Co jest dla Was najtrudniejsze w Waszej niepełnosprawności?
Wróć do Środowisko niewidomych#21 misiek
Święta racja- smutne, ale prawdziwe i też mnie ta sytuacja irytuje na maxa.
--Cytat (papierek):
a ja trochę w innym tonie. Najbardziej mi przeszkadza to, że, przynajmniej tak to działa w polsce, często nie jesteśmy traktowani jako potencjalni partnerzy do związku. Ja już nie mówię potem o ślubie, bo wtedy już się rozważa za i przeciw i tak dalej, ale osoba z jakąkolwiek niepełnosprawnością żadko kiedykolwiek jest obiektem pożądania. Niby mówi się, że osoby niepełnosprawne są normalne i takie jak reszta, przynajmniej jeżeli nie mówimy o intelektualnej niepełnosprawności, ale wątpie, że przeciętna osoba sobie normalnie wyobraża, że niewidomy może mieć dziewczynę, zakochać się, uprawiać seks, mieć romanse, zdradzać, brać dragi, chlać, kraść - chociaż to trudniej xd. Zawsze, ale to zawsze jesteśmy postrzegani przez pryzmat niepełnosprawności.
--Koniec cytatu
#22 nietoperz
Witajcie co do postrzegania osób niewidomych jako partnerów w związkach to też mnie ta sytuacja denerwuje już kilka osób mi powiedziało, że nie chciało by być z osobą niewidomą w związku a na pytanie dlaczego to odpowiedź była taka, że osoba niewidoma potrzebóje pomocy i tylko z tego powodu a tak naprawde to niema osoby która by była w stu procentach samowystarczalna każdy w jakimś stopniu potrzebuje pomocy innych
#23 balteam
Brawo Nietoperz, w końcu przecinki, ale jeszcze kropkę walnij czasami i będzie git.
#24 mucha
akurat tutaj się z wami zgadzam. Jesteśmy dla ludzi kimś w rodzaju przyjaciół, ale właśnie nic więcej.
#25 nietoperz
Witajcie niewiem dlaczego tak jest, że widzący nie chcą się wiązać z osobami niewidomymi. Widzący uważają, że mogą się przyjaźnić z osobami niewidomymi ale jeśli chodzi o nawiązywanie głębszych relacji to jusz nie wyszukują takie argumenty że np osoba niewidoma wymaga pomocy a tak naprawde niema osoby która jest samodzielna i samowystarczalna w stu procentach
#26 mucha
no co tu dużo mówić strach i tyle. Ja naprzykład też bym lekko się obawiał wiążąc się z osobą naprzykład na wózku
#27 misiek
Akurat chociaż takim przyjacielem chciał bym być, tak jak kiedyś, a pókico kontakty z ludźmi to pomyłka za pomyłką. I już nie mam sił, by tłumaczyć i wyprowadzać ludzi z ich ogromnego błędu. Jak chcą mnie mieć za niesamodzielną bidulkę to proszę bardzo, tylko przy takim nastawieniu moje zaangażowanie do nich też spada niemal do zera. A jak ktoś niema czasu dla mnie to kij w oko, ja dla niego też nie mam.
-- (mucha):
akurat tutaj się z wami zgadzam. Jesteśmy dla ludzi kimś w rodzaju przyjaciół, ale właśnie nic więcej.
--
#28 Agata.d
To wszystko od człowieka zależy. Znam osobiści niewidomego. który ma widzącą dziewczyne. Takie przypadki są rzatkie, ale jednak czasem się zdarzają. Zauważyłam pewnaą prawidłowość, zwykle to panie widzące wybierają niewidomych partnerów w odwrotną strone jakoś to nie idzie, a przynajmniej zdarza się owiele rzadziej.
#29 majkmik1981
Mnie najbardziej denerwuje, gdy pytam potencjalnych pasażerów o to "jaki numer autobusu-tramwaju podjechał”, a ci udają, jakby nie słyszeli. Jakby tak nagle odebrało im słuch.
Tak poza tym, to życie moje jest ładne, sprawne i takiego życzyłbym każdemu.
No tylko ta mała niedogodność.
#30 balteam
Majkmik, może mają słuchawki czy coś, mnie raczej nikt umyślnie nie olewa.
#31 majkmik1981
Chciałbym w to wierzyć, ale już nie wierzę, bo to nie byłoby regułą że leją na moje pytania z grubej rury. A to kiedy bym nie spytał, to zawsze "cierpientnicze milczenie" jest odpowiedzią. Nie, nie, to nie słuchawki - myślę że tu jest problem pustki między prawym, a lewym uchem.
-- (balteam):
Majkmik, może mają słuchawki czy coś, mnie raczej nikt umyślnie nie olewa.
--
#32 Agata.d
Ja głośno pytam i zwykle mi ktoś łaskawie odpowie, choć też miałam przypadek, że na pytanie o numer tramwaju odpowiedziała mi cisza.
#33 Zuzler
Mnie nigdy nie zawiódł sposób bardzo nahalny, którego na początku głupio było używać, ale cóż... przywykłam. Sposób ten m1 2 podstawowe kroki:
1. Jeśli na przystanku nie ma akurat nikogo, kogo można zapytać normalnie, podchodzę do pojazdu i staję w samych drzwiach, najczęściej z jedną nogą wyraźnie w środku, drugą jeszcze wyraźnie na zewnątrz. Najwygodniej oczywiście podjąć ten krok wtedy, gdy wszyscy już wsiądą i wysiądą, acz gdy jeszcze nie wszyscy zdążą, skuteczność metody wyniesie 500%.
2. Głośno i wyraźnie, ale naprawdę głośno i naprawdę wyraźnie, z wielką pewnością siebie pytam o numer tramwaju.
Serio, zawsze ktoś odpowiada.
Może ten sposób jest chamski, ale z drugiej strony cóż... Przynajmniej uzyskuję to, do czego dążyłam.
Przecież na koniec można się zawsze ładnie uśmiechnąć i grzecznie podziękować, co złagodzi ewentualne niemiłe wrażenie.
#34 cinkciarzpl
Majkmik, też mam ten problem
Zuzler, też tak robię, ale np. na dworcu trochę problem dowiedzieć się w ten sposób który to pociąg stoi i gdzie. Nagle sporo osób faktycznie niesłyszy, niewidzi i wogóle same kaleki. Oczywiście zwykle ktoś inny szypko się trafi ale jednak incydenty się zdarzają.
#35 balteam
EH no to ja nie mam tgo problemu, jedyne co mogę poradzić to to, żebyście starali się mówić konkretnie do kogoś, obracali sięw inną stronę.
No i ja jestem cierpliwy, więc jak ktoś mi nie odpowie, to nawet nie zwracam za bardzo uwagi, więc może nie rejestruję tego aż tak, bo i tak za kilka sekund ktoś mi odpowie.
#36 Zuzler
Ludzie reagują częściej, jeśli mają wrażenie, że patrzy się prosto na nich, daje namiastkę nawiązania kontaktu wzrokowego.
#37 Agata.d
To ja zwykle nogą w drzwiach nie staje, bo jednak jest obawa, że mi się te drzwi zamkną i nie zdążę tej nogi wyciągnąć, kiedyś już taką sytuację miałam, więc to pewnie stąd wynika, ale laskę wystawiam do przodu co by była dobrze widoczna.
#38 Zuzler
Nowszy pojazd się nie zamknie, jeśli w drzwiach jest przeszkoda. A jeśli drzwi się zaczynają jednak zamykać, to starczy się gwałtowniej ruszyć, drzwi może pukną, ale nie przytrzasną. Dowodem na moje twierdzenie jest choćby to, że gdy był spory tłok i pojazd nie miał jak ruszyć, bo drzwi się ciągle otwierały. Wtedy puszczali komunikat z prośba o odsunięcie się od wejścia.
#39 Agata.d
No może i tak, ale ja już mam traune, bo mi kiedyś już autobys nogę przytrzasnął. W prawdzie stary typ wysoko podłogowy, ale jednak.
#40 papierek
To co mówił balteam. Mi się to bardzo żadko zdaża, a faktycznie pomaga zwracanie się do konkretnego ludzia, ale to trzeba mieć dobre wyczucie tego, gdzie stoją ludzie. Gestykulacja oszczędna też pomaga.