@ŁowcaAndroidów: Różnie jest,ale...W domyśle... Ślub pwinien no wyrażać jakąś stabilizację tego wszystkiego, a to, że dla ludzi bywa to czym innym... To wiesz.

Tak, ślub powinien... ale życie rozmija się z teorią i to co nam się wydaje podczas zalotów nie jest takie po ślubie. Wiem co mówię bo byłem z jedną kobietą ponad 30 lat, razem przed ślubem 6 lat i wydawało się, że jesteśmy gotowi na wspólneżycie aż do końca :)
Spotykanie się nawet codziennie to nie to samo co wspólne życie pod jednym dachem. Żeby się przygotować to kilka lat trzeba by było przed ślubem pomieszkać ze sobą, no możę nie aż kilka lat, ale rok, a jak wówczas sobie wyobrażasz życie, mieszkasz z taką kobietą którą kochasz, masz na Nią ochotę, Ona na ciebie i nie kochacie się? OK, dopiero po ślubie, a przed co - onanizacja, to też jest przez religię zabronione .

Onanizacja nic nie daje, bo i tak to tylko jest symulowane a w rl może Ci się nie spodobać, więc.... I tak wychodzi na to, że lepiej jest doświadczyć, ale przed tem trzeba oczywiście omówić wszelkie zmienne mogące się pojawić, bo ja też nie jestem za tym, że mam chcice i od razu do łoża, ślub nie ślub.. To musi być wszystko przemyślane, znaczy mi chodzi o to żeby to była świadoma decyzja, bardzo świadoma decyzja.

Ale cały czas do tego zmierzamy, a do tej świadomej decyzji nie jest wcale potrzebny ślub. To nasz charakter, nasza dojrzałość o tym decyduje, to nasz sposób życia, nasze wychowanie nami kieruje i decyduje o tym czy podejmujemy rozsądne i dojrzałe decyzje. Nasz charakter powoduje, że wybieramy tą jedyną czy używamy sobie zmieniając partnerki jak rękawiczki.. Choć wybierając sobie tą jedyną po pewnym czasie może się okazać, że jednak to nie ta, pewne cechy charakteru, wychodzą pojakimś czasie, pewne rzeczy zaczynamy dostrzegać w późniejszym okresie bycia razem bo i ta druga osobakończy "okres reklamowy" i objawia się w pełnej krasie :)

No, ale ludzie lubią sobie kręcić baty na samych siebie włącznie z miłosierno/nienawistnym Bogiem, co się wyklucza samo w sobie. A z resztą jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.

Że tak sobie skrócę Twoją wypowiedź Łowco. My nie jesteśmygotowi na życie! :D

A ja tak troszku uogólnię. Coraz więcej ludzi zarzuca mi, że ja łąmię wszelkie normy, bo nie robię czegoś, bo tak wypada, ale ja uważam, że bardzo dobrze robię. Mam pełną świadomość, że ranię, ale... Człowiek powinien mieć prawo do decydowania o samym sobie, a nie żyć wg. jakichś schematów gdzieś tam wymyślonych i podtrzymywanych z pokolenia na pokolenie. DLaczego ja ma spełniać ludzkie oczekiwania kosztem siebie? I to samo gdzieś tam można odnieść do miłości szeroko rozumianej, bo to tak zaczyna wyglądać... Że Ja czegoś nie chcę zrobić i zaczyna się dobijanie, że jestem obrażony czy cuś. Więc może i rzeczywiście nie jesteśmy gotowi na życie.
Mam strasznie dosyć dzisiejszego świata, czasami chodzę tak rozdrażniony po takich sytuacjach... ALe na pewno nie odpuszczę, będę dalej ranił jeżeli będę musiał, ale... Zamierzam żyć w lepszym świecie.

Moniczko - życie, a życie todwa różne życia.

@hryniek w pewnych sytuacjach ja rozumiem, ze coś komuś dobija. ALe uwierz mi, że uporem niestety nie dojdziesz do niczego. W pewnych sytuacjach powinniśmy odpuścić i przynajmniej połowicznie zgodzić się na cokolwiek, co wiemy, żenie powinniśmy zrobić. I wiem, że jest to trudne i niezgodne z Twoim akurat światopoglądem i spojrzeniem na człowieka jako tkiego... ALe

@Żywek: Jeżeli mi płacą za to, że ja będę reguł przestrzegać, tudzież praca itp. to OK zgodzę się z TObą, bo ja sam nie chciałbym żeby moi pracownicy robili co chcą, ale w innej sytuacji... Nie ma zmiłuj. ;D. ZYski mają iść po obu stronach. I to samo tyczy się tych śmiesznych seksów. ;D

@hryniek nie wiem, może za gówniarz jestem, żeby Cię pojąć teraz... Ale ja próbując tak żyć jak jeszcze byłęm ten rok młodszy nic dobregonie ugrałem, i tylko narobiłem sobie wrogów więcej... Więc teraz żyję tak, jak chcę, ale staram się nie szkodzić innym jednocześnie.

@Żywek: ALe ja nie szkodzę innym i Ty dobrze wiesz do czego piję w poprzednich wpisach. ;D i mi o taką globalną zmianę świadomości chodzi.

@hryniek wiem i dlatego mówię, że czasem tłumacząc komuś cos delikatniej można ugrać więcej, niż zwyczajnie... się niemalże rzucając

Primo - ślub to nie gwarancja stabilności i wytrwałości związku.
Secondo - rozmawiając z niegdyś zaprzyjaźnionym księdzem, gdy próbowałem się odnaleźć w katolicyzmie, dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Pierwsza, to fakt, że on sam znał przypadek, gdzie wielce deklarujący wstrzemięźliwość do ślubu, pofikali po ślubie z miesiąc, szybko się sobą znudzili i już na rozwód się porwali. Druga ciekawostka, to, to, że co inne źródło informacji (a wszystkie katolickie), to innych rzeczy się dowiadywałem na te same tematy. I tak, seks po ślubie to rzecz dobra, bo Bóg przy tym towarzyszy, choć najlepiej w celach rozmnażania się. Inne zaś głośiło, że to grzech wielki. Ba! Chrzest, to oczyszczenie dziecka z, tzw. grzechu pierworodnego. Tak jakby nieświadome dziecko namawiało, jako zbłąkana duszyczka, swoich rodziców, żeby dali mu ciałko. A kolejne informowało, że chrzest jest po to, by człowiekowi dać sumienie. - Serio?!
W odniesieniu do tematu: gdyby sugerować się tym, że: "Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo", to nie powinno być tematu w ogóle. Skoro i Panie, i my - Panowie mamy receptory odpowiedzialne za doznania przyjemności, to znaczy, że taka jest nasza natura. Nauka dowodzi, że seks był, jest i - pewnie - będzie towarzyszył człowiekowi. Próby negowania tego uważam za krzywdzące. Zgadzam się z Moniką, że nawet u katorików powinno zaistnieć podejście, o którym wspomina. Okazywanie sobie przyjemności poprzez pieszczoty czy nawet 100% seks nie jest niczym złym. Uważam, że w ten sposób okazujemy komuś i nasze zaufanie, i to, że dobrze czujemy się w czyimś towarzystwie. Również to, że jest to dla nas ktoś ważny, choć niekoniecznie musi to być partner czy partnerka.

Tak jak tutaj, albo gdzieś wcześniej mówiłem. Pomyłką jest to, że w naszej religii za grzech uwarza się sex przed ślubem. Pomyłka i niedorzeczność. Tak samo ksiądz, który nie może mieć żony/ partnerki. Taki sam człowiek jak my wszyscy.

Z mojego punktu widzenia, nie przeszkadza mi to, że ktoś seksu nie uprawia przed ślubem, mogę nawet znaleźć jakieś argumenty za, ale właśnie, mówienie, że to grzech, to już słabo wygląda, dobrze, że to nie jest chociaż grzech ciężki :)

No jak nie, przecież to cudzołóstwo jest, więc owszem, grzech ciężki.

Cudzołóztwo dla mnie jest wtedy gdy zdradzasz swą parterkę z partnerką swego przyjaciela, ale ja tam się nie znam :D

Tak jakby... Nie chodzi tu o Twoje widzimisie, tylko o to, co w temacie mówią księża.

Tak jakby, co ksiądz, to pewnie opinia. :D A pismo święte nie wiem, co na to, bo chyba precyzuje, że ten kto z inną żoną się pokłada, ale co, jeśli ona żoną niczyją, tylko jego chłopakiem?