przeciwny ślubom, ale to już temat nie na ten wątek.
#17 mucha
ja jestem za mieszkaniu razem jaki popieram to co pisali poprzednicy
#18 magmar Archived
Tomaszu można też zajść w ciążę bez mieszkania razem jaki to problem? WIęc nie używałabym tego argumentu.:)
#19 tomecki
Jasne, że można, chociaż z reguły przebywanie ze sobą 24/7 powoduje częstrzy seks, więc i prawdopodobieństwo wzrasta.
Tak w ogóle zanim będziemy rozmawiać o mieszkaniu przed ślbem, warto porozmawiać o tym, jak tenże postrzegamy, bo od tego też w dużej mierze zależy stanowisko co do mieszkania.
#20 matius
Uważam, że aby kogoś lepiej poznać nie jest konieczne z nim mieszkać. A wręcz może szkodzić.
Dlaczego?
Może dojść do sytułacji, gdy już przestaliśmy czuć miłość i jedynie szara codzienność nas trzyma. Razem możemy źle się z tym czuć, a to wspulny kredyt, a to coś tam innego, a chcemy sami iść na przud. Tak czy śiak, aby najpierw należało by porozmawiać co taka osoba sądzi o wspulnym życiu. Bo może więcej dzieli niż łączy? A jak pisałem można tego się dowiedzieć nie mieszkając z tą osobą.